"Różnica między rzeczywistością a powieścią jest taka, że powieść musi być sensowna."
...Chyba, że to powieść o małym gangu rządzącym światem z pokoju Presley Robinson.
Prolog, czy coś.
O naszym Centrum Dowodzenia
Poznajemy Mackenzie i wszystko się zaczyna
_________________________________________________________________________
Bohaterowie:
LUCY
(Lise-Lotte)
„Take me, take
me,
Take me to the dreamers ball!
I'll be right on time,
And I'll dress so fine,
You're gonna love me when you see me,
I won't have to worry!
Take me, take me!
Promise not to wake me till it's morning
It's all been true”
Take me to the dreamers ball!
I'll be right on time,
And I'll dress so fine,
You're gonna love me when you see me,
I won't have to worry!
Take me, take me!
Promise not to wake me till it's morning
It's all been true”
Ta niewielka wzrostem, prawie-dorosła dziewczyna reprezentuje
sobą więcej, niż widać na pierwszy rzut oka. Niby taka niepozorna, w kwestiach
społecznych prawie przezroczysta, rozpoznawalna wyłącznie dzięki swoim
soczyście pomarańczowym włosom, a jednak otwarta przez przyjaciół, okazuje się
całkiem barwną postacią. Mieszka z przybranymi rodzicami, których szanuje, ale
nie pamięta, by kiedykolwiek poczuła, że są jej prawdziwą rodziną, jak to jest
z jej małym gangiem. Wiecznie zagubiona, zamyślona, zagadana, zasłuchana w nowo usłyszanej
piosence, nigdy nie wie do końca co się właśnie wokół niej dzieje. Ma tysiące
zainteresowań i nigdy się nie nudzi. Szkoła jej zdaniem jest przeszkodą na
drodze do samospełnienia, więc kolokwialnie mówiąc: ma ją głęboko w dupie.
Czasem trochę zbyt poważna, wszystko bierze do siebie i przeprasza w nadmiarze,
czym wciąż irytuje znajomych. Uderzyłeś się ręką w stół, zupełnie sam?
Nieważne, Lucy czuje się winna. Kryje w sobie mnóstwo skrajności i sama często
nie wie jakie ma zdanie o różnych sprawach. Ma naturę efekciary, cokolwiek robi – musi wyjść tak, żeby się podobało. Dba
o opinię przyjaciół, ale co sądzą obcy, nie ma szczególnego znaczenia.
Przynajmniej dopóki nie próbują jej oceniać.
PEGGY
(Zzuzz)
“I take a step outside,
And I breath the air,
And I slam the door,
And I'm on my way!
I won't lay no blame,
I won't call you names,
'Cause I've made my break,
And I won't look back!
I've turned my back
On those endless games “
(Zzuzz)
“I take a step outside,
And I breath the air,
And I slam the door,
And I'm on my way!
I won't lay no blame,
I won't call you names,
'Cause I've made my break,
And I won't look back!
I've turned my back
On those endless games “
Jeśli szukasz wirtuoza gitary,
prędzej czy później na nią trafisz. Cały wolny czas poświęca na rozwój muzyczny
zespołu, w którym gra, śpiewa, pisze piosenki, załatwia koncerty i kontrakty…
Niby w Stormbreakers występuje
jeszcze parę osób, ale wszyscy wiedzą, że Peg potrafiłaby jednocześnie
napieprzać w garnki i zasypywać słuchaczy milionami mistrzowskich riffów. Bo
czemu miałaby nie potrafić? Gdyby zechciała zostać prawnikiem, wszystkie
wielkie firmy biłyby się o jej usługi, gdyby została lekarką, jak to planowała
nim zatopiła się do reszty w nutach i tabulaturach, kolejki do jej gabinetu
ciągnęłyby się kilometrami. Taka już jest, że czegokolwiek nie robi, daje z
siebie sto procent, a może i nawet więcej, jeśli jej na czymś bardzo zależy.
Potrafi wszystkich przekonać do swoich pomysłów, których ma dwieście na minutę.
Każdy moment ma zaplanowany i nigdy na nic nie ma czasu, a mimo to jej
przyjaciele zawsze mogą liczyć na chwilę rozmowy. Przekłada znajomych ponad
wszystko, dlatego byłaby gotowa wybiec z własnego koncertu, by pocieszyć załamaną
koleżankę. Nudzą ją zwykłe filmy akcji i potrafi zasnąć w najlepszych momentach „Miasta Strachu.” Nie cierpi wstawać wcześnie
w wolne dni, jeśli już takie się zdarzają i niewielu śmiałków ma na tyle odwagi
by w takiej sytuacji ją obudzić.
Macy
(Sonn)
„On such a breathless night as this,
Upon my brow the lightest kiss,
I walked alone.
And all around the air did sway,
My lady soon will stir this way,
In sorrow known.
The White Queen walks and the night grows pale,
Stars of lovingness in her hair”
(Sonn)
„On such a breathless night as this,
Upon my brow the lightest kiss,
I walked alone.
And all around the air did sway,
My lady soon will stir this way,
In sorrow known.
The White Queen walks and the night grows pale,
Stars of lovingness in her hair”
Ma swoje tajemnice, którymi nie
lubi się dzielić, choć dla przyjaciółek robi czasem wyjątki. Zwykle nie mówi o
sobie, chociaż buzi nie zamyka prawie nigdy. Między strofami nuconych piosenek,
wymyślanych na poczekaniu rymowanek, pokręconymi filozoficznymi rozprawami na
życiowe tematy, można czasem usłyszeć jak mówi do siebie, czy przedmiotów
codziennego użytku. Jeśli do tego dodać jej rozmaite dziwne upodobania i
zachowania, można odkryć, że jest po prostu zdrowo walnięta. Uwielbia
przesiadywać na dachach budynków z dobrą książką i kubkiem kakao. Albo czegoś
mocniejszego, ale w kubku, bo co to za frajda pić z kieliszka, czy szklanki?
Wszyscy wiedzą, że kubki są najlepsze. Zwłaszcza takie ze śmiesznymi nadrukami.
Nie widzi szczególnego sensu w czesaniu włosów, przynajmniej dopóki potrafi
jeszcze zza nich coś zobaczyć. Lubi dużo się uśmiechać, ale potrafi też
przepłakać całą noc, bo nie wyszło jej ciasto. Te wahania nastrojów potrafią
czasem zdenerwować, ale na Macy nie da się gniewać dłużej niż minutkę. Każdy
kto ją lepiej pozna, musi od razu ją pokochać. Taka już jest, chociaż do tej
pory nie znalazł się jeszcze żaden wyjątek, który potwierdzałby tę regułę.
POLLY
(Misa Mikaela)
(Misa Mikaela)
„I try and mend the broken pieces,
I try to fight back the tears,
They say it's just a state of mind,
But it happens to everyone!
How it hurts - deep inside,
When your love has cut you down to size.
Life is tough - on your own,
Now I'm waiting for something to fall from the skies
And I'm waiting for love”
I try to fight back the tears,
They say it's just a state of mind,
But it happens to everyone!
How it hurts - deep inside,
When your love has cut you down to size.
Life is tough - on your own,
Now I'm waiting for something to fall from the skies
And I'm waiting for love”
Można by pomyśleć, że jej imię
doskonale pasuje do jej przesłodkiego charakteru, kiedy się widzi jak konsumuje
kolejny kawałek szarlotki i kolejną malinową landrynkę, ale to byłoby odrobinę
mylne wrażenie, bo równie dobrze potrafi ubrać swoje stare glany i zdewastować
przystanek autobusowy. Twierdzi że absolutnie nie ma słuchu i nigdy nie śpiewa
przy innych, ale gust muzyczny w ocenie przyjaciół, ma akurat zupełnie w
porządku. Zaczytuje się fantastyką i kolekcjonuje komiksy, które zajmują prawie
cały jej pokój. Uwielbia zmieniać swój wizerunek, więc często przefarbowuje
włosy, kupuje mnóstwo ubrań i dodatków, po czym biega za koleżankami, by
robiły jej zdjęcia. Teoretycznie tego nie lubi i zarzeka się, że właśnie dlatego
nie chce zostać celebrytką, bo zasypaliby ją paparazzi,
ale kiedy już zdecyduje się na sesyjkę, musi mieć pewność, że wyjdzie
absolutnie oszałamiająco. To głównie ona jest odpowiedzialna za dziesiątki
opasłych albumów pełnych zdjęć całej grupy przyjaciół, bo ta druga strona
aparatu odpowiada jej o wiele bardziej. Ponieważ trudno znaleźć czas, by
nauczyć się na egzaminy, kiedy szaleje się z kamerą po mieście, ma drobne
problemy w szkole. Nie cieszy to bardzo jej profesorskiej
rodzinki, ale przecież od dawna podejrzewała, że ta cała genetyka to jedna
wielka ściema.
MACKENZIE
(Satanae)
(Satanae)
„Forget your singalongs and your lullabies,
Surrender to the city of the fireflies,
Dance with the devil in beat with the band,
To hell with all of you hand in hand,
But now it's time to be gone,
La, la, la, la, forever forever!
Here comes the Black Queen”
Surrender to the city of the fireflies,
Dance with the devil in beat with the band,
To hell with all of you hand in hand,
But now it's time to be gone,
La, la, la, la, forever forever!
Here comes the Black Queen”
Kiedyś serdecznie nie mogła
znieść własnego imienia; potem stwierdziła, że w zasadzie mogła trafić gorzej. Tak
przynajmniej łatwo zapadała w pamięć, szczególnie jeśli do nietypowego imienia
dodać nietypową osobowość… No cóż, takich jak ona z pewnością nie ma wiele. Trudno
powiedzieć za co lubią ją ludzie, ale lubią na pewno. Jak na złośliwą,
ironiczną i szczerą do bólu ma wielu dobrych przyjaciół. Może to dlatego, że
tak naprawdę wcale nie jest taka okropna, jak chciałaby się wydawać. W
przeciwieństwie do koleżanek ma bardziej ambitne plany na przyszłość, więc
wytrwale chodzi na zajęcia i wykłady (nie na wszystkie oczywiście, bez
przesady) z torbą pełną zeszytów na notatki, złote myśli, które mogłyby przyjść
jej do głowy podczas kolokwium z pedagogiki. W ramach praktyk zawodowych
chciała dorobić sobie jako opiekunka do dzieci, ale po pierwszym razie
stwierdziła, że woli żywić się czerstwym chlebem, niż raz jeszcze dać się na
pożarcie słodkim dzieciaczkom, które zmieniają się w wysysające duszę potwory
zaraz po wyjściu rodziców. W wolnym czasie gra na gitarze, rozbija po
mieście na swojej kochanej desce i straszy Bogu ducha winnych przechodniów swym
ledwo widocznym przez ciut przydługawe i wiecznie rozwiane włosy obliczem w odrobinkę zbyt mrocznym makijażu.
SAM
(Dolar Tequila)
(Dolar Tequila)
„She keeps Moet & Chandon in her pretty cabinet,
'Let them eat cake' she says,
Just like Marie Antoinette.
A built in remedy for Khrushchev and Kennedy,
And anytime an invitation you can decline.
Caviar and cigarettes well versed in etiquette,
Extraordinarily nice”
'Let them eat cake' she says,
Just like Marie Antoinette.
A built in remedy for Khrushchev and Kennedy,
And anytime an invitation you can decline.
Caviar and cigarettes well versed in etiquette,
Extraordinarily nice”
Wie jak się zachować w każdej
sytuacji, chociaż nie zawsze wykorzystuje tę wiedzę, czasem woli postać I
pośmiać
się z tych, którzy nie mają pojęcia co robić i miotają się histerycznie,
wykrzykując hasła bojowe obok niepohamowanego łkania. Cały wolny czas
spędza w
parku nad jeziorem i rzadko się zdarza, żeby pozwalała komuś przybłąkać
się tam
razem z nią, nawet jeśli to ktoś z jej przyjaciół. Nie ukrywa, że
podobnie jak
Polly nie wdała się w porządnych rodziców, ma duszę buntownika i wcale
jej to
nie przeszkadza. Poczułaby się równie dobrze w hippisowskiej komunie,
jak i
wśród stada rozszalałych punków. Jest naturalną blondynką, ale farbuje
włosy na
czarno, bo nie lubi, kiedy ludzie mają ją za idiotkę, tylko z powodu
koloru
włosów. Na to miano trzeba sobie zasłużyć czymś więcej. Chociaż jest
muzykalna
i grę na pianinie ma w małym paluszku, nie lubi kiedy ktoś jej słucha.
W jej torebce można znaleźć dosłownie wszystko, od zapalniczki, przez
pilota od telewizora i latarkę, po zestaw noży. Wydaje prawie wszystkie swoje zarobki na buty,
bo wciąż upiera się, że w tych na pewno
nie odłamie obcasów. Chociaż nienawidzi mundurków szkolnych, gdyby nie one,
spędzałaby całe dnie wybierając w co się ubrać.
PRESLEY
(Parlay)
(Parlay)
„ Don't touch me now
Don't hold me now
Don't break the spell Darling, now you are near
Look in my eyes
And speak to me
The special promises I want to hear
Las palabras de amor
Let me hear the words of love
Despacito mi amor
Love me slow and gently”
Don't hold me now
Don't break the spell Darling, now you are near
Look in my eyes
And speak to me
The special promises I want to hear
Las palabras de amor
Let me hear the words of love
Despacito mi amor
Love me slow and gently”
Zupełnie zakręcona artystyczna dusza. Sztalugi, pędzle, aparat, to
wszystko tylko część tajemniczych akcesoriów, które wypełniają całe jej
mieszkanie (nie wspominając o ciemni w piwnicy). Uważa się za zupełnie
wolną, nikt ani nic nie jest w stanie jej powstrzymać, kiedy coś wymyśli
i się uprze. Nikt nie wie co się dzieje w jej jasnej główce, a dzieje
się sporo. Wszędzie nosi ze sobą szkicownik, w końcu nie wiadomo kiedy
natknie się na coś wartego uwiecznienia. Ma mnóstwo dobrych znajomych,
wszyscy ją znają, ale najwięcej czasu spędza z przyjaciółkami. Często
maluje ich portrety, którymi potem je zasypuje, kiedy akurat wydała
oszczędności na nowy obiektyw i nie ma za co kupić bożonarodzeniowych
prezentów. Lubi chodzić na zakupy i oglądać rzeczy, których i tak nigdy
nie kupi. Zawsze jest zabiegana, chociaż na dobrą sprawę ma bardzo dużo
wolnego czasu. Pracuje dorywczo w niewielkiej księgarni, odkąd rzuciła
studia architektoniczne, potem prawnicze, filologiczne i w końcu
medycynę. Widocznie studia nie są dla niej. Uwielbia jazdę na rowerze i
rolkach, bo nie ma to jak poczuć ten wiatr we włosach. Jeśli coś ją
zestresuje, zaczyna palić, i to nie jednego papierosa ani nie dwa.
GWEN
(Puszak)
Pół
dzielnicy drży ze strachu na samą myśl, że mogłoby ją spotkać. Drugie
pół już ją spotkało i wciąż nie może dojść do siebie. Przyjęła sobie za
cel spróbować w życiu wszystkiego, ale dziwnym trafem to, co
nieodpowiednie i zakazane, jakoś zawsze bardziej przypada jej do gustu.
Może trudno w to uwierzyć, kiedy się patrzy na jej śliczną buzię, ale w
kieszeni zawsze nosi nóż sprężynowy, a zapalniczką podpala nie tylko
papierosy. Sieje zamęt gdziekolwiek się nie pojawi, ale potrafi też być
największym słodziakiem na świecie. Lubi malować paznokcie i zawsze dba o
włosy czego nie można powiedzieć o jej garderobie widząc poprzecierane
spodnie i ponaciągane koszulki. Nikt nie wie gdzie mieszka, ani czym się
zajmuje by mieć co włożyć do garnka, bo bardzo niechętnie wspomina o
swojej przeszłości. Ma mocną głowę i nieraz to właśnie ona magicznym
sposobem odprowadza wszystkich do domów po kolejnej imprezie. Nie boi
się niczego ani nikogo, jeśli coś jej się nie podoba nie ukrywa tego, bo
niby dlaczego miałaby to robić?
GUNSI
(Puszak)
“Wlaking down the street shooting people that I meet
with my rubber tommy water gun
Here come the deputy he’s gonna come and get me
I gotta get me get up and run
They got got the sirens loose
I ran right outa juice
They’re gonna put me in a cell if I can’t got to heaven
Will they let me go to hell
Stone cold crazy you know”
Here come the deputy he’s gonna come and get me
I gotta get me get up and run
They got got the sirens loose
I ran right outa juice
They’re gonna put me in a cell if I can’t got to heaven
Will they let me go to hell
Stone cold crazy you know”
GUNSI
VEVA & MAGGIE
(Veronique
& Maggie)
“There are plenty of ways that you can hurt a man,
And bring him to the ground!
You can beat him,
You can cheat him,
You can treat him bad and leave him
When he's down!
But I'm ready! Yes I'm ready for you,
I'm standing on my own two feet!
Out of the doorway the bullets rip,
Repeating to the sound of the beat”
And bring him to the ground!
You can beat him,
You can cheat him,
You can treat him bad and leave him
When he's down!
But I'm ready! Yes I'm ready for you,
I'm standing on my own two feet!
Out of the doorway the bullets rip,
Repeating to the sound of the beat”
Dwie… Nie do końca normalne koleżanki, które większość czasu spędzają w
barach i klubach całego Los Angeles. Nie ma takiej imprezy, na której ich nie
ma, choć przecież to fizycznie niemożliwe. Ewentualnie w spokojniejszy dzień
można je spotkać na ławeczce pod monopolowym na Sunset. Każdemu są w stanie dać
dobrą radę, a nawet cały zestaw. Szczególnie jeśli akurat jej nie potrzebujesz.
Pojawiają się zawsze w najmniej oczekiwanym momencie i są raczej niechętnie
przyjmowane przez otoczenie (zwłaszcza przez policję), bo jakieś
tajemnicze sprawy łączą je z Gwen Allister.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A może by tak komentarz? Chociaż kropeczkę, co? Więcej motywacji, to w końcu więcej rozdziałów ;__;