środa, 6 lutego 2013

Rozdział III

 A, sorry. Rozdział "You're Crazy" bo zapomniałam zaznaczyć przy informowaniu ;___;
Ojej, no. Przepraszam za błędy, bo nie chce mi się sprawdzać, przepraszam za przerwy w pisaniu i brak komentarzy ;___;
Dla Parlay, bo tak.




Duff nie widział sensu w wychodzeniu na imprezę do baru, kiedy libację urządzili sobie zaraz po zejściu ze sceny, za kulisami. Potem przenieśli ją do hotelowego holu i to chyba nie spodobało się obsłudze, bo wywalono ich do pokojów. Tak więc od kilku dobrych godzin bawili się nieźle i opróżnili już barek Slasha i Stevena. Właśnie zabierali się za pierwszą butelkę z mini-lodówki basisty, kiedy wszedł Axl i zepsuł wszystko, mówiąc, że Smithsi zaprosili ich do jakiegoś klubu, żeby świętować pierwszy koncert na wspólnej trasie. Rose prawie za fraki wytargał ich na korytarz i dalej, do windy. Cały czas mruczał pod nosem coś, czego niestety koledzy z zespołu nie potrafili rozszyfrować, bo procenty zbyt głośno huczały im w uszach.
- Idiota. – Prychnął Rudy, kiedy Duff zaczął naciskać wszystkie guziki i winda po raz kolejny zatrzymała się na piętrze, na którym ani nikt nie wsiadał, ani nie wysiadał.
- Sam jesteś ciota. – Odburknął Slash, nim siła grawitacji przyciągnęła go do pokrytej grubym dywanem posadzki. Axl warknął na niego, ukazując rząd trochę już zżółkłych od palenia zębów. Przekroczył poległego w boju przyjaciela, odepchnął od siebie drugiego i ruszył w dół schodami. Wszystko lepsze, niż pozostanie jedynym trzeźwym w windzie pełnej najebanych muzyków. A parę pięter w dół po schodach to przecież nic dla niego. Wokalista gwizdał sobie dla uspokojenia regularnie nadszarpywanych ostatnio nerwów i udało mu się zachować spokój, dopóki na parterze nie okazało się, że winda dotarła na miejsce pozbawiona swojej rozchwianej zawartości. Postanowił nie szukać kolegów, którzy zapewne uznali za bardzo zabawne zażartować sobie z niego i pochowali się na wyższych piętrach. Ewentualnie zasnęli gdzieś w kałuży własnych rzygów. W każdym razie Axl czuł się ponad to wszystko, więc sam, przepełniony dumą i pogardą od stóp po czubek głowy, udał się na drugą stronę ulicy, gdzie w jakimś podrzędnym barze zastał już dziwnie wesołych kolegów z Aerosmith w towarzystwie czterech ładnych dziewczyn, z których dwie wyglądały tylko na dziewczyny na jedną noc, a pozostałe dwie...
-Rose! – Wykrzyknęły entuzjastycznie, zrywając się na równe nogi. Wyższa z nich, o długich, ciemnych włosach i niemal idealnej urodzie, pomimo nie tak młodego wieku, wyciągnęła dłoń w kierunku wokalisty Gunsów, posyłając mu uśmiech, który zapewne miał wyglądać na miły, ale Axl znał go dobrze i wiedział, że jest pełen jadu i złośliwości. Tak jakby Grace przybyła tu specjalnie, by zagrać mu na nerwach. Ale on nie uścisnąłby jej dłoni nawet jeśli akurat nie byłby zajęty wyplątywaniem się z uścisku tej niższej brunetki. April pogłaskała go po rudej czuprynie, przy okazji zdejmując mu zawiązaną na czole bandankę. Założyła ją na własną głowę i uśmiechnęła się zawadiacko, po czym wzniosła toast za zdrowie wszystkich czerwonowłosych i upiła parę łyków ze swojej szklanki wypełnionej czymś gęstym i zielonym. Wszyscy oprócz Axla i Gracie spoglądali z zażenowaniem w stół. Ta ostatnia zaklaskała w dłonie i uśmiechnęła się do koleżanki w taki sposób, w jaki matka uśmiecha się do dziecka pokazującego jej swoje niezgrabne rysunki. Jak gdyby była z niej dumna i nie jednocześnie nie chciała okazać, że widziała już coś ładniejszego. Jak gdyby liczyła się dla niej tylko ta April. To było dziwne. I fascynujące. Dawało do myślenia, bo niby jaka dorosła dziewczyna potrzebuje takiej matki?
- Siadaj, a nie tak stoisz, kurwa! – Ryknął wesoło Joe Perry, co trochę zdziwiło Axla, bo zwykle przypominał trochę Izzy’ego i sam z siebie nie odzywał się zbyt dużo. Tyler zachichotał pod nosem na słowa kolegi, ale Grace trzepnęła go w ramię.
- Kochanie, nie sądzisz, że powinniśmy już pójść? – Zapytała. W głowie Rudego przeskoczył jakiś mały trybik i chłopak wreszcie zrozumiał co jego była dziewczyna robi na jego trasie koncertowej. Po prostu teraz była dziewczyną Tylera. Zawsze wiedział, że jest tanią dziwką. A raczej tak sobie tylko pomyślał, bo już dawno wyrzucił z głowy wspomnienia związane z tą swoją wielką pierwszą miłością. Czasem tylko mu się przypominała, kiedy stojąc na scenie wpadał w ten swoisty muzyczny trans i wracały do niego obrazy związane z piosenkami. A o Gracie napisał ich całkiem sporo. Dla niej, o niej. Nie da się ukryć, że był wtedy bardzo zakochany i jeśli chciał, mógł sobie oczywiście wmawiać, że zapomniał. Mógłby nawet zapomnieć, jeśli by tylko potrafił, ale w tym wszystkim była jeszcze druga strona. A ona wcale nie chciała zapominać, bo mimo, że zawsze chciała za wszelką starała się być jak najbliższa ideału, wspomnień nie wyrzucała na siłę. Axl naprawdę nie myślał o niej wiele, a za to w jej domu można by znaleźć całe mnóstwo pamiątek po ich znajomości i to wcale nie pochowanych gdzieś w szafie. Steven westchnął i wywrócił, niby dla żartów, oczami, po czym skierował się do wyjścia z baru, ciągnięty za rękę przez narzeczoną. April wstała i powoli wyszła za nimi, oglądając się za siebie troszkę więcej razy, niż można by to uznać za naturalne, a w jej dużych, ciemnych oczach, kryła się niepewność.
- No, to pierwszy za nami, teraz będzie z górki, nie? – Zapytał przyjacielskim tonem Joey i klepnął Axla w plecy, kiedy ten przysiadł obok niego. Ale Rudemu odechciało się jakoś świętować. Wypił tylko parę piw, odzywając się mało kiedy, a w końcu wyszedł, chociaż może jeszcze nie wypadało. Czemu miałoby go to obchodzić? Przechodził właśnie długim, wyłożonym boazerią korytarzem, kierując się do swojego pokoju (w którym pewnie koledzy właśnie kończyli opróżnianie zawartości barku), kiedy nagle usłyszał donośny szept.
- Pssst! Kolego! – Odwrócił się i zobaczył wychylającą się zza jednych z wielu drzwi rozczochraną głowę April. Serce zabiło mu szybciej, ale to przecież tylko z zaskoczenia. Uniósł brwi w niemym pytaniu i już po chwili został złapany za nadgarstek i wciągnięty do pokoju ze srebrnym numerkiem 720 nad klamką i – choć jeszcze o tym nie wiedział, (co najwyżej miał nadzieję) - miał z niego nie wyjść przez parę dobrych godzin.  Tymczasem Steven Tyler właśnie przeżywał swoją pierwszą kłótnię z dziewczyną, która miała być tą jedyną i wyśnioną i na początku rzeczywiście była, a potem okazało się, że to widocznie nie wystarcza. Że bycie chodzącym ideałem to za mało. Bo postrzeganie na ideał zmienia się zależnie od nastroju, wieku, pogody, stanu zdrowia, fryzury, głodu… Po prostu ideałów nie ma. I to jakoś dziwnie wytrącało go z równowagi. Poznał Grace nie długo po tym, jak rozstała się z Axlem, chociaż na początku nie miał o tym pojęcia. Ta znajomość potoczyła się szybko i naturalnie, pasowali do siebie, tworzyli zgraną i przyjemną parę, Grace próbowała trochę naprawić Stevena, a Steven trochę zepsuć Grace. Byli elastyczni, naginali się do potrzeb drugiej strony. Steven zawsze mógł wyskoczyć na choćby i tygodniową imprezę, a Grace sprowadzić do domu całe stado bezdomnych szczeniaków. Potem Tyler kupił pod wpływem impulsu pierścionek, który po dwóch butelkach szampana przestał być zwykłym pierścionkiem, a zobowiązał jego damę serca do ślubu w przyszłości bliższej, czy dalszej. A to wszystko zdarzyło się ledwie miesiąc temu. I nie było absolutnie przemyślane. Kto widział oświadczać się przed pierwszą kłótnią? Kto w ogóle widział oświadczać się, kiedy się jest duszą i sercem zapitym rockmanem? I kto widział przyjmować zaręczyny, kiedy się chce być wiecznym ideałem? Coś im się popsuło, w tej pięknej znajomości. Pojawiła się mała ryska, która zaraz potem zaczęła się powiększać i powiększać, za sprawą niskiej dziewczyny o dużych oczach, która była dużo gorsza od stada szczeniaków. April Drowse zjawiła się więc, by wszystko zniszczyć, chociaż nie miała o tym pojęcia. I kiedy jej jedyna przyjaciółka kłóciła się z narzeczonym, ona siedziała w swoim pokoju, na siódmym piętrze hotelu Majestat, okładając lodem spuchnięty po mocnym prawym sierpowym policzek Axla Rose.

17 komentarzy:

  1. A jaki tytuł ma to opowadanie, co jest tego rozdział? Bo czasami nie ogrniam co jest do czego :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Windaaaa. Przepraszam, boję się wind. Nawet zabawy w "klikaj wszystko po kolei będzie śmiesznie!" opuściły mnie wraz z wielokrotnymi wyobrażeniami spadnięcia i rozplaskania się na krwawy placuszek. Nawet mi mama wciskała jakieś artykuły o tym, że winda nie może spaść, bo ma jakieś tam zabezpieczenia, terefere, ale mi takiego kitu nie wcisną. Poza tym w windach jest ciasno. Za ciasno.
    Biedny Slash, poległ w boju. Pogubili się ^_^ Wiesz, jak to śmiesznie brzmi? To jest śmieszne same w sobie. Idioci xD Grace suka :C Już jej nie lubię. Nie lubię fałszywości. Zresztą, kto lubi? Nawet fałszywe suki nie lubią XD
    Co to takie krótkie?! Jak ja mam komentarze pisać do takiej krótkozy?! Człowieku! Co ty se myślisz w ogóle? Yyyy, sądzisz? Sądzisz, to znaczy. To jest za krótkię, mówię :C
    I tak w ogóle, chyba czegoś nie zarejestrowałam, ale kiedy Axl dostał z liścia? O.o

    OdpowiedzUsuń
  3. NA PRZEBRZYDŁE KRÓLICZKI!!!!! DDD: Na kurewskie, ochujałe stajnie alpak, obrzygane Tenczom, wymiocinami Tenczy, Tenczocinami! DD: KUUURRWAAAAA!
    Taka ze mnie szmata, taaaka głópia, bezduszna cholera, taaaka zasrrrraana skarpeta... ;____; Taka okropna, wstrętna jędza, taki wyrodny matkosucz... Brak mi słów... ;___; A tymczasem Ty... Ty dedykujesz mi to dzieło, Ty, moje Bóstwo z Trójcy, czynisz coś, o czym nawet nie śmiem śnić... Po... Po tym wszystkim... ;___; Idę uprasować ręce stacją parową! D: zUa Parlay, zUaa. ;___; Śmieciuch jeden jakiś, za przeproszeniem... ;___;

    Nie wiem co powiedzieć, coby zmniejszyć swą winę, swoje paskudne czyny (a raczej ich brak) wobec Ciebie ;__; JA CIĘ KURWA KOCHAM, ja Ciebie też tak bardzo kocham!!! Widzisz?! c.wrzuta.pl/wi10962/d5def219000f60774884c38d/kocham_cie

    Przepraszam... tak strasznie przepraszam za to swoje skurwysyństwo, za to, że nie dawałam Ci znaku życia, za to, że byłam zbyt zakochana w Twym dziele ze mną, z nami, z tym cudem, które wchłonęłam niczym stułbia płowa pierwszego dnia... Tak zakochana że nie zdołałam napisać komentarza, bo bałam się, że nie wyrazi on mych uczuć dostatecznie i Cię zawiodę... ;___; Przepraszam za to, że tak, kurwa, przeklinam, ale się zestresowałam i tak jakoś mi się wymsło ;__; Taka ze mnie polka jebana. A na konkurs idę DD:
    Nienawidzę się! (parlay wali głową w mur) {Axlopeta: na stos z tą bicz!} [Adleropeta: Dobrze prawisz, szmaciany bracie, polaćże mu!]

    Ja Cię taaak kocham a tak Cię zawiodłam... Wybacz mi ;__; Nie jestem godna by być Twoją macią. ;__;
    Jeeeej, nareszcie coś napisałaś... Dla mnie *_____* Bo tak. *_______* Aj lof ju. [Adleropeta: nie pedal, parlay, nie pedal słitaśnośią!] -.- A więc ja wraz z moim alter ego, Chujem, poczytaliśmy sobie trochę Twojego nowego wyrobu i nam się podoba w chuj tak (a to nowość), że sperma jeża! :o Taaak mnie zaciekawiło to opowiadanie, bo wieesz... Kocham Twojego Axla tak jakoś nie wiem *____* najbardziej ze wszystkich Axlów? Niewiele na razie o nim wiadomo, ale... No nie wiem, jakoś po prostu go kocham! DD: No i Steve *___* Joeeeee. Joee taki niegrzeczny ;___; Grace... Kimże jest ta z pozoru (w miarę) normalna dziewoja? Nie. Jej nie lubię, a wiesz dlaczego? Bo się kłóci ze Steviem! What Duff Fuck? o__O Przed nim to się klęczy na szkle, kobieto, żesz ogarnij jaja! :o No i jeszcze, bo ten... April *________* AAAAAPRIIIIL *________* Tą to kocham. Ona mi trochę przypomina Ciebie, ale w sumie nie wiem... Byłabyś gotowa ogolić rude nogi rudej małpy? ;__; Ja myślę, że tak, a nawet jak nie, to tak. ;___; Ja chyba tak ;___; No i April... Ona jest taka... Taka... Że się tu nawet nie odzywa, ale chuj... Bo jak już coś powie to łoosz kurza melodia! :o Avemaryja. Genialna jest, nawet jak sobie tak cicho przykłada Rose'owi lód. Nie wiem, jak zamierzasz to wszystko potoczyć dalej, ale... Podoba mi się nawet to, te kilka rozdziałów, tak niewiele, a tak dużo <3 Bo ten tajemniczy Rose i Drowse. *_____*

    Teraz już możesz mnie zabić, skazać na chłostę króliczkami (hehe widzisz to? Ja przywiązana brzuchem do drzewa i Ty, ciskająca we mnie takimi puchatymi... Hihi xD)
    -.- Jestem taka durna ;_- <-- pacz nie mam oka. Nie chcę znowu znikać, ale znikam, ale wiesz, czasem a nawet czasem często jestem na gadu... ;__; Masz gadu? ;__; Może chcesz moje? 44443525 ;___; Wal bananami, odpiszę na 100%

    Kocham Cię Liz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No napisz, że żyjesz :< Napisz czy mi wybaczasz te haniebne czyny... ;___:

      Usuń
  4. Czasami to cieszę się, że mam małą lodówkę, która zawsze jest zapchana po brzegi, bo butelka mleka zajmuje 1/4 dostępnego miejsca, w której nie ma szans, aby zmieścił się jeszcze alkohol. A to znaczy, że jeśli jakiś intruz wkroczy do mojego pokoju w celu kradzieży wyskokowych napojów - to nieźle się przejdzie. Bo my ze współlokatorką trzymamy procenty w szafce, w której ja trzymam ciuchy, a ona talerze i słodycze.
    Cieszę się, że nie wybrałam sobie mieszkanka w Olimpie, bo winda w akademiku to koszmar, a wbieganie na dwunaste piętro... moja koleżanka ma dość, gdy musi wejść do nas na drugie, a co dopiero do siebie na czwarte...
    Dobra, zaczynam bredzić.
    Niefajnie się stało, że była Axla jest teraz ze Stevenem i niedobrze się stało, że Axl dowiedział się o tym w takich a nie innych okolicznościach. Może to i dobrze, że pozostała czwórka przyjaciół z zespołu nie dotarła do tego pubu, Rose nie musiał się wstydzić, na pewno nie czułby się swobodnie w zaistniałej sytuacji. Ba, on teraz nie czuł się z tym dobrze. Pewnie nie chciał mieć z nią już więcej do czynienia, a tu taki niefart.
    Nie wiem czy Grace i Steven do siebie pasują, oni widzą się takimi, jakimi chcieliby się zobaczyć.
    April - ona coś knuje. No i co się stało Axlowi, dlaczego?

    Co do zaległości, które masz u mnie - w prządku, poczekam.

    OdpowiedzUsuń
  5. W weekend wyczekuj mojego komentarza ;)
    I po nieobecności...zapraszam na kolejny rozdział.
    http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuhuuuhuhuhuhuhhhhuhuhhuhuhuhuhuhuhuh....huhu...huhu.huhuhuhuuhuh..huh...hu....DOBRA STOP....huhu ^^

    Taakie fajne :3

    Sorry za taki badziewny koment ale jest 12 w nocy, a rano do lekarza i potem dentysta i jeszcze zdjęcia ;_; Muszę iść spać, a nie mogę, bo czuję się winna, że taki słaby komentarz. Jutro albo w poniedziałek napiszę lepszy, bo w weekend wyjeżdżam ;______;

    OdpowiedzUsuń
  7. Ej, to nie jest śmieszne, ja nie wiem co mam ci, kurwiszon, pisać w komentarzach ;_______________________________________________________________________________________;
    Wyszło Ci, jak zwykle, zajebiście. Za każdym razem, jak czytam coś od Ciebie, to w głowie krąży mi jedna myśl, mianowicie ''Ona MUSI wydać książkę!''. Pomyśl nad tym i wydaj jakaś książkę. Piękna wizja, co? Jesteś PRZEGENIALNA, kocham wszystko co stworzysz całym swoim brakiem serduszka <3
    Uwielbiam April *____*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, z tej strony Astra, która może jako tako pamiętasz, jako po prostu tą jedną z wielu autorek. No, taką autorkę, która zaczynała opowiadania i kończyła po trzech rozdziałach bo coś strzelało jej do łba. Nieistotne.
    Wracam tu sobie po jakimś czasie i trochę nie ogarniam no bo nie ma się co oszukiwać, ale co nieco tu przybyło. *.*
    Tak czy siak skoro już zamierzam powrócić do tej durnowatej części internetu, pełnej opowiadań o Guns N' Roses to z pewnością nadrobię swe zaległości, także u Ciebie. Jako człowiek, który "nie ogarnia" nie mogę Ci tu pierdolnąć zbyt obszernej wypowiedzi. Aczkolwiek nie będzie chyba niespodzianką, że mi się podoba.
    "Wszystko lepsze, niż pozostanie jedynym trzeźwym w windzie pełnej najebanych muzyków." - hahaha.
    Uwielbiam Twój sposób pisania. Nie jest to jakaś taka "luźna, śmieszna schiza", ale nie jest to też marne smęcenie. Jest genialne, ale to pewnie tylko KOLEJNE słowa uznania, no bo chyba często czytasz pochwały.

    Pozdrawiam, Astra.
    W wolnych chwilach zapraszam na mojego nowego bloga, choć nie wiem czy ktokolwiek ma jeszcze do mnie cierpliwość. -,-
    http://they-call-me-the-hurricane.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. No dobra, miałam najpierw przeczytać, a potem pisać, ale nie mogę się powstrzymać, no i boję się, że potem zapomnę, co chciałam napisać, więc piszę od razu. To tak.
    Wciskanie wszystkich guzików w windzie wcale nie jest idiotyczne. Ani trochę. Pamiętam jak kiedyś będąc w jakimśtam hotelu, wsiadaliśmy z rodzeństwem do windy na parterze, wciskaliśmy wszystkie przyciski, na 1 piętrze wysiadaliśmy i biegliśmy schodami na 2, żeby zdążyć na windę... I to już było idiotyczne, to prawda. Ale ile radości musieli mieć obserwujący nas ludzie.
    "Odburknął Slash, nim siła grawitacji przyciągnęła go do pokrytej grubym dywanem posadzki" - dywanik w windzie? Ale zajebioza :) Jest takie coś? Znaczy, ja jeszcze nie spotkałam, ale kocham ten pomysł.
    "Wszystko lepsze, niż pozostanie jedynym trzeźwym w windzie pełnej najebanych muzyków." - to brzmi tak, jakby schodzenie schodami było takim niesamowitym poświęceniem i trudem xD Chociaż w sumie... Ale jakby nie patrzeć, wniosek jak najbardziej słuszny, zwłaszcza jeśli nie chce się, aby winda pełna najebanych muzyków zamieniła się w windę pełną zwłok muzyków.
    "czymś gęstym i zielonym" - absynt? Albo jony chromu III xD ale wtedy musiałyby chyba być zagęszczone... mąką? Nieważne.
    W ogóle kocham April. Wciąż i podejrzewam, że nie przestanę. To jest jedna z najlepszych bohaterek, jakie kiedykolwiek gdziekolwiek się pojawiły, moim skromnym zdaniem. A co do Grace, to zastanawiam się, w jaki sposób traktować opinię Axla na jej temat. Znaczy, bo jak Axl Rose twierdzi, że ona jest złośliwa i żyje po to, żeby go wkurzać, to tak sobie myślę, ile osób powiedziałoby to samo na jego temat.
    Ha, no teraz jak skończyłam rozdział, to tym bardziej się skłaniam ku poprzednim wnioskom. Znaczy, jakoś ta Grace i tak nie bardzo do mnie trafia, ale to może kwestia tego, że jeszcze jej prawie nie znamy, ale i tak... Nie wydaje się być aż tak zła, jak Axl chciałby to widzieć. Takie przynajmniej mam wrażenie.
    I muszę przyznać, że bardzo zacnie ci wyszedł ten opis związku Grace i Stevena. W sensie... To jest jakoś tak ładnie przedstawione, wiesz o co mi chodzi, nie? Ale właściwie to żadna nowość, bo to w końcu twój styl pisania, którego tak mi brakowało i właściwie to dopiero teraz widzę, jak bardzo. No, to tyle w sumie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Trololo, nie wiem co napisać. Każdy twój kolejny rozdział jebie mi psychikę i czuję się jak dziecko z downem, które musi to skomentować. O zgrozo! To jest świetne. Ta cała akcja w windzie, uwielbiam twojego Duff'a. Tej Grace już nie lubię, April wydaje się jakaś dziwna, w sumie wszystko gra. Ale moment bo ja chyba też coś przeoczyłam. Kiedy Rose dostał po ryju? o_O
    Zakończę ten bezsensowny komentarz zanim zrobię go jeszcze gorszym, powiem tylko, że czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Health safety is compromise for the sake of her son. It is also called Triactol,
    rose bush mango, a fruit commonly eaten in the middle of an Internal Affairs investigation.
    After all, we will work in our respective spheres of influence to bring about rapid and healthy
    weight loss strategies to keep her weight and don't gain pounds again. Food production for the masses.

    Review my webpage: how to get big breast

    OdpowiedzUsuń
  12. Healthy cardiovascular system digest it Plus helps maintain a healthy body vitamin
    B12 is essential. Our health truly is the most common mistakes in
    getting gas cylinders. Here's a pic from the website.

    my site ... digestitexposed.net

    OdpowiedzUsuń
  13. ej dlaczego tamto jest po angielsku co się dzieje ja chcę wiedzieć ;___;
    /niemarysia

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie no - to juz przechodzi ludzkie pojecie!!!!! Zeby napisac taki zajebios i to jeszcze o Aerosmith i GN'R!!!!!! Zakochalam sie.<3 A bede jakies ofiary???? Ja chce Axl'a z karabinem!!!!!!!!!
    A czemu na 'Guns n' Roses w Krainie Puchatych Teczy nie mozna komentowac z anonima??

    OdpowiedzUsuń

A może by tak komentarz? Chociaż kropeczkę, co? Więcej motywacji, to w końcu więcej rozdziałów ;__;