piątek, 16 listopada 2012

Rozdział Trzeci



Dobra, wreszcie mam dla Was rozdział Friends Will Be Friends :D Chciałam podziękować wszystkim za komentarze, szczególnie, że ostatnio coraz rzadziej na nie odpowiadam :C Ale wszystkie czytam i zawsze, z każdego, się cieszę. Zarówno z tych od osób które komentują zawsze, jak i od tych, którzy to robią po raz pierwszy, albo pierwszy od jakiegoś czasu. Kocham Was wszystkich za to, że wam się chce te - często cholernie długie -  parę zdań pisać, żeby... No w sumie nie wiem po co xD Ale mi tam zawsze poprawiają humor, więc choćby za to dziękuję. Jesteście super. Serio. 
A rozdział dedykuję Veronique, bo na niego czekała (masz Briana, jaraj się ;D I nie tylko jego... Niespodzianka xD) i znowu mnie tak wychwalała, że nie wyrabiam xD
I Sonn, za rap rowerowy, za wszystko, za to że jest i że mnie lubi. I że ma zrytą banię, bo tacy ludzie to skarb xD
I Parlay, bo jej się należy, za najbardziej wypasione komentarze na świecie i za Duffa, który mi daje kieszonkowe i za każde słóweczko, które spływa z jej rąk.
I jeszcze Biene, o ile to przeczyta, bo nie wiedziałam, że można tak bardzo kochać moje opowiadanie. Dziękuję... 
-Lise-Lotte


ROZDZIAŁ TRZECI
"COULD IT BE THE LONELINESS?"

Cóż, bez wątpienia pisanie tego rozdziału sprawiło mi sporą przyjemność. Wprawdzie kiedy Brian po raz pierwszy poddawał moje rękopisy korekcie, pozmieniał „to i owo” w rezultacie tworząc własną historię i zniekształcając fakty, ale w końcu już wcześniej nie raz słyszałam tę opowieść. I za każdym razem, kiedy ktoś ją przytacza, na myśl nasuwa mi się sformułowanie „świat jest taki mały.” Gdyby tylko potoczyło się to troszkę inaczej, kto wie jak mogłoby się skończyć...


27 września 1971, Londyn, Wielka Brytania 

Siedziałem na wąskiej barierce oddzielającej od siebie terminale lotniska Heathrow. Miałem tu umówione spotkanie z kolejnym najlepszym na świecie basistą. Kolejnym jedynym odpowiednim kandydatem. Nie miałem ochoty znowu wysłuchiwać nędznych solówek, ani patrzeć jak zupełnie niedoświadczony (mimo, że zapewniał, że scena to przecież jego żywioł!) chłoptaś peszy się coraz bardziej po każdej drobnej pomyłce, żeby w końcu przerwać w połowie utworu i z zaczerwienioną twarzą tłumaczyć się niezgrabnie, że z niewyjaśnionych przyczyn akurat tym razem dopadła go trema. Znałem ten scenariusz na pamięć. Naprawdę, w Londynie nie brak chętnych do grania w zespole, ale żeby trafić na takiego, który oprócz chęci miałby jeszcze talent, trzeba mieć prawdziwe szczęście. Udało nam się to przy wyborze perkusisty; Roger jest naprawdę dobry, chociaż czasem denerwuje mnie jego podejście do życia. Nie bez powodu tak szybko zaprzyjaźnili się z Freddiem. Różnią się od siebie wieloma rzeczami, ale wspólnych cech mają jeszcze więcej. Koniec końców każdy z nas był inny i potrzebowaliśmy bez wątpienia takiego basisty, który mógłby spoić nasze rozmaite dziwactwa i odchylenia, które teraz często powodowały sprzeczki i wzajemne niezrozumienie, w to coś, co odróżniłoby nas jeszcze bardziej od reszty amatorskich zespołów, jakich w stolicy można znaleźć tysiące. Potrzebowaliśmy basisty dokładnie takiego, jakim później okazał się być John.
- Brian May? – Wyrwał mnie z zamyślenia cichy, ale zdecydowany głos. Stał przede mną trochę niższy ode mnie chłopak o długich, ciemnych włosach. Rękę oparł na pokrowcu, w którym bez wątpienia znajdowała się gitara basowa. Skinąłem głową i od razu włosy opadły mi na twarz. Czasem denerwowały mnie te loczki. Chociaż wyglądały w sumie fajnie. No i podobały się dziewczynom.
- Jestem John. – Powiedział i powoli wyjął instrument z futerału. – Mam zagrać coś konkretnego?
- Może najpierw opowiesz coś o sobie, John? – Zapytałem z odrobiną ironii. Zwykle, kiedy już ktoś przychodził na takie przesłuchanie, buzia mu się nie zamykała. Opowiadali o sobie, o rodzinie, o szkole, znajomych, zwierzątkach domowych, swoim światopoglądzie, swoich talentach i umiejętnościach... On nawet się porządnie nie przedstawił. Skrzywił się tylko, co sprawiło, że zachciało mi się śmiać. Miał naprawdę duży nos i bardzo wąskie usta, co w połączeniu z wyrazem niechęci nadało mu zabawny wygląd.
- Nazywam się John Deacon i studiuję elektronikę na Chelsea College. Mam dziewiętnaście lat, a na basie gram od siedmiu lat. To wszystko, czy mam ci opowiedzieć życiorys? – Zapytał. Pokiwałem głową z uznaniem. Podobało mi się, że studiował akurat elektronikę. Mógłby stanowić cenny nabytek dla zespołu, bo ani ja, ani Roger, ani tym bardziej Freddie ze swoim wykształceniem graficznym nie byliśmy specjalistami jeśli chodzi o sprzęt, czy pracę w studio. Poza tym, wydawał się bardzo konkretny. Miałem nadzieję, że zagra na dobrym poziomie, ale kiedy tylko zaczął, zrozumiałem, że do tej pory musiał specjalizować się w zupełnie innym nurcie muzycznym.
- Soul? Jęknąłem unosząc brwi. – Naprawdę? I chcesz żebym cię przyjął do rockowej kapeli?
- Wydaje mi się, że rockowe kawałki grałbym równie dobrze.
- Aha. Wydaje ci się. Słuchaj, John. Jesteś jeszcze młody i na pewno znajdziesz sobie jakiś dobry zespół popowy, w którym sprawdzisz się o wiele lepiej. – Poklepałem go po ramieniu i odwróciłem się na pięcie z zamiarem pójścia w swoja stronę. Po paru metrach musiałem zatrzymać się gwałtownie, kiedy o mało nie wpadł na mnie jakiś mały chłopiec, idący szybko przed siebie.
- P-przepraszam pana. – Wyjąkał z lekkim zachodnim akcentem. – Nie widział pan mojej mamy?
- A jak wygląda twoja mama? – Zapytałem go, przyglądając się jego ciemnej czuprynie. Miał chyba tak samo poskręcane włosy jak ja. Wydał mi się uroczy, z tą swoją ciemną karnacją i dużymi czekoladowymi oczami.
- Jest bardzo ładna i ma takie włosy jak pan. – Uśmiechnął się delikatnie, ale zaraz spochmurniał. – Muszę ją znaleźć, bo bardzo się speszymy na samolot. Do Ameryki! To bardzo daleko, wie pan o tym?
- Naprawdę? – Gwizdnąłem z uznaniem i rozejrzałem się po lotnisku. Mimo dość wczesnej pory, kręciło się tu już sporo ludzi i mimo mojego wysokiego wzrostu nigdzie nie dostrzegłem kobiety o kręconych włosach. – Przykro mi, ale nie widziałem twojej mamy. Może zaprowadzę cię do kogoś kto tu pracuje i będzie mógł ci pomóc, co?
- No. Może... Mama pewnie martwi się o mnie. Miałem nigdzie się nie oddalać, ale zobaczyłem, że tamten pan niósł gitarę, więc chciałem popatrzeć. – Opuścił głowę i zaszlochał cicho, a ja obejrzałem się, żeby zobaczyć, czy John stał jeszcze przy barierkach. Nie było go tam jednak, więc wziąłem chłopca za rękę i poprowadziłem do najbliższego punktu odpraw.
- Przepraszam! Ten chłopiec szuka swojej mamy, może nam pani pomóc? Chyba się zgubił, a mówi, że mieli lecieć do Stanów. – Zagadnąłem młodą dziewczynę w białej koszuli, siedzącą za biurkiem.
- Proszę pana, samolot do USA odlatuje za dwadzieścia minut, jeśli ten chłopiec rzeczywiście ma nim lecieć, to lepiej niech pan szybko znajdzie jego matkę.
- Przecież właśnie próbuję! Może pani po prostu nada jakiś komunikat i ktoś się po niego zgłosi? W dwadzieścia minut nie przeszukam całego lotniska! Albo chociaż może mi pani powiedzieć skąd dokładnie odlatują? – Dziewczyna westchnęła i pokazując ruchem ręki, że czekający na odprawę muszą chwilę poczekać wykręciła jakiś krótki numer na tarczy stojącego przy jej stanowisku pracy telefonu.
- Jak dokładnie nazywa się chłopiec? – Zwróciła się do mnie, jakbym wiedział. Spojrzałem na niego pytająco i znów włosy opadły mi na twarz.
- Jestem Ss... Eee... – Rozejrzał się szybko wokół siebie. – Slash! Hudson. Slash Hudson. – Uśmiechnął się zadowolony z siebie. Uniosłem brwi w rozbawieniu spoglądając na reklamę jakiegoś domu towarowego zachwalającego produkty w nowych, niższych cenach. Po krótkiej rozmowie, kobieta zaczęła dalej wykonywać swoja pracę, milczeniem dając mi do zrozumienia, że nic więcej nie może zrobić.
- OPIEKUNOWIE CHŁOPCA NAZWISKIEM HUDSON PROSZENI SĄ O ZGŁOSZENIE SIĘ DO PUNKTU ODPRAW NUMER DWA W TERMINALU DRUGIM. POWTARZAM, OPIEKUNOWIE CHŁOPCA... – Komunikat niósł się echem po lotnisku, a ja rozglądałem się co chwila wypatrując w tłumie pani Hudson.
- Ona nie przyjdzie, prawda? – Do oczu małego  Slasha napłynęły łzy. Bardzo chciałem jakoś go pocieszyć, ale zacząłem myśleć, że chyba ma rację, kiedy duży zegar nad wejściem wskazał, że do startu jego samolotu zostało zaledwie siedem minut. – Ale ja nie chcę pójść do przytułku! – Załkał. – Może mnie pan zabrać do domu? – Wytrzeszczyłem oczy na tego zapłakanego chłopca o czarnych lokach i otworzyłem szeroko usta ze zdumienia. Nie powiem, zrobiło to na mnie wrażenie. Miałem ochotę zgodzić się na jego prośbę. Nagle poczułem, że w życiu jestem zupełnie sam. Ojciec zmarł na zawał dawno temu, matki nie widziałem od paru dobrych lat. Wolałem gitarę i książki niż znajomych z uczelni, a tych z zespołu traktowałem bardziej jak przeszkodę na drodze do sukcesu, niż jak wspólników. Uświadomiłem sobie, że nie dalej jak pół godziny temu odtrąciłem świetnego basistę w zasadzie bez żadnego powodu. Tak rozmyślając, zupełnie przypadkiem spojrzałem na drzwi hali odlotów. Stała w nich dość wysoka ciemnoskóra kobieta z wielką burzą kręconych włosów i nerwowo rozglądała się po wnętrzu budynku. Kiedy usłyszała powtarzający się co chwila komunikat, skierowała się w naszą stronę. I wtedy stało się coś, czego do dziś się wstydzę. Zamiast czym prędzej oddać młodego pod opiekę matki, pochyliłem się nad nim i powiedziałem:
- Choć, Slashie. Samolot i tak już odleciał... – Po czym pociągnąłem szlochającego chłopca za ramię, w stronę przejścia do terminalu pierwszego.
- SAUL! – Krzyknął ktoś zachrypniętym głosem i po chwili moja pięść zacisnęła się w powietrzu. Odwróciłem się powoli i patrzyłem jak matka tuli do siebie dziecko, po czym razem biegną, by w ostatniej chwili wsiąść na samolot do Nowego Świata. A ja znowu zostałem sam, z jednej strony mając sobie za złe, że chciałem zrobić coś tak strasznego, a z drugiej ciesząc się, że przynajmniej tamta dwójka będzie szczęśliwa. A potem sobie uświadomiłem, że mam teraz jedną ważną rzecz do zrobienia. Problem był tylko taki, że nie znałem adresu Johna Deacona. Pozostało mi poszukać go na uczelni... 

 

Aha, na dole jest znów ankieta, jakby coś. :)
I, jeśli mogę o to prosić po raz ostatni, jeśli ktoś chce być informowany, może się wpisać do zakładki "Informowani" podając adres bloga, albo gg, albo cokolwiek, gdzie mam informować oraz napisać, czy mam dawać znać o każdym opowiadaniu czy tylko o którymś konkretnym? Byłabym bardzo wdzięczna, bo ostatnio wszystko mi się jakoś popierdoliło xD 
Dzięki :3

37 komentarzy:

  1. 3 rozdział dopiero, więc na pewno nadrobię Twojego bloga. Wszyscy Cię tak chwalą, trzeba poczytać. :D
    Kiedyś już coś tam próbowałam, ale jakoś nie wyszło.
    Korzystając z okazji, zapraszam do mnie, jeśli masz ochotę. Niedawno zaczęłam coś nowego. :)
    http://lets-go-to-bed.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Lizelocię!
    To jest tak piękne, tak wzruszające, tak niesamowite, tak wyborne, tak prześwietne, tak harmonijne, tak czarujące, tak magiczne, tak wspaniałe, tak doskonałe, tak wyśmienite, tak znakomite, tak perfekcyjne, tak nienaganne, tak nieskazitelne, tak niesamowite, tak rozkoszne, tak niebiańskie, tak miłe, tak, tak, tak fantastyczne, tak chwalebne, tak imponujący, tak fascynujący, tak pomysłowy, tak zdumiewający, tak szczególny, tak kosmiczny, tak cudowny, tak....
    Pacz co zrobiłaś ._. Zabrakło przymiotników!
    Po prostu *__________________________________________________*
    *___________________________________*
    *________________________________________________*
    *_______________________________________________*
    *_______________________________________________*
    Slash, Slashie, Saul, Saulie *________________*
    Gitara basowa EKO (pewno ekologiczna i nawet śmieci segreguje) *________*
    Brian *______________________*
    *________________*
    *__________________________*
    Kurdę, czemu ty masz taki przenajświętszy, piracki talent?
    *______*
    Nie ma słów, by to opisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano i jak możesz kazać mi wybierać opowiadanie? Lubię agrest, lubię wszystko co napisałaś i tyle :P
      Przepraszam za gópi komentarz, ale słowami nie ma się opisać nie da nie nie nie.

      Usuń
  3. O Lizelotto Bogini Blogsfery!
    Przeczytałam wszystko i nie mogę przestać się zachwycać! Nie umiem nawet zebrać myśli by sklecić jakiś ogarnięty komentarz, pacz co zrobiłaś!
    Jak się ogarnę to cóś Ci napiszę.
    Lofloflof <3333

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeja, nareszcie nadrobiłam i teraz komentuję :D
    Przesłuchanie Johna jest przecudowne. Brian jest tam taki stanowczy, ale jednak działa wbrew sobie. Fajne jest to opisane, nawet bardzo fajnie. A potem jest to co mnie w jakiś sposób wzruszyło. A mianowicie mały Slash Hudson! Jak on powiedział do Maya, że jego mama ma takie włosy jak on o się aż uśmiechnęłam, mały był taki słodki, że nie wiem! Wielkie, czekoladowe oczka, aw <3 I na końcu to 'porwanie'. Swoją drogą fajnie by było gdyby Brian zabrał ze sobą malca...ale z mamą chyba lepiej, wiadomo :)
    Generalnie to bardzo fajny i przyjemny rozdział. Czekam na więcej oczywiście :D
    I nie wiem czy mam powiadamiać o nowym blogu? Jeśli tak to zapraszam na nowy rozdział na http://zakazane-fontanny.blogspot.com/ :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz patrzeć ludu, jak się zachwycam!
    Od początku... Brian May jest jedną z lepszych postaci w tym opowiadaniu na drugim miejscu plasuje się Freddie Mercury, a zaraz za nim pełznie Izzy, który i tak ma w głębokim poważaniu fakt, iż za nim pełznie.
    Ogólnie, to jakoś słabo u mnie z pisaniem nawet komentarzy, gdyż uświadomiłam sobie, że jestem beztalentna! Trolololololololo! Ale się chociaż tutaj postaram :)
    Co tam dalej chciałam... No ciągle się nie mogę napatrzeć na te zdjęcia, które dodajesz pod każdym rozdziałem! To takie... profesjonalne ^^ xD Szkoda, że krótko, ale jak już powtarzałam, mogę czekać na TAKIE rozdziały jakiś pierdyliard lat świetlnych i będę skakać ze szczęścia pod niebiosa i jeszcze wyżej.



    Ale, nie żebym wywierała na Tobie presję psychiczną, nie mam czasu na czekanie pierdyliard lat świetlnych, więc gdybyś dodała coś szybciej, to byłabym wdzięczna :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam i świetne, kurde dziewczyno ty wiesz że masz tak zarąbisty talent?! Oj oj Lise ty moja mała psychopatko *o*

    ta no szkoda że takie krótkie
    zapraszam do nas na opowiadanie o Metallice i nie tylko :P
    http://whole-whotta-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. O MÓJ BOŻE, LIZELOTTO.
    JAKIE TO SŁODKIE.
    Brian spotkał małego Slasha Hudsona (to też jest słodkie) i chciał go wziąć do domu (i to też jest słodkie), ale mama Slasha Hudsona go zabrała (a to już nie jest słodkie).
    Gitara basowa EKO też jest słodka. A ona jest ekologiczna? Pewnie samowystarczalna i je tylko produkty ekologiczne, tak jak przystało na gitarę basową EKO.
    hehehehehe.
    Jesteś genialna .

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rany, piszesz tyle opowiadań, że ja już nie wiem, które to które, muszę to jakoś wreszcie ogarnąć :)
    Brian, Brian... coś Ty narobił. Nie dałeś chłopakowi szansy, żeby się wykazał. Przecież mógł zagrać drugi kawałek, który miałby rockowe brzmienie. Mało tego, chciałeś porwać małego Slasha! Porwać... to chyba całkiem dobre określenie. Bo jak inaczej nazwać chęć zwinięcia dzieciaka matce niemalże sprzed nosa. Co on by potem z tym małym Hudsonem zrobił? Nie chcę wiedzieć.
    John na tej wkładce ma takie sexy włosy, yeah :D I gitara basowa... ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiedzmy, że się w miarę ogarnęłam xD Bynajmniej na tyle by ci tu coś skrobnąć. Chociaż, nie powiem, przeżywam aktualnie małą depresję związaną z Nirvaną. Cholera, no to lecimy z tym koksem!
    I Ty mówisz, że brakuje Ci mojej twórczości?! Dziewczyno, ja bez Twojej usycham D; A jak usycham to się kruszę! Gdybyś stała obok mnie to bym Cię wyściskała i nie miałabyś czym oddychać przez najbliższe pięć minut ^^ (tak to groźba, więc jakbyś mnie spotkała to się strzeż!)
    Czytając to mam takie odczucie jakbym czytała jakiś bestseller, książkę w której zakochały się miliony. Niesamowite, masz talent! Wszystko jest dopięte na ostatni guzik, idealne, magiczne... ZA-JE-BI-STE! Nie wiem jak ty to robisz! Oczywiście podoba mi się straaaaaaaaaaaaszne, to wiadome, nie? ;D
    Mały Saul *.* jeeeeeeeeeeeejku, ale on był słodziutki! Niczym mały Kurciszek. To znaczy PRAWIE niczym mały Kurciszek.
    Pomysł z tymi wkładkami na końcu też niezły. To takie urozmaicenie, które nadaje rozdziałowi takiego smaku. Niczym wisienka na torcie ;D
    A na koniec dodam, że jesteś zajebista jak sweterki Kurciszka! <3 Hyhyhy, ale mi się rymło ładnie ;D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny! A teraz pieprznę Ci kilka serduszek: ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    Mówiłam 'parę'? HYHYHYHY ZUA JA XD Rzygaj tęczą, na zdrowie ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Co ja mogę powiedzieć o tym opowiadaniu? Każdy kolejny rozdział będzie tak idealny, tak cudowny i tak mnie urzecze. Kocham Cię kurwa, z każdym takim jednym co raz mocniej. To wszystko tak ładnie komponujesz, że możesz nas okłamywać ile Ci się podoba w tych historiach, a my i tak uwierzymy i pójdziemy za Tobą kurwa w ogień, amen.
    I dzisiaj się prawie poryczałam, bo ja tak się zachowuję jakby mnie to wszystko jebało, tak nie jest oczywiście, ale mam mało czasu, troszkę problemów ostatnio, a u Ciebie, no kurwa mać, jestem dalej na pierwszym miejscu w polecanych, płaczę ze szczęścia, kocham Cię!
    Przepraszam za wszystko, ale obiecuję, że się poprawię, bo dzisiaj obejrzałam zajebisty film, rozregulowałam się emocjonalnie, coś puściło i po raz pierwszy od co najmniej dwóch miesięcy czuję że wszystko czego mi potrzeba to otworzyć Worda i pisać.
    amenx2

    OdpowiedzUsuń
  11. Doczekałam się. Doczekalam się. DOCZEKAŁAM SIĘ!
    Dobra, koniec skakania w radosci po pokoju.

    Hmm, najpierw popatrzyłam sobie na zdjęcia, to tak własnie przczuwałam, iż będzie coś z małym Slashem, bo jakby nie było z małym, to byś nie dawała jego zdjęcia, jako dzieciaka. Potem w sumie popatrzyłam na datę rozdziału, to też tak zdałam sobie sprawę, ze to musi byc z małym Slashem. No to się jeszcze bardziej uchachałam, bo jednak dzieci zawsze mnie rozbrajają, haha...
    No i teraz tak myśle sobie, co tu napisać. O Boże, lotnisko. Przypomniał mi się ten koszmar lotniska, który ostatnio dość często przechodzę. I mam juz dość lotnisk. Ale dość często zdarzają się takie komunikaty, że jakieś dziecko się zagubiło. No cóż, taka masa ludzi, to się nawet innaczej nie da, haha. A jak jeszcze dzieciaki są takie, że się nie słuchają rodziców i tak po prostu się oddalają, to juz w ogole. Ale dobra, bo nie o moich doświaczeniach z lotniskiem. Hmm, no to Saul się zgubił, i potem chodził i szukał mamy, ale znaleźć jej nie mógł. No i chyba musiał być dość przerażony, haha. Ale dość szybko skreslił Ole, skoro zaczął mówic do Briana, aby go zabrał ze sobą. No chyba, ze sobie myslał, ze Ola sobie poleciała do Ameryki bez niego. Biedny Saul, ale tez cwaniak, bo zaczął sobie już szukac nowego opiekuna. No tak, jakos trzeba sobie radzić. No i matka się znalazła. Matka najczesciej się znajduje. No chyba, ze jest taka sytuacja, jak to była na wakacje, ze rodzice zostawili 2 latka na lotnisku i sobie pojechali na wakacje.. hmm... a Brian musiał oddać Saula. A jakby Ola się nie znałazła? Bo np mogło coś sie jej stać, nie? I Brian by zabrał ze sobą Saula, to jakby to się dalej potoczyło? Hmm, w sumie to teraz właśnie zastanawiam się nad taką alternatywną wersją tego. Jakby to było gdyby? Ale jakoś nie mam głowy, aby coś do tego wymliść :(

    No i tak. Świat jest naprawdę mały.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie musisz mnie informować, bo mam Ciebie w obserowowanych i mi pokazuje, kiedy dodałaś coś nowego, więc spokojnie :) Jak pojawi sie, to co mnie interesuje, to na pewno wpadne.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytam to opowiadanie, Friends Will Be Friends :) Mam dodane do obserwowanych, wiec zaoszczędzę Ci czasu i nie musisz mnie informować :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Gópie pytania mi zadajesz :c
    Jak ci wygodnie, to możesz na GG :P Na pewno wtedy szybciej się ogarnę i od razu nadejdę z komentarzem :D
    Wątpisz, co ja czytam? Ja wszystko czytam! Ja Nightraina czytam! Ja My World czytam! Ja Friends will be friends czytam! Ja You're crazy czytam! Ja Perfect Crime przeczytałam!
    Ło Chrystusie Lizzusie! Co mnie straszysz? Zawału mam dostać?! Toż to nowy nagłówek jest! Gwiazdor ci przyniósł? :P I nowa zakładka! Matko Pektyniańska! Już tam biegnę! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ej, świetne! :D
    Informuj mnie jeśli możesz. :3
    Dzięki wielkie. Staram się jakoś przemóc i pisać, bo ostatnio jakoś... no nie mogłam. X_X Ale informuję cię o nowej notce :3 http://they-have-no-reflections.blogspot.com/
    I spoko, możesz. Ja cię dodam do obserwowanych, jak to wszystko jakoś ogarnę, bo jestem tak głupia, że nawet nie wiem jak to zrobić... X_X

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak jak już mówiłam (chyba) dziękuję za dedykację. A i owszem, jaram się xD
    I będę pisać ten komentarz na bieżąco, zobaczymy co z tego wyjdzie.
    "Świat jest taki mały" oraz to, co napisałaś o niespodziance w dedykacji - jeszcze nie wiem, kto tu będzie, ale na pewno jakaś wybitna, wszem i wobec znana jednostka.A w ogóle wspomniałam ci kiedyś, że te daty i miejsca dają taki fajny efekt? Że to się wydaje jeszcze bardziej realne i ogólnie to mi by się nie chciało, a więc należą ci się pokłony za włożony w to dzieło wysiłek. Wracając do treści, "Siedziałem na wąskiej barierce oddzielającej od siebie terminale lotniska Heathrow". Ok, już siedzę obok i słyszę ten taki głos, co na dworcach informuje kiedy jaki pociąg przyjeżdża. Bo na lotniskach też jest coś takiego, nie? Czy nie? Tak sobie to wyobrażam, ale w sumie nigdy nie byłam, to skąd mam wiedzieć.
    I to by było na tyle, jeśli chodzi o pisanie na bieżąco... Od sceny z Brianem i Johnem po prostu nie mogłam się oderwać, więc nie miałam jak napisać. Dobra, to po pierwsze, chwała ci za to, że nie było zachwytu nad Johnem oraz jego niesamowitymi umiejętnościami, tudzież błagań o dołączenie do zespołu. Innymi słowy, chociaż wszyscy wiemy, że on będzie któregoś dnia częścią tego zespołu, to jednak miło, że pokazałaś, że nie wszystko musi udawać się za pierwszym razem, bo czasem po prostu ktoś nas nie docenia :) Znaczy... Pewnie tak było w biografii, tak? Czy to twoja własna inwencja twórcza? Bo prawdę mówiąc niezbyt się orientuję. W każdym razie podoba mi się, że jest akurat tak, a nie inaczej. Czytając ten fragment zastanawiałam się nad jeszcze jedną rzeczą. Mianowicie, mamy już tutaj zespół, a przynajmniej dobry początek. Chodzi mi o to, że jak pisałaś rozdział o Freddiem, był on jeszcze w Indiach, a Axl i Izzy dopiero uciekli z Lafayette. No i powiem szczerze, że liczyłam też na trochę Briana sprzed Queen. Tylko nie myśl, że to mnie rozczarowało czy coś takiego, po prostu stwierdzam fakt. Z drugiej strony, jeśli wrócisz potem do historii Freddiego (bo w sumie to nie wiem, czy wrócisz), to to tak z lekka niechronologicznie będzie. Chyba że właśnie to jest powodem, że zaczęłaś od Freddiego, żeby jednak ta chronologia była. Chociaż, jeśli o mnie chodzi, to tak czy siak będzie dobrze, bo wyznaję zasadę "po co komu chronologia" :D
    O, jednak nie jest chronologicznie, bo Slash jest jeszcze dzieckiem. Ej, on naprawdę był niesamowicie uroczy. To zdjęcie... Dobra, wracając. Uwielbiam takie fachowe słownictwo jak chociażby "terminal", chociaż nie mam pojęcia, co to znaczy xD Ale brzmi mądrze, a dzięki temu całość wygląda jeszcze bardziej jak żywcem wyjęta z jakiejś powieści. Bardzo dobrej powieści. A dalej ten pomysł Briana, żeby zabrać Slasha do siebie... No cóż, ciekawe co by z tego wynikło. Jakby tak wychował go taki dobry gitarzysta jak Brian, hmm... W każdym razie po raz kolejny powinnam pochwalić cię za to, że u ciebie bohaterowie sa ludzcy i popełniają błędy. Różne, ludzkie błędy, a nie w kółko te same, przewijające się we wszystkich opowiadaniach. Że mają wady, ale także takie, o których nie mówi się głośno. Że czasem myślą jak normalni ludzie, egoistycznie. A potem żałują, jak każdy inny człowiek, ale też potrafią wyciągnąć z tego jakąś lekcję.
    A w ogóle to rozpieszczasz mnie :D Brian, John i jeszcze Slash w jednym rozdziale. Kocham cię :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pytałaś się u mnie, czy masz informować mnie o opowiadaniach i jeśli tak, to o których. Odpowiedź jest prosta: o wszystkich :) Tylko naprawdę informuj, żebym nie miała żadnych zaległości ;P A informacje zostawiaj tu: http://sunsethollywood.blogspot.com/ bo to jedyne opowiadanie jakie piszę.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dosyć istotna informacja u mnie. Przed przeczytaniem, odłóż proszę, niebezpieczne narzędzia ;_; bad-verse.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Zapraszam na siódmy rozdział na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej, hej, przeczytałam to cudo, jest piękne i zajebiste, a ja jak zwykle zawalam z komentarzem :< Przepraszam, ale na razie skupiłam się na wyduszeniu tego swojego świństwa xD No więc... u mnie nowy, a tu jeszcze wrócę <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Serdecznie zapraszam na siódmy rozdział opowiadania: http://sunsethollywood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Łał. Szybka jesteś.
    Pojęcia nie mam gdzie odpisać więc odpiszę tu xd
    Fajnie, że ci się podoba :D Bo ja to dopiero takie małe kroczki na drodze do (zabrakło mi mądrego słowa więc posłużę się pierwszym lepszym xd) jakiegoś konkretnego czegoś stawiam xD
    I wg łał serio chcesz żebym cię o nowych rozdziałach informowała? Łał... łał.
    Dobra, nie rozczulając się jeszcze jedno ode mnie.
    CO to do cholery jest blokada obrazkowa? xD
    Pozdrawiam ;*
    Kat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obczaiłam, rozkminiłam, naprawiłam xD I cieszcie się niebiosa :D
      Faktycznie to strasznie wkurwiające było z tego co komentowałam na innych blogach, ale nigdy by mi do głowy nie przyszło, że te literki i cyferki to blokada literkowa! Te nazwy o pomstę do nieba wołają!
      Ja ostatnio chwil wolnych mam wiele bo zostałam perfidnie zarażona przez sąsiadkę (kichła na mnie! To był spisek! :D), ale mama w nagrodę, że taka dzielna byłam (sama poszłam do lekarza! I chuj strzelił panie-potwory pielęgniarki! Fuck je! XD) pozwala mi wcinać lody i w sumie właśnie dlatego to opowiadanie powstało.
      W sensie dzięki lodom nie wolnemu, wolnym, wolny czas, czasie, czasu*
      *niepotrzebne skreślić.

      Usuń
    2. Siemanooo :D
      U mnie pojawiło się coś na kształt rozdziału w zakładce "Bohaterowie".
      Żyję nadzieją, że ci się to spodoba :D
      Pozdrawiam <3
      Kat.

      Usuń
  23. Nie mam zamiaru porzucać bloga (na razie przynajmniej ;/) Jestem jakoś tak tryskającą fontanną pomysłów. Ciągle snują mi się plany, szatańskie intrygi, dzieci kukurydzy, potwory faraonów i inne tego ten :D
    Ale nowego rozdziału nie wstawię do póki całkiem blogspota nie ogarnę, a chyba na to się nie zapowiada. Jakieś chińskie magie rządzą sobie tę stroną ;P
    A poza tym... świat bez Stonesów to nie jest dobry świat :D
    Pozdrawiam ;*
    Kat.

    OdpowiedzUsuń
  24. NN na feed-my-frankenstein-jenny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Siemano :D
    Pojawił się u mnie nowy rozdział :)
    Pozdrawiam <3
    Kat.

    OdpowiedzUsuń
  26. KOCHANIE!
    coś u mnie, takie tanie gówno, jako zwykle.
    wypieprzam przeczytać coś tam nowego naskrobała. jebnę w weekend komentarz to jebniesz
    <3

    OdpowiedzUsuń
  27. http://zagubiona-we-wlasnym-swiecie-gnr.blogspot.com/ - po długiej przerwie, dodałam coś nowego, zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  28. Nowy na http://tacy-pozostaniecie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Nowy rozdział Duff Story! http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/ zapraszam i proszę o komentarz, oraz kliknięcie reakcji. Jeżeli mam przestać powiadamiać wystarczy powiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  30. A więc witaj moja utalentowana, najlepsza córko <3 Mam nadzieję, że wciąż mogę być Twoją matką, bo się już przywiązałam i wiesz, będę Ci pakować drugie śniadanie o każdej porze dnia i nocy.
    Niestety dziś nie mam dla Ciebie zdjęcia taty-Duffa pływającego w pieniądzach (jak planowałam), gdyż nie jestem na komputerze (jak zawsze... :c) i nie mam ani painta ani nawet fotoszopa pracza. :((( Ale jak już wejdę to dostaniesz tatusia z kieszonkowym i nawet pozwolę Ci go zgwałcić :)

    Bo Ci się należy! Kuuuurrfaaa D: To opowiadanie to cud natury, chyba Twoje najlepsze... Nie, kurwa co ja pieprzę... Wszytkie są cudowne! :o (hehe przez Ciebie mam skojarzenia do tej buźki -.-)
    Briaaaaaaaan *____*
    Jooohn *_____*
    I gdy już tak sobie myślę, że me serce nie wytrzyma większego natłoku danych....
    BABY SLASH MADAFAKAS!!! :O
    *______*
    bo to wszystko tak pięknie opisałaś, uczucia Briana, jego loczki (xD), baby Slasha (bo to kto?! [Adleropeta: Baby Slash!] czyj on jest?! [Axlorpeta: Nasz, nasz, nasz! O alpako.] zamknij mordę śmierdzielu -.- [Axlorpeta: Tak traktujesz porządną odzież?!?! A tylko nazwij mnie szmatą!!!!] Zamknij już gębę, parlay, nie widzisz, że zaczynasz rozmawiać ze szmatami? :(
    [Axlorpeta: Doigrałaś się. Idę na miastoooo! :o]

    Co ja...? A! Baby Slash. [Adleropeta: czyj on...](jebnięcie skarpety z wysokosci). No. Więc jest cudowny, tak samo jak Brian i jego myśli. Wiesz co? Dzisiaj oglądam sobie koncert Queen na DVD a tam... Queen! Brian :o Roger! Wyobrażasz to sobie? D: Kanapa obrzygana tęczą.

    Co dalej, no... Kurde, nie pamiętam, muszę iść spać, ale kocham Cię i mam nadzieję że Ty mnie też xD (ach ta skromność). Bo ostatnio siem czuję taka wyalienowana przez te ouffki bo wy wszystko na fb a ja nie mogę i Chuj (znów on -.-). :(

    A teraz marsz do pisania dalszych rozdziałów!!! Jakichkolwiek xD :*

    OdpowiedzUsuń
  31. http://zagubiona-we-wlasnym-swiecie-gnr.blogspot.com/ nowy.

    OdpowiedzUsuń
  32. zaje, zaje, zajebiste to jeeest ! ^.^
    myślałaś kiedyś nad tym, żeby napisać książkę? xD
    bo masz talent, kobieto !

    OdpowiedzUsuń
  33. http://nobody-understand-why-we-r-here.blogspot.com/
    Zapraszam , choć dopiero zaczynam ; )

    OdpowiedzUsuń
  34. To jest wspaniałe! Takie porządne i OGARNIĘTE. Podziwiam Cię Lise, dużo roboty masz z tym na pewno. To jest po prostu piękne!

    Nie wiem czy już mówiłam ale u mnie jest ten pierwszy, a za godzinkę powinien pojawić się drugi :D
    sad-bad-true.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

A może by tak komentarz? Chociaż kropeczkę, co? Więcej motywacji, to w końcu więcej rozdziałów ;__;