środa, 2 marca 2016

...A jednak!

     Nie wierzę, że naprawdę nadszedł ten dzień. Klikam z rozrzewnieniem w ikonę nowego posta, tutaj, w domu. Nie mam pojęcia, czy ktoś jeszcze w ogóle czyta gunsowe opowiadania (bo, mówiąc szczerze, ja sama dawno wypadłam z obiegu - nie licząc może tylko sporadycznych wizyt na paru ukochanych blogach, ot, tak z czystego sentymentu), a jeśli jednak tak, to czy odwiedza akurat tego mojego mocno podstarzałego blogodziada. Piszę to jednak pełna nadziei, choć bardzo naiwnej, przyznaję, że być może akurat tak. I że ktoś, widząc obco wyglądającego posta zmarszczy na chwilę brwi, próbując sobie przypomnieć, od jak dawna musi tu już wisieć, a potem spojrzy na datę i może się nawet ucieszy. Nie ukrywam, że byłoby to niezwykle wzruszające. 
     Kończąc jednak tę mowę-trawę (choć swoje lata już mam, więc powiedzmy, że należy mi się przynajmniej paręnaście linijek bezsensownego przynudzania, zwłaszcza że nie robiłam tego tutaj od lat), chcę Was przeprosić za to, że to już naprawdę lata, chociaż obiecywałam i obiecywałam kolejne rozdziały. Wiem, że to nie ma już większego znaczenia i nie zamierzam zresztą obwieszczać, że nastąpi jakiś wielki powrót - nic z tych rzeczy. Stara już jestem, nie dla mnie takie zabawy. Szczerze mówiąc, nie umiem już nawet - choćbym chciała - wypisywać takich głupot jak dawniej. A szkoda, bo czasem naprawdę bardzo mi tego brakuje. Przychodzą takie dni, że chciałabym mieć z powrotem te parę lat mniej i być znów częścią tej dziwnej rodziny, która tu kiedyś narosła, na tych naszych opowiadankach. 
     Bardzo chce mi się teraz płakać.
     Wahałam się, czy pisać tego posta, ale wygrała we mnie ciekawość, czy ten mój Eden całkiem się już wyludnił, czy może jeszcze plączą się tu jakieś zbłąkane Dziobaki Wędrowniczki. Jeśli jesteście, odezwijcie się w komentarzach, chociaż troszkę, żebym wiedziała. Mogę być okropna, ale przecież wciąż Was uwielbiam. Czytanie komentarzy na tym blogu zawsze mnie pociesza, obojętnie, co by się nie działo. Nawet mimo pełnej świadomości, że pewnie jakaś część z Was czuła się zawiedziona, kiedy mijały miesiące, a ja nie raczyłam nawet napisać, co się w zasadzie ze mną i z blogiem dzieje. 
     Przepraszam. I jeśli jest tu jeszcze choć jedna osoba, niech da znać. Może za jakiś czas znajdzie się na moim dysku coś, co byłoby ładnymi przeprosinami - i ładnym podsumowaniem całej tej mojej nieskładnej i dzikiej działalności na tym blogu. Niczym wybitnym, niczym odkrywczym, wielkim ani nowatorskim, ale za to zawijającym wszystko w jako-taką całość. Bo boli mnie, że wisi ten Eden ciągle taki urwany, porzucony. Wolałabym go widzieć zawiniętego. Żeby się ta cała miłość nie wylewała gdzie popadnie, ale żeby sobie tu rosła i zawsze na Was czekała. 

     I z całą tą wielką miłością Was zostawiam. Odezwijcie się do mnie. A ja wrócę teraz do pracy, bo opowiadania nie mają w zwyczaju same się redagować.  

- Lizzie

10 komentarzy:

  1. Myślałam że jednak poczytam o Axlu i Izzym na treningu albo o Duffie syrence. No nic, kohom cie Ziemniaku zawsze <3 modlę się o nowe posty. Komentarz na znak, ze jestem zawsze :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo! Nowa grafika.
    Ja jestem. I będę czekać na co nowego. Skoro wytrzymałam już te dwa lata to mogę jeszcze trochę. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hoho, czyli sama Lise-Lotte wraca!
    Również jak Roxy, będę czekać na coś nowego.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sądzę, że nie powinnaś kończyć z pisaniem. Jeśli to lubisz, a tym bardziej, tęsknisz za tym. Istnieją rzeczy, które pojawiają się z nienacka. Mniej znaczące, istotne na chwilę (lub na jakiś czas). Wpływają na nasze życie, niezależnie od nas. Kontrolowane przez los czy przeznaczenie. Tylko niektóre rzeczy tworzymy wyłącznie MY. Odpowiadamy za ich narodziny, pielęgnujemy je przez całe życie. I to od nas zależy, czy przetrwają na dłużej. A może na zawsze? Wszystko zależy wyłącznie od nas. Uuch, mój "monolog wewnętrzny" ujrzał światło dzienne. Mam nadzieję, że moje słowa tu napisane nie brzmią głupio albo bezsensownie... Na jedno wychodzi. Co do pisania i Twojego bloga - zajrzyj ponownie do swoich dzieł, a nóż coś Cię natchnie! ;) Wiem, że od marca trochę czasu minęło. I nie jestem pewna, czy przeczytasz mój komentarz. Jednak chciałam coś tu napisać, bo poruszyły mnie Twoje słowa. Widać, że przywiązujesz do pisania wielką wagę... :)

    Miłego weekendu!

    A. Britstone

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, oh! Ja absolutnie nie kończę z pisaniem :D Chociaż niejedno mam hobby i często brakuje czasu, to akurat pisanie jest dla mnie bardzo ważne ;) Fanfiki o Gunsach to tylko mała część mojej grafomańskiej twórczości (zapraszam na Kwiaty we włosach, link do bloga w zakładkach :)), coś tam sobie publikuję czasem na tym "doroślejszym" blogu, a reszta kwitnie sobie w folderach. Ale nie porzuciłabym tego nigdy tak całkiem, o nie :D
      A komentarze, owszem, zawsze czytam :D
      W każdym razie, bardzo mnie wzruszył Twój komentarz i jestem przeogromnie za niego wdzięczna, bo taka motywacyjna iskierka to prawdziwy skarb!
      Od marca minęło mnóstwo czasu, w sumie nawet nie zauważyłam kiedy zleciał, ale pamiętam o tej małej obietnicy i obrabiam sobie powolutku tę rzeczoną niespodziankę, a kiedyś może nawet skończę! ;P ;)
      Wielkie, wielkie dzięki jeszcze raz <3
      A weekend, swoją drogą, rzeczywiście miałam przemiły! :D

      Usuń
    2. Chyba nie zdajesz sobie sprawy, jaką radość sprawiłaś mi swoim komentarzem! To dobrze, że nie kończysz z pisaniem. Tak ma być :D Na "Kwiaty we włosach" zawitałam już wcześniej, lecz nie obiecuję, że będę bywała tam częściej. Czas leci bardzo szybko. Nawet się nie obejrzymy, a nagle wchodzimy w "dorosłe życie". Dlatego trzeba korzystać z każdej, dostępnej chwili. W końcu, w życiu piękne są tylko chwile! ;)
      Powodzenia przy obrabianiu niespodzianki (z grubsza nie wiem, o co chodzi XD). W każdym razie życzę Ci wszystkiego dobrego i liczę, że niedługo czymś mnie/nas zaskoczysz! :D

      Gorąco pozdrawiam ♥️

      Britstone (z uciętym A i kropką ;D).

      Usuń
  5. Nawet nie wiem co mam napisać. Do głowy przychodzi mi tylko prozaiczne stwierdzenie,że "jest mi przykro". Mimo iż nie było mnie tu dobrych parę... Lat, to nigdy nie sądziłam,ze przyjdzie taki moment w którym zobacze tutaj taki komunikat. Jakos zawsze naiwnie wierzyłam, że takie "blogodziady" zawsze będą pisane i czytane. A tu takie rozczarowanie. Zaczynałamod twojego bloga i teraz czuję się taka stara :c No nic, mówi się trudno. Muszę się zapoznać z resztą twojej twórczości.
    Ściakam mocno.
    ~Draconis
    PS: jeśli mój komentarz nie ma sensu to przepraszam. Pisałam go pod wpływem silnych emocji

    OdpowiedzUsuń
  6. No siema. Ale ten czas leci. Ciężko pomyśleć, że znalazłam tego bloga w 2012...? 2k13? Nieźle. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam tego bloga w gimnazjum,jakoś w 2013/14. Uwielbiałam Cię. Wyrosłam z fanfiction, ale szukałam tego z sentymentu, nie pamiętałam nazwy, jedynie tytuły dwóch opowiadań. TAK SIĘ CIESZĘ ŻE TO ZNALAZŁAM <3

    OdpowiedzUsuń
  8. O ludzie, Perfect Crime i te dygresje w nawiasach przypominają mi stare dobre czasy. Ot tak, z sentymentu właśnie tu zajrzałam. Mam nadzieję, że trzymasz się dobrze, Lise-Lotte!

    OdpowiedzUsuń

A może by tak komentarz? Chociaż kropeczkę, co? Więcej motywacji, to w końcu więcej rozdziałów ;__;