„CZEGO NIE WIDZIAŁ
BRI?”
Duff ocknął się (Alleluja!) i scena, którą zobaczył, trochę
go zdziwiła. Może trochę bardziej niż trochę. Przede wszystkim leżał przy
samych drzwiach do korytarza (no co? Wy pewnie też poczulibyście się dotknięci,
gdybyście zemdleli, a nikt nawet by się nie postarał o jakieś godne miejsce
spoczynku, jak np. kanapa), a zaraz obok niego leżał nieprzytomny Steven („A
ten skąd się tu wziął do cholery?!”). Wokół nich pełno było czegoś, jak siano („?”),
a na kanapie leżał Izzy w otoczeniu bardziej lub mniej opróżnionych butelek Jacka
Danielsa. Za szklanymi drzwiami do ogrodu leżał porzucony baseball Axla, a na
stole zakrwawiony nóż i jakieś pokreślone kartki. Basista trochę niepewnie
podniósł się na nogi (w końcu swoje przeleżał, a jego metr dziewięćdziesiąt też
robiło swoje, więc jakiejś świetnej koordynacji to raczej nie miał) i przetarł
oczy. Trudno mu się jednak było skupić na czymkolwiek, więc najpierw upił
sporego łyka (to jest ponad pół butelki) whisky, tak dla rozjaśnienia umysłu, a
potem zaczął się zastanawiać „co tu się, do kurwy nędzy, stało?!” Doszedł do
(słusznego lub mniej) wniosku, że Steven po zabiciu Rose’a w jego pokoju
przyszedł do ogrodu i rzucił się na Izzy’ego, który obronił się kijem
baseballowym, w wyniku czego Adler zemdlał, po czym gitarzysta przeniósł go do
salonu, zalał się w trupa i zasnął słodko na kanapie. Może była to teoria
niezbyt realna i nie zgadzała się w paru punktach, ale Duff’a
usatysfakcjonowała. Dumny z siebie, rozsiadł się w fotelu i zaczął
rozszyfrowywać bazgroły Stradlina, mając nadzieję, że pomogą mu w ostatecznym
rozszyfrowaniu tej zagadki...
***
Zegar na wieży kościelnej właśnie wybijał szóstą rano (czyli
do rana daleeeko), kiedy ciemna postać w długim płaszczu przemknęła jedną z
tych długich, wąskich uliczek. Kiedy skręciła, padło na nią niewyraźne światło
latarni i oczom Briana May’a (który siedział na kuchennym parapecie w swoim
nowym mieszkaniu i czytał „Zawirowania
doczesności,” od czasu do czasu spoglądając na skąpane w bladym świetle
wschodzącego słońca L.A.) ukazał się nikt inny, jak znajomy mu skąd inąd Saul
Hudson, vel Slash, z „zespołu” Guns n’ Roses (tak myślał Brian) rozglądający
się nerwowo na boki i trzymający za swoje okrycie w okolicach klatki
piersiowej, jak gdyby coś próbował tam ukryć. W pewnym momencie zatrzymał się
nawet, bo owa tajemnicza rzecz wypadła mu na ulicę (oczywiście akurat wtedy
Brian zatopił się w lekturze, więc nie dowiemy się od niego, co to był za
tajemniczy pakunek), ale chłopak szybko ją podniósł i pobiegł dalej – do domu,
gdzie czekał już na niego niecierpliwie Axl Rose.
***
Pokreślone kartki okazały się już skompletowaną listą osób
obecnych na ich czwartkowej imprezie. Większość nazwisk była poskreślana. Zaskoczyło
go to, bo zanim zemdlał, nie sprawdzili nawet ćwierci z tych kontaktów. Biedy
Izzy pewnie zrobił to sam (a w każdym razie Duff uważał, że raczej nie zrobił
tego Steven). Tak czy siak, większości z tych ludzi basista w ogóle nie znał,
albo przynajmniej nie kojarzył z nazwiska. Odłożył kartki na stół, przykrył
Izzy’ego kocykiem, żeby nie zmarzł, po czym przyniósł do salonu swój ukochany
instrument i zaczął brzdąkać cichutko jakieś usypiani-kołysanki. Nagle kątem
oka spostrzegł, że Steven się poruszył. Przypomniało mu się, co (w jego
mniemaniu) chłopak zrobił i co tchu pobiegł do ogródka po linę (był
odpowiedzialny za pranie, jak już ktoś je miał zrobić) i przywiązał Stevena do
jednego z kuchennych krzeseł. Zajęło mu to sporo czasu, a że do lekkich Adler
też nie należał, Duff bardzo się zmęczył i poszedł spać, dopijając wcześniej ze
trzy otwarte wcześniej butelki Johny Walkera. Przyśnił mu się szydełkujący
Slash i chłopak zaśmiał się głośno przez sen.
***
Queeni wyszli z posterunku, gdzie złożyli zeznania w sprawie
śmierci Stelli, aczkolwiek bez Rogera, którego, jako głównego podejrzanego
zatrzymali tymczasowo w areszcie. Markotni chłopcy wcisnęli się do swojego Rolls-Royce’a
i pojechali do Briana, bo miał najczyściej, a komu chciałoby się siedzieć w
brudzie, kiedy nie trzeba. Zresztą u Johna zawsze było głośno, a u Freddiego to
lepiej nie mówić. Kiedy weszli do mieszkania, od razu zorientowali się (a
przynajmniej Brian), że ktoś tu był i najwyraźniej czegoś szukał. Tylko kto, i
czego??
Troszkę krótko i nie do końca mi się podoba, ale to wina egzaminów. Następny już będzie lepszy!
Nie martwcie się ;D I poczytajcie sobie o bohaterach, bo się wysiliłam i opisałam wszystkich. ;D
Dzięki za komentarze, kocham wa wszystkich!!!!
-Lise Lotte
-Lise Lotte
Nie mogę z Duff'a ;D Rozumiem iż siano to jego włosy, a ta sierota nawet nie spojrzała w lustro .? ;D
OdpowiedzUsuńJa nie wierzę... Duff, jakiś ty mądry! xD
OdpowiedzUsuńTak poza tym, to o co wam chodzi z tymi egzaminami? Dla mnie to dzień wolny od lekcji :)
Zaraz obczaję bohaterów i obalę twój mit, ze każdy ma zakładkę z postaciami, bo najważniejsza osoba na tym globie poza Gunsami, Aerosmith, Queen, Alice In Chains i AC/DC (tu czyt. JA) wcale takiej rzeczy nie posiada ;P
Ale... To nie jest blog o mnie (kuszące, nieprawdaż xD) i przybyłam tu by wyrazić swoją opinię na temat powyższego tworu, który mnie poraża swoim kryminalnym oddźwiękiem, bo jak się okazało dzięki pewnej za bardzo skromnej osobie, której musiałam grozić śmiercią, żeby wstawiła swojego kryminało-fanficka, lubię takie rzeczy :D To tego... Ale rozprawka to fajna była, nie? Taki temat, że można było wszystko zmyślić xD Wiem, że bardzo na temat, ale co tam ^^
Jak oni mogli zamknąć Rogera i dlaczego on nie patrzał Slashowi na ręce?! Zaraz go znajdę i powyrywam mu kłaki!!!
No ,rozprawka obleci ;D
UsuńHistoria nawet też dość łatwa była, co mnie zdziwiło xD
Komu powyrywasz kłaki?
Brianowi?? ;D
Spróbuj tylko to cię znajdę i przyjdę po Ciebie z tasakiem ;P
Albo z piłą łańcuchową, o!
" Wokół nich pełno było czegoś, jak siano " ja jebie, Duff. XD jestem ciekawa jego reakcji, kiedy już dowie się skąd owo siano pochodzi :D
OdpowiedzUsuńszydełkujący Slash zawsze spoko~
Mnie się tam podoba rozdział ^ ^ zajebiście się czyta i właśnie wędruję do kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuń" Wokół nich pełno było czegoś, jak siano "- Duff ogarnij tą niezdarną dupę. ;__; Te jego mądrości. Leżę i płączę. :D
OdpowiedzUsuńCzytam dalej bo jestem ciekawa reakcji tej kochanej sieroty.