poniedziałek, 23 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 10.


„CZEGO NIE WIDZIAŁ BRI?”

Duff ocknął się (Alleluja!) i scena, którą zobaczył, trochę go zdziwiła. Może trochę bardziej niż trochę. Przede wszystkim leżał przy samych drzwiach do korytarza (no co? Wy pewnie też poczulibyście się dotknięci, gdybyście zemdleli, a nikt nawet by się nie postarał o jakieś godne miejsce spoczynku, jak np. kanapa), a zaraz obok niego leżał nieprzytomny Steven („A ten skąd się tu wziął do cholery?!”). Wokół nich pełno było czegoś, jak siano („?”), a na kanapie leżał Izzy w otoczeniu bardziej lub mniej opróżnionych butelek Jacka Danielsa. Za szklanymi drzwiami do ogrodu leżał porzucony baseball Axla, a na stole zakrwawiony nóż i jakieś pokreślone kartki. Basista trochę niepewnie podniósł się na nogi (w końcu swoje przeleżał, a jego metr dziewięćdziesiąt też robiło swoje, więc jakiejś świetnej koordynacji to raczej nie miał) i przetarł oczy. Trudno mu się jednak było skupić na czymkolwiek, więc najpierw upił sporego łyka (to jest ponad pół butelki) whisky, tak dla rozjaśnienia umysłu, a potem zaczął się zastanawiać „co tu się, do kurwy nędzy, stało?!” Doszedł do (słusznego lub mniej) wniosku, że Steven po zabiciu Rose’a w jego pokoju przyszedł do ogrodu i rzucił się na Izzy’ego, który obronił się kijem baseballowym, w wyniku czego Adler zemdlał, po czym gitarzysta przeniósł go do salonu, zalał się w trupa i zasnął słodko na kanapie. Może była to teoria niezbyt realna i nie zgadzała się w paru punktach, ale Duff’a usatysfakcjonowała. Dumny z siebie, rozsiadł się w fotelu i zaczął rozszyfrowywać bazgroły Stradlina, mając nadzieję, że pomogą mu w ostatecznym rozszyfrowaniu tej zagadki...
***
Zegar na wieży kościelnej właśnie wybijał szóstą rano (czyli do rana daleeeko), kiedy ciemna postać w długim płaszczu przemknęła jedną z tych długich, wąskich uliczek. Kiedy skręciła, padło na nią niewyraźne światło latarni i oczom Briana May’a (który siedział na kuchennym parapecie w swoim nowym mieszkaniu i czytał „Zawirowania doczesności,” od czasu do czasu spoglądając na skąpane w bladym świetle wschodzącego słońca L.A.) ukazał się nikt inny, jak znajomy mu skąd inąd Saul Hudson, vel Slash, z „zespołu” Guns n’ Roses (tak myślał Brian) rozglądający się nerwowo na boki i trzymający za swoje okrycie w okolicach klatki piersiowej, jak gdyby coś próbował tam ukryć. W pewnym momencie zatrzymał się nawet, bo owa tajemnicza rzecz wypadła mu na ulicę (oczywiście akurat wtedy Brian zatopił się w lekturze, więc nie dowiemy się od niego, co to był za tajemniczy pakunek), ale chłopak szybko ją podniósł i pobiegł dalej – do domu, gdzie czekał już na niego niecierpliwie Axl Rose.
***
Pokreślone kartki okazały się już skompletowaną listą osób obecnych na ich czwartkowej imprezie. Większość nazwisk była poskreślana. Zaskoczyło go to, bo zanim zemdlał, nie sprawdzili nawet ćwierci z tych kontaktów. Biedy Izzy pewnie zrobił to sam (a w każdym razie Duff uważał, że raczej nie zrobił tego Steven). Tak czy siak, większości z tych ludzi basista w ogóle nie znał, albo przynajmniej nie kojarzył z nazwiska. Odłożył kartki na stół, przykrył Izzy’ego kocykiem, żeby nie zmarzł, po czym przyniósł do salonu swój ukochany instrument i zaczął brzdąkać cichutko jakieś usypiani-kołysanki. Nagle kątem oka spostrzegł, że Steven się poruszył. Przypomniało mu się, co (w jego mniemaniu) chłopak zrobił i co tchu pobiegł do ogródka po linę (był odpowiedzialny za pranie, jak już ktoś je miał zrobić) i przywiązał Stevena do jednego z kuchennych krzeseł. Zajęło mu to sporo czasu, a że do lekkich Adler też nie należał, Duff bardzo się zmęczył i poszedł spać, dopijając wcześniej ze trzy otwarte wcześniej butelki Johny Walkera. Przyśnił mu się szydełkujący Slash i chłopak zaśmiał się głośno przez sen.
***
Queeni wyszli z posterunku, gdzie złożyli zeznania w sprawie śmierci Stelli, aczkolwiek bez Rogera, którego, jako głównego podejrzanego zatrzymali tymczasowo w areszcie. Markotni chłopcy wcisnęli się do swojego Rolls-Royce’a i pojechali do Briana, bo miał najczyściej, a komu chciałoby się siedzieć w brudzie, kiedy nie trzeba. Zresztą u Johna zawsze było głośno, a u Freddiego to lepiej nie mówić. Kiedy weszli do mieszkania, od razu zorientowali się (a przynajmniej Brian), że ktoś tu był i najwyraźniej czegoś szukał. Tylko kto, i czego??



Troszkę krótko i nie do końca mi się podoba, ale to wina egzaminów. Następny już będzie lepszy!
Nie martwcie się ;D I poczytajcie sobie o bohaterach, bo się wysiliłam i opisałam wszystkich. ;D
Dzięki za komentarze, kocham wa wszystkich!!!!
-Lise Lotte

6 komentarzy:

  1. Nie mogę z Duff'a ;D Rozumiem iż siano to jego włosy, a ta sierota nawet nie spojrzała w lustro .? ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wierzę... Duff, jakiś ty mądry! xD
    Tak poza tym, to o co wam chodzi z tymi egzaminami? Dla mnie to dzień wolny od lekcji :)
    Zaraz obczaję bohaterów i obalę twój mit, ze każdy ma zakładkę z postaciami, bo najważniejsza osoba na tym globie poza Gunsami, Aerosmith, Queen, Alice In Chains i AC/DC (tu czyt. JA) wcale takiej rzeczy nie posiada ;P
    Ale... To nie jest blog o mnie (kuszące, nieprawdaż xD) i przybyłam tu by wyrazić swoją opinię na temat powyższego tworu, który mnie poraża swoim kryminalnym oddźwiękiem, bo jak się okazało dzięki pewnej za bardzo skromnej osobie, której musiałam grozić śmiercią, żeby wstawiła swojego kryminało-fanficka, lubię takie rzeczy :D To tego... Ale rozprawka to fajna była, nie? Taki temat, że można było wszystko zmyślić xD Wiem, że bardzo na temat, ale co tam ^^
    Jak oni mogli zamknąć Rogera i dlaczego on nie patrzał Slashowi na ręce?! Zaraz go znajdę i powyrywam mu kłaki!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ,rozprawka obleci ;D
      Historia nawet też dość łatwa była, co mnie zdziwiło xD

      Komu powyrywasz kłaki?
      Brianowi?? ;D
      Spróbuj tylko to cię znajdę i przyjdę po Ciebie z tasakiem ;P
      Albo z piłą łańcuchową, o!

      Usuń
  3. " Wokół nich pełno było czegoś, jak siano " ja jebie, Duff. XD jestem ciekawa jego reakcji, kiedy już dowie się skąd owo siano pochodzi :D
    szydełkujący Slash zawsze spoko~

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się tam podoba rozdział ^ ^ zajebiście się czyta i właśnie wędruję do kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  5. " Wokół nich pełno było czegoś, jak siano "- Duff ogarnij tą niezdarną dupę. ;__; Te jego mądrości. Leżę i płączę. :D
    Czytam dalej bo jestem ciekawa reakcji tej kochanej sieroty.

    OdpowiedzUsuń

A może by tak komentarz? Chociaż kropeczkę, co? Więcej motywacji, to w końcu więcej rozdziałów ;__;