poniedziałek, 9 lipca 2012

XI + Informacja :)


Okej, słuchajcie. Wiecie, że Was wszystkich uwielbiam? Jeśli ktoś nie wiedział, to teraz już wie, tak? No to świetnie. Dalej; Chodzi o trzy sprawy. Po pierwsze, 27 lipca wyjeżdżam na wakacje i cały miesiąc (konkretnie do 29 sierpnia) nie będzie mnie w domu. Oczywiście będę się starała pisać i wrzucać rozdziały, ale wiecie jak to jest. Co innego jak siedzi się w domu, co innego na wyjeździe. Na pewno nie będę siedziała w pokoju i wymyślała kolejnej chorej schizy... Zresztą wena przychodzi głównie wieczorami. Tak więc chciałam uprzedzić, że przez ten miesiąc może być cienko z rozdziałami (zresztą nie ukrywajmy – jest tak chyba od początku wakacji...) i z góry przepraszam. Druga sprawa dotyczy „Perfect Crime,” które zamierzam skończyć w kolejnych pięciu (albo nawet mniej, zobaczymy jak wyjdzie) rozdziałach, ale nie chcę się z nim tak bardzo spieszyć, bo uważam je za najlepsze z tych trzech i żal by mi było, gdybym zjebała końcówkę (zresztą nie ukrywajmy – ostatnie kilka rozdziałów i tak mi się nie podoba, ale ciągle mam nadzieję na poprawę...), rozumiecie prawda?
Dobra, trzecia sprawa dotyczy już ściśle opowiadania (o ile można to tak nazwać xD) „My World,” w którym straaaasznie namieszałam i nikomu nic nie wyjaśniłam, a teraz przyszedł na to czas. Chciałam te informacje zgrabnie wpleść w treść, ale za chuja nie wiedziałam jak, więc po prostu opiszę sytuację i mam nadzieję, że mi wybaczycie ten brak subtelności... 

Jest rok 1988, kwiecień, kiedy zaczyna się akcja (która rozgrywa się jak wiemy, głównie w Santa Fe – stolicy stanu Nowy Meksyk, odległej o jakieś trzynaście godzin jazdy od Los Angeles., gdzie swoją „siedzibę” mają Gunsi. Właśnie, Gunsi... Tu się zaczyna całe szachrajstwo, które poczyniłam dla swojego głupiego kaprysu (Ale mogłam, bo to kurde moje opowiadanie... no prawie... xD). No więc właśnie. Jest rok 1988, ale jako, że akcja rozgrywa się w jakiejś innej, równoległej rzeczywistości, historia zespołu wygląda CIUT inaczej. Jeszcze raz. Jest rok 1988, kwiecień. Zespół Guns n’ Roses wydał ok. rok temu swoją pierwszą płytę (UWAGA), Use Your Illusion I. Swoją pierwszą i JEDYNĄ jak na razie płytę, Use Your Illusion I. No i wiem (przepraszam, bla, bla, bla) pochrzaniłam wszystko, ale skoro Gunsi mogą np używać komórek, czy MP3-jek, to czemu by nie mieli wydać swoich płyt w innej kolejności? Otóż tak zrobili i koniec, kropka, chuj. Oczywiście można by zapytać: „LOOL, a gdzie druga część UYI? Wydali do cholery tylko PÓŁ płyty?!” Otóż odpowiedź jest prosta: tak, wydali do cholery tylko PÓŁ płyty. Ale oni o tym nie wiedzą. Mają w planach kontynuację UYI, dlatego pojawiła się ta „I” po tytule, ale jeszcze jej nie nagrali. Boziu, sama siebie nie ogarniam. Co mną kierowała za siła nieczysta, kiedy to wymyśliłam? Nie wiem, ale na pewno nie był to mózg. Więc podsumujmy. Kiedy Izzy poznaje Shannon, jest kwiecień roku 1988, a Guns N’ Roses mają na koncie swojej oszałamiającej muzycznej kariery jedną płytę (będącą w zasadzie połową płyty) „Use Your Illusion I” I to w sumie tyle wyjaśnień. Pozostaje jeszcze kwestia pracującego w burdelu Izzy’ego, ale to już całkiem inna historia... A Shannon? Shannon to naprawdę wredna suka. Mówiąc delikatnie...


XI

(...) Kickin' back in the shadows
Got no need for the light
Who's sorry now old timer
Look at how you've spent your life
Scroungin' for change
To put some money in your pocket
My how scratch does burn
Laughin' at the suckers as you pissed it away (...)

Ze słuchawkami w uszach leżałam na twardym, granatowym materacu w moim mieszkaniu, do którego wreszcie odważyłam się wrócić na dłużej niż parę sekund. No, nie sama oczywiście. Jeśli do odważnych świat należy, to ja powinnam zostać pochłonięta w czeluść bez dna i nigdy nie postawić stopy (ani żadnej innej części ciała) na tym właśnie świecie. Innymi słowy, byłam po prostu tchórzem. Bałam się wszystkiego, począwszy od kaca, poprzez pająki, węże i szczury a skończywszy na panującej w tym domu atmosferze. Ale nie byłam sama, jak wspomniałam. Byłam nawet bardzo nie-sama. W kuchni rozsiadło się pięciu chłopaków, z których można by powiedzieć, że zna mnie dwóch, czy trzech. Tak w zasadzie nie było żadnego oficjalnego przedstawienia się sobie nawzajem, choć ja znałam ich imiona. Takie właśnie rozmyślania, na temat losu, który w jakiś niewyjaśniony sposób zmusił mnie do trzymania tej piątki w mieszkaniu, oderwał mnie głośny trzask tłuczonego szkła, dochodzący zza ściany. Nie przejęłam się specjalnie. Co takiego mogli stłuc? Talerz? Albo dwa? Co za różnica, i tak tylko ja tu zostałam i chyba nie mam szczególnej ochoty mieszkać tutaj sama i używać tych wszystkich naczyń. Nawet się nie podniosłam. Wyjęłam tylko słuchawki z uszu, żeby się przysłuchać o czym mogli rozmawiać. Przez chwilę panowała względna cisza, a potem zawrzało jak w ulu. Kilka niepewnych kroków po drewnianej podłodze i skrzypnięcie od dawna nieoliwionych nawiasów. Ruda głowa wsunęła się w szparę między drzwiami, a framugą.
- Poszedł wazon. – Chłopak wyszczerzył się do mnie. Najwyraźniej też niewiele sobie z tego robił. Co komu po jakimś wazonie? Nic. Matka by ich zabiła, ja nią nie byłam.
- To posprzątajcie. – Powiedziałam takim tonem, jak gdyby nie przyszli tu po nic innego, jak właśnie sprzątać rozbite wazony. Słuchawki wróciły do moich uszu i aż mi się zrobiło przyjemnie na sercu. Gdyby tylko ten rudy wypłosz nie gapił się już na mnie, tylko wyszedł, byłoby wręcz idealnie. No, może brak jeszcze drinka z palemką i grupki usługujących we wszystkim, skąpo odzianych mięśniaków, ale jak na moje standardy było w sam raz. Prawie...
- Czego słuchasz? – W tym momencie sklasyfikowałam go (tak jak i większość osób, które znałam), do irytujących osobników, których przy hipotetycznym następnym spotkaniu trzeba się jak najszybciej pozbyć. Do niedawna jakoś nie miałam problemów tego rodzaju. Ludzie sami mnie unikali.
- Ciebie. – Odpowiedziałam, dając przy okazji ujście irytacji.
- No dobra, ale czego TAM słuchasz. – Powiedział z politowaniem, wskazując palcem na mojego czerwonego walkmana. Uniosłam brwi.
- Ciebie. – Dalej nie rozumiał. Westchnęłam. Co idiota taki jak ten, robił w moim domu? Ba! Co robiło w moim domu PIĘCIU takich...? – Nie śpiewasz przypadkiem w zespole? – Zapytałam sarkastycznie. Wytrzeszczył na mnie oczy, rzeczywiście upodabniając się tym samym do wypłosza.
- Słuchasz NAS?! Myślałem, że nie masz pojęcia kim jesteśmy. Z tego, co Slash mówił, nie wiedziałaś nawet jak się nazywa, a tu proszę... No i nie prosiłaś o autograf. – Dodał jakby po namyśle. – Mogę ci podpisać płytę, czy coś... – Mruknął. Wpakował się do pokoju i zaczął przeglądać rzeczy. Nie przeszkodziłam mu, bo nic mojego i tak tam nie było. Nie licząc ubrań i torby, które by go raczej nie zainteresowały. – Nie masz tu żadnych płyt? Ani kaset, nic? – Zapytał zdziwiony, zaglądając do ostatniej szafki, z której wysypały się na niego fatałaszki Grace. Podniósł z podłogi różową sukieneczkę i znów się wyszczerzył. – To chyba nie twoje, co?
- Moje nie, ale tobie byłoby do twarzy. – Mruknęłam i odwróciłam się do niego plecami. Niech wie, że nie obchodzi mnie co wyczynia, przynajmniej dopóki nie naruszał mojej sfery osobistej. Naruszył. Być może nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił, nie miało to dla mnie znaczenia. Klepnął mnie w tyłek. Nie było już dla niego miejsca w tym domu. Oczywiście nie obyło się bez moich dzikich odruchów. Kiedy poczułam jego dłoń w akurat takim miejscu, pierwsze co zrobiłam, wliczając w to myślenie, to z całej siły wyprostowałam nogę, unosząc ją jednocześnie do góry. Trafiłam idealnie w żuchwę. Pogratulowałam sobie skuteczności i dopiero wtedy pomyślałam. Chłopak trzymał się za obitą część ciała i patrzył na mnie z wyrzutem. I tak byłam pod wrażeniem, że nie rozszarpał mnie na strzępy. Z tego, co mówił o nim Izzy, Axl nie miał w zwyczaju panować nad swoimi emocjami. Korzystając z tego, że nie okładał mnie pięściami, wstałam i grzecznym, zważając na sytuację, gestem wyprosiłam go za drzwi, po czym z miłym uśmiechem zatrzasnęłam mu je przed nosem. Dopiero wtedy zaczął się rzucać. Kopał, drapał, może nawet próbował gryźć, ale drzwi pozostały zamknięte. Rzuciłam Walkmana gdzieś w kąt i weszłam do kuchni, gdzie zastałam pozostałą czwórkę. Za każdym razem, kiedy ich zobaczyłam, czymś mnie zaskakiwali. Pewnie była to głupota, ale byli przy tym uroczy. Slash w swoim zdobytym niedawno (a jakim kosztem! Wypił trzy litry herbatki na uspokojenie bez popijania jej alkoholem!) cylindrze, którego chyba nie zdjął ani razu odkąd go posiadał, siedział na blacie i kiwał obutymi w przytarte kowbojki nogami. Papieros sterczący z włosów w okolicach twarzy.
Z kolei w lodówce grzebał Duff. Mógł, i tak pewnie nic w niej nie było, a to co jakimś sposobem się zachowało, już nie nadawało się do niczego. Nie wspominając o jedzeniu. Poznałam, że to on, bo choć głowę miał akurat w środku tego genialnego wynalazku, tylko on musiał zgiąć się w pół, żeby do niej zajrzeć. A poza tym, można by na to wpaść idąc drogą eliminacji. Axl za drzwiami, Slash na blacie, Izzy pochylony nad stołem notował coś na nim moim poobgryzanym długopisem. Tym też się nie przejęłam. Skoro mieszkanie było moje, mój był też stół i zwisający z niego obrus. Kogo mogło to obchodzić, że ktoś zapisał na nim parę słów? Nie mnie. Steven siedział po turecku pod stołem kiwając się na boki. Na środku pokoju nadal leżał rozbity wazon.
- Masz wódkę? Bo od dwóch godzin nie piłem... – Wybełkotał blondyn, a ja uniosłam brwi. Nie dość, że była dopiero jedenasta, nikt z nas nie jadł śniadania, to najwidoczniej był już trochę wstawiony. Do tego, dokładnie to samo powiedział przy naszym pierwszy spotkaniu. Byłam pewna, że zaraz doda „Duff jestem,” ale tego nie zrobił.  Na dźwięk słowa „wódka” Slash zeskoczy z blatu, a Steven wypełzł spod stołu, niczym żerujący drapieżnik. Nawet Izzy drgnął nieznacznie, ale po chwili wrócił do bazgrania po moim obrusie. Dobrze, że przynajmniej Axl nie mógł tego usłyszeć. Zrezygnowana wróciłam do swojego pokoju, gdzie położyłam się na twardym, granatowym materacu i po przykryciu głowy poduszką, zasnęłam. Śniło mi się, że siedziałam nad pięknie połyskującym strumykiem, w jakimś utopijnym wręcz miejscu. Motylki, kwiatuszki, małe drzewka. Wszystko, co tylko było potrzebne, by stworzyć swoisty, baśniowy klimat. Czułam się jak królewna z którejś z bajek Disney’a, z tym, że na sobie miałam tylko mój ponaciągany golf, cienkie getry i znoszone martensy. W pewnym momencie pochyliłam się nad migoczącą tysiącami barw taflą i nabrałam w złączone dłonie odrobinę wody. Zobaczyłam w niej odbicie pięknego białego konia ze złotym rogiem na czole i złotą grzywą. Leżał obok mnie. Musiał czuć się przy mnie całkowicie bezpieczny, a i ja też nie odczuwałam przed nim strachu. Odwróciłam się do niego i delikatnie dotknęłam jego pyska. W dotyku był jak gdyby zrobiony z satyny. Mogłabym go tak głaskać całą wieczność, ale nagle jednorożec parsknął cicho, podniósł się i majestatycznie pogalopował w las.
- Czekaj! – Krzyknęłam za nim, jednocześnie budząc się ze snu. Półsiedziałam teraz na materacu z ręką wyciągniętą przed siebie i właśnie krzyknęłam na Stevena, który jedną nogą był jeszcze w moim pokoju, a drugą już w korytarzu. Dłoń trzymał na klamce. Pomyślałam, że zrobiłam z siebie idiotkę. Zrobiłam się cała czerwona i w duchu modliłam się, by mnie nie posłuchał i wyszedł. Boga nie ma. Blondyn zrobił krok w tył i odwrócił się w moja stronę. Co mnie zdziwiło to to, że też był cały czerwony i unikał mojego wzroku.
- C-co? – Wydukał, wbijając spojrzenie w swoje czarne tenisówki.
- A, nic już... – Mruknęłam, ręką rozcierając kark. Wyszedł, wciąż patrząc z dziwnym zainteresowaniem w podłogę. Wyszłam za nim i po chwili razem wkroczyliśmy do kuchni, w której Duff i Slash siedzieli na podłodze, próbując z fragmentów rozbitego wazonu ułożyć na obrusie portret Izzy’ego i nawet nieźle im szło. Ja w każdym razie poznałam, że to Izzy. Dopiero później dowiedziałam się, że miał to być Jezus, ale wtedy jeszcze byłam pewna, że jednak Stradlin.
- A wy co tacy czerwoni, co? – Zapytał wyżej wspomniany, patrząc na nas podejrzliwie.
- Nic, spałam... – Odpowiedziałam w tym samym momencie, w którym Steven wrzasnął „Ja nie chciałem!” i wyleciał z domu jak z procy, wpuszczając przy okazji do środka rozwścieczonego Axla, który w pościgu za mną wdepnął w misterną szklaną mozaikę wywołując jęki niezadowolenia w stylu:
- Eeej, patrz jak biegniesz, ruda małpo! Zdeptałeś naszego Jezusa, kurwa mać! – Czy:
- Chuju jebany, ja pierdolę! – W wykonaniu Hudsona. Udało mi się dzięki temu uciec do pokoju rodziców, w którym się zamknęłam. Jeszcze ze trzy takie akcje i wszystkie drzwi w tym mieszkaniu będą do wymiany... Usiadłam ostrożnie na łóżku, z którego wzbiła się w powietrze spora ilość kurzu. Miałam zamiar poczekać, aż Axl odpuści, zaśnie lub umrze. Cokolwiek miałoby się wydarzyć pierwsze. Mój plan nie powiódł się jednak, bo w nagłej potrzebie otworzyłam drzwi, uderzając nimi Rudego i przebiegłam do łazienki, gdzie nie bacząc na protesty przebywającego w niej właśnie Slasha, zwymiotowałam z gracją do umywalki...




Okej, na prośbę MCass (na której rysunek Policjanta Z Lukrem Na Ryju czekam xD) było trochę Axla, zaczęłam też realizować mój chory plan zainspirowany ostatnim rozdziałem u Michelle (której czytam w myślach i dlatego rozjebałam system xD) i dzięki temu w ogóle JAKIKOLWIEK plan powstał xD. Jeszcze raz przepraszam za to zamieszanie i wiem, że jeszcze parę rzeczy się nie wyjaśniło, ale TSJO (z pozdrowieniami dla Veronique, która taaak to uwielbia ;D)... Dzięki, kocham was! Komentujcie, spamujcie, piszcie ;D 
-Lise Lotte

37 komentarzy:

  1. Hehe, czytam od pierwszego ale pierwszy raz komentuję , więc rycie psychy na maksa.
    To mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwww :3 jak mi miło! Nie masz nawet pojęcia jak się cieszę, że rzeczywiście ktoś to czytał od początku :D rybie psychy? Taaa... to moja specjalność xD podoba się? Boziu, to zajebiscie!!! :D :D I dzięki za komentarz, naprawdę, jesteś super! :D

      Usuń
    2. tu wszyscy są tacy "chorzy" na punkcie Gunsów więc czuję się jak w domu.
      BOŻE DZIĘKUJĘ JESTEM WŚRÓD SWOICH <3

      Usuń
    3. Witamy w domu, w takim razie ;D Wśród swoich :3 Ej w sumie to masz fajnego avatara xD Podoba mi się ;D

      Usuń
  2. "Zdeptałeś naszego Jezusa, kurwa mać!". Wystarczy jedno zdanie, a ja się turlam w obłoczkach śmiechu. Nie wiem co ty bierzesz, ale zmień dilera, bo jak dalej takimi tekstami będziesz walić to umrę ze śmiechu i miłości, którą darzę Twoje opowiadania, o!
    Ej ej, mogę się mylić, ale... SHANNON BYŁA W NARNII! :o Mogła wysłać chłopcom pocztówkę jakąś czy coś, a tu dupa :C Zawiodłam się na niej...
    Czy mi się wydaje, czy naszej kochanej Perfidnej Szmacie śnił się Popcorn mój kochany? "Majestatycznie pogalopował w las". Nie wiem czemu ale cały opis snu owej Perfidnej Szmaty mnie rozwalił na łopatki i do teraz nie mogę się pozbierać i się majestatycznie rozwalam na krzesełku.
    Ten teges, miłych wakacji :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle zajebiście xD hmm, tylko jednego jeszcze nie ogarniam: to Shannon nie poznała Izzy'ego, w sensie tak od razu czy po prostu nie komentowała jego wspaniałości? :P
    O matko, a ja chyba jestem masochistą bo założyłam bloga x__x Ale nie umiem z niego korzystać xD chociaż po części to wina telefonu, bo dostępu do kompa nie mam, w Rybniku jestem xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej no to zapodaj adres jakiś, chętnie wpadnę jak już coś tam skrobniesz :D :D
      Uuuu... w Rybniku mówisz? ;D
      Też się tam jutro pojawię xD Chociaż sama nie wiem, czy warto... Niby to jednak Axl, ale... ehh... szkoda gadać :C I nawet pogo będzie zabronione. WTF?!
      Ale skoro bilet mam, to będę xD
      Z tym Izzym, jego burdelem i Shan, to jeszcze wyjaśnię, jak nie w treści, to tak jak tutaj, opiszę. -.- Se wymyśliłam kurde... lafstory... ja pierdolę...

      Usuń
    2. Haha, genialne lafstory nie zapominaj :D Co do adresu to na razie jeszcze mam tam syf, więc... Zrobiłam sobie logo, ale z komy się nie chce dodać oO I nawet rozdziałaów nie dodałam, mam na razie 2 i prolog, ale... Kurde, ja to jednak beztalencie jestem, mimo że długo pisałam to i tak wyszło krótko... No trudno, ale jak ogarnę to pokażę :P (kompromitacja -.-)
      O, a jakie masz miejsca? Pewnie na płycie, co? Ja mam trybuny, mama kupowała...

      Usuń
    3. Hahahah xD To mnie teraz rozwaliłaś! Jak to lafstory jest genialne, to jestem kurde kombajn xD
      Spoko spoko, też mam zawsze problemy nawet z dodawaniem komentarzy z fona :/
      E, nie mów, że jesteś beztalencie! Jesteś nieobiektywna xD Jak napiszesz i zapodasz adresem (taa... kompromitacja! xD Ja też tak myślałam jak założyłam tego bloga xD A tu proszę --> "genialne lafstory" i inne takie komentarze się sypią ;D) ja przeczytam i wtedy się dopiero okaże! Muahahaha! ;D
      Mam w sektorze A :D :D Jakie szczęście, że mój tata lubi rocka xD Inaczej to bym sobie mogła pomarzyć... xD Ale czemu pogo zabronione to nie ogarnę. To nie Slayer żeby się ludzie kurde pokrzywdzili trwale... No bez przesady! -.-

      Usuń
    4. No właśnie! Ale pogo i tak będzie xD moim zdaniem tylko tak asekuracyjnie powiedzieli. Mój tata nie lubi rocka, a idę z nim i siostrą (która słucha popu oO) haha to się nazywa mieć władzę w rodzinie xD kurde to ja ich muszę nawracać!
      Ostattnio z mamą oglądałam na rebel TV Guns top 10 to się oderwać nie mogła xD I rozpaczała "dlaczego ten... Slash się cały czas zakrywa? W November Rain widziałam że ma śliczną buźkę!" hahahahaha <3

      Usuń
    5. Awwww :3 a to moja mama z kolei w ogóle nie toleruje "takiej muzyki" -.- tata słucha mniej wiecej tego co ja xD siostra starsza też, ale akurat jej nie ma w kraju :C jadę własnie z tatą i kuzynem (który niby słucha rocka ale chuj go tam wie xD) Młodsza sIostra jest jeszcze za młoda ale ja ja jeszcze nauczę co dobre xD Ah ten Slash kurde! Nawet mamusiom w głowach zawraca xD

      Usuń
    6. A ja tam się lubię podczepiać pod cudze komentarze, bo wtedy czuję się taka otoczona i bezpieczna, a tu się odbywają dyskusje o upodobaniach muzycznych w rodzinie, to ja się pochwalę ;P A potem rozpłynę się nad genialnością rozdziału, ale NAJPIERW się chwalę:
      Otóż, to jest tak, że ja się jaram wszelką muzyką gitarową (głównie rockiem, bo jakieś tam mocniejsze łubu dubu, rzadko kiedy do mnie przemawia). Tata wielbi rocka i zawsze wbija mi się do pokoju, gdy usłyszy Patience, po czym podkręca głośność na maksa, mama się ze mnie śmiała, jak oglądałam Rebel i 10 Top Gunsów z gębą przyklejoną do ekranu, ale sama siedziała i molestowała chłopaków wzrokiem ;D Kocham moją rodzinę (a szczególnie kuzyna, który mi kupił Appetite for Destruction <3 i tatę, który kupił mi gitarę <3)
      Rozdział jaki jest każdy widzi xD Zajebista zajebistość i nawet są dialogi (chyba samodzielne, co?). Krótkie, bo krótkie, ale liczy się entuzjazm.
      Wiesz co? Chyba przed tymi twoimi wyjaśnieniami, to ja się lepiej łapałam we wszystkim niż teraz, ale niech już będzie -.- Pogodzę się z kolejną próbą burzenia mojego światopoglądu.
      A ja to tam kocham Duffa nawet, gdy niewiele się odzywa.
      Steven jest jednorożcem *.* A jednak, moje wróżby się sprawdziły! Jestem wieszczką! Ja po prostu wiedziałam, że drzemie w nim ukryty wróżkowy pyłek xD

      Usuń
    7. Mi było szkoda kaski na Axla z zespołem.
      No i szkoda że Axl nie wygląda teraz jak kiedyś.
      Czemu życie jest takie niesprawiedliwe?! ;<
      A teraz w ogóle mam zamiar się udzielać i wpieprzyć się w waszą rodzinkę.

      Usuń
    8. Zgadzam się :) Drugi koncert Rudego Monstrum I Świty w Polsce, a mi nawet przez myśl nie przyszło, że byłoby fajnie tam pojechać. Slash będzie ponoć we wrześniu i tu już jakoś bardziej mnie ciągnie.
      A przez to, że urodziłam się w przeklętym 1996 i zaczęłam kapować co się wokół mnie dzieje mniej więcej w 2000 r. to jakoś nie mogę się przekonać do Axla. Nie lubię go. Nie lubię go w teledyskach, nie lubię o nim pisać, nie lubię go w wywiadach, ewentualnie zniosę jakoś głos, choć ostatnio przeprowadziłam z kimś inteligentną dyskusję na temat "O ile świat byłby piękniejszy, gdyby Axl wylądował w kiciu na osiem lat, nie pojechał do L.A, a na wokalu w Guns N' Roses występowałby Izzy". I nawet wydawało mi się to dobrym wyjściem ;D
      I aby zakończyć ten bezsensowny komentarz (naukowcy w NASA badają, czy kiedykolwiek w moim wykonaniu zaistniał komentarz sensowny. Marinie im idą poszukiwania), to powiem o takie coś:
      Mówię Axl - myślę: Sczeźnij niegodziwcze!

      Usuń
    9. Będzie Slash? No to chyba wiem na co bd oszczędzać ;)
      Ogólnie jakoś bardziej wolę tego kudłacza od Axla.

      A co do Izziego to uwielbiam jego piosenkę "Sweet Caress" *.*

      Usuń
    10. Ach, no i już po koncercie. Powiem szczerze, że się nie zawiodłam :) oglądając filmiki z poprzednich koncertów trochę się obawiałam, że Axl jest w kiepskiej formie i często "piszczy" zamiast skrzeczeć. Natomiast nie, myślę, że wczoraj zaśpiewał świetnie, a to nagrania zniekształcają nieco jego głos (wiem bo sama nagrałam i nie brzmi tak dobrze jak na żywo). Nawet w miarę przekonałam się do tych nowych gitarzystów, są dobrzy, chociaż nigdy nie zastąpią Slasha. Ale jakoś teraz nie wyobrażam go sobie u boku Axla oO to by było... Dziwne? A tak poza tym dla mnie stare i nowe "GnR" to tak jakby inny zespół, nawet nie ma co porównywać. Mimo to mi się podobało. :)
      Tylko że na trybunach było straaasznie drętwo, a ludzie zachowywali się tak jakby przyszli za karę. Niektórzy wyszli, bo "było słabo". Masakra. Chyba mogli się dowiedzieć na co idą, nie?
      A no i chyba jestem dziwna, bo tylko mi absolutnie to spóźnienie nie przeszkadzało. I tak czas mi szybko zleciał, nie rozumiem o co ten bulwers xD
      A za mną siedziało dwóch takich żulów że ojapierdole, nawalili się zanim się zaczęło. I w pewnym momenci jeden się drze na pół stadionu:
      AAXL CHUUJU! WYŁAAŹ, BO CI KURWAA PRZYPIERDOLEE!
      haha myślał biedny człowiek że będzie fajny.

      Usuń
    11. Powiem, że mam podobne odczucia do Ciebie. Sama się tym zaskoczyłam, jako, że poszłam tam raczej tylko ze względu na Axla (no nie wiem jak wy, ale to jedno z moich większych marzeń, żeby zobaczyć Gunsów na żywo. Znaczy tych prawdziwych ;D Niekoniecznie razem, niestety :C W każdym razie mam za sobą Axla, który swoją drogą był w całkiem niezłej formie i nie rozumiem czemu niektórzy wmawiają mu jakieś wybitne fałsze. Stałam może z pięć metrów od sceny, widziałam i słyszałam wszystko dokładnie, nagłośnienie w tym miejscu było całkiem niezłe. Nie zauważyłam, żeby fałszował, czy "rzęził" jak niektórzy twierdzą. No wiadomo, młodzieniaszkiem to on już nie jest, ale chyba każdy to wiedział, kupując bilet...) Też obawiałam się oglądając filmiki (szczególnie z Rio, tam było naprawdę źle...) Co do gitarzystów, akurat Richarda Fortusa naprawdę szanuję i lubię. Uważam, że jest świetny, a przy tym całkiem przystojny xD ;D Zresztą jak dla mnie to z wyglądu ma w sobie coś z Izzy'ego... Ale może to ponosi mnie wyobraźnia xD DJ Ashba z kolei zawsze mni irytował, sama nie wiem czemu. Znaczy nieno, wiadomo - gra dobrze (gdyby nie grał, to by go tam nie było xD), ale nie umiem się do niego przekonać. Bumblefoot jest w porządku, ale dla mnie, jak i dla reszty zapewne, to po prostu nie jest Guns n' Roses. Uważam, że wszystko byłoby w porządku, gdyby zmienili nazwę - po prostu przez szacunek dla reszty Gunsów, którzy tworzyli prawdziwy skład, a teraz już w nim nie grają. Myślę, że Axlowi by to nie zaszkodziło, a wręcz przeciwnie i fani pewnie byliby zadowoleni. Ja w każdym razie bawiłam się świetnie. Niektórzy mówią, że było "drętwo" itd, ale pod samą sceną atmosfera była świetna!! Z tym spóźnieniem, to mi się wydaje (nie iwem czy tak było), że oni po prostu czekali aż naprawdę będzie ciemno, żeby te wszystkie efekty były widoczne i zadziałały jak trzeba. Kurde, najgorsze jest to, że Richard rzucał w tłum kostkami, a mi nie udało się żadnej złapać :C :C A było tak blisko!! (Potem jak rzucili ręcznik, to się dopiero ludzie ciepli xD Aż się pół sektora poprzewracało i się tłukli o taką pamiątkę... Jakby było bliżej mnie, to może też bym się rzuciła xD) Teraz być może ktoś tu mnie zjedzie, bo może powinnam ich wszystkich nie cierpieć, ale dla mnie to są dwa inne zespoły. Nawet Axl jest innym Axlem.

      Co do komentarza Diabołu:
      Wiesz, że trochę mi przykro jak tak piszesz o Axlu? W sumie, jakikolwiek by nie był, bez niego nie byłoby GnR. Nawet z Izzym (i Duffem ;D) na wokalu nie byłoby z tego zespołu. Nie będę się nad tym rozpisywać, i tak każdy ma swoje zdanie. Wiadomo. ;) A na Slasha też mam zamiar się wybrać :D Nie przepuszczę takiej okazji. To byłoby już dwóch z pięciu ;D Żałuję tylko, że nie poszłam na ten koncert w 2006r. Bo Izzy :C Ale może się jeszcze kiedyś uda... :D
      No to się rozpisałam... Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam, jeśli tak to przepraszam :C

      Usuń
    12. Ja Cię tam rozumiem. Kilkakrotnie już słyszałam, że jestem psycholem, bo zespołu przeważnie słucha się dla głosu wokalisty, a ja tegoż wokalisty nie lubię, a kapelą się jaram jak chustka na wietrze. I szczerze? Sama nie wiem, co jest ze mną nie tak! Lubię normalnie tego skrzeczucha, ale jakoś... jakoś go nie lubię ;D Rozumiesz, bo ja nie xD I mam taką głupią świadomość, że najchętniej pozbyłabym się z zespołu człowieka, który napisał większość moich ulubionych piosenek... Kurde, czyli jednak sama sobie walnęła portret psychologiczny i O DZIWO wyszło, że nie jestem normalna! Kto by się spodziewał?! xDD
      Ale mimo wszystko wizja Guns N' Roses bez Axla była totalnie drętwa, nudna, nasycona alkoholem i bez jakiegoś takiego przyciągającego czegoś, czego nie umiem wyjaśnić, bo jak może mnie przyciągać człowiek, którego nie lubię? (Kolejna rzecz do wyjaśnienia, zaraz po udowodnieniu, że istnieje taki stan skupienia jak "rozjebany xDD)

      Usuń
    13. O nie, nie, nie! Zespołu się słucha nie ze względu na głos wokalisty, tylko ze względu na WSZYSTKO! Ja przynajmniej tak mam. No w sensie wiadomo - wokal się rzuca w ucho najbardziej, ale równie ważna jest przecież gitara i perkusja i bas! Wszystko!
      Znaczy z tego co ja ogarnęłam, to po prostu nie cierpisz Axla jako człowieka, ale doceniasz (pisane z lekkim wahaniem) jako artystę (jakkolwiek to nie zabrzmiało xD Mówię: artysta, myślę: taki koleś z paletą i sztalugą, w berecie i z kręconymi wąsami jak Salvadore Dali xD, ale niech by było, że muzyk to też artysta xD)
      A stan rozjebany oczywiście, że istnieje! Naukowcy z NASA już dawno to stwierdzili xD
      Ej, teraz się w sumie jaram tym co napisałam tam wyżej, bo to takie ładne nawet jest, nie? xD Ja pierdolę, przegrzało mi głowę (żeby nie napisać mózg xD)...

      Usuń
    14. Jaka pseudo-cywilizowana rozmowa się wywiązała , jeden zespół a tyle problemów.
      Bądź co bądź , nie chce mi się rozpisywać , ale Axl kiedyś był tak sexowny że koniec, i trochę przykro się patrzy jak się zestarzał ;c.
      To co jakieś spotkanie fanów bloga na Slash'u?

      Usuń
    15. Aż się poplułam jogurtem! (Tak wiem, miałam je odstawić, ale to silniejsze ode mnie kurde! A jak mi marchewek zabroniliście, to już w ogóle! D: Mam za swoje xD)
      Fanów czego? BlogA?! W sensie, że TEGO? :3 Aaawwww :3 Znaczy "fanami" to ja bym tego nie nazwała xD Chyba, że tak się czujecie, to proszę bardzo xD ;D
      Zresztą, o ile koncert będzie... Bo tego chyba nie wiadomo...
      Heej! Czemu "pseudo-cywilizowana"? Ja tam się starałam w cywilizowany, piękny sposób opisać co mnie na wątrobie legło. xD

      Usuń
    16. To jest jak najbardziej cywilizowana rozmowa, proszę ja Was! Jeszcze w życiu nie rozmawiałyśmy na tak poważny i problematyczny temat!
      A Slash będzie chyba we wrześniu i o ile dobrze widziałam i dobrze pamiętam to w Warszawie ;D
      Kto chętny przyjechać po mnie na hulajnodze? xD

      Usuń
    17. Ej, ale to chyba nie na serio było, tylko w ramach Prima Aprilis (swoją drogą moja siostra ma wtedy urodziny. Zawsze jej zazdrościłam, do pewnego czasu... xD)
      No ja Was nie chcę martwić, ale póki co to nie ma żadnych oficjalnych informacji na temat rzekomego koncertu Slasha w Polsce :C Ale byłoby ZAAAJEBISCIE! (Kurde, czuję się jak jakaś tępaczka jak tak piszę, no ale...) :D

      Usuń
    18. Dobrze może źle napisałam , nie fanów .
      Może tak ? ludzie ze zrytą psychą którzy są w stanie to czytać

      Usuń
    19. Hahaha xD Od razu lepiej ;D

      Usuń
  4. Ahahaha świetny rozdział *.* Ruda małpa deptająca podobiznę kogoś na kształt Izzy'ego wymiotła, tak samo jak ironiczne podejście do życia Shann! :D No i ten udanych wakacji i w ogóle.

    P.S. u mnie nowy, zapraszam ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha ironiczne podejście do życia Shann odziedziczyła w prezencie po autorce?! :o to tak się da? Jejku ja to tam sarkazmów i ironii często nawet nie wyczajam hahah
      No i ten macie już ten nowy u mnie, właśnie tak dodałam przed chwilą, a co! <3

      Usuń
    2. U mnie dwa nowe rozdziały (of kors o ślubie i jeszcze trochę nocy poślubnej :D ), zapraszam xD

      Usuń
  5. Drobna informacja u mnie. Zapraszam. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. nowa notka u mnie : )

    OdpowiedzUsuń
  7. No, w końcu ogarnęłam wszystko i teraz dam komentarz. XD
    Shannon pomimo, że jest psychiczna to ją lubię. :D I będzie miała niezły rozpierdol na chacie.. Bo Gunsi domu czystego nie zostawią jak w reklamie Cifu! I .. Jezus poszedł. :C Oj, będzie z rudym źle, oj będzie źle.. I te jego nieogarnienie. XD btw. co ona ćpa, że jej jednorożce się śnią? oo I w dodatku tym jednorożcem okazuje się być Steven. XD Mi tam ostatnio Spiderman się śnił, ale to szczegół. XD Ogólnie to był dziwny sen.. Wracając. JA CHCĘ JESZCZE. * * XD
    No i słoneczka na wakacyjach życzę i no nie wiem... no wakacyji fajnych no. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubisz Shannon?! O.o Ale to niedługo pewnie. Bo ona zrobi coś strasznego. Ona jest ZUAAA!!!
      No... Chociaż w sumie... Myślę, że jej to i tak różnicy nie zrobi, czy jest syf, czy też nie. xD No... Biedny Jezus...
      Co ona ćpa? Hmmm... ;D ;P
      Ej, tak w ogóle to dzięki wszystkim za te życzenia ;D Jesteście kochani :3
      Powysyłałbym wam pocztówki nawet, ale nie znam adresów xD Ale możecie się poczuć mentalnie pozdrowieni. Tylko jeszcze nie teraz. ;D

      Usuń
  8. Jejku, dziękujję! I przepraszam, że nie komentowałam, aczkolwiek trzy tygodnie bez cywilizacji żyłam. A rysunek dostaniesz, tylko zdjęcie zrobić muszę. Rozdział piękny i biorę się dalej za nadrabianie, dłuugi komentarz pod najnowszą notką się zapewne pojawi.
    Miłych wakacji życzę!

    OdpowiedzUsuń
  9. LISEEEE!
    Rozkazuję Ci pisać ciąg dalszy, teraz, już! Bo mnie to straszliwie wciągnęło! <3
    Prooooszę!
    Naprawdę proooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo(...)oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooszę :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Coś mi tu... Ha mam takie szatańskie myśli! Fajnie by było :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowne <3
    Uwielbiam, kiedy czytam to i śmieję się przez komputerem, a moi rodzice uważają, że coś jest ze mną nie tak ;-;

    OdpowiedzUsuń

A może by tak komentarz? Chociaż kropeczkę, co? Więcej motywacji, to w końcu więcej rozdziałów ;__;