Taa... Pragnę, jako uczciwa dusza, zaanonsować wszystkim, którzy jeszcze o tym nie wiedzą, że wspólnie z Puszakiem i Diabełu (znaną także jako little_devil, ale ta ksywa jest już passe i nikt jej nie używa xD xD) zaczęłyśmy schizowe opowiadanie, które możecie śledzić i komentować (na własną odpowiedzialność!) TU :) No i to tyle. Aha, na dole dogorywa jeszcze moja nędzna ankieta, więc jeśli jest tu jeszcze ktoś, kto w niej nie zagłosował, a chciałby, to zapraszam ;D
Jest źle! Źle, źle, źle! Dialogi szczególnie siadają, no ale to już... :C No ale to jeszcze nie koniec. Dajcie znać co myślicie o takim biegu wydarzeń. I pamiętajcie: to jeszcze nie koniec ;D
Jest źle! Źle, źle, źle! Dialogi szczególnie siadają, no ale to już... :C No ale to jeszcze nie koniec. Dajcie znać co myślicie o takim biegu wydarzeń. I pamiętajcie: to jeszcze nie koniec ;D
„WŁOS”
-Jeszcze raz... – Jęknął mężczyzna i ukrył twarz w dłoniach.
– Od początku.
- Ale ile można? – Dziewczyna wywróciła oczami i wbiła wzrok we własne paznokcie, pokryte perłowym lakierem.
- Aż się nie dowiem o co chodzi. Jeszcze raz. Gdzie poznałaś Stellę Hopes?
- Ale ja jej w ogóle nie znałam! – Mężczyzna sięgnął po leżącego na blacie pączka i w mgnieniu oka pożarł go, rozsypując wokół okruszki i brudząc całą twarz różowym lukrem. Pozwalało mu to do pewnego stopnia zwalczać stres i irytację.
- Aktoeyniesna-aś? – Powiedział z ustami pełnymi ciasta, wytrzeszczając na nią oczy. Przełknął i otarł twarz rękawem niebieskiego uniformu.
- Słucham?
- JAK TO JEJ NIE ZNAŁAŚ?! – Krzyknął. Sam się przeraził. Krzyczał chyba pierwszy raz odkąd pracuje w policji. A to już bardzo długo... – Przecież nie dalej jak godzinę temu, cieszyłaś się, że nie żyje, a teraz mówisz, że jej nie znałaś?
- Dokładnie. Powtarzam to ostatni raz. Jestem dziewczyną Rogera Taylora. No, w sumie można by powiedzieć, że narzeczoną, ale wracając do sprawy, właśnie Rog znał Stellę.
- I...? Co w związku z tym?
- Ale pan jest głupi... Oni BYLI ZE SOBĄ!
- Mieli romans, tak? I kiedy się o tym dowiedziałaś, postanowiłaś ją zabić?
- Nie... Nie mieli romansu. Oni byli ze sobą ZANIM my się poznaliśmy. Roggie by mnie nie zdradził. On mnie kocha! – Paplała Ellie, potrząsając dumnie głową i wystukując paznokciami niewyraźny rytm na drewnianym blacie. Poziom irytacji Policjanta (Z Lukrem Na Ryju oczywiście) zaczął się niebezpiecznie zbliżać do poziomu „Jak zaraz stąd nie wyjdę, to będę musiał wpierdolić wszystkie pączki i jeszcze więcej pączków, i jeszcze i jeszcze i wtedy wybuchnę i wreszcie będę miał święty spokój!”
- I tylko dlatego tak jej nie lubiłaś? Bo KIEDYŚTAM była z twoim... hmmm... chłopakiem?
- NARZECZONYM? Tak, właśnie tak.
- Dobrze, to nie ma sensu. Inaczej. Co robiłaś w noc, kiedy doszło do zabójstwa?
- Byłam w domu. Roger sam mnie tam odprowadził, po tym, jak wyszliśmy z klubu, około pierwszej. Potem położyłam się spać.
- A pan Taylor? Nie wie pani co później robił?
- Zapewne wrócił do swojego domu, przy Earnshaw Avenue. Zresztą możecie zapytać tej starej dziwaczki, która mieszka naprzeciwko. Na pewno go widziała. Ona nie ma nic lepszego do roboty, tylko sąsiadów podgląda. A Rogera to już szczególnie. – Dziewczyna prychnęła. Policjant wstał, wpakował sobie do ust ostatniego pączka z pudełka i wyszedł, kręcąc pokrytą lukrem głową i wycierając ręce w spodnie.
- Coagupyakobita... – Mruknął opluwając się przy tym posypką.
- Ale ile można? – Dziewczyna wywróciła oczami i wbiła wzrok we własne paznokcie, pokryte perłowym lakierem.
- Aż się nie dowiem o co chodzi. Jeszcze raz. Gdzie poznałaś Stellę Hopes?
- Ale ja jej w ogóle nie znałam! – Mężczyzna sięgnął po leżącego na blacie pączka i w mgnieniu oka pożarł go, rozsypując wokół okruszki i brudząc całą twarz różowym lukrem. Pozwalało mu to do pewnego stopnia zwalczać stres i irytację.
- Aktoeyniesna-aś? – Powiedział z ustami pełnymi ciasta, wytrzeszczając na nią oczy. Przełknął i otarł twarz rękawem niebieskiego uniformu.
- Słucham?
- JAK TO JEJ NIE ZNAŁAŚ?! – Krzyknął. Sam się przeraził. Krzyczał chyba pierwszy raz odkąd pracuje w policji. A to już bardzo długo... – Przecież nie dalej jak godzinę temu, cieszyłaś się, że nie żyje, a teraz mówisz, że jej nie znałaś?
- Dokładnie. Powtarzam to ostatni raz. Jestem dziewczyną Rogera Taylora. No, w sumie można by powiedzieć, że narzeczoną, ale wracając do sprawy, właśnie Rog znał Stellę.
- I...? Co w związku z tym?
- Ale pan jest głupi... Oni BYLI ZE SOBĄ!
- Mieli romans, tak? I kiedy się o tym dowiedziałaś, postanowiłaś ją zabić?
- Nie... Nie mieli romansu. Oni byli ze sobą ZANIM my się poznaliśmy. Roggie by mnie nie zdradził. On mnie kocha! – Paplała Ellie, potrząsając dumnie głową i wystukując paznokciami niewyraźny rytm na drewnianym blacie. Poziom irytacji Policjanta (Z Lukrem Na Ryju oczywiście) zaczął się niebezpiecznie zbliżać do poziomu „Jak zaraz stąd nie wyjdę, to będę musiał wpierdolić wszystkie pączki i jeszcze więcej pączków, i jeszcze i jeszcze i wtedy wybuchnę i wreszcie będę miał święty spokój!”
- I tylko dlatego tak jej nie lubiłaś? Bo KIEDYŚTAM była z twoim... hmmm... chłopakiem?
- NARZECZONYM? Tak, właśnie tak.
- Dobrze, to nie ma sensu. Inaczej. Co robiłaś w noc, kiedy doszło do zabójstwa?
- Byłam w domu. Roger sam mnie tam odprowadził, po tym, jak wyszliśmy z klubu, około pierwszej. Potem położyłam się spać.
- A pan Taylor? Nie wie pani co później robił?
- Zapewne wrócił do swojego domu, przy Earnshaw Avenue. Zresztą możecie zapytać tej starej dziwaczki, która mieszka naprzeciwko. Na pewno go widziała. Ona nie ma nic lepszego do roboty, tylko sąsiadów podgląda. A Rogera to już szczególnie. – Dziewczyna prychnęła. Policjant wstał, wpakował sobie do ust ostatniego pączka z pudełka i wyszedł, kręcąc pokrytą lukrem głową i wycierając ręce w spodnie.
- Coagupyakobita... – Mruknął opluwając się przy tym posypką.
***
- Pewnie zastanawiacie się, po co też mogłem was tutaj
zgromadzić, panowie... – Zaczął poważnym (co za niespodzianka) tonem Brian May,
opierając się o parapet okienny i lustrując spojrzeniem wszystkich zebranych,
którzy porozsiadali się w salonie. O drzwi opierał się szczupły chłopak o
czarnych włosach, czarnych paznokciach i wystających zębach ubrany w obcisły,
biały trykot i sączący martini z limetką. Na oparciu kanapy usadowił się wysoki
blondyn z papierosem w ustach, który wyglądał, jakby za chwilę miał zemdleć
prosto na siedzącego obok rudzielca, którego twarz wyrażała napięcie i
ekscytację. Obgryzał paznokcie i co chwila poprawiał włosy. Na kanapie cisnęli
się w czterech. Rudy, szatyn (przypominający Mona-Lisę z ogromnym nosem) i
dwóch brunetów, z których jeden miał więcej włosów niż reszty ciała, a drugi
zaczerwienione od płaczu oczy i wszystkie kieszenie zapchane zużytymi
chusteczkami. Na stole przysiadł, machając nogami, kolejny blondyn, trochę
niższy, ale o dość podobnym wyrazie twarzy. Zdziwiony był, oczywiście. Popijał
piwo ze stojącej na stole butelki i raz na jakiś czas poprawiał swoje tęczowe
szelki.
- Tak, kurwa, zastanawiamy się po kiego chuja tu siedzimy już pół, kurwa mać, godziny i czekamy...! – Nie wytrzymał w końcu (no zgadnijcie kto... ;D) Slash i pewnie wstałby i oddalił się do swojego pokoju, gdyby nie to, że na kanapie był taki ścisk, że ledwie można było się ruszyć, a o wstawaniu nie mogło być nawet mowy.
- Spokojnie, panie Slash! Zaraz wszystko wytłumaczę. Czy wszyscy już są? – Jeszcze raz przyjrzał się uważnie każdemu, coś sobie przeliczył i wreszcie uznał, że tak, bo skinął głową (co doprowadziło do wstrząsu jego pięknej, bujnej burzy loków, która oczywiście nie była tak bujna jak ta należąca do jego chwilowego rozmówcy, ale zawsze coś) i zaczął swoje przemówienie:
- Jak pewnie niektórzy z was, szanowni koledzy, wiedzą, przez ostatnie dni zajmowałem się prowadzeniem śledztwa w sprawie zabójstwa naszego nieodżałowanego towarzysza, najdroższego przyjaciela i wspaniałego człowieka... – nie dokończył (Ba! Do końca to jeszcze było daleko...), bo przerwał mu poruszający szloch Izzy’ego, trochę stłumiony przez chusteczkę, w którą akurat smarkał:
- A-aale Bety-Lue nie była człowiee-eekiem!! – John posłał mu zdziwione spojrzenie, a Axl szturchnął basistę Queen szepcząc mu przy tym do ucha „podać do Stradlina, tylko MOCNIEJ.” Deacon szturchnął więc Slasha podając mu także instrukcję przekazaną przez Rose’a i w końcu Slash, jako, że rękami akurat nie mógł ruszać, nadepnął z całej siły cel intrygi (czyt. Izzye’ego) na stopę. Ten zawył dziko i rozpłakał się jeszcze bardziej.
- Gdzie na mój dywan łzy lejesz cioto?! – Wrzasnął wokalista Gunsów wymachując pięścią nad głową w kierunku płaczącego kolegi, ale po chwili siedzący na prawo od niego Duff pogłaskał go po głowie nucąc cicho kołysankę i Rudy (z trudem) opanował gniew.
- Czy już mogę? – Zapytał po chwili wciąż spokojny (zawsze wiedziałam, że ona ma jakieś supermoce!) Brian May. – Oczywiście bardzo mi przykro z powodu nagłego zgonu pańskiej świni (może to i dobrze się stało, że Izzy płakał teraz tak głośno, że wcale tego nie usłyszał, bo pewnie nazwanie Betty-Lue świnią, choć poniekąd nią była, zraniłoby go do żywego), panie Stradlin, ale mówiąc tamte słowa, miałem na myśli pana Adlera, niech Bóg ma go w swej opiece!
- Ta... Niech Bóg nie skąpi mu wódki! – To do Briana dołączył się wzruszony Duff, ocierając płynącą po policzku łzę.
- Pokaż mu jak się daje po garach, Stevie! – Dodał Roger wznosząc butelkę w górę.
- Już ty mu tam zrobisz na górze prawdziwy melanż, co Stev? – Zaśmiał się Axl przez łzy, opierając głowę o ramię swojego basisty.
- Taa... Nie chcę wam, kurwa, przerywać, ale takiego skurwysyna jak Adler to na górę nie wezmą... – Slash dorzucił swoje trzy grosze. –Ale jak już będę mógł się ruszyć, to wypiję za ciebie, stary! – Nawet jemu zadrżała warga.
- Za ciebie, stary... – Powtórzył cicho John, wbijając wzrok w dywan, jak gdyby przypominał mu on Stevena (hahaha).
- Za Steviego, skarby moje! – Zawołał Freddie – Gdziekolwiek teraz jest! Do dna! – I jednym haustem dopił ciekłą zawartość swojej szklanki i otarł usta pierzastym boa, które miał zawinięte wokół szyi.
- Tak, tak! Czy teraz już mogę? – Brian zdążył z dziesięć razy doliczyć do stu i zaczynał się irytować, a zirytować Briana Mya’a nie jest łatwo. Ponieważ nikt nie zaprzeczył (chyba, żeby zaliczyć do zaprzeczania nieprzerwany szloch Izzy’ego, albo wzruszenie ramion Slasha), kontynuował. – Jak więc wiecie, zajmowałem się prowadzeniem śledztwa w sprawie zabójstwa pana Stevena Adlera i wspólnie z moim pomocnikiem - tu skrzywił się nieznacznie, a Axl prychnął i wymamrotał coś w stylu „kto tu komu pomagał!” – uznaliśmy, że znamy już winnego tego karygodnego i niewybaczalnego wręcz czynu, który swą niegodziwością skalał dobre imię... – „Za mądre! Za mądre! Za mądre!” Mruczał pod nosem Duff, chwiejąc się na oparciu i zatykając uszy rękami - ...jednego z nas, obecnych tutaj. Ja już wiem kto to jest. Znalazłem niepodważalne dowody. – Wszyscy (oprócz Izzy’ego, który wciąż płakał i Duffa, który nic nie usłyszał, bo miał zatkane uszy) spojrzeli po innych podejrzliwie. Każdy typował kto jest mordercą. Tylko jeden z nich miał rację. Ten, który rzeczywiście nim był.
- To... ty! – krzyknął w końcu Brian wskazując palcem na kanapę.
- Kto, kurwa? JA?! – Ryknął Slash i w szale zamachał nogami i głową (niczym innym nie mógł ruszyć).
- Nie, nie ty! On! – Gitarzysta wciąż pokazywał na kanapę. Wszyscy wytrzeszczyli oczy.
- JOHN?! To niemożliwe, kochanieńki! – Zachichotał Freddie, bawiąc się swoim boa.
- Nie... Nie John! – Do Axla dotarło co się dzieje. Zawył tak głośno, że szklanka Freddiego pękła na milion kawałeczków, a wszyscy obecni skrzywili się i zakryli uszy rękami (oprócz Izzy’ego, który wciąż płakał i Slasha, który nie mógł ruszać rękami).
- JA! GO! NIE! ZABIŁEM! – Wrzeszczał Rudy, plując przy tym (nawet na dywan!) i wierzgając jak dziki. Duff w końcu zemdlał i leżał teraz w poprzek kanapy, na kolanach Axla, Johna, Slasha i Izzy’ego.
- Ale ja mam dowód! Rudy włos! – Tu Brian wyciągną przed siebie przezroczysty woreczek z pojedynczym rudym włosem, dość krótkim, i pokazał go wszystkim zebranym. Roger chwycił za telefon i wykręcił numer na komisariat...
- Tak, kurwa, zastanawiamy się po kiego chuja tu siedzimy już pół, kurwa mać, godziny i czekamy...! – Nie wytrzymał w końcu (no zgadnijcie kto... ;D) Slash i pewnie wstałby i oddalił się do swojego pokoju, gdyby nie to, że na kanapie był taki ścisk, że ledwie można było się ruszyć, a o wstawaniu nie mogło być nawet mowy.
- Spokojnie, panie Slash! Zaraz wszystko wytłumaczę. Czy wszyscy już są? – Jeszcze raz przyjrzał się uważnie każdemu, coś sobie przeliczył i wreszcie uznał, że tak, bo skinął głową (co doprowadziło do wstrząsu jego pięknej, bujnej burzy loków, która oczywiście nie była tak bujna jak ta należąca do jego chwilowego rozmówcy, ale zawsze coś) i zaczął swoje przemówienie:
- Jak pewnie niektórzy z was, szanowni koledzy, wiedzą, przez ostatnie dni zajmowałem się prowadzeniem śledztwa w sprawie zabójstwa naszego nieodżałowanego towarzysza, najdroższego przyjaciela i wspaniałego człowieka... – nie dokończył (Ba! Do końca to jeszcze było daleko...), bo przerwał mu poruszający szloch Izzy’ego, trochę stłumiony przez chusteczkę, w którą akurat smarkał:
- A-aale Bety-Lue nie była człowiee-eekiem!! – John posłał mu zdziwione spojrzenie, a Axl szturchnął basistę Queen szepcząc mu przy tym do ucha „podać do Stradlina, tylko MOCNIEJ.” Deacon szturchnął więc Slasha podając mu także instrukcję przekazaną przez Rose’a i w końcu Slash, jako, że rękami akurat nie mógł ruszać, nadepnął z całej siły cel intrygi (czyt. Izzye’ego) na stopę. Ten zawył dziko i rozpłakał się jeszcze bardziej.
- Gdzie na mój dywan łzy lejesz cioto?! – Wrzasnął wokalista Gunsów wymachując pięścią nad głową w kierunku płaczącego kolegi, ale po chwili siedzący na prawo od niego Duff pogłaskał go po głowie nucąc cicho kołysankę i Rudy (z trudem) opanował gniew.
- Czy już mogę? – Zapytał po chwili wciąż spokojny (zawsze wiedziałam, że ona ma jakieś supermoce!) Brian May. – Oczywiście bardzo mi przykro z powodu nagłego zgonu pańskiej świni (może to i dobrze się stało, że Izzy płakał teraz tak głośno, że wcale tego nie usłyszał, bo pewnie nazwanie Betty-Lue świnią, choć poniekąd nią była, zraniłoby go do żywego), panie Stradlin, ale mówiąc tamte słowa, miałem na myśli pana Adlera, niech Bóg ma go w swej opiece!
- Ta... Niech Bóg nie skąpi mu wódki! – To do Briana dołączył się wzruszony Duff, ocierając płynącą po policzku łzę.
- Pokaż mu jak się daje po garach, Stevie! – Dodał Roger wznosząc butelkę w górę.
- Już ty mu tam zrobisz na górze prawdziwy melanż, co Stev? – Zaśmiał się Axl przez łzy, opierając głowę o ramię swojego basisty.
- Taa... Nie chcę wam, kurwa, przerywać, ale takiego skurwysyna jak Adler to na górę nie wezmą... – Slash dorzucił swoje trzy grosze. –Ale jak już będę mógł się ruszyć, to wypiję za ciebie, stary! – Nawet jemu zadrżała warga.
- Za ciebie, stary... – Powtórzył cicho John, wbijając wzrok w dywan, jak gdyby przypominał mu on Stevena (hahaha).
- Za Steviego, skarby moje! – Zawołał Freddie – Gdziekolwiek teraz jest! Do dna! – I jednym haustem dopił ciekłą zawartość swojej szklanki i otarł usta pierzastym boa, które miał zawinięte wokół szyi.
- Tak, tak! Czy teraz już mogę? – Brian zdążył z dziesięć razy doliczyć do stu i zaczynał się irytować, a zirytować Briana Mya’a nie jest łatwo. Ponieważ nikt nie zaprzeczył (chyba, żeby zaliczyć do zaprzeczania nieprzerwany szloch Izzy’ego, albo wzruszenie ramion Slasha), kontynuował. – Jak więc wiecie, zajmowałem się prowadzeniem śledztwa w sprawie zabójstwa pana Stevena Adlera i wspólnie z moim pomocnikiem - tu skrzywił się nieznacznie, a Axl prychnął i wymamrotał coś w stylu „kto tu komu pomagał!” – uznaliśmy, że znamy już winnego tego karygodnego i niewybaczalnego wręcz czynu, który swą niegodziwością skalał dobre imię... – „Za mądre! Za mądre! Za mądre!” Mruczał pod nosem Duff, chwiejąc się na oparciu i zatykając uszy rękami - ...jednego z nas, obecnych tutaj. Ja już wiem kto to jest. Znalazłem niepodważalne dowody. – Wszyscy (oprócz Izzy’ego, który wciąż płakał i Duffa, który nic nie usłyszał, bo miał zatkane uszy) spojrzeli po innych podejrzliwie. Każdy typował kto jest mordercą. Tylko jeden z nich miał rację. Ten, który rzeczywiście nim był.
- To... ty! – krzyknął w końcu Brian wskazując palcem na kanapę.
- Kto, kurwa? JA?! – Ryknął Slash i w szale zamachał nogami i głową (niczym innym nie mógł ruszyć).
- Nie, nie ty! On! – Gitarzysta wciąż pokazywał na kanapę. Wszyscy wytrzeszczyli oczy.
- JOHN?! To niemożliwe, kochanieńki! – Zachichotał Freddie, bawiąc się swoim boa.
- Nie... Nie John! – Do Axla dotarło co się dzieje. Zawył tak głośno, że szklanka Freddiego pękła na milion kawałeczków, a wszyscy obecni skrzywili się i zakryli uszy rękami (oprócz Izzy’ego, który wciąż płakał i Slasha, który nie mógł ruszać rękami).
- JA! GO! NIE! ZABIŁEM! – Wrzeszczał Rudy, plując przy tym (nawet na dywan!) i wierzgając jak dziki. Duff w końcu zemdlał i leżał teraz w poprzek kanapy, na kolanach Axla, Johna, Slasha i Izzy’ego.
- Ale ja mam dowód! Rudy włos! – Tu Brian wyciągną przed siebie przezroczysty woreczek z pojedynczym rudym włosem, dość krótkim, i pokazał go wszystkim zebranym. Roger chwycił za telefon i wykręcił numer na komisariat...
AAA! Steven i przypominający go dywan...R.I.P. D:
OdpowiedzUsuńWyjebisty rozdział, kocham go nad życie, jednakże gdzie Stevie kupił te tęczowe szelki? :D Aaa i mój ulubiony Policjant Z Cukrem Na Ryju też jest! huehue
Slash jest zajebisty z tym charakterem w opowiadaniu, Duff ciągle mdleje czym doprowadza mnie za każdym jebanym razem do fali śmiechu, Izzy płacze (!) niebywałe, ale jeżeli Rose zabił Stevena...to może pożegnać się z łagodną śmiercią...o tak, jego rudy łeb za karę wyląduje w bigosie i zobaczymy jaki w tedy kolor nabiorą jego marchewkowe kłaki! A do tego to foch-forever na wokalistę, jak mógł chuj jebany zabić Adlera?! No nie no litości!
Czekaj, czekaj...przecież to krótki włos! A Axl ma długie! Czyli może jeszcze nie wszystko stracone?! :D
No, więc ten teges czekam na nowy i dodawaj te zajebistości jak najszybciej 8D <3
Steveeen.. ;_;
OdpowiedzUsuńI uwielbiany przez wszystkich Pan Policjant Z Lukrem Na Ryju jeeest. :D btw. współczuję jego żonie [ jeżeli ją w ogóle ma. XD ], że musi kupować dwie pary spodni i zszyć je w jedną parę. XD
I.. już rozmyślania mi się skończyły. :C Więc powiem krótko. Że ja chcę jeszcze. *_* :D
I rudy będzie miał przerąbane. Chociaż nie, skoro włos jest krótki, a Axl ma długie kłaki.. Ale i tak kiedyś będzie miał przerąbane, Slash wygłosi swoje kazanie, Izzy się rozryczy, a Duff zemdleje z nadmiaru wrażeń. O. I git. :D
Slash jest zajebisty, chociaż wyobrażałam go sobie bardziej jako przyjaznego i łagodnego kudłacza.
OdpowiedzUsuń"Oczywiście bardzo mi przykro z powodu nagłego zgonu pańskiej świni "
Myślałam że umrę jak to przeczytałam i mogłabym nie doczytać do końca.
Szkoda że się kończy, no ale ile można męczyć jeden temat :D
Boże! Betty-Lue to chyba jedna z najlepszych postaci (i jedna z najbardziej tragicznych) we wszystkich opowiadaniach, jakie czytam! xD Tyle emocji z powodu jednej skarbonki. Izzy mnie rozwala! Jak można zapomnieć o tym, że stała się niewyobrażalna tragedia i straciliśmy Stevena?! Jak można opłakiwać nagły zgon świni (padłam! xDD), zamiast kochanego Stevenka?! Boże! Weź Hannę Montanę zamiast jego!!!
OdpowiedzUsuńDuff i jego omdlenia, oraz niezdolność do przetwarzania mądrych wypowiedzi wymiatają ;D Ej, a w sumie, to dlaczego wszyscy robią z idiotę właśnie z NIEGO? To takie dziwne. Wszędzie, w każdym farfoclu, idiotą ZAWSZE jest Duff... To takie trochę przykre, trochę podejrzane i trochę śmieszne. A może to dlatego, ze jest duży i zanim świeża krew przepłynie do jego mózgu, by zrobić cokolwiek mądrego, to nawet patyczaki zdążą go wyprzedzić i wyśmiać? Nie, to raczej bez sensu. Pewnie przez te blond włosy wszyscy myślą, że on nie myśli, a on myśli, że myśli xD
Slash i jego skrępowane kończyny po prostu doprowadziły mnie do nagłego zgonu. Skąd ty bierzesz pomysły, człowieku? ;D
I wcale że nieprawda z tymi dialogami, bo są emejzing i ty dobrze o tym wiesz, tylko się nie przyznajesz xDD
No nie no kurde no nie .! (wiem... doczepka do komentarza xD twego Szatanu xD) Teraz zostałam jedynym zajebiście skromnym człowiekiem z naszej świątyni Kac- Mahal'u Haj- Sophiji i Pijanidy Heroinopsa w jednym.?! Z róższofym dyfanikiem.?! Ogarnijcie się człowieki niemądre .! ;D Ta twierdzi że nie śmieszna, ta że dialogów nie potrafi pisać... A prawda jest taka, że mój pierdolony samolot z czwartku ósmej rano miał zjebany kadłub i przyleciałam dziś w sobote o trzeciej rano ];< Toż to karygodne.! Koniec o mnie ;D (mam dwie nowe płyty xD)
UsuńSzokiem nie będzie jak napiszę, że uwielbiam Betty-Lue.? ;D Ale i tak rozwiać podejrzenia Michelle muszę... Przecież Axl'u w niektórych miejscach był krótko ścięty ;P
Za dużo napisałam jak na mnie w tym komentarzu więc żęgnam i witam ludzie ;D Abrakadabra dobranoc i dzień dobry.! (jak to pize to przed siódmą rano jest...) xD <--- Wisisz mi kolejnego świderka, gdyż mnie zaraziłaś i to poważnie Lise -.-"
Puszak! No faktycznie, o nie teraz to ja już nie wiem co robić! Ale jak to tak można zabić biednego Adlera?! D: Axl - foch-forever! O!. i koniec.
UsuńAaa i u mnie nowy rozdział :D Wbijać w wolnej chwili 8D
UsuńLise... u mnie nowy (uwaga bo psychopatyczny) rozdział z serii "Super Edition for Lise" <3
UsuńU mnie nowy :D Zapraszam xD
UsuńLisie...kiedy u Ciebie pojawi się nowa notka? 8D
UsuńA więc tak, u mnie pojawił się nowy rozdział, na nowym blogu http://rock-n-roll-dream.blogspot.com/
Zapraszam i proszę zajrzeć do karty "Powiadomienia" xD
Kolejna osoba, która niezbyt lubi Diane, haha. Dobra, i dobrze, bo własnie taka miała być, aby ją tak nawet nie lubieć. No i nie będzie łaziła za Slashem, bo po co? Wiesz, wychowała ją stara panna, do tego cyganka i chyba wryła jej do głowy, że to facet powinien chodzić za kobietą i teraz mamy to co mamy, haha. No i może Diana trochę za późno zdała sobie sprawę z tego, że zalezy jej na Slashu. Bo kiedy jemu zalezało na niej, to ona go olewała.
OdpowiedzUsuńA Slash i Cassie.. no powiem, że tu nie będzie kolorowo :D
Zabić Axla. Na stos z tym mopem, żądam kary śmierci w trybie NAŁ! Tak nie może być, nie zgadzam się! Wszyscy, WSZYSCY, tylko nie Steven! (wiem że on umarł już dawno, ale dopiero teraz to do mnie dotarło :( )
OdpowiedzUsuńDroga Lise-Lotte: jesteś najbardziej perfidną kobietą EVER! W każdym opowiadaniu to Steven cierpi! Tak nie może być! To nieetyczne, niemoralne, NIESPRAWIEDLIWE! Nie zgadzam się, po prostu się nie zgadzam! Czy skarbonka Ci nie wystarczyła?! Musiałaś jeszcze zabić Stevena?!
Ej, wiesz co? Popłakałam się przy wznoszeniu toastu za Stevena. Ale serio. To miało być śmieszne, wy się śmiejecie a ja ryczę ;___;
Rozdział zajebisty, ale ja nadal płaczę za Stevenem moim ukochanym. Cierpię :c
Ej, wznoszenie toastu wcale nie miało być śmieszne! To MIAŁO być rzewne! (O.o Kto się śmiał to za karę klęczeć na grochu!)
UsuńDżizas, przepraszam za tego Stevena :C Przecież ja go kocham nie mniej niż Ty, serio!! Ale tak trzeba było i też dlatego kończę to opowiadanie. Bez Stevena nie ma sensu :C
I mam takie wrażenie, że przy następnym rozdziale Nightraina mnie zabijesz i to będzie koniec mojej radosnej twórczości. Żegnajcie, ludzie!
Hej, nie cierp! Błagam, nie rób mi tego! (Choć pewnie mi się należy, bo rzeczywiście jestem perfidna :C D:)
No nie! NO NIE! Czy Ty nie możesz napisać chociaż jednego opowiadania, w którym, dla odmiany, Steven będzie wiódł spokojne i beztroskie, do jasnej cholery, życie?! Czy on Ci coś kiedyś zrobił? :C
UsuńNie wiem czy mam Cię, perfidna osobo, informować czy nie, ale nowy u mnie.
UsuńCo nie znaczy, że już nie opłakuję mojego Stevena :C
No co Ty? Ktokolwiek poleca moje opowiadanie? Ale bardzo się cieszę, że Ci się podoba.
OdpowiedzUsuńJa też przeczytałam niedawno Twoje opowiadanie, ale komentarz zostawiam dziś, ponieważ musiałam załatwiać sobie uczelnię i zajęło mi to strasznie dużo czasu, a chciałam się na tym skupić maksymalnie.
Oglądam ostatnio często Investigation Discovery, jest tam taki program "Na tropie zbrodni", który ma miejsce w Indianapolis (niedaleko Lafayette, z którego pochodzi Bailey i Isbell). Często pokazywane są tam przesłuchania na komendzie i przyznam szczerze, że szokują. Szczególnie, kiedy policjanci odgrywają złego i dobrego glinę. Nie chciałabym doświadczyć tego na własnej skórze.
Policja znajdzie zawsze jakiś motyw.
Jest jeszcze program "Detektywi sądowi". Tam pokazują jak łatwo znaleźć dowody zbrodni i jak ciężko jest zatrzeć ślady. To wydaje się niemalże niemożliwe.
Zatem rudy włos działa niestety na niekorzyść Axla.
Ej, spróbuję kiedyś nadrobić Twojego bloga, ale masz tu w chuj dużo rozdziałów. Może w tydzień się wyrobię... Chociaż znając mnie i mojego wrodzonego lenia, nie uda mi się tak szybko. No, ale do końca wakacji mi się na pewno uda! xD
OdpowiedzUsuńI nowy u mnie.
Jeśli Cię to interesuje to dodałam opisy Axla, Izziego i Stevena u mnie na blogu :)
UsuńSerdecznie zapraszam na drugi rozdział opowiadania: http://sunsethollywood.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTak, przeczytałam wczoraj PRAWIE całe opowiadanie i mój mózg ma konsystencję galaretki ale chuj z tym :D
OdpowiedzUsuńDzisiaj doczytałam ostatni rozdział i mam wkurw za zakończenie w takim momencie!
JAK ŚMIAŁAŚ ZABIĆ ADLERA?!
Jesteś prawie tak zła, jak caryca Katarzyna II!!!
Nie... TY JESTEŚ OD NIEJ KURWA GORSZA :(
I... Axl nie może być mordercą.... On może być nie wiem... gwałcicielem, psychopatycznym, tasakorękim pedozbirem z piłą na tymbarka ale nie kurwa mordercą Stevena! No jest ABSURD!
Jeszcze przeczytałam rozdział o jego pogrzebie przy "TSA - 51"
noż po prostu ZAJEBIŚCIE!
I tak cię kocham <3
i skończyłam szkic kucyka w kosmosie ^^ podobny do twojego ;p
Pokazać ci? ;p
Zabieram się za następne opowiadanie <3
http://www.fotoszok.pl/show.php/1136208_wp-000026.jpg.html
UsuńTADAAA <3 Dziękuję ci 100000 krotnie <3
Genialne *__* (twój kucyk nie wygląda jak parówka i od razu lepszy efekt xD) Ale ja się pytam gdzie jest ten pijany Duff z rakiety? xD xD Ej, serio to przeczytałaś w takiej dawca i jeszcze żyjesz? O.o I w dodatku dalej masz mózg? Gratulacje xD wygrałaś zestaw garnków firmy "naprawdę zajebista firma produkująca garnki" xD xD I wcale nie jestem okrutna. Jestem po prostu ZUA i zostałam już za to nawet pokarana xD
UsuńPrzepraszam że nie ma pijanego Duffa, ale jakoś nie umiałam tego uchwycić xD
UsuńŻYJĘ! W końcu little_devil powiedziała, że będę jedną z nielicznych, którzy przeżyją koniec świata XD to pewnie od wdychania kopru <3
Kocham "naprawdę zajebistą firmę produkującą garnki" <3 Mam nawet od nich patelnię <3 (Wygrałam w konkursie na najbardziej pierdolniętą osobę w województwie)
Kto cię pokarał ? ;>
Oooo, za to że Cię bardzo lubię to ci napiszę mój dialog z pseudo kolegą, który myśli, że jest moim chłopakiem, ale ja o tym nic nie wiem XD :
- Powiedz mi dlaczego nie chcesz mi zaufać?
- Bo jesteś pierdolnięty!
- A co na tym świecie nie jest pierdolnięte?
- AGREST!! *.*
Tak, tą patelnią to dostałam w łeb chyba XD
Magia kopru - to jest to *_*
UsuńNawet zainspirowałaś mnie do zasadzenia sobie w doniczce kopru, ale jakoż, że siebie znam jak nikt inny, to wiem, że absolutnie nic, poza kaktusami, nie ma prawa bytu na moim parapecie, z powodu takiego, że tak prozaiczna czynność jak podlewanie, jakoś zawsze wypada mi z głowy i wpada z powrotem dopiero wtedy, kiedy liście przypominające kolorem i strukturą chipsy, zaczynają zalegać na podłodze pod oknem xD Z tego powodu ograniczyłam się do nazwania jednego z moich kaktusów Koper i powinno wystarczyć xD (mam jeszcze Tima-DoubleJezusa, który już dwa razy zmartwychwstał i Tofika, który jest tępy i praktycznie nawet go nie lubię, bo w ogóle nie jest śmieszny. A kaktusy powinny być śmieszne. Ten trzeci do tej pory nazywał się Michael (xD), ale teraz został Koprem. Michael Koper xD xD Ładnie xD)
No nie? Ja też kocham "Naprawdę zajebistą firmę produkującą garnki" xD Najbardziej pierdolnięta osoba w województwie? łał... Szacun! :D A jakie województwo, jeśli można wiedzieć? xD W sumie ciekawe co by było jakby tak u nas przeprowadzić taki konkurs xD Ciekawe kto by wygrał, Puszak czy ja? xD To by mieli dopiero sędziowie dylemat... No, chyba, że to my (jako najbardziej doświadczone xD) byłybyśmy sędziami... xD Wtedy to uczestnicy by mieli przejebane... xD xD
Kto mnie pokarał? Głównie to wszyscy, pisząc w komentarzach, że jestem ZUEM, a poza tym to jeszcze Sonn, która się prawie fochła (bo ona naprawdę uwielbia Stevena i uważa, zresztą zgodnie z prawdą niestety, i w sumie sama nie wiem czemu prawda jest właśnie taka O.o, że w moich opowiadaniach to ZAWSZE cierpi Steven! I to jest okrutne i ZUE ZUO D;) i dalej uważa, że jestem ZUEM, chociaż innym już prawie przeszło xD
Hey, ey, ey! To wygląda prawie jak ta wizja Szatanu o Agrestianiźmie, nie? Ty uważaj, jak Ci dadzą do przymierzenia taki biały kaftan z podejrzanie długimi rękawami, to nie przymierzaj, tylko spierdalaj przed siebie xD Byle szybko i byle nie do jeziora xD I autostradą też nie O.o Autostrady są niebezpieczne!
Tak, tą patelnią zdecydowanie dostałaś w łeb xD A teraz pytanie za 8421761987641 punktów:
Czym w takim razie JA dostałam w łeb?
xD xD
O JASHINIE! Przez twój komentarz ZNOWU UMARŁAM!!
OdpowiedzUsuńW sumie to po moim kwiatku została tylko uschnięta łodyga, bo podlewałam go ostatnio na Boże Narodzenie. XD Chyba też muszę sobie sprawić kaktusa :D Kaktusy są fajne <3
Michael Koper <3 Skojarzyło mi się z Mikołajem Kopernikiem XD
EHKM "ŚWIĘTOOOKRZYSKIE, JAKIE NUDNEEE" XD
Nie cierpię tego miejsca -.-
Nie wiem czemu, ale go kurwa nienawidzę....
Chciałabym mieszkać w Łodzi <3 Łódź jest świetna <3
Jak możesz tak karać Stevena? O.O Przecież on jest najbardziej pierdolniętymi najpiękniejszym (przykro mi, Roger jest na 2 miejscu) perkusistą EVER! No i ma zajebiste włosy *.*
Znaczy, miał, dopóki mu Axl nie ujebał ;p
Czemu? Moim marzeniem jest mieszkać w psychiatryku. CZADERSKO *.* Pokoje bez klamek, czujesz ten klimat? I autostrady są niebezpieczne! Masz świętą rację! Zawsze może przez środek przebiec jakaś niedojebana panda albo hipopotam i wypadek murowany!
A ty mogłaś dostać w łeb hmmm.... WORKIEM AGRESTU <3 Albo potrącił cię IPU XD
Kaktusy nie są fajne. Kaktusy są ZAJE-MEGA-BISTE!!
UsuńI nie trzeba ich często podlewać (w zasadzie dwa razy na rok wystarczy xD), co jest zdecydowanie zaletą xD
Hmmm... Nigdy nie byłam w Świętokrzyskiem (tak szczerze, to nawet nie pamiętałam które to, ale to się wytnie xD Ja połowy województw nie znam, a drugą połowę kojarzę tylko dlatego, że są w nich jakieś duże miasta. Np ogarniam Mazowsze i Małopolskę. Ale jak zapytasz gdzie jest Kujawsko-Pomorskie, to mogę spróbować strzelać, że gdzieś na pomorzu. A jakby to była podchwytliwa nazwa to błyskotliwa odpowiedz leci w pizdu xD Tak, Lise-Lotte i geografia xD Egzaminie gimnazjalny, jak to się stało, że w ogóle miałam jakieś punkty ze ścisłych przedmiotów? xD)
Ależ ja właśnie sama nie wiem czemu ja go tak karam. O.o Tak wyszło po prostu... Przecież ja go uwielbiam jak mało kogo kurde!
Aszty! Gdzie mi spychasz Rogera na drugie miejsce? I to tak perfidnie, że nawet nie mogę zaprzeczyć, bo Steven posiada Najpiękniejszy Uśmiech... Ale Roger to Roger i koniec, kropka, chuj!
No patrz.
RRRRROGER TAYLOR!!
(Swoją drogą uwielbiam jak Freddie wplata ich imiona w "The Invisible Man" *___*
Aż sobie włączę The Miracle xD
Aha, bym zapomniała dodać, że GŁOS Rog'a jest tak zajebisty, że po prostu klęczę przed odtwarzaczem i walę głową w podłogę. *__*
Hmm... Myślę, że to był raczej worek CEMENTU, a nie Agrestu, patrząc na rezultaty xD xD
Ostatnie zdanie jest piękne <3
UsuńPACZAJ NA TO http://sumipony.deviantart.com/art/Rainbow-in-the-sky-with-Agrest-315064705 <3 <3
Wybacz, i tak wolę Stevena <3 (tak, odpowiadam na komentarz od końca, brawo)
Świętokrzyskie to taka dziura zabita dechami koło Łódzkiego... Tak blisko, a tak dalekooo...
A ty skąd jesteś? :P
PS. Pozdrawiam moją klawiaturę, w której na chwilę zacięło się "t" i było cały czas wciśnięte i mi przez pół komentarza było takie "tttttttttttttttttttttt" XD
Awwwwwwwww :3
UsuńWiedziałam, że zrobisz z tego coś pięknego! :D Łaaał...
No FSM jest genialny xD Choć wciąż brakuje mi tego Duffa xD xD
Chociaż może to już byłoby za dużo xD
Oh, oczywiście, że wybaczam O.o Ja też wolę Stevena (tak, jestem popierdolona i wolę ich obu, a każdego bardziej. Sama tego nie ogarniam. Nie są RÓWNIE zajebiście, ale jednocześnie żaden nie jest gorszy. To niemożliwe. Rozjebałam system xD)
A ja to ze starego, dobrego Śląska... ;D To nie tak daleko w sumie. To Kujawsko-Pomorskie dalej xD
PS. Też pozdrawiam Twoją klawiaturę. Ja Ciebie też tttttttttttttttt, moja droga! ;* <3
Moja klawiatura się cieszy ;p
UsuńI nawet mi się nie chce mi się pisać, bo leże na podłodze ze śmiechu, ledwo dostając do klawiatury z podłogi XD
A cóż Cię tak strasznie rozśmieszyło, jeśli mogę zapytać? xD Bo jak zwykle nie ogarnęłam xD ...
UsuńTak sobie lubię czasem wejść na Twojego bloga Lizelotto i poczytać komentarze.
UsuńW ogóle ten rysunek mnie rozjebał (i te latające porzeczki - me gusta). A ten tekst o liściach strukturą przypominających chipsy to już w ogóle.
Też mam kaktusy i uważam, że są zajebiste. Melvin jest anarchistą, bo ma strasznie ostre i długie ćwieki, przez co walczy z systemem, a Patrycjusz najprawdopodobniej jest gejem o.O Koledzy się z niego śmieją, bo on nie ma takich normalnych kolców, tylko jakieś takie... jak włosy xD Teraz czekam na adopcję Klemensa, ale nie mogę się wybrać do kwiaciarni.
Dlaczego nie lubisz Świętokrzyskiego? Przecież macie takie fajne góry... Stare, bo stare, ale góry. I prażynki!!!
Prażynki są ze Świętokrzyskiego?! To już zdieram dupę z krzesła, mózg z podłogi i jadę!!
UsuńEj, mój Tim-DJ (cholera... Tego skrótu użyłam ostatni raz! Za bardzo mi się kojarzy z Ashbą -.- A Ashba to ZUOOO!!!) też nie ma zwykłych kolców, tylko jakieś takie kikuty xD Sugerujesz, że jest gejem? O.o Ale Koper i tym się z niego nie śmieją. Albo są bardziej tolerancyjni, albo po prostu Tim to kretyn i nawet nic nie zauważył, a Koper to Michael. Z takimi to nigdy nic nie wiadomo xD
Tak, ja też kocham ten wszechobecny spam (chociaż Ciebie i tak nie pobiję - 60 komentow pod jednym rozdziałem! xD) *_____*
A Ty Szatanu, jak uważasz? Rog czy Steven? ;D ;P
Już myślałam, że chciałaś mnie obrazić i zapytać "jak myślisz?", ale na szczęście jest "jak uważasz". Otóż, uważam, że oboje się uzupełniają, co nie zmienia faktu, że jakoś tak o 0,00001 punktu w moim Rankingu Zajebistych Perkusistów Steven wyprzedza Rogera, dzięki czemu znajduje się na drugim miejscu, gdyż pierwsze zajmuje Dave Grohl (Sorry, ale go wielbię ;D).
UsuńNo bo popatrzcie:
Roger umie śpiewać, a Steven nie.
Steven jest Władcą Krainy Wiecznie Ućpanych Ludzi LSD, a Rog nie.
Steven ma dywan na klacie (nie wiem, czy to zaleta, ale na pewno cecha charakterystyczna, przez którą zyskuje sobie dziwną, patologiczną wręcz odmianę sympatii) i fajne włosy.
Za to Roger ma pięęęękne oczy *__* (Steven też, ale Rog piękniejsze).
Oboje są szczęśliwymi posiadaczami Boskich Uśmiechów.
Oboje napierdalają w garnki po mistrzowsku.
Oboje są zajebiści i grają w zajebistych kapelach.
Oboje mają na tyle wyraziste charaktery i ciekawe życie, że można pisać o nich opowiadania.
I czego chcieć więcej? xD
Także moja pierwsza trójka perkusistów wygląda tak:
1. Dave Grohl
2. Steven Adler
3. Roger Taylor
siemanko! kończę Come as you are, więc wpadnij. zapraszam ;>
OdpowiedzUsuńhttp://zwierzenia-sunset-strip.blogspot.com/ zapraszam na nowy rozdział :*
OdpowiedzUsuńMówisz o Stevenie w nagłówku, mam rację? On chyba trzyma się najlepiej z całej piątki Gunsów.
OdpowiedzUsuńChyba każdy na to starcie czeka, ale czy się doczeka...
To dziwne, bo wynik mojej matury z polskiego wcale nie wskazuje, że pisanie to jakaś tam moja mocniejsza strona, niż inne. :D
To ja bym się zastanawiała nad Stevenem i Izzym.
OdpowiedzUsuńGdyby Slash golił się co 2 dni, to myślę, że nie byłoby tak źle :P
Nie przesadzaj.
Piękni i młodzi już nigdy nie będą, niestety. Ważne, że są zdrowi i dalej grają :)I myślę, że dbają o siebie, ale pewnie nie tak, jak my - fani - byśmy chcieli :) Inaczej byliby zarośniętymi brudnymi dziadami xD
OdpowiedzUsuńO to chodzi, że w sumie Axl to jest z Addie tylko po to, aby ona załatwiła ten koncert. Mówiąc jej, że ma zrobić wszystko, to chyba naprawdę miał na mysli wszystko, bo tak naprawdę zalezy mu tylko na koncercie. Haha, no taka ruda i wredna dupa z niego i tyle.
OdpowiedzUsuńAddie na tym cierpi, ale moze tylko dlatego, ze tak naprawde ma tylko jego. Jak go straci, to zostanie sama, a chyba troche sie tego boi. Coz, pozostaje miec nadzieje, ze tak naprawde, to sie Axl obudzi i cos zobaczy na te swoje zielone oczka, chociaz to tez jest sprawa watpliwa :D
Cassie chyba wszystkich irytuje.. W sumie, to chyba każda dziewczyna wszystkich irytuje, ale nie Rosie :D
Taaa, Steven i Cholera, to jest po prostu para idealna.
Tak mi się wyrwało :)
OdpowiedzUsuńGłos Axla to jedyny powód, dla którego zrezygnowałam z koncertu w Rybniku. Jak go słucham, to robi mi się jakoś tak przykro, a łzy cisną się same do oczu. To nie byłby fajny koncert, który wspominałabym miło i dobrze się na nim bawiła. Dlatego cieszę się, że szybko podjęłam decyzję, żeby tam się jednak nie pojawić, choć od stycznia byłam przekonana, że pojadę do Rybnika.
Niech sobie grają, niech grają, ale dla mnie muzyka każdego z osobna nie będzie dawała już tyle energii, co muzyka, którą tworzyli wspólnie.
Miałam jechać ze znajomymi, ale powiedziałam: nie. Dla mnie Guns N' Roses skończyło się wraz z wywaleniem Stevena. Potem już ten zespół zaczął się totalnie sypać. Dziś powinien nazywać się Rose N' Roses. Nawet nie wiem, czy koniec końców, oni tam pojechali, ale myślę, że doszli do tego samego wniosku.
OdpowiedzUsuńDjAżaby też nie lubię. Po prostu nie mogę na niego patrzeć, bo jest cholernie podobny do jednej dziewczyny, która przespała się z chłopakiem mojej przyjaciółki. Czego wybaczyć jej nie możemy.
Jeśli o Queen chodzi, to serce mi się kraje, jak wiem, kto teraz tam śpiewa...
Dla mnie chyba jednym z niezapomnianych będzie koncert Genesis, na którym byłam rok temu, choć nic z niego nie pamiętam, jak po każdym koncercie. Wiem tylko, że zamieniłam się z jakimiś ludźmi fajkami, bo ja miałam różowe waniliowe Elephanty, a oni czerwone Marlboro i chcieli spróbować tego, co paliłam :D
Przynajmniej masz co wspominać. Pewnie nawet, gdybym chciała, to nie mogłabym pojechać, bo musiałam udać się na uczelnię, więc tak czy tak - nic z tego :)
OdpowiedzUsuńBo on jest brzydki i tyle. Ma okropne oczy...
A kto jest jeszcze na tej liście?
Hańba i wstyd, tyle mam do powiedzenia. Jest tylu wspaniałych, obiecujących muzyków, dlaczego biorą do współpracy osoby, które nie są lubiane w kręgu fanów danej grupy muzycznej?
U mnie nowy rozdział ; )
OdpowiedzUsuńZgubiłam swój komentarz w gąszczu Waszych schizowych rozmów, dlatego tu piszę, że u mnie nowy, mimo że nie wiem czy mam Cię informować, czy też nie xD
OdpowiedzUsuńA ja podrzucam link, tak jak obiecałam xd Ale jeśli kochasz życie i nie chcesz ómżeć z zażenowania to lepiej nie wchodź xD Na razie mam prolog i ogólny nieogar, jutro dodam więcej :D.
OdpowiedzUsuńhttp://double-talkin-jive.blogspot.com
U mnie znowu nowy, zapraszam :D
OdpowiedzUsuńJa pierdolę...Izzy ,żałoba jak ja, kiedy pierwszy raz usłyszałam ,,All my Love,,. Ale wyobrażanie sobie mdlejącego teatralnie, niczym jakaś Julia na widok Romea, Duffa nigdy mi się nie znudzi. A to nie mógł być Axl! Przecie ważny jest dla niego zespół, nie zakopałby perkusisty! a ja mam takiego pomysła- pobawmy się w ,,Modę na sukces,, i niech się okaże ,że Steven nie umarł, tylko został porwany przez psychofankę, która go zgwałciła i teraz wychowują gromadkę ślicznych Adlerontek. Cóż, matczyne popędy Slasha zostałyby wtedy zaspokojone, bo napewno sprawdziłby się w roli wujka napierdalającego jak Dżoana Krupa
OdpowiedzUsuń