Jak wam się baaaardzo nudzi, to walłamsebyłam ankietę tam na dole. :D
V
V
(...) But what I don't understand is that
My world ain't gettin' no brighter
If I could touch the sky
Well I would float on by
While everybody's talkin'
Hell, I'm just another guy
If it were up to me
I'd say just leave me be.
Why let one bad apple
Spoil the whole damn bunch...? (...)
My world ain't gettin' no brighter
If I could touch the sky
Well I would float on by
While everybody's talkin'
Hell, I'm just another guy
If it were up to me
I'd say just leave me be.
Why let one bad apple
Spoil the whole damn bunch...? (...)
Leżałam na materacu i rozmyślałam nad wydarzeniami poprzedniego
dnia. Moje życie, które było przez te kilka miesięcy tak strasznie monotonne,
teraz nabrało tempa. I wcale nie byłam pewna, czy jednak nie wolałam, kiedy nic
się nie działo. Dotarło do mnie, że tylko wmawiałam sobie, że nie mam serca. Że
nic nie czuję. Że emocje są dla słabych. Że jestem od wszystkich lepsza. Z dnia
na dzień ta skorupa robiła się coraz twardsza i coraz grubsza. Nikt nie potrafił
się przez nią przebić. Ani moja matka, ani moje rodzeństwo, nauczyciele,
znajomi ze szkoły. Zresztą większość nawet nie chciała próbować. I nagle
dotarło do mnie, że ta otoczka zniknęła. A wcale nie została rozbita, bo wtedy
musiałabym to poczuć. Ona była powoli roztapiana. Jak lód wystawiony na słońce.
A tym słońcem była osoba, na której wspomnienie jeszcze do niedawna mogłam co
najwyżej zazgrzytać zębami w bezsilnej złości. Wystarczyły trzy tygodnie i już
byłam zupełnie bezbronna. Teraz wszystko co się działo wyprowadzało mnie z
równowagi. To, co wcześniej nie miało żadnego znaczenia, nagle stało się ważne.
To, co przyprawiało mnie o złość, teraz sprawiało radość. Zaczynałam odczuwać.
Uświadomiłam sobie, że przez cały ten czas byłam czymś w rodzaju robota. Nie
znaczyło to oczywiście, że mój charakter uległ jakiejś wielkiej zmianie. Po
pierwsze, dalej trochę wstydziłam się tego, co się ze mną działo, a po drugie,
nawet kiedy byłam jeszcze szczęśliwa, nigdy nie byłam do końca normalna.
Wszyscy moi znajomi zawsze się ode mnie różnili. Ojciec powtarzał, że mam
trudny charakter. Matka nazywała mnie bezczelną dziewuchą. A on śmiał się
wtedy, przytulał mnie i mówił, że sam taki był. Kłamał, żeby
podnieść mnie na duchu. Wiedziałam, że byłam podobna do niej, a to jeszcze
bardziej mnie dołowało. Nie chciałam taka być, ale co mogłam poradzić? Byłam
połączeniem najgorszych cech tej dwójki. Nie dziwię się, że nikt nie mógł ze
mną wytrzymać. Niemiła, zazdrosna, zarozumiała, arogancka, wiecznie zirytowana
egoistka. A do tego wszystkiego nawet nie byłam ładna. Jak to się stało, że
odnalazłam na tym świecie osobę, która od razu się na mnie poznała? Która po
jednej rozmowie wiedziała już wszystko? Która chciała dać mi szczęście? A może
raczej chciała tylko mnie wykorzystać? Tak... Izzy Stradlin nie wyglądał na
kogoś, kto chciałby mieć ze mną cokolwiek wspólnego. Aż do wczoraj. Tym
sposobem całe moje życie sprowadzało się do wczorajszego dnia. Odrzuciłam i jego i pracę. A przecież nie mogłam tak po prostu tam wrócić i prosić o nią
z powrotem. Musiałabym nie mieć honoru. A może właśnie nie miałam?
Przecież nie dawniej jak parę dni temu byłam gotowa zostać choćby i
prostytutką, żeby zarobić te parę dolców. Prawda była taka, że wstydziłabym się
spojrzeć mu w oczy. Przecież nie mógł za żadne skarby dowiedzieć się jak bardzo
namieszał w moim życiu. Nie mogłam dopuścić, żeby tak po prostu popatrzył na
mnie i już wiedział, co czuję. Aż się wzdrygnęłam na samą myśl o tym. Zaburczało
mi w brzuchu. Uświadomiłam sobie, że od rana nie jadłam. Potem uświadomiłam
sobie, że dzieci w takim razie też pewnie nie jadły. Powoli podniosłam się na
nogi i skierowałam do kuchni, przeciągając się. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z
niej butelkę mleka. Rozlałam je do trzech misek, po czym do każdej nasypałam po
garści płatków śniadaniowych z czerwonego kartonu zostawionego na blacie. Potem
poszłam poszukać bliźniąt. Na pewno nie było ich w sypialni, bo stamtąd
właśnie wyszłam. Kuchnię też mogłam wyeliminować. Została mi więc tylko
łazienka, korytarz i sypialnia matki. W każdej dłoni niosłam po szklanej misce. Od czasu
do czasu płatek lub dwa spadały na ziemię, kiedy zbyt gwałtownie poruszyłam
ręką. Łokciem nacisnęłam klamkę przy drzwiach ubikacji, które ustąpiły pod
naciskiem i już po chwili mogłam bez trudu stwierdzić, że w tym pomieszczeniu także
ich nie ma. Westchnęłam. Naprawdę nie miałam ochoty iść do ostatniego pokoju.
Ale dzieci musiały jeść. Mogłam ich nie lubić, ale nie mogłam ich głodzić. Na
matkę nie można było liczyć. Zastanawiało mnie tylko, po co ta dwójka mogła tam
pójść. Nie było tam przecież nic ciekawego. Pokręciłam głową i popchnęłam jasne drzwi. Znalazłam się w długim, wąskim korytarzu prowadzącym do dawnej sypialni
rodziców. Nie wchodziłam tam od śmierci ojca. Im dłużej szłam korytarzem, tym
mocniej biło mi serce. Zakręciło mi się w głowie i poczułam się niedobrze.
Jakbym zaraz miała zwymiotować. Nie miałam pojęcia, czemu tak się działo, ale
zaraz miałam się o tym przekonać. Ponownie użyłam łokcia do naciśnięcia klamki
i po chwili po całym domu rozszedł się dźwięk tłuczonego o wyłożoną ciemnymi
panelami podłogę szkła, kiedy upuściłam obie miski. Dźwięk ten był dodatkowo
wzmocniony przez mój krzyk. Na łóżku leżała moja matka w swojej sukni ślubnej.
W klatkę piersiową miała wbity swój kościany nóż do papieru. Białą satynę
pokrywały plamy zakrzepłej krwi. Nigdy w życiu nie widziałam nic bardziej
przerażającego. Krzyczałam najgłośniej jak umiałam. A potem dotarło do mnie, co
to właściwie znaczy. Przerażenie ustąpiło na chwilę miejsca dzikiej radości.
Byłam wolna! Potem znów wrócił strach. Co jeśli William i Grace... Co
jeśli oni ją znaleźli? Raz jeszcze przeszukałam wszystkie pokoje, a kiedy
upewniłam się, że żadnego z nich nie ma w domu, ubrałam moje czarne martensy i
wybiegłam, nawet nie zamykając za sobą drzwi. Myśl o udaniu się na
policję odrzuciłam od razu. Jeszcze nie mogłam mieszkać sama, a za nic nie mogłam
trafić teraz do domu dziecka! Zostało mi więc tylko jedno...
Jak zwykle omal nie wpadłam pod samochód, przebiegając przez środek autostrady. Całą siłą uderzyłam w drzwi, jednocześnie naciskając klamkę. Nie ustąpiły. Spróbowałam drugi raz i trzeci. Odsunęłam się na większą odległość i w oczy od razu rzuciła mi się kartka informująca nielicznych zaglądających tu klientów o tym, że w dniu dzisiejszym lokal jest nieczynny. W przypływie bezsilności kopnęłam z całej siły w drewniane drzwi. Że też akurat dziś nie chciało mu się przyjść do pracy! Nie miałam nikogo innego, do kogo mogłabym się zwrócić. Zrezygnowana usiadłam na ziemi i oparłam się plecami o ścianę. Postanowiłam poczekać. Jeśli nie pojawiłby się do wieczora, po prostu jutro przyszłabym znowu. Nie wiem tylko, gdzie przyszłoby mi spędzić noc. Nie miałam zamiaru spać w domu, ze świadomością tego, co się tam wydarzyło. Nawet jeśli się z tego cieszyłam... Jakim trzeba być potworem, żeby cieszyć się ze śmierci własnej matki? A jakim trzeba być, żeby nienawidzić własnego dziecka? Byłam do niej bardziej podobna, niż kiedykolwiek chciałabym być. Ukryłam twarz w dłoniach. Nie, nie płakałam. Po prostu dokładnie naprzeciw mnie, słońce chowało się za horyzontem, rzucając jaskrawe, różowe światło na miasto. Nie mogłam wytrzymać tego widoku. Zachód zawsze przywodził mi na myśl koniec czegoś pięknego. Czułam się wtedy, jakby odchodził ode mnie ktoś, kogo kocham. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Przyśnił mi się ojciec grający w piłkę z małym Willem. To był piękny sen. Może dlatego tak bardzo zdenerwowałam się, kiedy mi go przerwano...
- Hej! Obudź się, młoda! – Głos stawał się coraz wyraźniejszy. Przetarłam oczy i spojrzałam w górę. Pochylał się nade mną chłopak o znanej mi skądś twarzy. Próbowałam sobie przypomnieć gdzie i kiedy mogłam go widzieć. – Nie śpij! – Zamachał mi ręką przed oczami, kiedy pogrążyłam się w myślach.
- Czemu mnie obudziłeś, jeśli mogę wiedzieć? – Byłam wściekła, bo nie często śnią mi się przyjemne rzeczy.
- Bo spałaś? – Zapytał z nutką ironii, unosząc brew. Jeśli to był jedyny powód, to w stu procentach zasłużył sobie na cios w lewy policzek, którym go obdarzyłam. – Ałaa! Czy my nie możemy nigdy normalnie porozmawiać? Za każdym razem wychodzi na to, że ja cierpię, a ty się świetnie bawisz!
- O czym ty mówisz? Ja cię nawet nie znam! – Powiedziałam wytrzeszczając na niego oczy. Naprawdę nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Rzeczywiście, musiałam go już kiedyś widzieć, ale nie mam w zwyczaju bić obcych ludzi bez powodu. Chłopak pokiwał smutno głową.
- Tak myślałem, że nie będziesz mnie pamiętać. Czekaj, zaraz ci przypomnę – Zamachał rękami, wziął głęboki oddech i zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki. Chyba próbował śpiewać, ale nie zastanawiałam się nad tym, bo rzeczywiście przypomniałam sobie skąd go znałam. Zobaczyłam w zwolnionym tempie, jak butelka pełna złotego płynu leci zgrabnym łukiem przez salę i roztrzaskuje się na drobny mak zaraz nad głową wyjącego wniebogłosy blondyna, który uchyla się przed ciosem w ostatniej chwili.
- Przestaaań! – Krzyknęłam zatykając sobie uszy palcami.
- Jak Axl to robi, to jakoś zawsze działa. – Powiedział chłopak z wyrzutem w głosie.
- Może po prostu potrafi śpiewać, co? – Zapytałam z kpiną w głosie, ale nie dałam mu odpowiedzieć. Wyglądał na takiego, który w życiu by nie przyznał, że ktoś jest w czymś od niego lepszy. – A tak w ogóle, czego tu szukasz, co? Dzisiaj zamknięte. – Wskazałam na wiszącą na drzwiach kartkę.
- Szukam Stradlina. Znaczy Izzy’ego. Pracujesz tu? – Zapytał przyglądając się mojej twarzy.
- A wyglądam na taką, co tu pracuje?
- No właśnie nie za bardzo... – Uśmiechnęliśmy się do siebie. Podobało mi się, że był szczery. Sama posiadałam tą cechę i ceniłam ją u innych. – Ale rozumiem, że Stradlina nie ma?
- Nie ma... Ja właśnie też do niego...
- No, to może odwiedzimy go w domu, co ty na to? Jak chcesz to cię podrzucę, jestem samochodem. – Powiedział z wyraźną dumą w głosie. Zawahałam się. Nie wyglądał na szczególnie godnego zaufania. Ale nie mogłam czekać tu bez końca. Musiałam porozmawiać z Izzym. Nie miałam do kogo innego się zwrócić z tak... niecodziennym problemem.
- Czemu nie... – westchnęłam w końcu. Wspierając się na jego wyciągniętej ręce wstałam. Otrzepałam spodnie z piasku, który do nich przylgnął i ruszyłam za nim. Aż pisnęłam z radości, kiedy zobaczyłam, że ma taki sam samochód, jak mój ojciec. Stary Buick Skylark z siedemdziesiątego drugiego. Najlepszy samochód! Ten różnił się od naszego tylko kolorem. Był bordowy i pokryty warstwą kurzu. Szczęśliwa, jak już od dawna nie byłam, zajęłam miejsce obok kierowcy. Po chwili silnik zaczął warczeć, kiedy chłopak przekręcił kluczyk w stacyjce. Ruszyliśmy autostradą prosto przed siebie.
Jak zwykle omal nie wpadłam pod samochód, przebiegając przez środek autostrady. Całą siłą uderzyłam w drzwi, jednocześnie naciskając klamkę. Nie ustąpiły. Spróbowałam drugi raz i trzeci. Odsunęłam się na większą odległość i w oczy od razu rzuciła mi się kartka informująca nielicznych zaglądających tu klientów o tym, że w dniu dzisiejszym lokal jest nieczynny. W przypływie bezsilności kopnęłam z całej siły w drewniane drzwi. Że też akurat dziś nie chciało mu się przyjść do pracy! Nie miałam nikogo innego, do kogo mogłabym się zwrócić. Zrezygnowana usiadłam na ziemi i oparłam się plecami o ścianę. Postanowiłam poczekać. Jeśli nie pojawiłby się do wieczora, po prostu jutro przyszłabym znowu. Nie wiem tylko, gdzie przyszłoby mi spędzić noc. Nie miałam zamiaru spać w domu, ze świadomością tego, co się tam wydarzyło. Nawet jeśli się z tego cieszyłam... Jakim trzeba być potworem, żeby cieszyć się ze śmierci własnej matki? A jakim trzeba być, żeby nienawidzić własnego dziecka? Byłam do niej bardziej podobna, niż kiedykolwiek chciałabym być. Ukryłam twarz w dłoniach. Nie, nie płakałam. Po prostu dokładnie naprzeciw mnie, słońce chowało się za horyzontem, rzucając jaskrawe, różowe światło na miasto. Nie mogłam wytrzymać tego widoku. Zachód zawsze przywodził mi na myśl koniec czegoś pięknego. Czułam się wtedy, jakby odchodził ode mnie ktoś, kogo kocham. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Przyśnił mi się ojciec grający w piłkę z małym Willem. To był piękny sen. Może dlatego tak bardzo zdenerwowałam się, kiedy mi go przerwano...
- Hej! Obudź się, młoda! – Głos stawał się coraz wyraźniejszy. Przetarłam oczy i spojrzałam w górę. Pochylał się nade mną chłopak o znanej mi skądś twarzy. Próbowałam sobie przypomnieć gdzie i kiedy mogłam go widzieć. – Nie śpij! – Zamachał mi ręką przed oczami, kiedy pogrążyłam się w myślach.
- Czemu mnie obudziłeś, jeśli mogę wiedzieć? – Byłam wściekła, bo nie często śnią mi się przyjemne rzeczy.
- Bo spałaś? – Zapytał z nutką ironii, unosząc brew. Jeśli to był jedyny powód, to w stu procentach zasłużył sobie na cios w lewy policzek, którym go obdarzyłam. – Ałaa! Czy my nie możemy nigdy normalnie porozmawiać? Za każdym razem wychodzi na to, że ja cierpię, a ty się świetnie bawisz!
- O czym ty mówisz? Ja cię nawet nie znam! – Powiedziałam wytrzeszczając na niego oczy. Naprawdę nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Rzeczywiście, musiałam go już kiedyś widzieć, ale nie mam w zwyczaju bić obcych ludzi bez powodu. Chłopak pokiwał smutno głową.
- Tak myślałem, że nie będziesz mnie pamiętać. Czekaj, zaraz ci przypomnę – Zamachał rękami, wziął głęboki oddech i zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki. Chyba próbował śpiewać, ale nie zastanawiałam się nad tym, bo rzeczywiście przypomniałam sobie skąd go znałam. Zobaczyłam w zwolnionym tempie, jak butelka pełna złotego płynu leci zgrabnym łukiem przez salę i roztrzaskuje się na drobny mak zaraz nad głową wyjącego wniebogłosy blondyna, który uchyla się przed ciosem w ostatniej chwili.
- Przestaaań! – Krzyknęłam zatykając sobie uszy palcami.
- Jak Axl to robi, to jakoś zawsze działa. – Powiedział chłopak z wyrzutem w głosie.
- Może po prostu potrafi śpiewać, co? – Zapytałam z kpiną w głosie, ale nie dałam mu odpowiedzieć. Wyglądał na takiego, który w życiu by nie przyznał, że ktoś jest w czymś od niego lepszy. – A tak w ogóle, czego tu szukasz, co? Dzisiaj zamknięte. – Wskazałam na wiszącą na drzwiach kartkę.
- Szukam Stradlina. Znaczy Izzy’ego. Pracujesz tu? – Zapytał przyglądając się mojej twarzy.
- A wyglądam na taką, co tu pracuje?
- No właśnie nie za bardzo... – Uśmiechnęliśmy się do siebie. Podobało mi się, że był szczery. Sama posiadałam tą cechę i ceniłam ją u innych. – Ale rozumiem, że Stradlina nie ma?
- Nie ma... Ja właśnie też do niego...
- No, to może odwiedzimy go w domu, co ty na to? Jak chcesz to cię podrzucę, jestem samochodem. – Powiedział z wyraźną dumą w głosie. Zawahałam się. Nie wyglądał na szczególnie godnego zaufania. Ale nie mogłam czekać tu bez końca. Musiałam porozmawiać z Izzym. Nie miałam do kogo innego się zwrócić z tak... niecodziennym problemem.
- Czemu nie... – westchnęłam w końcu. Wspierając się na jego wyciągniętej ręce wstałam. Otrzepałam spodnie z piasku, który do nich przylgnął i ruszyłam za nim. Aż pisnęłam z radości, kiedy zobaczyłam, że ma taki sam samochód, jak mój ojciec. Stary Buick Skylark z siedemdziesiątego drugiego. Najlepszy samochód! Ten różnił się od naszego tylko kolorem. Był bordowy i pokryty warstwą kurzu. Szczęśliwa, jak już od dawna nie byłam, zajęłam miejsce obok kierowcy. Po chwili silnik zaczął warczeć, kiedy chłopak przekręcił kluczyk w stacyjce. Ruszyliśmy autostradą prosto przed siebie.
Uuups... Wyszło trochę dramatycznie, ale cóż -.- Ale teraz to już mi nie wmówicie, że co jeden to lepszy xD
Jak tak patrzę na ten pierwszy i na ten, to jakbym dwa różne opowiadania czytała. Nieważne. W każdym razie pojawił się Blondas. Który? Pewnie wiecie.. ;D No cóż... zapewne wyrazicie wszystkie opinie w komentarzach. Teraz. ;D Dzięki i w ogóle.
-Lise Lotte
Chwila... To on się nad nią pochylał cały czas, tak że jeszcze zdążyła go walnąć? Bo ona siedziała, jak rozumiem xD No dobra no, po prostu jakoś trudno mi to sobie wyobrazić.
OdpowiedzUsuńTo jest oczywiście Steven, prawda? W końcu to on wygrał konkurs :D
Kurde, rozśmieszył mnie ten trup xD Nawyki z pisania "Perfect Crime" dają o sobie znać, co?^^
Rozmowa Shan z Izzy'm (o ile do niej dojdzie) powinna być ciekawa :p Czyli pisz, pisz...
Dobra, rozdział jest zupełnie inny niż pierwszy. Przy czym inny nie znaczy gorszy, wieeesz? xD Więc zamierzam uparcie obstawać przy mojej teorii "co rozdział to lepszy", która jest dobra chociażby dlatego, że ja w nią wierzę xD
I jeszcze. POWAŻNIE? Ok, może nie kojarzyć ich z wyglądu, może nie wiedzieć o Izzy'm, Saul Hudson też może brzmieć obco (w końcu nikt go Slashem nie nazwał), ale NAWET AXL? Nic?
... A kto powiedział, że nic? ^^ ;P
UsuńJak ja kocham mieszać i rozwlekać i robić zamieszanie.
Co do trupa, to fakt, jak się raz zacznie pisać kryminał (choćby i taki głupi i bez sensu) to potem się nie da. xD A że ja piszę trzy kryminały na raz (w tym jeden taki głupi i bez sensu), to już się przyzwyczaiłam, że jak ktoś mi przestaje być potrzebny w opowiadaniu, to go zabijam xD No, chyba, że go lubię, to nie xD A co do tego pochylania... nie zapominaj, że on jest niski i się pochylał jeszcze, na siedziała, to i co w tym trudnego ,żeby mu trzepnąć w buźkę? O.o Najwyżej... Zawsze możesz sobie wyobrazić, że stała. ;P Pozwalam.
A co do tego wielkiego zamieszania, to się okaże (tak, wiem, powtarzam to 2312467381263 raz)... xD
No właśnie nikt nie powiedział (ani nawet nie pomyślał) i dlatego nic xD
UsuńNo niby nic trudnego, ale ja najwyraźniej trochę ograniczona jestem xD Jakoś tak krzywo nooo^^ Może powinnam do ludzi wyjść zamiast spędzać całe życie przed kompem, to bym nie miała takich problemów. Ale ja nie lubię ludzi xD
Się okaże? Ty wiesz, że te słowa to już taka tradycja? Zawsze jest "się okaże", a człowiek naiwnie czeka i dostaje kolejne rozdziały, w których zamiast "się okazywać" to się jeszcze bardziej wszystko gmatwa. Ja już chyba przestałam się łudzić i po prostu się cieszę jak jest coś do przeczytania i nie przejmuję, że wciąż nic nie rozumiem xD
Ja mam nadzieję, że to sformułowanie "głupi i bez sensu" to się do "Perfect Crime" nie odnosi, co? Po tobie chyba mogłabym się tego spodziewać, więc wolę się upewnić :D
A w ogóle to zabijanie postaci jest fajne, niech ci będzie. Tylko się nie rozpędzaj, bo mimo że uwielbiam opisy zwłok, to jakoś nie chcę żeby Shannon znalazła np zwłoki Duffa w rowie. Właściwie nie chcę to trochę zbyt delikatnie powiedziane, ale nic więcej nie powiem, bo potem będzie że ludziom grożę xD
Hahahahahahah :D Ona go jeszcze nie zna, a już ma zwłoki znajdywać? I kto tu się rozpędza? Nie martw się. Na to opowiadnanie (najlbliższe... 3 odcinki?) nie planuję już żadnych trupów. xD
UsuńA co, że niby "Perfect Crime" nie jest głupie i bez sensu?? xD Przecież jest... Ja nie mówię, że jest beznadziejne, bo skoro tacy fajni ludzie to czytają, to nie może być, ale nie powiesz mi chyba, że ma sens xD
I ja wiem, że "się okaże" to beznadzieja, ale przecież nie mogę streścić wam tu całej fabuły, bo byście przestali czytać xD
Ej, przez Ciebie sobie wyobraziłam zwłoki Duffa w rowie O.o Ej, ja kiedyś grałam w filmie trupa w rowie. To był horror xD Strasznie śmieszny. Ja sama napisałam do niego coś w rodzaju scenariusza (scenariusz nie obejmował dialogów, więc wszystkie zostały zaimprowizowane xD Ale było śmiechu...)! Nazywał się "Drzazgi" a ja wystąpiłam tam właśnie w roli trupa w rowie. Było super!!!! :D :D
A na koniec (skoro tradycja, to tradycja):
To się jeszcze wszystko okaże ^^ :D
Duff mi pierwszy do głowy przyszedł xD Tak notabene ja na niego głosowałam, co możesz uwzględnić :D bo niestety (albo może i dobrze) głosowanie było demokratyczne, czyli liczy się ilość a nie jakość xD Ja pierdziele, jak widać, skromność jest jedną z moich głównych zalet^^ Przy okazji, jak opisywałaś Shannon, to jakby tam jeszcze dopisać "kompletnie pojebana" i "geniusz" to byłby całkiem ładny opis mnie xD
UsuńOczywiście, że "Perfect Crime" nie jest głupie i bez sensu! Znaczy... Nie ma sensu ale nie jest bez sensu. To jest różnica i to spora :D No cóż, taki ma urok i dlatego jest zajebiste xD
W filmie? Faaaajnie :D To coś w stylu "Trudnych Spraw" z tymi improwizowanymi dialogami? xD Rola trupa w rowie to nie byle co :D Nie zapomnij o tym, przyda ci się do CV^^ A dlaczego "Drzazgi", jeśli można wiedzieć?
Można można, to jeszcze będzie hicior, zobaczycie. W przyszłym roku poleci w 3D xD Nieno, "Drzazgi" bo to było o drwalu mordercy, który wszystkich zaciukiwał siekierą (a szczególnie szukał swojej zaginionej dawno temu córki, która to była świadkiem tego jak zabił jej brata i matkę xD). Scenariusz godny mojego wspaniałego mózgu. Tak, ja też skromnością nie grzeszę xD Shan jest trochę takim moim Alter Ego xD Ale tylko trochę. Żeby nie było.
UsuńEj, ej, ej! Żadne tam trudne sprawy! To był piękny pełnometrażowy (ahahah trwał pół godziny xD) film o drwalu mordercy. A ja tam oczywiście najważniejszą rolę grałam. xD Prawie. Nieno, fajniejszy był trup w prysznicu (nakręcony w szkole, to też było śmieszne. Wbijasz sobie do szkoły, rozlewasz na pół kibla sztuczną krew i kręcisz trupa xD) Ale na moje zdolności aktorskie to by już było za dużo xD ;P A imrowizowane dialogi zrobiły nam z horroru komedię xD Kocham improwizowane dialogi ;D Jeszcze była fajna akcja, jak rozbijaliśmy namioty za placem zabaw (że niby to była polana) xD xD Miny ludzi - bezcenne ;D
Scenariusz uroczy xD To tak for fun ten film? Czy w jakimś konkretnym celu? xD Tak coś czuję, że by mi się spodobał :D Jak już będzie wychodził do kin, to uprzedź, zaoszczędzę (hahaha, jasne xD - chyba pożyczę) kasę i pójdę^^
UsuńTaka już moc improwizowanych dialogów, że coby nie robić i tak wyjdzie komedia. Z każdego horroru i patologii xD
Ja myślę, że najwięcej radości z kręcenia trupa w prysznicu miała woźna xD A jeśli nikt jej nie uprzedził to już w ogóle xD Kurde, właśnie zdałam sobie sprawę ile rzeczy mnie w życiu ominęło :D
Ludzie nie rozumieją i tyle xD Na mnie też się zawsze dziwnie patrzą jak sobie siedzę na huśtawce w deszczu i się uśmiecham sama do siebie. I w sumie to nie wiem o co im chodzi^^
Nie... słuchaj, lepsza akcja przy tym filmie była ze sprzątaczką... to było tak:...
UsuńKręciliśmy jak drwal idzie korytarzem w szkole (pomińmy już czemu) no i niósł tą swoją zakrwawioną siekierę, ręce miał ufafrane w krwi (sztucznej oczywiście xD) do łokci i w ogóle wyglądał mówiąc delikatnie, podejrzanie, a sprzątaczka wycierała podłogę. No a my się kryliśmy przed nią, żeby nas nie widziała, bo nie mieliśmy pozwolenia od dyrektora na bieganie z siekierą po szkole xD No i jak już nakręciliśmy, to idziemy sobie tym korytarzem z takimi zacieszami kurde i nagle patrzymy, a ta sprzątaczka wychodzi zza rogu i już myśleliśmy, że nas tak opieprzy, że sobie mogliśmy krzywdę zrobić, albo komuś innemu, sratatata, a ona "GDZIE MI PO TYM POWYCIERANYM CHODZICIE?!" Boże, nigdy tego nie zapomnę xD ;D To było po prostu genialne!
A film był na konkurs, ale nie wygraliśmy (ciekawe czemu? przecież improwizowane dialogi są super! xD) ale wyszło tak for fun ;P Jak podasz mi maila to bardzo chętnie Ci wyślę zwiastun do filmu xD Skoro sądzisz, że by ci się spodobał... :D ;P Ej, a tak btw, to ale żeśmy tu naspamowały xD Super!! :D :D Kocham komentarze! ;D
No właśnie zamierzałam napisać w następnym komentarzu, że będziesz tu miała niezły spam xD
UsuńEj, podoba mi się ta akcja :D W ogóle to sprzątaczka zajebista. Niech sobie chodzą po szkole z siekierą, nie ma problemu, byle "NIE PO TYM POWYCIERANYM" xD Przypomina mi moją mamę :D
No ja właśnie też nie rozumiem, dlaczego nie wygraliście xD Takie ambitne dzieło i jeszcze improwizowane dialogi... Plus ryzyko związane z zawodem^^
A mój mail weraj6@vp.pl
No chyba że wolisz gmaila, bo w sumie z onetem to różnie bywa, to wtedy: weraj18@gmail.com
Wyślij, wyślij, ciekawa jestem jak to wygląda xD
Zajebisty rozdział *.* Już nie mogę się doczekać następnego! xD No i właściwie to fajnie, że Stevenek wygrał ten konkurs :D Co prawda głosowałam na Slasha, ale Steven sobie zasłużył :) No i ten pisz dalej i daj znać o następnym rozdziale 8D
OdpowiedzUsuńUwaga uwaga... u mnie nowy :D
UsuńKolejny rozdział... ;)
Usuńno i ten u mnie któryśtamjużzkolei nowy :D
UsuńMoże mnie nie zabijesz? :<
O matko jaki spam...no ale jest u mnie nowy xD
UsuńNo i tym sposobem, iż dzisiaj jest dzień piękny zwany potocznie piątkiem u mnie kolejny nowy rozdział... tylko nie nazywaj mnie znowu erotomanką, bo tym razem już się starałam opanować w kwestiach opisowych. Sory za taki spam, ale sama tego chciałaś... :D
Usuńjesteś genialna! uwielbiam to, w skrócie :3 no i żeby nie było, nie mam nic przeciwko Twojemu spamowaniu na moim blogu. fajnie ,że mnie powiadamiasz :D
OdpowiedzUsuńnutka kryminału, ah.. lubię to :D
Ojej, bardzo fajne. ;D Genialne opisy, wręcz cudowne. Wszystko takie jakieś... świetne, co tu dużo mówić. Może i owijam w bawełnę, ale nie wiem jak powiedzieć Ci co myślę. Po prostu bardzo mi się podoba, informuj mnie, będę regularnie. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na kolejne części Cry Me A Future i It's Only Rock N'Roll. Przyznam, że jestem z nich nawet zadowolona, pomijając fakt, że to taka jakby 'wersja okrojona'. Coś jak Władca Pierścieni, jak się kupi normalne wydanie bez wycinania scen i skracania do kin to masz 12 godzin zajebistości.
OdpowiedzUsuńNo.
Poza tym to zapraszam też do polubienia fanpagea, na formspringa (linki na blogu), oglądania kącika poleceń i tak dalej, i tak dalej...
Btw - DRAMATY SĄ ZAJEBISTE!
Pozdrowionka i w ogóle! :*
No to tak:
OdpowiedzUsuńNie wiem czy chciałaś żeby to tak zadziałało, ale na samo wyobrażenie sobie tej jej matki w białej kiecce i plastikową lyżką z KFC wbitą w serce to aż mi się jejść (wtf.?!) zachciało ;D Ale w pożarciu truskawek (czerwone... czyż to zbieg okoliczności.?) przeszkodził mi paniczny śmiechodusz ;D
Kontynuując:
przypomnij sibie wczorajszą rozmowę z prywatnym mózgiem... ... No więc: Zrobisz tak.? Napiszesz.? ];> No prosi no .! ;D Ale by była jazda ;D Tylko obawiam się o to, czy by cię nie zabili za to że tak napisałaś, a mnie za to, że ci ten pomysł zgrabnie podsunęłam ( Niczym ręka Slash'a flaszkę Daniels'a do ryja) Tak więc jak napiszesz.... to spierdalamy razem na Anocangua'ę ;D
Na CO, kurwa? O.o Ancoablablabla? Co to w ogóle jest? xD
UsuńI nie pisz o tej rozmowie więcej, bo to podejrzanie wygląda, a ja to tak zgrabnie załatwię, że nawet nie zauważą xD) Kurde, na Ciebie nic nie działa -.- Trupy nie, krew nie, romanse nie... No po prostu! Co ja mam napisać, żeby wreszcie jakie emocje były?! Może zrzucę na nich meteoryt? Nie... to nawet mnie śmieszy xD
Acnoablablabla to jest taka góra w południowej ameryce i na nią spierdolimy. Tak załatw to zgrabnie a teraz wracam na skajpa (chociaż cały czas mam cię na lini) ;D
Usuńu mnie nowy, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńDAWAJ NOWY A NIE, KURFA :D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D
OdpowiedzUsuńnie wyczymiem dłużej bez nowości;c
~marina
Czemu mi się wydawało, że komentowałam, a nie komentowałam? Źle ze mną...
OdpowiedzUsuńAle... Ej, zapomniałam, co chciałam napisać...
A nie! Pamiętam! Veronique, nie izoluj się od ludzi! Są fajni! (A szczególnie JA. No i w sumie na tym moja lista fajnych ludzi, których znam osobiście się kończy)
Rozdział! Tak, tak, rozdział! Steven ma samochód i jeszcze żyje?! Czy to nie jest aby na pewno z deka podejrzane? Może Latający Potwór Spaghetti naprawdę istnieje? Może nad nim czuwa? A może dopiero kupił to autko i w następnym rozdziale je rozwali? A może jest jednorożcem? Jaaa! Weź tak zrób! Niech Steven dramatycznym tonem oznajmi wszystkim w odcinku 5465468864 twojego opowiadana, ze w głębi duszy, zawsze był jednorożcem, tylko poddał się operacji usunięcia tego chuje muje na głowie :D No nigdzie jeszcze nie było takiej akcji!
Ty, dobre. Zrobię tak xD xD Tylko uprzedzam, nie zdziwcie się xD Eh, nudzi mnie pisanie "to się jeszcze okaże," "jeszcze zobaczycie," i inne takie... Więc po prostu kończę tę przeinteligentną wypowiedź i wracam do pisania rozdziału. ;D Tego, w którym się okaże xD
UsuńHa, sama widzisz :D Ludzie na ogół są zbyt mało inteligentni żeby mnie ogarnąć, więc szkoda mi na nich czasu xD A w ogóle to przyjaźnienie się ze mną podchodzi pod masochizm, więc wiesz^^
OdpowiedzUsuńLudzie to skurwiele, albo ja jestem skurwielem .... ,myśli>... njieeee ludzie to idioci. Nie lubię ludzi.... I się nie dziwię tym co się od nich izolują xD No bo jak to tak się sobie dziwić.? 0.o
UsuńSkurwiele? Hmm nieeee, tak bym nie powiedziała xD żeby być skurwielem trzeba mieć mózg, a o to wielu nie podejrzewam :D po prostu idioci, których towarzystwo mnie męczy, dręczy i zabija na dłuższą metę
UsuńEj, takiego spamu to jeszcze chyba nie było xD
No w sumike.... ;D To po prostu puste bezmózgie ciałka ;D i do tego głupie ;D A przemywając z nimi męczę się jak chloera.... znaczy nie tyle co męcze ale wkurwiam, co powodu zmęczenie ];>
UsuńNowy rozdział na: http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/ you welcome ;d
OdpowiedzUsuńWybacz, nie miałam czasu przeczytać Twojego, na moim blogu wszystko jest wyjaśnione, zatem zapraszam :*
Ooo, Steven robi szpan na auto. Lecę na to :D
OdpowiedzUsuńJak ja nie lubię takich dramatów. Zawsze jak jakaś kobieta chce się zabić to najpierw ubiera suknie ślubną, a czemu? CZY KTOŚ MI ODPOWIE?! Dręczę się odkąd przeczytałam takie sceny w pięciu książkach, nosz kurde... Mam awersję do świata i koniec, nie ma tak! Póki ktoś mi nie wytłumaczy dlaczego one tak robią!!!
Czyli co, jeśli ja kiedykolwiek chciałabym się zabić to najpierw mam założyć albę od komunii? xD Ej, nie bierz tego do siebie, ja tylko lubię odpieprzać wywody ^^
A tak w ogóle to lubię opowiadania, w których główna bohaterka głodzi swoje rodzeństwo, jakoś się tak z nią wtedy utożsamiam ^^
Ja ci wytłumaczę skąd to się bierze xD Otóż:
UsuńPrimo, tak jest dramatyczniej.
Secundo, krew fajnie kontrastuje z bielą xD ja na przykład uwielbiam taki widok, ale jakoś nie wydaje mi się, żeby to o to chodziło.
Tertio, często przyczyną samobójstwa jest facet, z którym to się związała. W ten sposób sobie o nim przypomina.
Quarto, od razu ma eleganckie wdzianko do trumny :D Może chcieć być pochowana właśnie w tej sukni, gdyż nie ma nic ładniejszego, a ludzie mogliby tego nie zrozumieć i zignorować ostatnią wolę.
Quinto, po jaką cholerę miałaby niszczyć swoje ubrania, które mogą się komuś jeszcze przydać?
Sexto, nie chce żeby ktokolwiek inny nosił jej suknię ślubną - taka suknia trochę kosztuje, więc można by ją sprzedać - oczywiście nie przedziurawioną i zaplamioną krwią.
Septimo, w ten sposób łączy najpiękniejszy dzień swojego życia z ostatnim.
Octavo, jak już się pofatyguje i założy tę suknię, to nie może się wycofać. Bo jakby tak ktoś ją przyuważył jak paraduje w sukni, to co by sobie pomyślał?
Nono, pośrednio dotyczy poprzedniego, tz chciała sobie założyć tę suknię, a nie mogła znaleźć innej okazji.
Decimo, jakby po śmierci została zombie czy tam żyła sobie gdzieś w niebie, to by ładnie (w swoim mniemaniu) wyglądała. Przynajmniej jeśli chodzi o ubiór.
Mogłabym tak wymyślać dalej, ale mam nadzieję, że rozwiałam już twoje wątpliwości ;D
O to to! Właśnie o to wszystko chodziło, tylko ja bym tego tak ładnie nie wytłumaczyła. :D Jak to dobrze, że są jeszcze uprzejmi ludzie na tym świecie, którzy szanują me schorowane palce xD A tak serio, to ten rozdział powinien przejść do historii jako ten o największym skupisku spamu na świecie xD Kocham was wszystkich, którzy nie olewacie mojej ciężkiej (hahaa xD) pracy i komentujecie przynajmniej od czasu do czasu :D :D Jesteście super. Prawie jak ja xD
UsuńNo, nie dość że wytłumaczyłaś rację wkładania sukni ślubnej przed samobójstwem, to jeszcze się nauczyłam liczyć po włosku czy coś w tym stylu xD Chwała ci człowiecze, niech ci Latający Potwór Spaghetti nie szczędzi truskawek!
UsuńPo łacinie, tak konkretnie xD
UsuńA truskawek nigdy za wiele ;D
Wiem, że ten komentarz nic nie wnosi itp., ale nie mogłam się powstrzymać
Ni świetnie! Spamu nigdy za wiele xD Ja to powtarzam w kółko, ale co tam, raz jeszcze nie zaszkodzi: Kocham kurde komentarze!!! Wszystkie (choć nie zaprzeczę, że preferuję te długie i wyczerpujące xD)!!! Więc spamujcie do woli, z moim błogosławieństwem. Niech truskawki będą z Wami (albo agresty, jak kto woli xD) i niech was Rokmeńscy Bogowie mają w swej Rokmeńskiej Opiece i zsyłają za Was Rokmeńską chwałę i blask wieczysty, czy co tam chcecie xD
UsuńKomentarz to komentarz, nie musi nic wnosić. Po prostu ma być. I cieszyć mą duszę xD Alelluja!
No ładnie, do czego to dochodzi, nie odróżniam włoskiego od łaciny xD
UsuńTruskawki - tak, agrest - nie! Mówiłam że będę powtarzać to do upadłego to powtarzam, i kropka, a nawet wykrzyknik!
Spam zawsze spoko, ale ja nie umiem pisać długich komentarzy. Znaczy umiem, bo to przecież tylko naciskanie w klawisze (kiedyś uczyłam koleżankę pisać na klawiaturze, więc kto jak kto, ale ja się na tym znam :D), ale zdania moich długich komentarzy są bezsensu, a też przekazu brak. Większość moich komentarzy jest a) o dupie maryni b) po prostu niezrozumiałe.
O, na przykład taki jak ten xD
SPAM! SPAM! SPAM!
UsuńNo to jak nigdy za wiele, a ty lubisz wyczerpujące komentarze, to się ino trzymaj klawiatury :D ];>
Ta biała suknia również i mnie nurtowała, ale potem sobie przypomniałam, że Lise-Lotte zadaje się z Puszakiem, który lubi dramaty i wiercenie kredkami w żyłach, więc jakoś to sobie poskładałam do kupy i mogłam spokojnie zasnąć :D
Spamuję zatem dalej:
Czyżby moja życiowa misja zaczęła przynosić rezultaty i wszyscy moi czytacze (którzy chyba naprawdę nie boją się o własne zdrowie psychiczne, reputację i życie) wierzą w Latającego Potwora Spaghetti? Me serce się raduje w takim razie!
Musimy chyba udać się na zbiorową terapię dotyczącą jasnych i ciemnych stron spożywania agrestu, gdyż ostatnio jest to gorący temat w naszej blogsferze i może dojść do takich zamieszek jak po meczu Polska - Rosja, a tego byśmy nie chcieli, bo kto by potem pisał schizowate opowiadania, budował świątynię z galaretki i grał w piłę kotem.
Poza tym - trzeba umyć samochód Stevena. Dopiero teraz przeczytałam, że jest okurzony, co może mu znacznie utrudnić podrywanie lasek... Sonn i tak już na niego poleciała, ale jej wolno, bo czyta mój blog, więc coś jej się poprzestawiało.
A tak poza tym, to nie wiem, czy się chwaliłam, ale MAM KAKTUSA! I nadałam mu zacne imię Melvin :)
Następne opowiadanie ma zawierać scenę, gdzie ktoś chce popełnić samojebójstwo w albie od komunii xD To może być hit na miarę "Drzazg" i drwala z zakrwawioną siekierą przechadzającego się po szkole. A zza rogu wyskoczy zakonnica i wrzaśnie: "Gdzie mi tu będziesz albę plamił! Zabijaj się nago!" Ja tak to widzę.
Ej, chyba mnie natchnęłaś (znowu!) Nieee... Ale będzie impreza! Dramat jak się patrzy!
Pytałaś kiedyś, ile rozdziałów zostało do końca Przemyśleń Kudłatej Głowy :D
Teraz z czystym sumieniem mogę ci odpowiedzieć, że jeden, góra dwa, ale za to bardzo wyczerpujące.
Na koniec zapodam swoim nowiuteńkim podpisem, a co mi tam! Niech wszyscy widzą:
Pozdrawiam
Little_Devil - Królowa SPAMU :DD
Po twoim komentarzu padłam ostatecznie z następujących powodów (czyż to nie brzmi zajebiście?)
Usuń1. Tak wierzą w Latającego Potwora Spaghetti całkowicie przez ciebie, Szatanu. Twój blog zrył mi dynię doszczętnie, za co ci w sumie dziękuję, bo bez tego dalej nie umiałabym nic w pisać w rubrykę "Religia". Jeny, jak to zajebiście brzmi... (czyżbym się powtarzała?) xD
2. Z tym agrestem to trafiłaś w sedno. Mama ostatnio kupiła galaretkę agrestową, to miałam ochotę pozabijać wszystkich (i tu wyobrażenie: ja w albie zabijającą wszystkich wlewając im do tej galaretki trochę żuru. Czyż nie pięknie i dramatycznie? *.*). Tak więc terapia jak najbardziej.
3. Zamiast "kaktusa" przeczytałam trochę co innego (i tu przychodzi na myśl "głodnemu chleb na myśli" no ale bez przesady... xD). Dziwną miałam minę, powiadam wam...
No tośmy pospamiły... Jezus nas udupi, ale wiemy że Jego Kluskowatość nas kocha ^^
Ha, no ja też się przyznam, że z tym kaktusem to dziwnie wyszło. Musiałam z trzy razy przeczytać, zanim zrobiłam to poprawnie xD A minę to musiałam mieć zupełnie w stylu "O.o"
UsuńO fuuuuj! Kalać agrest żurem?!?! Choć z tą albą to dobre xD
A nawet genialne!
A Ty się Diabole nie nazywaj królową spamu, bo ja to sobie myślę, że możesz być co najwyżej moim giermkiem xD
ALEEEEEEEEEEEE DUUUUUUUUUUUUUUUUŻO OPISÓW XDDDDD Ja pierdole, mózg zGUNSowany <3
OdpowiedzUsuńTe przemyślenia to Tobie się tak udają, że ja nie rozkminiam, tak genialnego stylu! ;D
Ej! Bo ja tak powoli to teraz analizuję i przyswajam czytając powolutku... jej matka... to takie drastyczne! ;<
No, ale cóż... Steven <33333333333333333333333 Yep.