piątek, 22 czerwca 2012

ROZDZIAŁ 24.


Ehh... powiem wam, że w ogóle nie jestem z tego zadowolona... -.- To jest taki zapychacz, kurde. Niby się dzieje co się ma dziać, ale jakoś tak źle mi się pisało. Widać, zresztą. Ani nie jest śmiesznie, ani jakoś błyskotliwie, akcja też średnia... No ale nic... Jakaś tak nieogarnięta jestem ostatnio...  Ale koniec tej nędznej przedmowy, zapraszam do równie nędznego rozdziału -.-


„POSZLAKI I PODEJRZANI”

Pokój wyglądał jak wnętrze olbrzymiego kokonu utkanego z taśmy policyjnej w żółto-czarne skośne paski. Wszystko, wokół czego dało się zawinąć taką taśmę, było nią zawinięte i połączone z kolejnym zawiniętym czymś i tak dalej i tak dalej. A gdzieś pośrodku tego pszczelego kokonu miotał się jak dziki, Brian May z lupą w jednej ręce i kartką papieru zapisaną drobnym, schludnym pismem w drugiej. Axl zamyślony (albo raczej pijany) leżał pod fotelem (na fotelu nie dało się usiąść, jako, że cały był owinięty taśmą) i nie dawał znaku życia. Reszta mieszkańców domu siedziała poobrażana na siebie nawzajem (Izzy na Slasha za wyśmianie Betty-Lue, Slash na Izzy’ego za obicie mu twarzy, Izzy na Duffa za to, że go nie poparł, Slash na Duffa za to, że przez niego zostawił cylinder w kościele, a Duff na cały świat, bo nie było już Stevena ani wódki) w swoich pokojach i każdy coś sobie popijał w ilości mniejszej lub większej (dobra, wszyscy w większej, ale niektórzy w mniejszej w porównaniu do Duffa). Brian przemieszczał się po salonie, wyginając się przy tym dziwacznie, żeby nie zaplątać się w porozciągane wszędzie pasiaste zwoje i oglądając przez szkło powiększające wszystko, co tylko znalazło się w zasięgu wzroku. W ten sposób stwierdził na przykład, że Axl ma nienaturalnie długie rzęsy, więc chcąc pobrać próbkę do badania, odkrył, że są to rzęsy przyklejone. Wszelkie wyniki swoich obserwacji zapisywał skrupulatnie na kartce. Po niecałej godzinie miał tam zapisane przeróżne rzeczy zauważone przez siebie, od 871 pustych butelek po alkoholu, po rudy włos znaleziony na parapecie rozbitego okna. Swoją drogą, to okno bardzo go intrygowało. Zastanawiał się, po co ktoś je wybił i za każdym razem dochodził do wniosku, że jedyne wytłumaczenie jest takie, że zabójca stał za zewnątrz. Potem jednak stwierdzał, że nie ma to sensu, jako, że przecież Steven wchodził do domu, kiedy został trafiony, czyli chwilę przedtem był na zewnątrz. Zabójca mógłby więc nie fatygować się z szybą, tylko zastrzelić go zanim wszedł. A jednak tego nie zrobił, więc teraz Brian musiał nad tym myśleć. Nie żeby sprawiało mu to trudność. Mało tego, on nawet to lubił! Cieszył się, że ma coś do roboty, choć z początku irytował go Axl, który chciał koniecznie kierować akcją (w tym celu wytrzasnął skądś tę taśmę, którą poowijał cały salon), po czym stwierdził, że śledztwo już go zmęczyło i że skoro Sherlock brał narkotyki, to on jako Axlock też powinien, wciągnął więc pełno białego proszku i teraz leżał pod fotelem trochę martwy, a trochę nie. Nagle May zauważył coś błyszczącego pod kanapą, więc rzucił się w tamtym kierunku, nie zauważając fragmentu taśmy i przewracając się o niego. Spowodował tym samym wielki huk, jako, że upadając, zahaczył nogą o piramidę butelek, którą wcześniej sam stworzył przy ich przeliczaniu, a ta runęła na podłogę, fotel i leżącego częściowo pod nim Rudzielca. Ten jednak nawet nie otworzył oczu. Gitarzysta podniósł się z podłogi i odszukał wzrokiem ten świecący przedmiot. Zdziwiony, podrapał się po głowie.
***
W swoim pokoju, Slash próbował zrobić kwiat lotosu. Wypił już cały swój tajny zapas Nightraina, a nie miał do kogo pójść po więcej, bo ani Duff, ani Izzy nic by mu nie dali, a Axl w ogóle ostatnio był jakiś dziwny i nie dało się z nim rozmawiać. Dlatego właśnie Saul zakładał swoją teraz lewą stopę na prawe udo. Uważał (nie, nie myślał), że pomoże mu to w medytacji na trudny temat, a mianowicie... skąd wziąć więcej drogocennego (albo raczej jaknajtaniejcennego, ale jaknajwyżejprocentowego) napoju. I rzeczywiście... Wprawdzie nie udało mu się założyć łydki za szyję, ale za to wpadł na pewien pomysł. Po kwadransie (w trakcie którego próbował pokracznie wyplątać się z własnych kończyn) wstał z podłogi i na miękkich nogach podszedł do dużego kartonu stojącego przy łóżku. Pochylił się nad nim, przeklinając każdy wypity tego dnia łyk alkoholu i wyjął sporych już rozmiarów szczeniaczka.
- No cio tam, dziubećku? Aje ty ujośłeś! Taaaki jeśteś duzi! Wsiści jesteście duzi! – Dodał czule, patrząc na swoje cztery różnokolorowe kupki futra. – Aje wieś cio? Ty mi będzieś pociebny, maluśku! Mamusia cię tak piękniusio plosi, ziebyś cioś źlobił, dobzie? – Gitarzysta głaskał brązowego futrzaka tak mocno, że oczka wyłaziły mu na wierzch, ale ten i tak merdał wesoło ogonkiem. Chyba naprawdę kochał swoją mamusię. Cóż, widocznie był jeszcze młody i życia nie znał. Slash wykonał serię skomplikowanych ruchów i poleceń głosowych, które brzmiały jakby się dławił i śpiewał jednocześnie. Mały Axl (mowa o szczeniaczku oczywiście. Duży Axl dalej leżał w połowie martwy pod fotelem) najwidoczniej doskonale zrozumiał ten dziwny taniec, bo po chwili wykonał szybki zwrot przez rufę (czyt. odwrócił się włochatą dupą do Hudsona) i wybiegł z pokoju merdając ogonem i wywalając język jak Duff na widok wódki. Saul zadowolony z siebie wyciągnął się wygodnie na łóżku i przymknął oczy. Nagle usłyszał dziwny, stłumiony odgłos, jakiś jęk, długą wiązankę bardzo pięknych słów, głośny huk, warkot piły mechanicznej i jeszcze kilka innych dźwięków, których nie potrafił zidentyfikować. Wzruszył jednak tylko ramionami, przewrócił się na drugi bok i wtulił w rude futerko ukochanego Palca.
***
Ellie leżała na wąskim posłaniu, nucąc pod nosem jakieś modne piosenki i co chwilę poprawiając włosy. Przy każdym gwałtowniejszym ruchu krzywiła się, bo wciąż była trochę obolała po tym, jak wyskoczyła z okna swojego domu. W pewnym momencie do pomieszczenia, w którym się znajdowała, wszedł tęgi mężczyzna. Westchnął, pokręcił głową z rezygnacją i podszedł do dziewczyny.
- Wstawaj, idziemy na przesłuchanie. – Podrapał się po policzku klejącym od lukru palcem.
- Co? Przecież ja juz byłam przesłuchana. Niedługo mieliście mnie wypuścić. Zresztą nie mam adwokata. – Powiedziała krzyżując ręce na piersi.
- Ale to w innej sprawie. Pojawiły się dodatkowe informacje, które pozwalają nam na stwierdzenie, że możesz być zamieszana w zabójstwo... – zajrzał w trzymane w ręku akta – Stelli Hopes.
- Hopes? – Dziewczynie przypomniało się pewne bardzo znajome zdjęcie. Roger. Młody, uśmiechnięty... Szczęśliwy. Obejmujący ramieniem drobną brunetkę. Po jej drugiej stronie kolejny młody, szczęśliwy blondyn. Też perkusista, też uśmiechnięty. Trójka najlepszych przyjaciół. Na odwrocie krótki, wyblakły już opis cienkim, pochyłym pismem. Ja, Hopes i Popcorn. Nowy Jork, 08.05.1982. – Hopes? – powtórzyła z błyskiem w oku.
- Tak, Stella Hopes. – Odpowiedział znudzonym tonem. Marzył już tylko o następnym pączku. – Dzwonić po tego adwokata?
- Nie trzeba. – Uśmiechnęła się promiennie. – Ja sama chętnie złożę zeznania. Ha! Hopes nie żyje! – Z tym radosnym okrzykiem na ustach, wybiegła z celi na korytarz do rytmu samby pomieszanej z tango argentino i wymachując przy tym rękami. Pan policjant wytrzeszczył oczy, oblizał się, poprawił na sobie granatowy uniform i ruszył w ślad za dziewczyną. Nie miał zielonego pojęcia o co chodzi i kto jest kim, ani kto w końcu kogo zabił, ale cieszył się, że wreszcie śledztwo posunęło się naprzód. No i że nadszedł czas na kolejnego pączka. Bo taki pączek to nie byle co w końcu, kurczę!

17 komentarzy:

  1. NO powiem tak... bywało lepiej...ahahaha żartuję sobie! Świetny rozdział nie rozumiem czemu ci się nie podoba i w ogóle. Ale i tak wymiotła scena z Hudsonem i kotkami ahahaaha no i jeszcze usiłowanie zrobienia "kwiatu lotosu" - coś pięknego! ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli jak PoPcorn nie żyje... Stella nie żyje... a na zdjęciu było ich trzech wraz z.... O NIE.! Nie pozwolę ci na to ty... -,- powiedz że tego nie zrobisz i go nie zabijesz, że to tylko mój głupi umysł i że... jak zrobisz to o czym ja dumam (nie, nie myślę) to ja cię jeszcze zabiję przed wyjazdem...
    I co mieszasz.?! Jest zajebiście (jest Palec *.*) jak zawsze, a pieprzysz że nie pykło... Za dużo "romantychnych" dialogów piszemy czy co.? ];> Swoją drogą kiedy dokańczamy wczorajsze "soł romantiko".? ;D

    ~ Nie zalogowany Puszak z innego komputera ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic Ci nie mogę powiedzieć :C Bo wszystko bym popsuła. Więc już nic nie mówię :P
      A co do tego "romantiko" (które nawiasem mówiąc kończymy jak tylko znajdziesz chwilę dla mnie, mój najlepszy prywatny mózgu ;P), to mi się właśnie wydaje, że przez nadmiar tego, gdzieś mi uciekło to fajne COŚ, co zawsze się starałam, żeby było w Perfect Crime... Nie macie takiego wrażenia?
      Zresztą... whatever... jeśli wam się podoba... ;D

      Usuń
    2. No chyba cię pojebało.? 0.o chodź na gg tworzyć ;P

      Usuń
  3. a mi się też podobało! wgl komu by się nie spodobało? no i nie zabijaj Rogera! on jest taki hajny :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi też się podobało, ale to akurat nic nowego :D
    871 pustych butelek/6 osób (Duffa liczę podwójnie)= ok.145 na głowę... licząc jakieś 3 dziennie na osobę to by było, że mieszkają tam już... jakieś 8 dni? kurde, co ja robię w ogóle? dobra, nie ważne
    Czyli że jak salon jest cały oklejony taśmą to łatwiej prowadzić śledztwo, tak? Ja pierdziele... zazdroszczę Brianowi cierpliwości, mnie by chyba z takim Axlem szlag trafił xD Trzeba mu jednak przyznać (Axlowi), że miał całkiem dobry pomysł, żeby się nawciągać i tymczasowo uwolnić od siebie świat :D Ale i tak go lubię^^
    Ani Duff ani Izzy nic by Slashowi nie dali?To on by ich pytał o zgodę w ogóle? Przyznaję, jestem w szoku. Pełna kultura, no... :D
    Ellie będzie rozczarowana jak się dowie że jej się dwie Hopes pomieszały xD Bo przecież Dorothy z tego co pamiętam ma się całkiem nieźle xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale jeśli jest 145 na głowę, to jakim cudem 8 dni? O.o albo jestem za głupia na matmę, albo... nie... jestem za głupia na matmę -.- Wytłumacz! Proszęę! :D :D Jakim cudem Ci wyszło, że 3 na osobę po osiem dni daje 145 na głowę?! O... mój biedny mózg...

      Usuń
    2. Popieprzyłam coś? Chwila... 3 na głowę dziennie... Czyli 6*3=18 xD No i 145/18=8 xD Nie... Coś chyba jednak popieprzyłam ;/
      Kurde, już sama nie wiem co liczę :D

      Usuń
    3. no to ale 145 jest na jednego, a nie na wszystkich, nie? xD czyli wtedy by wychodziło... 145:3= ok.48.
      No, to czyli zakładając, że nie sprzątają tam w ogóle (chociaż sprzątają, nawet kiedyś opisałam jak sprzątali żyrandol), to mieszkają tam ok 48 dni... xD No pacz... A wydawało mi się, że jak napiszę, że znalazł 1236512673 pustych butelek, to będzie za dużo... xD

      Usuń
    4. Deltą to, deltą^^
      A tak poważnie to najprawdopodobniej masz rację. Najprawdopodobniej, bo się już całkiem w tym pogubiłam i nie wiem, co się dzieje. Kurde, po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że jak się nie zacznę uczyć to mogę nie dostać 100% z matmy ot tak, z palcem w dupie...(Nie to żebym miała zamiar zacząć się uczyć, po prostu muszę pogodzić się z mniejszą liczbą procentów xD)
      No było, że sprzątają, na początku chyba nawet. Ale nie było nic o tym, co robią ze śmieciami (chociaż nie... pod dywan :D). To teraz zależy jak zdefiniować sprzątanie xD Bo to słowo może np oznaczać zepchnięcie wszystkiego ze środka pokoju w kąt, żeby się w oczy nie rzucało^^ Albo do szafy...

      Usuń
  5. MATMA *_* ! Takie zadania powinny być na naszym egzaminie gimnazjalnym:
    "Brian May prowadził śledztwo w sprawie zabójstwa i znalazł 871 pustych butelek. Ile butelek dziennie mógł wypić każdy z pięciu mieszkańców, kiedy jeden jest dwumetrowym alkoholikiem w ciągu, a mieszkają tam 48 dni? Sporządź wykres" No czy nie byłoby to genialne?
    Czyżby Rudy wciągał kurz z dywanu i za bardzo go poniosło? Nie ma to jak melanż przy (nie)sprzątaniu! A ja mu odkurzacz wymyśliłam, dałam mu na imię Stanley i po co? Sam sobie chłopak radzi.
    PALEC! AVE PALEC! Chłopie, tyle lat cię nie było, opowiadaj co u ciebie! Takie jedno pytanko: Czy szczeniaczek Axl, którego wypuścił Slash poszedł wyrąbać dziurę w ścianie od strony sejfu alkoholowego w pokoju Izzy'ego, aby Hudson mógł się tam spokojnie włamać i uprowadzić winko? Bo jeśli tak, to muszę zacząć tresować moją Pusię :D
    Tok myślenia (tudzież spekulowania) Duffa mnie rozwalił! Nie ma Stevena i to jest tragedia. Ale nie ma też wódki i to już w ogóle KÓNIEC ŚWIATA! Foch cztery-ever z przytupem i melodyjką! Toż to Popcorn się w grobie przewraca widząc takie mecyje! I jeszcze otaśmowali mu salon! Może szczotkę do włosów tez, co? Chyba że jest razem z nim w grobie, to wtedy oklejenie jej taśmą policyjną byłoby nieco utrudnione... Chrobota Axla, więc mogłoby się udać.
    I wiesz co? Ja myślę (ale nie rozważam), że ty chciałaś zabić Rogera zamiast Stevena, ale tego nie zrobiłaś, bo za bardzo go kochasz, więc jestem spokojna o jego egzystencję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ejejej! Szatanuu... czy ty przypadkiem sugerujesz, że ja bardziej kocham Roga niż Stevena?! :O Tożto tak nie może być! Ja kocham ich wszystkich po równo (i sama się czasem zastanawiam, jak to w ogóle jest możliwe?!?! O.o) i jak mi się zaczyna wydawać, że któregoś kocham bardziej, to zaraz mi się śni po nocach cała reszta i wszystko idzie w pizdu xD Także Roger jest przezajebisty, ale nie mniej przezajebisty jest Steven! Zabiłam go, bo tak wyszło :C
      Ale fakt... wahałam się do ostatniej chwili xD Na (nie)szczęście fabuła mnie wsparła. :C
      Co do matmy i egzaminu... gdyby było takie zadanie, to coś podejrzewam, że mogłabym zareagować w sposób, który doprowadziłby do powtarzania egzaminu przez całą klasę xD
      A wiesz, że nawet chciałam napisać, że się nawciągał kurzu z dywanu, ale potem stwierdziłam, że co będę cudze pomysły kopiować xD
      No i tak sobie właśnie myślałam, że już dawno Palca nie było... Też tęskniłam *.*
      A gdzie poszedł szczeniaczek Axl... TSJO xD

      Usuń
    2. To teraz idź do mnie i obczaj ostatni rozdział Przemyśleń Kudłatej Głowy :)

      Usuń
    3. Obiecałam - jest. Rozdział 4 Rock N' Roll Love Story.
      Otrzyj łzy i wbijaj :)

      Usuń
    4. Muszę to dodać jako odpowiedź, bo kurwa
      TO JEST ZAJEBISTE ZADANIE!
      Jakby takie było, to mogłabym pisać egzaminy codziennie i bym miała kurwa stówkę do liceum + milion punktów za wypracowanie o perypetiach Gunsów i w ogóle :))
      Wracając tak ściślej do rozdziału, to Duff zawsze mnie rozpierdala na kawałki, taka tam normalka. A Slashowi życzę z całego serca powodzenia z kwiatem lotosu, może kiedyś się uda.
      I przepraszam, że umarłaś na moim opowiadaniu. Jak dodam następny rozdział to może ożyjesz :)
      I, tak szczerze, to racja - ja nie mam poczucia humoru zazwyczaj. A nawet jak, to jest ono tak wyindywidualizowane, że szok. Tak, że ten... No... Uważaj na moje żarciki.

      Usuń
  6. Wczoraj zaczęłam czytać twoje opowiadania i już skończyłam wszystkie 24 rozdziałów 'Perfect crime'. Od teraz jesteś moim guru!
    Wygląda na to, że masz nową stałą czytelniczkę ^_^
    Ale chyba nie wybaczę ci śmierci Stevena. Jak mogłaś go zabić?
    Brakuje mi trochę paranoi Axla, mogę liczyć, że się jeszcze pojawi?
    Cze-cze-kam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łał! Widzieliście, Wy tam wszyscy? Jestem guru ;D
      xD xD No to ja się cieszę, kurde, jak nie wiem! To takie zajebiste uczucie, jak ktoś nowy pisze, że mu się podoba! :D Czuję się dowartościowana, potrzebna światu i zajebista xD
      Paranoja Axla, hęę? No w Perfect Crime jeszcze coś niecoś o tym będzie, ale przecież nie zdradzę szczegółów ;P :D
      A więcej będzie... dzisiaj chyba wstawię rozdział Nightraina, a Perfect Crime może jutro? Sama nie wiem. xD Cieszę się, że czekasz xD Zanczy nie, cieszę się, że Ci się podoba, nie że musisz czekać :C Przepraszam... ;C

      Usuń

A może by tak komentarz? Chociaż kropeczkę, co? Więcej motywacji, to w końcu więcej rozdziałów ;__;