sobota, 30 czerwca 2012

Ósmy


ÓSMY
CZYLI O DALSZYCH LOSACH TRAKTORA I O NOWYM PUPILKU STEVENA



[DUFF]
Właśnie skończyliśmy gasić pożar, który się zrobił (sam!) w mieszkaniu, kiedy dzwonek do drzwi zaczął strasznie głośno dzwonić. Zastanawiałem się, kto może aż tak mnie nienawidzić i do głowy przychodził mi tylko ten głupi rudy tygrys Slasha. Podszedłem do drzwi i już miałem przystawić oko do wizjera, kiedy pomyślałem (no, ja też się zdziwiłem, bo jak to tak?), że taki tygrys to i tak za niski jest, żeby go tak zobaczyć. Chyba, żeby zamontować w drzwiach jeszcze jeden wizjer, tylko niżej. To jest myśl! Kiedy tak stałem przed tymi drzwiami, rozdarty pomiędzy przyłożeniem oka do tego małego kółeczka, a nie robieniem tego, z łazienki wytoczył się Steven z ręcznikiem na biodrach i dywanem na klacie. Wróć! To jednak nie był dywan. W każdym razie teraz staliśmy przed drzwiami we dwóch, a dzwonek ciągle dzwonił. Jako, że ten mały dziwoląg (Stevie) był moim najlepszym kumplem (co z tego, że znaliśmy się kilka godzin? To nie ma znaczenia. Podobno nie można zostać czyimś przyjacielem, jak się z nim nie napije. No to my byśmy nawet, kurde, małżeństwem mogli zostać) i rozumieliśmy się bez słów, zaczęliśmy bitwę na spojrzenia. Kto przegra, będzie musiał otworzyć. Trochę słabo nam szła ta gra, bo nie zupełnie panowaliśmy nad powiekami, ale jako prawdziwi dżentelmeni, udawaliśmy, że nie zauważamy jak ten drugi zamyka oczy. Może dlatego ta gra trwała tak długo. Dzwonek ciągle dzwonił. Że też temu, kto go naciskał nie uschła ręka! W końcu się poddałem, bo już mi się wydawało, że mi głowa pękła na sto części. Zwiesiłem smutnie głowę i wygiąłem usta w podkówkę. Niech wie ten podły człeczyna jak bardzo mnie zranił!
- Hahaha! – Wygrałem – wydarł się z tym nieprzerwanym odkąd go poznałem uśmiechem na ryju, jakbym sam nie wiedział. – No to lecisz po piwo! – Pokazał palcem na drzwi, za którymi jakiś uparty ktoś CIĄGLE naciskał ten cholerny dzwonek! A ja się zdziwiłem jak już do mnie dotarło co powiedział. Uniosłem brwi i zabełkotałem z gracją:
- Ale my nie graliśmy o piwo, tylko o te – tu wskazałem palcem – cholerne drzwi!
- Ale po chuja mi drzwi? – Zdziwił się Steven. W sumie, to chyba odnalazłem bratnią duszę. Nie każdy jest w stanie być tak niekumaty jak ja.
- Nie... przegrałem, więc je muszę OTWORZYĆ...
- Ahaa... to dlatego coś tak dzwoni! – Wykazał się inteligencją – Bo ktoś chce, żebyś OTWORZYŁ? – Ta rozmowa nie miała sensu. Nie żeby inne nasze rozmowy miały, ale ta nie miała bardzo. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem coś dziwnego. Widziałem kiedyś takie to-to na filmach. Straszne to było w sumie trochę, ale buźka jakaś taka znajoma...
- ŁAAAAAŁ – usłyszałem Stevena, który podskakiwał na jednej nodze, jeszcze bardziej uśmiechnięty niż przedtem. Uśmiech miał już prawie szerszy od twarzy. – ALE SUUUPER! MOŻEMY GO ZATRZYMAAAĆ? PROOOSZĘ, DUFFCIU! ON JEST TAKI SŁODKI! – Popatrzyłem na niego z powagą i zadałem ważne pytanie.
- Oczywiście wiesz, że to się wiąże z obowiązkami? Pupilek, to nie tylko przyjemności! – Usłyszałem to kiedyś w jakimś filmie, więc byłem z siebie dumny, że miałem coś do dodania. Steven zamachał rękami i pokiwał głową, jak taki piesek co można do samochodu kupić, jak się ma samochód.
- DUUFFCIU! BŁAGAM! JA OBIECUUUJĘ, JA GO BĘDĘ WYPROWADZAĆ NA SPACERY I... I... I KARMIĆ GO BĘDĘ! – zakończył z dumą.
- Dobra, możesz go wziąć. – Westchnąłem, a on rzucił mi się na szyję. Uee...
- Ja pierdolę... Nie dość, że całe życie z wariatami, to nawet po śmierci mnie dopadło... – Usłyszeliśmy chrząkająco – szemrzący głos tego-tego, co to stało w progu. No ja mam nadzieję, że Steven to wytresuje jakoś. Nie będzie mi tu pana domu obrażało!


[IZZY]
Hurra! Zdobyłem to przeklęte paliwo! To teraz tylko wrócić do traktora i wlać w bak... Chwila, chwila! Zatrzymałem się w pół kroku i uderzyłem w głowę. Początkowo miała to być moja głowa, ale w końcu wybór padł na jakąś panią, która przechodziła obok. Co się będę sam bił... Bez sensu, co nie? A tak to jakaś korzyść była z tego przynajmniej. Zajumałem babciną torebkę, zostawiając jej w zamian kanister z paliwem. Niech się cieszy! Jakiś pospolity złodziej to by jej nic nie dał! A mnie to już nie było potrzebne, bo właśnie mi się przypomniało przed chwilą, co takiego zrobiłem, żeby je zdobyć! A to było tak... Zatrzymała mi się ta piekielna maszyna gdzieś na autostradzie pod Vegas, więc złapałem stopa i dojechałem jakoś do miasta. Tu chciałem ukraść paliwo, ale w pojedynkę to nie tak łatwo! W dwóch, to zawsze jak cię złapią, to ten drugi udaje, że cię nie zna, a potem może ci w ciastku przemycić szpadel i sobie zrobisz podkop pod celą. A tak to co? Tylko jedno mi zostało... Poszedłem do kasyna (no nie żeby grać przecież! W końcu kasy nie miałem to co?) i tam zaczepiłem jakąś laskę, przekonałem, że jestem bogatym ziemianinem spod Wiednia i namówiłem na szybki ślub (dobra, dobra... przyznaję się, że była kompletnie pijana...), co tam akurat dziwne nie było no, ale wystąpiły komplikacje, bo się okazało, że był z nią tatuś. I tatuś zażądał prezentu zaręczynowego, no to obiecałem mu traktor, ale bez paliwa. No to on powiedział, że za paliwo wyłoży, dał mi trochę kasy i poszliśmy. Po całej tej ceremonii (skąd ja znam takie słowa?! Chyba mi się w dupie poprzewracało od tego udawania!) odprowadziłem teścia do mojego pięknego pojazdu i powiedziałem, żeby poczekał, bo w tej ekscytacji zapomnieliśmy o mojej nowej żonie. No a jak wróciłem to ani jego, ani traktora już nie było. Aż się łza w oku kręci. Zostawiłem małżonkę przy autostradzie, bo lekka to nie była, i poszedłem się upić na umór! A jak się obudziłem i zalazłem w kieszeni pieniądze, to zaraz poleciałem na stację i kupiłem kanisterek paliwa. No i tak dochodzimy do momentu w opowiadaniu, w którym pobiłem jakąś panią i ukradłem jej torebkę zostawiając w zamian ten niepotrzebny kanister. Pamięć po popijawie mogłaby wracać szybciej, bo jak mi się przypomniało, że już nie mam traktora, to już miałem do niego paliwo... Dziwna historia. Będę miał co wnukom opowiadać przy kominku.
Tak sobie rozmyślałem o tym wszystkim i nagle przyszło mi do głowy, że jak Axl się dowie, że w sumie to wymieniłem go na żonę dla siebie, którą w dodatku zgubiłem gdzieś w Vegas, to los mój będzie przesądzony... 




A pfff...  Jakoś tak ciężko po tym romantiko mi się na coś zwykłego przestawić... No ale wyszło jak wyszło, nie ma co płakać ;D Miłego komentowania wam życzę ;P
-Lise-Lotte

24 komentarze:

  1. Umarłam. Umarłam i nie żyję.
    TOŻ TO ZAJEBISTA ZAJEBISTOŚĆ, POWIADAM WAM!
    Izzy - złodziej bardzo nie pospolity :D Oj, a tam cierpi biedna, zapłakana żoneczka. Z obiadem czeka! Kotlety stygną, a on biedne babcie bije (babciapalm xD)! Jak on może, jak on śmie! To przecież zbrodnia na skalę jedzenia agrestu! Ale chwila... Ty przecież lubisz agrest! Mów mi tu szybko, babcie pewnie też bijesz, okradasz i wciskasz im paliwo! I może jeszcze zapierdalasz traktorem po autostradzie, hm?! Latający Potwór Spaghetti cię udupi!
    Łał, Steven odkrył że jeśli ktoś dzwoni do drzwi wejściowych to znaczy, że chce żeby mu otworzyć. Biedak, całe życie tkwił w tej paskudnej nieświadomości :c
    Matkojezulatającypotworzespaghettiboże, powiedz że ten nowy pupilek Adlera to nie ta sucz co wychodzi z telepudła w tym paskudnym horrorze co go ostatnio oglądałam! Albo mi się wydaję, albo będzie to Slashu, chyba że mój mózg tak to widzi. No wiesz - każdy, a zwłaszcza ja, chyba by chciał, żeby ktoś zadzwonił do drzwi, a tu hyc! SAUL "SLASH" HUDSON WE WŁASNEJ OSOBIE! Padłabym zanim bym otworzyła drzwi.
    I te rozmyślenia Duffa na temat wizjera... Już wiem o co poproszę Mikołaja na gwiazdkę! O wizjer na dole drzwi żebym mogła wypatrywać małe tygryski *u*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latający Monster Spaghetti, Jego Wspaniała Makaroniałość nie udupia. On ją po prostu ujebie ;) Skoro już wiemy, że czcimy zbira, który pisze blogi i bije babcie, to może udawajmy, że jej nie znamy, bo potem kto jej w ciastku szpadel przemyci, jak nas razem do mamra wsadzą? o.O Ej, nie uważasz, że moja wypowiedź ma jeszcze mniej sensu, niż wszystkie wcześniejsze? Bo ja tak.
      A ja myślę, że nowym pupilkiem Stevena będzie gość, który kupił mieszkanie z gorącą blondynką gratis, tylko jest trochę nieogolony i wygląda jak półdupek zza krzaka w romby. ALBO! Może to być sparklający Slash z aureolą, bo przecież on ómrzył pod kombajnem bądź inną maszyną prowadzoną przez podejrzanego Fredka.
      Ale po co by go wtedy wyprowadzali, skoro on by sikał wodą święconą? Oto jest pytanie, które mnie nurtuje.
      Ciekawe, kto by się nabrał na bogatego ziemianina spod Wiednia, który na prezent ślubny proponuje traktor bez paliwa? Pewnie totalnie nawalona laska, której stygną kotlety i jej ojciec ;D
      I tak na koniec, osobiście ode mnie dla ciebie, droga autorko: MATKA WIE, ŻE ĆPIESZ?

      Usuń
    2. Ej, no bo w sumie pomyśl sobie, co by się stało jakbym tak zaczęła ćpać... O.o
      Skoro takie jak tam wyżej mi chodzą po głowie normalnie (no wiecie, każdy tak pewnie ma... siedzisz sobie na takiej matmie np i sobie tak myślisz jakby to było jakby tak Axl został zapaśnikiem zamiast rockmanem, albo jakby Izzy spierdolił traktorem do Vegas... no a potem to przelewasz na papier i to jakoś tak wygląda o wieeele dziwniej niż na początku, co nie?), to jakbym coś wzięła, to zostałabym czymś w rodzaju drugiego Stevena. Zaczęłabym hasać z jednorożcami po tęczy i tylko Rokmeńscy Bogowie wiedzą co tam jeszcze!
      Swoją drogą, no Wy dwie akurat nie powinnyście się jakoś specjalnie zachwycać (znaczy jak chcecie, to ja wam nie bronię ;D (<-- w tym miejscu powinno się znaleźć "xD," ale jestem na odwyku, więc się nie znalazło)) tym czymś tam wyżej, co przesadnie nazywam "opowiadaniem," bo akurat poziom schizowości tego wydaje mi się podobny poziomowi schizowości Waszych opowiadań :D Mam rację?
      A tak, tak. Dzięki za wszystkie komentarze! Wymiatacie.
      Aha, jak już piszę to dzięki wszystkim za głosy w tej ankiecie o agrestach (alleluja, jak to dobrze, że większość je kocha! Specjalne podziękowania dla tych, którzy zaznaczyli "przypierdol se w łeb patelnią" iksDE (hahaha! To się nie liczyło, okej?) Dzięki wam wiem już, że "tępak" to za słabe określenie na kogoś takiego jak ja ;D
      I chyba walnę kolejną ankietę. Bo zdradzę wam w sikrecie, że do końca Perfect Crime zostało góra pięć rozdziałów :C

      Usuń
    3. Ej, tak swoją drogą, lepszej ankiety się nie dało walnąć? Teraz się będę godzinami zastanawiać co zaznaczyć. Jak była odpowiedź o patelni i waleniu sobie nią w łeb, to od razu było prościej xD Ale w końcu się chyba zdecydowałam, ka bum! ^^

      Usuń
  2. O żesz kurna zajebiste! xDD Mimo, że TROSZKĘ krótkie to i tak mi się strasznie podoba ^.^ Czekam na kolejne i dzięki za komentarz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. u mnie nowy, zapraszam ;)

      Usuń
    2. U mnie 2 nowe, a co do tego o zombie to mam już połowę, ale jeszcze dopracuję i dopiero opublikuję :D

      Usuń
  3. Hahahaha, jebłam! Normalnie ryłam do mojego telefonu jak głupia xD to jest zajebiste! Hahahaha Duff jest cudowny <3 dobry pomysł z tym wizjerem coby w nim Palca było widać.
    No i pewnie, po co się bić w twarz jak można chlasnąć taką tam staruszkę? xD
    Czekam na kolejne wytwory Twej wyobraźni :3

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
    to jest genialne, fantastyczne, zajebiste! uwielbiam!
    strasznie psychodeliczne musi być życie Izzy'ego. tu traktor, tu żona, tu bicie staruszek. żyć nie umierać xd
    Duff myśli? jesteś pewna ,że nie podmienili Duffa na jakiegoś kosmitę? xd
    a to dzwoniące do drzwi coś to pewnie Slash, tak mi się wydaje o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zarzuciłam ankietą u siebie, wpadniesz i zagłosujesz? :D

      Usuń
  5. Krótkie, ale może dobrze; czyta się lekko, przyjemnie i raz-dwa-trzy.
    Zajebiście napisane, cieszyłam ryj do monitora bardziej niż Steven. Swoją drogą to zastanawiam się; nie mogłabyś mu kiedyś tak, wiesz... pęknąć twarzy? Ej! To by było coś jak w Ludzkiej Stonodze, nie? Że miałby tak rozprute usta! Kurczę, już sobie to wyobrażam! A jakby go jeszcze z kimś zszyć? Nie, nie. To już zbyt drastyczne.
    Ale twarz mogłaby mu pęknąć. Potem by były perypetie z chirurgiem plastycznym (czytaj: z Duffem, który wziąłby do ręki igłę i nitkę).
    W ogóle to nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale dałaś mi tym rozdziałem możliwość do kolejnego złożonego eseju na temat Duffa.
    Ekhym, zaczynam (matko, jak ja Ci ostatnio się angażuje w komentarzach, no ale dla Duffa... moje eseje i tak nie dorównują tym jego, z Playboya)

    Reasumując podejmę już temat Duffa.
    Bo ja się z nim całkowicie zgadzam. W sensie, Steven może być najlepszym przyjacielem Duffa, nawet jeżeli znają się tylko chwilę. Jestem wręcz zdania, że mogliby być najlepszymi przyjaciółmi w ogóle się nie znając.
    To naprawdę ma sens!
    Istnieją na świecie ludzie, o takich niesamowitych uwarunkowaniach psychicznych, że ich umysły, bez względu na przeznaczenie, plany, intencje, długość i szerokość geograficzną, nawiązują ze sobą bezprzewodowy kontakt. Coś jak sieć Wi-fi, ale tylko dwie osoby mają do niej hasło, a ona ma zasięg na caały świat.
    I całkiem spontanicznie, nieświadomie, te umysły się łączą. Wyłączona jest fizyczna część interakcji - wszystko dzieje się poprzez myśli, ewentualnie sny.
    Nie jest się nigdy pewnym kto siedzi po drugiej strony, to jak z czatem - zawsze możesz gadać z pedofilem, który czatuje, ale tylko na twoje dupsko.
    Ale kiedy następuje moment, w którym tą osobę zobaczysz, od razu wiesz, że to ona. To przez wasze umysły. Tak naprawdę to rozumiecie się bez słów i oddalibyście za siebie wszystko, ale z pozorów w ogóle się nie znacie. Chociaż tak naprawdę to się znacie lepiej niż ludzie, którzy są razem od kilkudziesięciu lat. Bo ważniejsza jest ta więź psychiczna.
    Tym sposobem, ja jestem żoną Anthony'ego, ale on o tym do końca nie wiem, bo jeszcze mnie nie zobaczył. Chociaż ostatnio coś mu świta, zaczął wybierać laski co raz bardziej podobne do mnie. W sensie blondynki.

    Teraz to walnęłam trochę innym tematycznie esej, ale udowodniłam rację Duffa!
    Tak, że walnę Ci ładny cytat na zakończenie i lecę wiercić drugi wizjer u dołu drzwi! Myślisz, że niższy dzwonek też powinnam zamontować?

    ' Duff niezbyt wiedział co się wokół niego dzieje, ale ruszył za dźwiękiem tłuczonego szkła, śmiechów i krzyków. Wyczuwał z oddali przyjęcie leśnych elfów… W kuchni było takie zamieszanie, że jego otępiały umysł nie mógł niczego pojąć. Pojął tylko, że nagle, za sprawą jakiejś tajemniczej wróżki leśnej (na pewno), w jego ręce pojawiła się wódka. Usłyszał od niej, niczym przepowiednię, słowa ‘ Pij, bo inaczej się ze mną prześpisz! ‘. Przez chwilę rozważał, ale w końcu doszedł (nic więcej nie trzeba dodawać). Nie może zdradzać swojej jedynej ukochanej.
    Odkręcił korek i zatopił się w jej gorącej miłości.
    Stracił przytomność z tą błogą świadomością, że obudzą się rano, spleceni w miłosnym uścisku, nad kiblem (albo i nie, ale świadomość pobudki na zarzyganych panelach nie była aż tak błoga). '

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadnij jaka była moja odpowiedź w ankiecie ;p
      Spoko, serio to wykorzystaj! Duff-chirurg, hahahaha, już z tego nie mogę kurwa... Boże, jak to sobie wyobrażam, hahahahahahahhaa. A czujesz jakby Stevenowi tak się oderwały całkiem usta, nie? I Duff by je przyszył na lewą stronę?
      To by było niezłe! Mógłby mu jeszcze wszyć wargi pod zęby czy coś... Dobra, kończę, bo to zakrawa na jakieś kurwa... nie umiem tego nazwać, wybacz.

      Ale muszę jeszcze coś do tej wizji, muszę!
      http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRuDEo9jgUXyw-6WaKXTlx-w9H-3UVzmCbJg5pRUTipQ5nFR0nz5EGYKrNm - patrz na Steviego - on jeszcze nie wie co zrobi mu Duff hahahahahah

      Tradycyjnie coś tam Ci dorzucę. Jest krótkie i wyrwana z kontekstu, ale jak to czytam płaczę ze śmiechu, nie wiem czemu... Kurwa no, czy to jest dziwne, że śmieję się czytając po raz setny coś co sama napisałam? :
      ' - Duff? –Izzy obrzucił przyjaciela zdziwionym spojrzeniem.
      - Nie kurwa. Madonna. '

      Usuń
    2. Umarłaś?
      Mogłabyś to rozwinąć?
      Bo wiesz, jak powiesz co dokładnie się stało, to może wszechogarniający geniusz medyczny Duffa pozwoli nam na uratowanie Twojego życia. Jak będzie trzeba to zbierzemy siedem kryształowych kul, wywołamy Shen Longa i Cię wskrzesimy.

      Jeśli pytasz - tak, teraz dopiero się poczułam jak niezrozumiały człowiek.

      Usuń
    3. No siema! Kończę taką jedną imprezę, It's Only Rock N'Roll. Zapraszam :)
      http://​please-tomorrow.blogspot.com/

      Nie martw się - Duff wszystko pozamiata, wsypie do środka, potrząśnie, zaszyje i będzie dobrze!

      Usuń
  6. Okej... Jako iż szanowna duszyczka, nasza droga koleżanka Veronique ma jakieśtam problemy ze wstawianiem komentarzy (dłuższa historia, nie zagłębiajmy się. W każdym razie po wakacjach wszystko wróci do normy), obiecałam, że będę Jej piękne, wyczerpujące komentarze (które mi będzie wysyłać na gg) przeklejać Wam tutaj, cobyście mogli też je zobaczyć! Ah, jakże wspaniałomyślnie z mojej strony... (no kuźwa! Aż samo się ciśnie to "xD" w tym miejscu no!) No to oto właśnie komentarz Veronique do powyższego rozdziału, ekhm, ekhm!:

    "Naprawdę masz zamiar to skopiować i wkleić na bloga? Bo jak tak, to na początku chciałam zauważyć że rozwalił mnie komentarz Diabeła, a konkretnie ten fragment, że żonie Izzy'ego wystygną kotlety i ojciec xd znaczy... Ja wiem, to nadinterpretacja, ale tak fajnie to zabrzmiało a jak tego nie wkleisz, to przynajmniej tobie udowodnię po raz kolejny, że mam zrytą banię xd Izzy i te jego intrygi... Rozwala mnie ten człowiek xd no ale trzeba mu przyznać, że całkiem sprytnie to sobie wymyślił xd a odnośnie pupilka Stevena - to się jeszcze okaże? Wiesz, że nawet się wyjątkowo nie zdziwiłam? A w ogóle to jakby Duff spojrzał przez ten wizjer na dół, to serio nie zauważyłby kilkudziesięciokilogramowego tygrysa? To jak oni mają te drzwi zamontowane? Ale przynajmniej sobie wymyślił niezwykle pomysłowe rozwiązanie tego problemu, skubaniec xd"

    Nie musicie dziękować ;D ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurczę, jasne, że będę pisała dalej!
    Mój mózg chyba by eksplodował jakbym zrezygnowała z tego ujścia!
    Ja przy Twoim komentarzu też się prawie popłakałam, trochę ze śmiechu, a trochę nie wiem czemu. Planowałam zacząć kolejne opowiadanie, ale nie wiem czy plan nie będzie ostatecznie troszkę inny. Bo chciałam skończyć Cry Me A Future i w międzyczasie nie zaczynać żadnego ogromnego opowiadania. Chodzi o to, że chciałam napisać kilka trochę krótszych, takich dużo dłuższych niż jedna notka, ale na raz, a potem mam w myślach taki ogroooomny, zajebisty projekt, który już zaczęłam... Dobra, dobra, nie rozwodzę się bo i tak wyjdzie nieskładnie.
    BOŻE MOJE ŻYCIE MA SENS! Sprawiłaś, że poznałam tajemnicę szczęki Tylera! O TAAAK!
    Kocham Duffa, bez niego nawet Aerosmith nie byłby taki sam!
    A no i jak Ci będzie bardzo smutno, a zdecydujesz się podać mi - niepełnosprawnemu ułomowi - maila to mogę Ci dać do przeczytania opowiadanie tamto tamto. Jest długie, więc byś się czymś zajęła żeby nie zwracać uwagi na Duffa zszywającego Ci ryjek i dupsko <3

    BARYKADA

    OdpowiedzUsuń
  8. Lise skrobaj kolejne rozdziały ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. A żeby było jakoś bardziej słodko, uroczo i oficjalnie:

    Boże! (jakież my religijne)
    Kocham Cię za to co napisałaś jeszcze mocniej. Nigdy nie miałam przerostu ego i raczej nie planuję się go nabawić, ale uważałabym z tymi komplementami :)
    Tak osobiście, jestem niesamowicie zaszczycona i możesz się spodziewać, że kiedyś wytworzę coś speszjal for you <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaciesz ze zdobytego paliwa zawsze spoko. :)) Wspaniały blog.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nn z cyklu: "Duff Story" ;)
    Zapraszam- http://welcome-to-the-jungle-motherfucker.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Dodaj wreszcie następny rozdział bo czekam , czekam już wszystko przeczytałam ale zapomnę za nie długo.

    OdpowiedzUsuń
  13. Super opowiadanie, jak wszystkie twoje! Gdzie następny rozdział? :(
    ~Tack

    OdpowiedzUsuń

A może by tak komentarz? Chociaż kropeczkę, co? Więcej motywacji, to w końcu więcej rozdziałów ;__;