wtorek, 26 czerwca 2012

IX


IX
Poczułam jego miękkie usta na swojej szyi. Zadrżałam...
...Krzyczałam niesłyszalne protesty. Słyszalne, ale nie dla niego. Nie chciał ich słyszeć, a już wiedziałam, że kiedy Izzy Stradlin czegoś nie chce, to tego nie ma i już. Nie reagował... Sunął dłońmi do góry po moim ciele, zaczynając na brzuchu. Po moim ciele przeszedł dreszcz, ale póki myślałam w miarę trzeźwo, jak na sytuację, w której się obecnie znajdowałam i w miarę trzeźwo jak na ilość alkoholu, którą spożyłam, stwierdziłam, że nawet mi się podobało. Sama się zdziwiłam, ale nie dało się ukryć, że coś mnie do niego ciągnęło. Być może charakter... Niby całkiem inny, a tak podobny... Wygląd swoją drogą... No cóż, urody nie mogłam mu odmówić, choć może tak byłoby dla mnie lepiej. Wzdrygnęłam się, gdy chłopak odwrócił mnie przodem do siebie i podczas namiętnego pocałunku, któremu całkowicie się poddałam, usiłował rozgryźć zapięcie od stanika. Udało mu się dopiero gdy usadził mnie na stole, który znajdował się gdzieś za nami. Uporał się z górną częścią bielizny, ale pominął istotny fakt, że dostęp do piersi utrudniała mu koszulka. Powoli zaczął ją ściągać. Zaczerwieniłam się. Czułam się strasznie nieswojo, ale chłopak szybko sobie z tym poradził przy pomocy kolejnego pocałunku. Podgryzając moją dolną wargę, delikatnie masował moje piersi. Odchyliłam głowę do tyłu, kiedy zalała mnie fala rozkoszy. Postanowiłam nie zostawiać w tyle Stradlina i szybkim ruchem pozbawiłam go koszuli. Czułam narastające podniecenie, prawie odleciałam, kiedy zaczął składać pocałunki na moim ciele od pasa w górę.

(...) If I said that you're my friend
And our love would never end
How long before I had your trust again
I opened up the doors when it was cold outside
Hopin' that you'd find your own way in
But how can I protect you
Or try not to neglect you
When you won't take the love I have to give
I bought me an illusion
And I put it on the wall
I let it fill my head with dreams
And I had to have them all
(...)

Udawałam, że śpię. Tak naprawdę obudziłam się już dłuższą chwilę temu. Teraz leżałam po prostu z zamkniętymi oczami i słuchałam cichego, melodyjnego głosu, dochodzącego gdzieś z okolic mojego prawego ucha. Słowa śpiewanej piosenki wydawały mi się dziwnie znajome, choć coś mi mówiło, że melodia nie jest taka, jak powinna. W końcu uznałam, że to wina wszystkiego tego, co działo się wcześniej tego dnia. Mój mózg miał prawo być nieco... zagubiony. Otworzyłam oczy i przekręciłam się na drogi bok. Roztaczał się teraz przede mną uroczy widok. Dwoje czarnych oczu wpatrywało się w moją wykrzywioną w złośliwym uśmieszku twarz ze zdziwieniem. Cichy śpiew zamarł chłopakowi na ustach. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że słuchałam. Parsknęłam śmiechem. Potem pomyślałam sobie, że musiałam wyglądać jeszcze gorzej niż zwykle i zdziwienie na twarzy Izzy’ego mogło nie być skutkiem mojego nagłego „przebudzenia,” tylko mojego niezachęcającego stanu zewnętrznego. Przekręciłam się więc z powrotem na lewy bok i pewnie wstałabym bez problemu, ale jakaś chuda ręka złapała mnie w pasie. Pomyślałam, że teraz zapewne powie, że już nigdy mnie nie puści i będę musiała udawać zachwyconą tym faktem, a niedługo zaczniemy mówić do siebie „misiu-pysiu” i przynosić sobie śniadania do łóżka. Na szczęście minęłam się z prawdą. Jak się miało za chwilę okazać, nie do końca, ale przynajmniej nie groziła mi śmierć od nadmiaru czułości. Ręka, choć chuda, nie była tak słaba, jak mogłoby się wydawać. Musiałam szarpnąć się kilka razy, zanim z impetem i donośnym hukiem spadłam na podłogę. Oczywiście, to było do przewidzenia. Odczekał, aż przyzwyczaję się do silnego uścisku i puścił mnie nagle, kiedy po raz kolejny spróbowałam się wykręcić. Teraz zanosił się śmiechem, podczas kiedy ja pokracznie podnosiłam się z posadzki, klnąc pod nosem. Rzuciłam mu jeszcze mordercze spojrzenie i zeszłam na dół. Moim celem była ciasna łazienka przy zapleczu. Może  to i dziwne, ale w całym tym burdelu, było to jedyne pomieszczenie z lustrem. Tak czy siak nie dotarłam tam jednak od razu, bo pod samymi drzwiami dotarło do mnie, że zobaczyłam coś dziwnego. Wróciłam się więc kawałek, nawet nie odwracając się. Szłam tyłem, więc to cud, że po drodze się nie przewróciłam. A może po prostu chodziłam z wrodzoną gracją? W każdym razie po chwili odkryłam co takiego zmieniło się w wystroju wnętrza. Był to stolik ustawiony najbliżej drzwi, a konkretniej leżąca pod nim, powykręcana przedziwnie osoba, którą ledwie było widać spod znajomych mi skąd inąd bujnych blond włosach. Uniosłam brwi i wpatrywałam się w tę piękną czuprynę. Zamrugałam kilka razy oczami, tak dla pewności, ale dalej tam była, razem ze swoim właścicielem – niejakim Stevenem Adlerem. Westchnęłam i wywróciłam oczami. Kto normalny śpi pod stołem? No tak... A kto normalny śpi NA stole? Uśmiechnęłam się do swoich całkiem świeżych wspomnień i weszłam do łazienki. Pewnie wolałabym tego nie zrobić, ale nie było co płakać nad rozlanym mlekiem. Weszłam. Potem przez parę minut próbowałam ogarnąć scenę, która roztaczała się przede mną. A wyglądało to mniej więcej tak: Saul Hudson, ubrany w same bokserki, półleżał na podłodze z głową opartą na muszli klozetowej i chrapał donośnie. Jego lewą nogę obejmował chudy rudzielec w obcisłych skórzanych spodniach, zwinięty w kłębek, jak mały, słodki kociak. Miał przy tym taką minę, jakby noga Hudsona była co najmniej Marilyn Monroe. O drzwi kabiny prysznicowej obijał się od środka jeszcze jeden chłopak. Kiedy już przeszedł mi atak śmiechu, którego dostałam na ich widok, postanowiłam się nad nim zlitować. Odsunęłam drzwi, które były przyblokowane szafką na kosmetyki i w następnej chwili jakieś dwumetrowe monstrum zwaliło mnie z nóg, bełkocząc pod nosem coś na kształt „dziekujeeossbawco!” (proszę bardzo – język alkoholików: zastosowanie praktyczne xD).
- Masz wódkę? Bo od dwóch godzin nie piłem... Duff jestem. – Wysapał mi gdzieś w okolice czubka głowy.
- Eee...? Szannon. Nie, nie mam wódki. Już. – Wygięłam usta w podkówkę - Ale ty mi lepiej powiedz, co wy tu w ogóle robicie?! – Zadałam dość ważne pytanie. Zawiesił się na chwilę, jakby zbierał informacje, ale w końcu powiedział nawet płynnie:
- No bo to było tak: Izzy powiedział, że jest imprezka, na którą się chyba spóźniliśmy tak swoją drogą, bo ale nikogo nie było! – Wypuścił mnie z objęć i mówił dalej, machając rękami, a ja rozcierałam sobie żebra. Zauważyłam, że mam na sobie koszulę Stradlina. Jakoś wcześniej nie rzuciło mi się to w oczy. - Ale za to było otwarte, to weszliśmy. Nie będziemy na deszczu stać, jak jakieś warzywa! No a potem to już niewiele pamiętam oprócz tego, że poszłem do kibla, a potem to już nie wyszłem aż do teraz. Jesteś moją wybawcą! – Zakończył swoją bardzo poprawną gramatycznie wypowiedź i skłonił się w pas, wywalając się przy tym na podłogę.
- Imprezka?! Jaka do cholery imprezka?! Izzy nie ma czasu na żadne imprezki! – wydarłam się na tego biedaka -  I mówi się "poszedłem"... – dodałam już dużo ciszej i spokojniej. W zasadzie mogłam wcale tego nie mówić. Wątpię, żeby miał zapamiętać, co się teraz działo. Niestety, moje dzikie wrzaski przygnały na dół zaciekawionego Izzy’ego. - A, nieważne... – dokończyłam, patrząc na Duffa i unikając wzroku Stradlina. Sytuacja stawała się ciut niezręczna. – A teraz się wynoście, bo Izzy jest... zajęty. – Zabrzmiało to tak, że miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Wspomniany chłopak parsknął śmiechem, a jego blond kolega popatrzył na niego trochę zdziwiony. Po chwili zamaskował to zdziwienie, poruszając brwiami.
- Uuuuu... Izzy! Nic nie wspominałeś, że się... związałeś? Boże! Człowieku! Od tej sławy to ci się w dupie poprzewracało! Uciekajmy! Szybko! – Zaczął biegać w kółko jak idiota, aż po krótkiej chwili zderzył się czołowo ze ścianą.
- Ejejej! Nikt tu się nie wiązał, to po pierwsze – kątem oka zauważyłam, że Izzy skrzywił się nieznacznie i miałam ochotę mu czymś przyłożyć, ale musiałam skończyć moją przemowę. - Po drugie, jaka sława? Jedną płytę nagrali i już od razu, że sława! – Prychnęłam - Ale uciekać możecie, nie mam nic przeciwko. Tylko nie rozwalcie po drodze niczego... Co to za ludzie w ogóle, ja nie mogę...
- No wiesz ty co?! – Zapytał z przesadnym oburzeniem, jakby chciał obrócić wszystko w żart, ale to tylko upewniło mnie w przekonaniu, że go uraziłam. Trudno, wiedział na co się pisze.
- Co, kurde? – odpyskowałam mu, wciąż wściekła, podpierając się dłońmi o biodra.
- Ja od miesiąca z dziwką przez ciebie nie spałem! A jak mówiłem, że spałem to nie spałem! Albo nie pamiętam... – Wybuchnął, a zarówno ja, jak i rozpłaszczony na ścianie Duff nie wierzyliśmy własnym uszom. Z początku poczułam się wzruszona tym jego oddaniem, ale potem wezbrała we mnie złość. Co on sobie myślał?!
- No to masz kobieto przesrane... – do rozmowy wtrącił się blondyn. – On w życiu tyle nie wytrzymał!
- Co to kurde jest Izzy?! My to chyba musimy poważnie pogadać – powiedziałam jak najgroźniejszym tonem i pociągnęłam go za rękę, w kierunku zaplecza. - A ty tu stój i się nie ruszaj najlepiej – rzuciłam przez ramię do Duffa. Izzy przełknął głośno ślinę, a Duff wybełkotał:
- Trzymaj się stary... A ja się ruszę! O! – Jak powiedział, tak zrobił. Walnął tym razem w prostopadłą ścianę
. Weszliśmy na zaplecze, zostawiając blondyna w barze.
- TY IDIOTO! CO TY GADASZ?! I TO PRZY TYM KRETYNIE! CO TO JEST W OGÓLE? MOZE SIĘ JESZCZE OŚWIADCZYSZ NAJLEPIEJ, CO?! – wrzeszczałam na niego, a on zrobił minę zbitego psa. Zamilkłam widząc to, a on sprytnie to wykorzystał, wtrącając się:
- Nie... jeszcze nie... – Zamyślił się na chwilę. Potem jakby oprzytomniał. - ZNACZY W OGÓLE NIE!
- Jeszcze!? No ty sobie chyba żartujesz, co? Powiedz, że żartujesz i już do tego nie wracajmy... – Powiedziałam błagalnym tonem. Naprawdę zaczynał mnie przerażać tym zaangażowaniem.  
- No ale Shan! - Podszedł do mnie i mnie objął, a ja zazgrzytałam zębami. Nie lubiłam zdrobnienia „Shan.” I nie miałam szczególnej ochoty na przytulanie. - Oj no... A jak powiem, że nie, a kiedyś tam daleko wyjdzie, że tak? – Zapytał spokojnie, a mi skoczyło ciśnienie. - Będę kłamcą... – Zakończył ze smutną minką, a ja prychnęłam. Jak gdyby nim nie był...
- NIC. NIE. WYJDZIE. – posłałam mu morderczy wzrok - Jeszcze raz poruszysz ten temat, to więcej mnie na oczy nie zobaczysz – powiedziałam złowróżbnym tonem. - Zrobić ci kanapki - zmieniłam temat i ton na zupełnie niewinny. Niestety, dalej trzymał mnie w ramionach.
-
Nie mam zamiaru go już poruszać... Postaram się. – uśmiechnął się złośliwie. - A na oczy to ja cię zobaczę... Myślisz że cię nie znajdę? Ja to bym cię nawet w
Jekaterynburgu znalazł!
- Ehhh... no po prostu idiota! – mruknęłam do siebie, ale tak, żeby usłyszał. - Dobra, chodź coś zjeść, bo głodna jestem...
- A dostanę może jeszcze jakiegoś całusa czy coś? – Zrobił słodkie oczka. Nie mogłam na to patrzeć. To mnie po prostu ubezwłasnowolniało! Zdążyłam odwrócić wzrok, zanim postradałam zdolność logicznego myślenia. O ile przedtem ją posiadałam...
- Pfff... A zasłużyłeś? – Zapytałam z udawaną kpiną. - Bo póki co, to tylko sprowadziłeś kumpli - idiotów i wyznałeś wszystkim w promieniu kilometra, że z mojego powodu żyjesz w celibacie... - odwróciłam się tyłem, ale nagle się zrobiłam zgrabny półpiruet i dałam mu tego buziaka. Chichocząc, rzuciłam się w ucieczkę do kuchni.
- Ale...! Co za kobieta... Czekaj! – Złapał mnie za rękę. - Oni sami mnie śledzili, a Duff'a nie słuchaj bo to ciul – też dał mi całusa, a ja się zaśmiałam. Czułam się jak pięcioletnia dziewczynka. Trzeba to było zmienić, bo jeszcze chwila i zaczęlibyśmy się trzymać za rączki...
- Walnęłabym cię w twarz, ale szkoda coś tak uroczego bić... – Powiedziałam słodko, a on uniósł brwi zdziwiony. – Żartowałam! - zamachnęłam się, a on zasłonił głowę dłońmi. Opuściłam rękę i zaczęłam ze śmiechu tarzać się po podłodze.
- Ty... Ty wredna babo! – Rzucił się na mnie z szaleńczym śmiechem i pociągnął za włosy. Zabolało. Ale przynajmniej mnie nie łaskotał. Tyle czułości bym nie zniosła. Z pewnością nie byłam normalna.
- Ała! A on mnie bije! - wydarłam się. Do pokoju wpadł zaalarmowany Duff.
- Kurde, jaka patologia... Jeszcze nie są małżeństwem a już się piorą... Ja to może na jakąś linię błękitną zadzwonię? – Powiedział robiąc zamyśloną minę. Zaśmiałam się z pewnym trudem, bo przygniatał mnie Izzy. Zdołałam jednak wysapać:
- Wystarczy jak go ze mnie zdejmiesz...
- Nie! – Krzyknął łapiąc się za głowę. - To się zawsze tak zaczyna! A potem będzie już tylko gorzej! Ja jednak zadzwonię... – Skierował się do telefonu, ale Izzy w porę trafił go w głowę jednym ze swoich butów. Zaczęliśmy się całować. Bardziej romantycznej scenerii nie można było sobie wymarzyć.
- Znowu cię pocałowałem! – Powiedział dumny z siebie. Oburzyłam się.
- Niee... to ja ciebie! Jeden : jeden! - uśmiechnęłam się złośliwie. Nagle przeturlał się tak, że teraz to ja leżałam na nim, i znów połączył nasze wargi.
- Dwa: jeden! – Wrzasnął triumfalnie.
- Oszty! Tak się bawimy?! No to dziesięć : dwa dla mnie! - ściągnęłam koszulkę i znowu zaczęliśmy się całować. Zrobiło się tak romantycznie, że mój mózg odmawiał już posłuszeństwa. Nagle odezwał się Duff:
- Ekhm! Ja też chcę się bawić! – Zrobił smutną minkę, a my wymieniliśmy rozbawione spojrzenia. Nie trzeba było nic mówić. Izzy rzucił w blondyna spodniami. Ten zasłonił oczy i krzyknął:
- AAAAAA! Nie chce tego widzieć! – Na oślep wytoczył się z pokoju. Wybuchnęłam śmiechem, ale po chwili wróciliśmy do przerwanej czynności i już nie miałam czasu na śmiech...



Okeeej... Tak się ułożyło, jak się ułożyło. Chciałam podziękować wszystkim, którzy  to wytrwale czytają (hahaha) i którym się to podoba (a dotarły do mnie pogłoski, że są tu takie osoby O.o xD). I wiecie co? Chciałam podziękować Puszakowi. A wiecie za co? (Zamordujecie mnie, nie ma co... xD) Za to, że od samego początku, wytrwale i w ogóle, pisze ze mną te wszystkie zryte dialogi. Mało tego! To Jej są te wszystkie zajebiste wstawki... Wszystkie kwestie Izzy'ego! Tak... Puszak jest moim prywatnym Izzym co jakiś czas ;D Dzisiaj była jeszcze Duffem (no dobra, razem byłyśmy Duffem...). Nie napisałam tego wcześniej, bo nie chciała, ale teraz wyjeżdża sobie na jakiś czas (zostawia mnie samą! Kto będzie moim Izzym do cholery?!) i się zdecydowałyśmy na taki cios dla was, jakim jest ta straszna prawda...
Więc tak... Ja NIE UMIEM pisać dialogów... Ani romantycznych scenek (Tak, tak. To też Puszak ;D) Więc piszemy je razem (czyt. Ona je pisze xD). A teraz mnie zabijcie. Jestem gotowa ;D Komentować! Już! :D
-Lise-Lotte

40 komentarzy:

  1. co tu zawsze tak cicho o tej porze?? Wchodze ,,,, znow,,, poznym wieczorem a tuuu paczeee,,, jest dziewiona!! Mryyy, mialam co robic przez chwile, dluuuzsza chwilee! No gratki dla puszaka! Specjalisty od romansidel? Xd ale ze jak nie ma puszaka to co z dziesiona?? Nie zalamujta mnie.. Bo ja tu zamierzam sie rozgoscic i sobie nick wymyslic. A nje w anonimusie latac xd kocham te opowiadanie!!!!! You made my day!
    ~cojapaczacz, a co kurwa , byle nie anonimxd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Puszak - Specjalista Od Romansideł! Genialne xD
      Co z dziesioną? Hmm... No cóż... Nie będę pisała nic o Izzym i Shan bez mojego prywatnego Izzy'ego, nie? Wiecie doskonale (a jak nie wiedzieliście przedtem, to teraz już wiecie), że ja z dialogami to zawsze miałam, mam i chyba zawsze mieć będę problemy jak stąd na Alaskę i z powrotem :C
      A to opowiadanie bez tych dialogów nie ma sensu! Być może coś napiszę sama, nie obiecuję. No Stradlina to tam w każdym razie wiele nie będzie wtedy.
      Ale Perfect Crime i Nightrain'a będę pisać jak tylko będę miała dostęp do komputera (ewentualnie zabazgram zeszyt, a wrzucę później). W sierpniu jakoś wyjeżdżam i wtedy notki będą albo o wiele rzadziej, albo po prostu zrobię przerwę na ten czas. Ale nie ma załamki! Do sierpnia jeszcze miesiąc, a to całkiem sporo rozdziałów. Może napiszę więcej na zapas, a potem tylko będę tu wstawiać? Zobaczymy :D
      No bo wiecie... Też byłoby mi głupio zawieszać "My World" - już je polubiłam! Ale z drugiej strony... bez Puszaka to w ogóle nie to samo. Nie dość, że wychodziłoby dennie, to jeszcze musiałabym sama męczyć dialogi... :C
      Ale zobaczymy. Może Puszak zezwoli łaskawie, żebym sobie wprowadziła pewne zmiany i pisała póki co sama. A może nie? ;D TSJO!!

      Usuń
    2. A pisz.! ;D Czy ja ci bronie.?! To twoje przecież jest ;D ja jako prywatny izzyeusz się tylko czasem udzielam :] I ty już na mnie winy nie zwalaj, że przeze mnie nie będzie rozdziałów bo będą jeszcze w mój samolot strzelać jak do kaczki ;C Ale TSJO.!!!

      Usuń
  2. To tak to sobie skubańce wymyśliłyście, taak? A ja cię tu chwalę za dialogi... Cofam to wszystko! Puszaku, dialogowy mistrzu, GRATULUJĘ! I przysięgam, w najbliższym czasie skończę czytać twoje opowiadanie!
    A w ogóle to jest romantyczna scenka, a mówiłaś, że nie będzie xD Dobra, nie ty pisałaś, ale podoba mi się :D Mi! To już osiągnięcie jest (Puszaka, nie twoje xD - teraz ci będę wszystkie zasługi odejmować i przenosić na nią ;D)
    Nie no. Tak poważnie to wciąż kocham to opowiadanie. Choć czuję się trochę oszukana. Ale i tak cieszy mnie fakt, że masz zamiar wziąć się za pozostałe dwa, bo w końcu ile można czekać na poznanie tożsamości mordercy?
    Zastanawia mnie w jaki sposób Duff po tych wszystkich glebach i uderzeniach w ścianę wciąż stał na nogach i nawet mówił xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie męcz się z nim... ;d Nic nie tracisz nie czytając tych kłaków ;P
      Pisanie dialogów wygląda tak, że na gg robimy (to ja (Lise) jestem Shan a ty (ja) jesteś Izzy) I piszemy o gnijących mamuśkach, pechu stradlina, kanapkach z nutellą, rynnie, dobijaniu do ścian i inne duperele... nic specjalnego a jednak coś.! xD Prawda Lise.? Ale nie zabijajcie... Mnie.... Ją możecie ]:>

      Usuń
    2. A PFFFF!!
      xD
      :C No ja wiem, że taka beznadziejna jestem, gupia jak wyżuty but i do tego wcale nieśmieszna :C Możecie na mnie narzekać. Ja sama wiem... :C Przepraszaam... Nie chciałam was oszukiwać :C Czuję się podle. Idę się rzucić z okna.
      A tak, romantyczna scenka... xD Dziękujcie Puszakowi (jak już chcecie dziękować), bo ja to bym jej nie dała, ale obrońca romantyczności Puszak (hahaha xD) mnie przekonała, że to taaakie ważne przecież... -.- xD
      Przyznaję otwarcie, że do romantycznych opowiadań się nie nadaję. To jest pierwsze i ostatnie! No, chyba, że nieme, to by przeszło xD
      A Puszaku! Ty zUo wcielone! Teraz to mnie na śmierć wysyłasz, hęę? xD A dobra, w sumie... zasłużyłam sobie :C
      A co do Duffa... na nim takie gleby i obijanie się o ściany nie robiły specjalnego wrażenia... xD Myślę, że zdarzało mu się to dość często, to się chłopczyna przyzwyczaił ;D

      Usuń
    3. ej ej ej ej.! Pamiętasz jak była pierwsze trzysłowa wersja opisania scenki do której cię NIE namawiałam.?! ;D

      Jak już sobie przypomniałaś to nie wyzywaj mnie od obrońców "romantyczności" ;D Czy obrońcy romantyczności zachowują się tak jak ja dzisiaj w parku./ hę.? ;D

      Usuń
    4. Hahahahaahahah xD xD xD (ah ten limit na "xD," który notorycznie przekraczam :C... xD) Przypomniało mi się...
      Hahahahahaahah xD

      Ej no. Ja cię zacytuję. Uwaga, uwaga! To wyglądało tak:
      "ale to tak głupio nie opisać tak istotnej dla czytaczy scenki. Oni cię zabiją. Czuję to." - Tak napisałaś i się nie wypieraj. xD Podciągnęłam to pod "namawianie," ale w sumie jak się tak lepiej przyjrzeć, to by podchodziło nawet pod szantaż! xD xD

      Usuń
    5. Ale przypomnij sobie to jak stwierdziłam "Ale to tak dokładnie opisywać .? O.o" I co było dalej to doczytaj ;D Sugestie w jaki spotób ;D 3 CHOLERNE SŁOWA oddzielone przecinkami xD

      Usuń
    6. No mówię, że już pamiętam! xD xD xD!
      Ale nie zaprzeczysz, że jednak to TY stwierdziłaś, że to bardzo ważna scena i do tego sama ją napisałaś! Ja tylko troszku przeredagowałam, ale TY ją napisałaś! Mwahahaha!

      Usuń
    7. ONA MNIE ZMUSIŁA DO TEGO.!!! BLAH BLAH BLA-AH.!!! Jak ktoś czyta ten spam to ONA MNIE ZMUSIŁA.! TO NIE MOJA WINA.! TO JEJ WINA ;D

      Usuń
    8. No chyba nie xD
      Chociaż dobra - uznajmy, że to wszystko jest moją winą. Zwalmy całe zło tego świata na mnie.
      Przynajmniej na chwilę poczułam się ważna xD

      Usuń
    9. Puszaku, ależ ja się wcale z twoim opowiadaniem nie męczę xD Czytanie go to czysta (uwielbiam to słowo) przyjemność! Tylko że dużo mam do nadrobienia, a dopiero jakoś po połowie jestem xD I ten, jakbym go nie zaczęła czytać, to bym bardzo dużo straciła, uwierz :) Dobra, koniec, i tak tego nie przeczytasz prawdopodobnie.
      Lise-Lotte, muszę ci powiedzieć, że mam w zwyczaju czytać komentarze. Wszystkie. I czy to nie ty przypadkiem pod ostatnią notką stwierdziłaś, że Diabeła należy wyrzucić z klubu skromnych ludzi (czy coś tam) bo zaczęła coś bredzić że jest nieśmieszna? No to właśnie zrobiłaś dokładnie to samo. Więc co to ma kurde być?
      Ej, czuję się oszukana, ale za bardzo mi się to podoba, żebym się miała przejmować xD Jak będziecie tak dalej tworzyć takie wybitne dialogi to mi to nawet nie przeszkadza. Jeszcze się cieszyć będę :D

      Usuń
    10. Nieee...! Ja kogoś skądś wyrzucałam?! Toż to pomówienie! Ktoś się podszywał! Nieno, ale serio. Nie macie tak, że jak napiszecie nawet coś megaśmiesznego i wszyscy mówią, że właśnie umarli ze śmiechu, to was to i tak nie śmieszy? Ja tak mam i przez to zawsze się dziwię przy waszych komentarzach, że was śmieszy coś takiego. xD
      Dobra... jest ktoś chętny do bycia moim prywatnym Stevenem? xD
      Chyba muszę jakiś casting urządzić... ;D

      Usuń
    11. Nie! Ja mam właśnie na odwrót xD Napiszę coś śmiesznego i sama się z tego śmieję nawet jak to czytam 567574 raz :D Żałosne, wiem xD A jak koleżance daję czytać, to ją czasem nie śmieszy to samo co mnie, ale i tak jak ona się z czegoś zacznie śmiać to ja też xD
      Wiem, nienormalna jestem xD Przyzwyczaiłam się^^

      Usuń
  3. Jak już zwalamy na Ciebie całą winę za zło tego świata, to proszę: MOJE OBNIŻONE SPRAWOWANIE JEST TWOJĄ WINĄ!

    A tak baj de łej, to cóś mi nie pasowało od samego początku. Za romantycznie się działo i myślałam, że źle się poczułaś, albo sama masz jakąś miłosną banię, ale na szczęście, to tylko Puszak.
    MISTRZ PUSZAK - najbardziej napierdzielający weną człowiek pod Słońcem. Ja nie wiem, jak ona to robi, ale zawsze mnie rozpierdala na czynniki pierwsze, nawet jeśli nie wiem, że to ona!
    Ej, ale na pisanie dialogów przez GG to ja nie wpadłam!
    Nie dziwię się Duffowi. Też nie chciałabym patrzeć na latające spodnie Izzy'ego! Wszystko, co lata wywołuje u mnie niewyjaśnione schizy, a zaczęło się od Latającego Potwora Spaghetti.
    Przepraszam najmocniej, ale gdzie Puszaczy Mózg się wybiera bez mojego błogosławieństwa, hę? Pozwoliłam? Nie, nie pozwoliłam! Jezu, a już prawie zaczynałam komentować rozdział. No dobra! Skończyło się babci sranie, oto i moja opinia:
    Ja się pytam, jak można przez całą noc kimać na stole i z niego nie spaść? W ostatnie wakacje miałam taki dziwny sposób spania, że codziennie budziłam się na podłodze, aż w końcu po prostu już na niej zasypiałam, żeby się nie fatygować w środku nocy xD Fajnie było... W tym roku też tak robię.
    Steven na bank trenował jogę, dlatego się biedaczek zaplątał o własne kończyny i wylądował pod stołem. Ale prawdziwego geniusza zrozumie tylko drugi geniusz, czyli JA.
    Ja nie mogłam z tego poświęcenia Izzy'ego. Tyle czasu wytrzymał, a to pewnie heroiczna walka z własnym JA była, jak nic. I stara się człowiek, a tu jeszcze jakaś wredna kobiecina się drze. Chamstwo i pomówienia po prostu!
    Duff zagiął system i się ruszył! To było boskie. A ja się ruszę, o! I spróbuj mu się sprzeciwić, to się ruszy po raz kolejny i wleci głową do klozetu! O! Zawsze kocham Duffa w opowiadaniach, bez względu na to, co robi... Ale też bardzo często jest ograniczony bardziej niż ustawa przewiduje... Pff, ale kogo to obchodzi?
    Zmierzam już do końca mej zacnej wypowiedzi, gdyż traci ona sens, którego nigdy przenigdy nie miała ;)
    Mam nadzieję, ze tak wyczerpujący komentarz jest wystarczający jak na Twoje standardy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybieram się do Anglolandialandaji ;D więc już od za 3 min nie wejde na żaden komp więc bez nadmiaru informacji ;D Baj ludzie, BAJ.!

      Usuń
    2. Szatanu! Obniżone sprawowanie?! Chcesz do końca życia kopać rowy?! Chcesz pod mostem wylądować?! Marsz do swojego pokoju i za karę... za karę... żreć żur!!!

      Usuń
  4. No więc tak, takie to urocze, że aż nie poznaję Twej odmiany pisaniowej. By the way to coś ty się taka romantiko zrobiła ostatnio? :D

    Czekam na nowy - jak zwykle zresztą. Pozdrawiam ^.^

    OdpowiedzUsuń
  5. romantycznie się zrobiło, podoba mi się. jak można spać na stole? ja tak nie umiem. kiedyś próbowałam (nie pytaj) i się obudziłam w środku nocy na krzesłach obok zacnego stołu ,a rano to już na podłodze o.O oni muszą mieć jakieś supermoce!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi tam się podoba, od początku do końca. Serio, fajnie jest.
    I jakoś nie wierzę, że nie umiesz pisać :)
    A co do Duffa...
    Dostrzegam dziwne analogie, więc chyba mogę uznać, że jeżeli chodzi o zmysł bycia Duffem to mamy go podobnie rozwiniętego. Ja tego człowieka kocham całą sobą.
    U mnie kiedyś był tak pijany, naćpany, Bóg wie co jeszcze, że nie wierzył w otaczający go świat i sprawdzał czy ściany nie są przypadkiem z kartonu, bo jakoś mu się wydawało, że są, ale wcale, oczywiście, nie były, chyba wtedy stracił przytomność, nie pamiętam, to było dawno.
    W każdym razie to urocze, że Duff to taki dobry wujek pijana rada. Zawsze płaczę ze śmiechu jak sprawdzam potem rozdział i są tam jego kwestie. I prawie zawsze przy jego kwestiach wybucham śmiechem na cały dom, tak, że wszyscy sprawdzają czy żyję.
    Bo najlepsze jest to, że Duff jest inteligentny
    Hahahaha, ja pierdolę, nie wierzę, że to napisałam
    tylko innym się wydaje, że nie, bo on jest tak inteligentny i ma tak wybitne poczucie humoru, że inni nie są w stanie tego ogarnąć i wszystkim się wydaje, że jest tępy i że nie ma poczucia humoru. A TO NIEPRAWDA!
    Zaczytuję Ci na przykład, wcale nie idealny fragment opowiadania, które napisałam na urodziny mojej koleżanki, chyba największe moje dzieło, ale nvmd. Jest to fragment o tym, jak Duff... Dobra, sama przez to przebrnij!

    (pierdolony blogspot, nie chce dodać mojego mega - komentarza, muszę go rozbić, kurwa mać!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ' Ku ogólnemu zdziwieniu wszystkich, pierwszą osobą, która wybuchła śmiechem, był właśnie McKagan. Zaraz dołączyła do niego cała reszta, aż w końcu nawet ojciec basisty chichotał pod nosem. W końcu jednak, szturchnięty w bok przez żonę, burknął coś, że on sobie nie życzy i muszą trochę się ogarnąć. Odpowiedział mu co najmniej psychopatyczny rechot, który skomentował cichym ‘Ja pierdolę’ i wyszedł.
      - Zajebistych masz rodziców. – mruknął Axl, który właśnie zdołał ogarnąć co się dzieje (zważając na jego zaskakująco ‘szybki’ zapłon, to i tak niezły wynik).
      - Ale myślę, że lepiej jak najszybciej się stąd wynieść. Czuję, że przegniemy, a to jednak moja matka i ojciec... – zamyślił się i nagle wpadł na idealne rozwiązanie wszystkich problemów – Opowiedzieć Wam kawał?
      - Kurwa. – Slash zakrył twarz dłońmi wciąż siedząc na podłodze.
      - Za co..? – jęknął Rose uderzając głową w ścianę.
      - To ja może pójdę do łazienki... – rzuciła pod nosem Molly kierując się do drzwi.
      - Taak... W końcu jesteśmy cali mokrzy. – wtrącił pospiesznie Izzy.
      - Ja chyba powinienem zadzwonić do Mary... – ‘przypomniał’ sobie Axl.
      - No chyba kurwa nie. Jest trzecia w nocy, wiesz? – zgasił do Hudson.
      - Nienawidzę Cię. – warknął posyłając mu mordercze spojrzenie.
      - Więc przychodzi chłopiec do domu...
      - Ja pierdolę, proszę... – Slash złożył ręce do modlitwy i zaczął coś mamrotać.
      - ... patrzy, a tam jego rodzice się pieprzą!
      - I po co chuju mówiłeś, która jest godzina! – zirytował się Rudy – Skąd to w ogóle wiedziałeś?
      - Strzelałem, kutasie! Przecież nie mam zegarka!
      - No i ten chłopczyk patrzy zakłopotany...
      - Ja jebe.
      - Ktoś opowiada kawał? – w tym momencie w drzwiach znów pojawił się ojciec Duffa.
      - Tak! Chodź tata! To mój najzajebistszy! – ożywił się jeszcze bardziej chłopak.
      - Zaraz sprawdzimy co odziedziczyłeś po mnie... – poklepał go po ramieniu oczekując na dalszy ciąg historii o chłopcu.
      - No i ojciec tego chłopca mówi ‘ Idź na górę, poczekaj na mnie, zaraz wszystko Ci wytłumaczę ‘. I chłopiec poszedł...
      - Axl ratuj mnie... – jęknął Slash i kurczowo złapał się ręki przyjaciela jak dziecko, które boi się zostać samo w przedszkolu.
      - Przetrwamy to... Bądźmy silni... – spróbował dodać zarówno jemu jak i sobie otuchy.
      - ...I ojciec poszedł na górę...
      - Boże, to słychać nawet w łazience... – jęknęła wchodząc do pokoju Molly i wycierając wilgotne włosy ręcznikiem.
      - Gdzie Stradlin? – zapytał przerażony Rose – Żyje?
      - Zamknął się w kabinie prysznicowej i zatyka uszy... – usiadła obok Slasha, który przeniósł się na łóżko.
      - ...wchodzi do pokoju, a tam jego syn pierdoli swoją babcię...
      - Przygotuj się na śmierć...
      - ...i mówi do ojca ‘I jak to jest jak ktoś pierdoli twoją matkę?!’ – Duff zakończył wybuchem śmiechu, do którego dołączył pan McKagan.
      - Kurwa. – skomentowała dziewczyna wpatrując się wielkimi oczami w przestrzeń.
      Góra kręconych, ciemnych włosów, opadła z jękiem rozpaczy na jej kolana. Axl zdawał się nie rozumieć, tępo patrzył na Duffa. Z korytarza dobiegł do nich dźwięk trzaskania drzwiami, a po chwili w pokoju pojawił się Izzy z błagalnym, płaczliwym wręcz spojrzeniem. Wyjątkowo głośny śmiech, obudził nawet Stevena. Oparł się o framugę, przeczesał włosy i spojrzał rozżalony na McKaganów.
      - Dlaczego zawsze wszyscy ćpają beze mnie?'
      Nie śmieszy Cię ten żart? To jest serio żart Duffa i ja, jak pierwszy raz go usłyszałam, to popłakałam się za śmiechu! No kurwa! To chodząca inteligencja! (Nigdy nie wiem czy jak ludzie piszą o inteligentnym Duffie to ironia... NIE) Poza tym, o ile się nie mylę to Duff, dopóki chodził w ogóle do szkoły, zawsze miał pasek na świadectwie, wzorowe zachowanie i świetne oceny. Tylko był ZBYT INTELIGENTNY i szkoła mu się znudziła, więc wyjechał i jej nie skończył. A jakoś po 2000r, zrobił studia i nie dość, że pisze felietony (chuj że do Playboya, są mądre!) to jeszcze wykłada finanse dla ludzi z branży muzycznej! A poza tym był piękny i zajebiście gra.
      KURWA! Czego chcieć więcej?
      Kochanego, inteligentnego, ale do granic możliwości schlanego, uroczego Duffa kurwa.

      ZNOWU

      Usuń
    2. Tak, że podsumuję to jeszcze jednym fragmentem z tego samego opowiadania, kiedy to matka Duffa rozłożyła umysł dziewczyny Izzy'ego na czynniki pierwsze i przeprowadziła dogłębną analizę psychiczną jej postaci.
      '- Wie pani, ja rozgryzłem Stevena. – Izzy spróbował zmienić temat wyczuwając, że atmosfera robi się kłopotliwa i nerwowa.
      - I do czego doszedłeś, chłopcze, który spowodował to całe zamieszanie? – popatrzyła na niego z dziwnym uśmiechem.
      - Jest naćpany. – odparł sucho rzucając jej dość wymowne spojrzenie.
      - A pani już rozgryzła żarty swojego syna? – podłapał działania przyjaciela Axl.
      - Niestety tak. – westchnęła ciężko – Okazało się, że ma to po ojcu. Co oznacza, że nawet gdy Mike znowu wyjedzie, ja ciągle będę musiała ich słuchać... – jęknęła.'
      AMEN

      Usuń
    3. już. podbijam ci statystyki

      Usuń
    4. Hahahahhahahhahahahahahahahahahahahahaahah :D
      Kocham to opowiadanie! Chcę je caaałe przeczytać, można tak? xD (<-- o nie! Przez Ciebie mój odwyk od pisania "xD" poszedł na marne! Ty ZUO!)
      Tak, ja wiem, że Duff JEST inteligentny, ale kto lepiej od niego pasuje do roli wiecznie schlanego idioty bez poczucia humoru?
      Taa... kawał jest zajebisty! I uwaga, uwaga! Niespodzianka! Ja się śmiałam, jak go słyszałam pierwszy raz. Żenujące, ale tak było... xD (<-- Dobra, zaczynam od jutra... xD) No dobra, Duff to Duff. On nie może być inteligentem i już! Bo kto się będzie o ściany obijał? Kto będzie wiecznie schlanym idiotą? Ktoś musi. Myślę, że to powołanie Duffa. Jego misja! Alleluja! xD

      Usuń
    5. On po prostu jest zbyt inteligentny i ma zbyt wyrafinowane poczucie humoru dla ludzi śmierci podległych.
      Nie jestem pewna czy serio chcesz to przeczytać, ale jak byś miała zamiar się upierać to podaj maila, wyślę Ci :D
      Bo tak w ogóle to pewnie skądś bym mogła tego maila sobie wytrzasnąć, ale moja inteligencja...
      Tak, że podaj jak chcesz :D

      Usuń
  7. Oooo cześć Wam wszystkim wpadłam tylko powiedzieć że jestem cholernie inteligentna, bo czytam Twoje opowiadania od samgo początku i dopiero odkryłam, że będąc niezalogowanym można dodać komentarz! xD jeee
    Tak więc przepraszam za wrodzoną głupotę. Ok, dosyć pieprzenia (boże, te moje skojarzenia...), powiem coś konkretnego (chyba).
    Otóż: Twoje opowiadania są PRZEZAJEBISTE i wchłaniam je do mojego upośledzonego regularnie. W zasadzie to wchłaniam też opowiadania Puszaka, Szatana, May Queen i wgl większości tu obecnych i się uzależniłam. Hemhem, rodzice nie widzą jak czytam po nocach xD
    Co do tego rozdziału to po prostu padłam (o ile można paść będąc w pozycji leżącej) jak to czytałam. Granice rrrhomantyzmu zostały wyraźnie przekroczone, a i dobrze! Czasem trzeba xD poza tym jak się ma do czynienia z takim uroczym Izzym to ciężko się powstrzymać. Hmm, czy ja dobrze zrozumiałam, że oni to zrobili i to hmm na stole? ;d
    No nic, ciekawa jestem co będzie z nimi dalej i CHCĘ JUŻ ROZDZIAŁ :3
    Haha, a Duffy jest kochany, to mój mąż tak BTW i ubóstwiam jego suchary :d Haha, przypomniało mi się "Paint my house! Badum tssss"
    Hoho, przepraszam że jestem taka głupia, ale to ten odkręcona spirytus w moim pokoju się ulatnia. No i dostałam na urodziny bilety do Rybnika na GnR więc szalejęę xd
    Już skończyłam, boże ten komentarz nie ma sensu. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy ty, droga anonimowa osobo, która to zarzekasz się, że czytasz nasze blogi, widziałaś kiedykolwiek komentarz z sensem? Bo ja odkąd żyję, to jeszcze z takim zjawiskiem do czynienia nie miałam (i uwaga uwaga...) xD (to faktycznie wciąga... xD)

      Usuń
    2. O Boże, Szatanu! Uzależniłaś się! Musisz zacząć odwyk już teraz, bo (zacytuję Duffa z powyższego rozdziału) "To się zawsze tak zaczyna! A potem będzie już tylko gorzej!"
      xD
      Co do Ciebie, Anonimu najdroższy, kimkolwiek jesteś, dzięki za to, że to czytasz (samo w sobie to mogłoby tłumaczyć Twoją ewentualną głupotę, ale zostawmy to na razie). To super, naprawdę się cieszę, kurde! xD
      Eeej... Ja to was nie ogarniam. To serio jest AŻ TAK romantyczne? O.o
      Ja to myślałam, że mnie zlinczujecie za to, że mi się nie chciało opisać co tam się podziało na tym stole xD A tu proszę - i tak rzygacie tęczą... No ja to nie wiem.
      Ja też chcę już rozdział! (Cotam, że zamiast go pisać, odpowiadam na komentarze... Ojtam, ojtam!) Mam już nawet prywatnego Stevena (chociaż wypróbuję go dopiero jutro xD ale na pewno będzie super xD)! Ktoś chętny do roli Slasha? xD Bo póki co, to jego akurat ogarniam sama, ale to dlatego, że on prawie nic nie mówi. No, a potem jest jeszcze Axl do obsadzenia jak ktoś chętny xD
      Ej! Komentarze są super! I jak są bez sensu, to też są super! Czasem są wtedy nawet jeszcze bardziej super! xD (<-- Eeej... ja faktycznie tego nadużywam... O.o)
      Także jeszcze raz dzięki ;D

      Usuń
  8. Eeeej, rzyganie tęczą jest zajebiste jak jednorożce Stevena więc następnym razem musisz opisać dzieje stołu xD moja wrodzona zboczoność tego chce! I piszpiszpisz szybciej :)
    I faaakt, mam nie po kolei pod czachą, ale przebolejecie jak czasami coś skomentuję, prawda? ;d
    Kurdee, ledwo stałam się Anonimem to już mi doskwiera brak jakiegoś imenia/nazwy/nicku/pseudonimu/niepotrzebne skreślić.

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja chce nowy!!!
    ~cojapaczaczichuj :D

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja chcę być Slashem!

    ~little_devilichuj xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Lise-Lotte.
      Bawimy się dalej?
      :P:P
      ~sweetchildomineichuj xD

      Usuń
    2. Nie ogarnęłam O.o
      W sensie, że chcesz być mną? xD (tak wiem, ale odwyk zaczynam od jutra...)
      Ja to bym się w takim razie poszła zbadać na Twoim miejscu xD
      Nie żebym coś miała do siebie, ale to może nie być bezpieczne... ;D

      ~Lise-Lotteichuj (O.o xD)

      Usuń
    3. tak sobie powiedziałam :D
      ale zepsułaś zabawę ;c
      mów kim chcesz być i chuj :D
      ~sweetchildomineichuj xD

      Usuń
    4. Okej, to ja chcę być... Jak to było? Konserwatorem szpadli, tak?
      To teraz moja największa ambicja!

      -Lise-Lotteichuj ;D xD

      Usuń
  11. Trochę tutaj tego jest, ale mam nadzieję, że uda mi się nadrobić zaległości. Przeczytałam pierwsze rozdziały i czytam następne *.*
    zapraszam do mnie http://used-uphas-beens.blogspot.com również opowiadanie o Gunsach :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem jakim kurwa cudem (tak, przeklinam zbyt często -.-) ogarnęła to do końca i wciąż jestem niezaspokojona! Oczywiście mnie się wykurwiście, cholernie podobało, ale Izzy to taka... moja miłość i wielbię go nad wyraz! <3
    Ja pierdziuuuuuuuuuuuuu! Czy tylko ja czytając ten jakże genialny rozdział, wyobrażałam sobie Izzy'ego śpiewającego coś pod nosem. Takiego Stradlina mruczącego w łóżku. Kurcie i Jimie, proszę połączcie swoje siły i ześlijcie na mnie dziś w nocy taki sen... Albo nie! Ześlijcie mi do łóżka śpiewającego cichutko Stradlinka <3
    Ale do sedna, bo to były takie moje własne przemyślenia i fantazję... Kuźwa mać, chcę łazienkę z takim wyposażeniem. Nie, nie chodzi mi o jakieś namacalne przedmioty, a o Gunsów! <3 Boziu, ześlij young boysów z Gunsów. God, please *.* XDDD
    Mówiłam już, że kocham Duffa? NIE! A WIĘC MÓWIĘ: ZAJEBIŚCIE MOCNO KOCHAM (pijanego) DUFFA MCKAGANA I ZOSTANIE ON MOIM MĘŻEM, ZARAZ PO AXLU! ;D <333333333333

    Seks zawsze spoko, ale miały być kanapeczki :( Chcesz mi 3 męża zabić? Oj, nie pozwolę na to! :> ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Niedługo ogarnę twojego bloga i będę zasypywała cię komentarzami , szykuj się : >

    OdpowiedzUsuń

A może by tak komentarz? Chociaż kropeczkę, co? Więcej motywacji, to w końcu więcej rozdziałów ;__;