„SPOTKANIE”
Śmiertelną ciszę (Ha ha ha. Oczywiście...) przerwał głośny
dźwięk dzwonka do drzwi. Reakcje domowników przebiegły zgodnie z panującymi
normami. Duff wolno podniósł się ze swojego łóżka i wystawił głowę za drzwi w
celu sprawdzenia, czy ktoś inny przypadkiem nie poszedł już otworzyć. Po jego
lewej stronie, to samo zrobił Izzy. Spojrzeli po sobie, po czym wycofali się do
swoich pokoi. Slash nawet nie raczył odwrócić głowy w stronę drzwi, zajęty
wymagającym jakże wiele uwagi, siedzeniem bezczynnie na kanapie i popijaniu
Jacka Danielsa. Axl rzucił się z drugiego końca domu w stronę drzwi z okrzykiem
(„Rozpierdolić to chujstwo!!”) na ustach, a Steven, nie będąc w stanie go
przekrzyczeć, pofatygował się osobiście otworzyć (chociaż było otwarte). W
progu stał nie kto inny, jak zatopiony w poważnych przemyśleniach, Brian May.
Nucił sobie pod nosem „Taki duży, taki mały” (Tak, Diabele drogi. Brian May
jest wielkim fanem Arki Noego i zna wszystkie ich piosenki na pamięć!) i
wybijał rytm stopą obutą w czarnego oficerka. Steven wytrzeszczył na niego oczy
i stałby tak dalej jak głupek, ale wpadł na niego rozpędzony Rose, popychając
go na gitarzystę i po chwili wszyscy trzej leżeli częściowo w drzwiach, a
częściowo na schodkach prowadzących do domu. (Część Stevena leżała też na
ścieżce, ale nikt prócz niego, się tym nie przejmował).
- Co jest, kurwa?! – ryknął Rudy, kiedy już udało mu się wyplątać z cudzych kończyn i stanąć na nogach. – Po co przyszłeś, co kurwa?! – wlepił w gościa podejrzliwe spojrzenie i wycelował w niego palcem.
- Dzień dobry. – May, nawet rozpłaszczony na schodach nie tracił dobrych manier. – Mówi się „przyszedłeś,” nie „przyszłeś.” Poza tym, wie pan, chyba nie mieliśmy jeszcze okazji przejść na „ty.” A wracając do zadanego przez pana pytania, zjawiłem się tutaj w sprawie autonomii.
- W sprawie CZEGO?! Kurwa! Na pewno przyszłeś mnie zajebać! A nie! PRZYSZEDŁEŚ, kurwa mać! – splunął mu gdzieś w okolice stóp i przypadkowo oberwało się bogu ducha winnemu Stevenowi.
- ROOOSEEE!!! – wrzasnął blondyn w ułamku sekundy podnosząc się do pozycji stojącej. A raczej do pozycji biegnącej. Konkretniej goniącej (Axla, który w akcie paniki rzucił się w ucieczkę. Prawdopodobnie do swojego pokoju, gdzie już tylko czekała na niego gotowa do użycia piła mechaniczna).
- Halo? Przepraszam, czy mogę wejść? – zapytał już „wstanięty” Brian, zaglądając do salonu. Siedzący w nim Slash wzruszył ramionami.
- Chcesz, to kurwa właź, a nie pierdolisz bez sensu.
- Bo ja właśnie w sprawie rymu do „autonomii...”
- Co jest, kurwa?! – ryknął Rudy, kiedy już udało mu się wyplątać z cudzych kończyn i stanąć na nogach. – Po co przyszłeś, co kurwa?! – wlepił w gościa podejrzliwe spojrzenie i wycelował w niego palcem.
- Dzień dobry. – May, nawet rozpłaszczony na schodach nie tracił dobrych manier. – Mówi się „przyszedłeś,” nie „przyszłeś.” Poza tym, wie pan, chyba nie mieliśmy jeszcze okazji przejść na „ty.” A wracając do zadanego przez pana pytania, zjawiłem się tutaj w sprawie autonomii.
- W sprawie CZEGO?! Kurwa! Na pewno przyszłeś mnie zajebać! A nie! PRZYSZEDŁEŚ, kurwa mać! – splunął mu gdzieś w okolice stóp i przypadkowo oberwało się bogu ducha winnemu Stevenowi.
- ROOOSEEE!!! – wrzasnął blondyn w ułamku sekundy podnosząc się do pozycji stojącej. A raczej do pozycji biegnącej. Konkretniej goniącej (Axla, który w akcie paniki rzucił się w ucieczkę. Prawdopodobnie do swojego pokoju, gdzie już tylko czekała na niego gotowa do użycia piła mechaniczna).
- Halo? Przepraszam, czy mogę wejść? – zapytał już „wstanięty” Brian, zaglądając do salonu. Siedzący w nim Slash wzruszył ramionami.
- Chcesz, to kurwa właź, a nie pierdolisz bez sensu.
- Bo ja właśnie w sprawie rymu do „autonomii...”
***
Zza krzaka wychyliła się pokryta suchymi liśćmi, bardzo
przystojna głowa o blond włosach. Miała twarz umazianą ziemią na policzkach i przymrużone
w wielkim skupieniu, błękitne oczy.
- Wszedł do środka! – syknął Roger Taylor (bowiem, jak się już każdy pewnie zorientował, głowa należała do niego), wskazując palcem na stojącym parę metrów od jego kryjówki, dom. – Agencie Zero Zero John, zgłoś się! – dodał po chwili przysłaniając usta ręką.
- Zgłaszam się... – uszu blondyna dobiegło cichutkie mruknięcie zza pobliskiego drzewa.
- No to raportuj, kurde! – wzburzył się perkusista.
- Wszedł do domu... – westchnął zrezygnowany Deacon, pieczętując swą wypowiedź zacnym facepalmem. Że też Rogowi się chce tak wygłupiać... Zerknął w bok, na Freddiego, by zobaczyć, czy ten podziela jego irytację, ale wokalista smacznie spał opierając się plecami o gruby pień.
- Świetnie... No to zostałem sam... – wymamrotał basista, pytając w myślach swojego Rokmeńskiego Boga „za jakie grzechy?!”
- Mówiłeś coś, agencie Zero Zero John? – dobiegł go głos „agenta Zero Zero Roger” (. . .)
- Nie.
- To dobrze. Szykuj się, bo wkraczamy do akcji za trzy, dwa, jeden... zero!!
- Wszedł do środka! – syknął Roger Taylor (bowiem, jak się już każdy pewnie zorientował, głowa należała do niego), wskazując palcem na stojącym parę metrów od jego kryjówki, dom. – Agencie Zero Zero John, zgłoś się! – dodał po chwili przysłaniając usta ręką.
- Zgłaszam się... – uszu blondyna dobiegło cichutkie mruknięcie zza pobliskiego drzewa.
- No to raportuj, kurde! – wzburzył się perkusista.
- Wszedł do domu... – westchnął zrezygnowany Deacon, pieczętując swą wypowiedź zacnym facepalmem. Że też Rogowi się chce tak wygłupiać... Zerknął w bok, na Freddiego, by zobaczyć, czy ten podziela jego irytację, ale wokalista smacznie spał opierając się plecami o gruby pień.
- Świetnie... No to zostałem sam... – wymamrotał basista, pytając w myślach swojego Rokmeńskiego Boga „za jakie grzechy?!”
- Mówiłeś coś, agencie Zero Zero John? – dobiegł go głos „agenta Zero Zero Roger” (. . .)
- Nie.
- To dobrze. Szykuj się, bo wkraczamy do akcji za trzy, dwa, jeden... zero!!
***
Dorothy siedziała na cmentarzu opierając się mokrym od łez policzkiem
o chłodną płytę nagrobka. Po raz pierwszy przyszła odwiedzić grób swojej
siostry Stelli. Miała do siebie o to pretensje, jako że wcześniej średnio zainteresowała
się okolicznościami jej śmierci. Sporo czasu spędziła z Rogerem wspominając
stare, dobre czasy, kiedy byli jeszcze parą. Teraz jej myśli zaprzątało to, co
usłyszała od chłopaka na temat siostry. Co mogło się tam wydarzyć w tak krótkim
czasie?! Kto w ogóle mógłby zrobić coś takiego?! I po co? Przecież Stella nie
posiadała nic cennego, a zresztą morderca i tak nic nie ukradł. Zabił i
wyszedł. To jakaś forma zabawy?! Może stoi za tym jakiś psychopata? A może ktoś
był zazdrosny? W końcu ze słów Rogera wynikało, że chłopak musiał przespać się
ze starszą Hopes, bo jak inaczej znalazłby się w jej mieszkaniu? I to w samych
bokserkach! W jej łóżku! Ale... jeśli Dorothy miała rację, to kto był jedyną osobą,
która mogła na myśl o tej znajomości odczuć zazdrość...? Dziewczyna podniosła
się, otarła policzki i zapuchnięte oczy, po czym skierowała się na najbliższy
postój taksówek.
- Na posterunek. – Rzuciła kierowcy samochodu, do którego się wtoczyła. - Tylko, kurwa, spieszy mi się, więc jakby tak pan mógł łaskawie zapierdalać troszkę szybciej, byłabym wdzięczna. – Dodała po chwili, opierając czoło o chłodną szybę.
- Na posterunek. – Rzuciła kierowcy samochodu, do którego się wtoczyła. - Tylko, kurwa, spieszy mi się, więc jakby tak pan mógł łaskawie zapierdalać troszkę szybciej, byłabym wdzięczna. – Dodała po chwili, opierając czoło o chłodną szybę.
Krótko, krótko, krótko! Wiem! Przepraszam, kurde. :C Ale mam wrażenie, że mój wolny czas sam siebie pochłania! Tyle chociaż, że niedługo wakacje! :D
-Lise Lotte
-Lise Lotte
Hahahaha ;D Rozjeb... Znaczy ROZWALIŁO rzecz jasna, mnie mówi się "przyszedłeś, a nie "przyszedłeś".
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to tak specjalnie, czy po prostu ci się rypło, ale wyobraziłam to sobie.^^
Ej... A ty jesteś świadoma, że to Roger ją zabił jak lunatykował, a potem mu się wydawało że nie a jednak tak .? ;)
Oduczam się klnąć, a skutecznie mi to utrudniają na dworze i w blogosferze...
Grzeczna mowa mnie nie kocha.... Ide ogolić żyły tępą łyżką z McDonald's'a ];<
Nosz kurde -.-
UsuńGupi, gupi, gupi Word!
Zaraz to poprawię... ehh... ;D
Krótkie, ale zacne xD To w końcu znajdzie ten głupi rym do "autonomii"? Jest w ogóle jakiś? Bo kurde myślę i myślę i już mnie to męczyć zaczyna... Chociaż z drugiej strony mam przynajmniej co robić na historii^^
OdpowiedzUsuńZgaduję, że te liście i ziemia pokrywające Rogera to niesamowicie pomysłowy kamuflaż? No no, wczuł się chłopak w swoją misję :P Ale oszczędnie podszedł do sprawy skoro zamiast porządnej krótkofalówki, tudzież puszki połączonej drutem z drugą puszką (czy coś takiego) eee... Szepcze sobie z Johnem.
"Zabił i wyszedł" - i to jest właśnie to, co kocham! Forma zabawy? Tak, tak, tak!
Takie mam pytanko: Axl wyszedł z pokoju, tak? I nadal się boi, że go zamordują, tak? To po jakiego ciula wyłaził? I jeszcze staranował mojego ulubionego perkus... A nie... mój ulubiony to Dave Grohl! Drugiego ulubionego perkusistę i dru... trzeciego ulubionego gitarzystę! To w sumie trzy pytania, ale kto by się czepiał? Od czepiania, to jestem ja, a ja piszę piszę ten komentarz, więc nikt się czepiał nie będzie ;)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że mam coś wspólnego z Mayem ;D Arka Noego rządzi! xD
Rozwala mnie kultura Slasha... I pozycje: stojąca, biegnąca i goniąca ;D Padłam! Może Brian niech jeszcze spyta o ten rym do autonomii... no nie wiem... swoich kolegów z zespołu? Tak tylko proponuję xD
Ej, a Roger to chyba ma przeszkolenie detektywistyczne. Taka piękna, profesjonalna akcja...
Czyżby Dorothy zamierzała kogoś wrobić w morderstwo, czy może w końcu odkryła, że Slash jest seryjnym odcinaczem palców i zamordował ją przy okazji? xD
adenotomia, aeronomia, agroekonomia, agronomia, anatomia, anomia, antynomia, artrotomia, astronomia, autochromia, autonomia, autotomia, batochromia, bioastronomia, bionomia, Bytomia, cheironomia, chironomia, cystotomia, dychotomia, ekonomia, elektrotomia, embriotomia, episiotomia, ergonomia, eukomia, fizjognomia, fizjonomia, flebotomia, fotochromia, galantomia, gastrektomia, gastronomia, gastrostomia, gastrotomia, gerokomia, heliochromia, hiperchromia, hipochromia, hydronomia, Igołomia, izonomia, kłomia, kollomia, kostotomia, kraniotomia, leptosomia, leukotomia, litochromia, litotomia, lobektomia, lobotomia, Lubomia, makrosomia, mammektomia, mammotomia, mastektomia, miotomia, monochromia, monosomia, nanosomia, nefrektomia, nefrostomia, nefrotomia, nekrotomia, neurotomia, ortochromia, osteotomia, peperomia, perystomia, pneumotomia, polichromia, Radomia, sodomia, stereochromia, stomia, strabotomia, Strzegomia, synchromia, tafonomia, taksonomia, teleonomia, termochromia, tracheotomia, trychotomia, Tuchomia, uretrotomia, uruchomia, wagotomia, witrektomia, witrochromia, Wolbromia, zootomia
OdpowiedzUsuńZnalazłam rymy ];>
Mwahahahahahaahahhaahahaha.! Ajm fakin genius ];>
Nie liczy się!^^ Toż to żadne rymy są! autonomia-gerokomia? autonomia-hipochromia? końcówka ta sama, ale jak rym to to nie brzmi jak dla mnie. Chyba żeby patrzeć na to tak jak twórcy książek do polskiego, np "domy-płoty" (WTF w ogóle, gdzie tu niby rym jest?)
Usuńnie umiesz pisac opowiadan,piszesz chaotycznie i jak przeczytalam kilka rozdzialow to mialam ochote wyrzucic laptopa,piszesz jak tzw''pokemon'' i widaz ze ''kradniesz''pomysly od the story.
OdpowiedzUsuńCo to ma być? Jak coś ci się nie podoba, nikt cię nie zmusza do czytania. A jak już musisz komentować, to nie łaska jako normalny człowiek tylko anonim? Chyba nie trzeba tłumaczyć o czym to świadczy...
UsuńEee... I ta wstawka o The Story ;) Jakoś mało anonimowo wyszło, czy tylko mi się wydaje? I nie widzę tu ani śladu pokemona. To, że jest zabawnie i czasami dziewczynę wyobraźnia poniesie, to nie znaczy, że jest r0o$$hOfFa. Taa... Zaraz będzie, że wszyscy, którzy się tu wypowiadają to pokemony, a pan Anonim, który przeczytał kilka rozdziałów to dlaczego się podpisał akurat pod najnowszym, a nie tam, gdzie skończył? ;D
Usuńwyraziłam swoje zdanie,to chyba normalne,że człowiek w zyciu nie spotka się tylko z pozytywami ale też z krytyką? skrytykowałam bo mi się nie podoba, trochę się na tym zna,bo ucze się,wiem jak powinien wyglądać tekst i to jest po prostu beznadziejne,napisałam komentarz tu gdyż chciałam żeby autorka go przeczytała i wzięła może chociaż trochę pod uwagę,pisze z anonima bo nie mam konta tutaj. i trafiłam tu przez the story,owszem.
OdpowiedzUsuńpisz perfect crime!!
OdpowiedzUsuńolej nightrain!
;]1\
~CH.A.
Nie olewaj Nightrain! A zresztą, rób, co chcesz. Agenci Zero Zero Roger i Zero Zero John przejdą to historii. Ja po prostu uwielbiam ten słoneczny zew beztroskiej zabawy kipiący z członków Queen. Nie skupiaj się na sensie tego zdania... Ale między klnącymi, sponiewieranymi przez życie Gunsami, a pozytywnie nastawionymi do życia Queen tworzy się zajebisty kontrast. I ten kulturalny Brian siedzący w gunsowej melinie ze Slashem, który myślami ucieka już pewnie do tych swoich kociątek czy co to tam jest! No i Roger z Johnem! I Izzy z Duffem! I Axl ze Stevenem! Normalnie poezja!
OdpowiedzUsuń