sobota, 5 maja 2012

ROZDZIAŁ 18.


„BETTY-LUE”

*Jakiś czas później*

-PATRZCIE, CO MAM, KURWA!! – wrzasnęli jednocześnie Duff i Izzy (no dobra, nie wrzasnęli DOKŁADNIE tego samego. Przecież Izzy nie przeklina!) wpadając do salonu. Basista stał w drzwiach wychodzących do ogrodu opierając rękę o kierownicę nowiuśkiego, kolorowego roweru. Naprzeciw niego, w drzwiach wejściowych zatrzymał się gitarzysta ze sporych rozmiarów świnką-skarbonką w rękach. Axl i Slash podnieśli głowy znad stołu, przy którym grali w makao nowo znalezioną przez Axla talią kart (w której wszystkie jokery - a dziwnym trafem było ich więcej niż w zwykłej talii – były pozaznaczane czerwonym flamastrem) i spojrzeli najpierw po sobie, z miną „Boże, znowu?!”, potem kolejno na Duffa, Izzy’ego, i znów na siebie, z miną „Ja pierdolę...” Następnie wrócili do gry.
- No ale eeeej! – zawiedziony blondyn wszedł do pokoju ze swoją zdobyczą. – Aaaaxl!! Popatrz! Mam rower, widziałeś? – zawył przeciągle podchodząc do kolegi. Ten zazgrzytał zębami i rzucił króla pik. Saul puścił piękną wiązankę i pociągnął dziesięć kart. McKagan teatralnie pociągnął nosem, chcąc zwrócić na siebie uwagę Rudzielca, ale ponieważ to nie poskutkowało, zwiesił głowę i ocierając łzy poszedł do siebie (z rowerem oczywiście). Tymczasem Izzy właśnie wyczołgiwał się zza kanapy. Była to ostatnia kryjówka na drodze od drzwi do stołu, a on tam właśnie się skradał.
- Wyskakuj z kasy, Hudson! – wrzasnął chłopakowi do włosów, gdzieś w okolicy ucha (prawdopodobnie). Ten aż podskoczył na krześle i upuścił swoje karty na stół.
- Co ci strzeliło do głowy, ty tępy chuju?!?! Chcesz, żebym ci tu zszedł na zawał, kurwa?! – To chwilowe rozproszenie przeciwnika, wykorzystał Axl wyciągając z jego kart wszystkie waleczne karty. – Za co ci mam niby płacić?!
- Patrz – tu Stradlin podetknął mu pod nos trzymaną w rękach glinianą świnię z dziurą w plecach. – To jest Betty-Lue. Za każde przekleństwo, które powiesz, musisz dać jej dolara. No, nie tylko ty oczywiście. Każdy. Ty też Axl. I Duff, i Stevie. I ja też. Może wtedy choć trochę się opanujecie... – Oczy obu słuchających go chłopaków urosły do rozmiaru talerzy obiadowych. Po chwili wybuchnęli śmiechem.
- Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa, kurwa!! – wydusił Rudy i z udawanym smutkiem pomacał się po kieszeniach. – JA PIERDZIELĘ, nie wziąłem portfela. – zarechotał złośliwie. Slash nie przestawał się śmiać. Izzy wyciągnął rękę w stronę Rose’a i uśmiechając się miło potrząsnął mu przed nosem skarbonką.
- Betty-Lue mówi... – liczył coś w pamięci – ...osiem dolców! – podsumował i wyszczerzył się jeszcze bardziej. Po chwili ledwo uniknął zderzenia swojej twarzy z pilotem od telewizora, a następnie z pięścią Hudsona. Wyleciał z pokoju jak z procy, a mimo to dostał jeszcze na pożegnanie w plecy białym kozaczkiem Axla.
- Wypierdalać!! – zaskrzeczało wnętrze salonu i zrezygnowany gitarzysta wyciągnął z kieszeni pomiętolone dziesięć dolców i wepchnął do świni.
- Dooobra... jeden raz mogę zapłacić za nich...

***
- Nie boję się, gdy ciemno jest, Ojciec za rękę prowadzi mnie... Nie boję się, gdy cie... – wspaniały śpiew Briana przerwało głośne trzaśnięcie drzwi. Do pokoju wpadła niewysoka postać w czarnym płaszczu i odwiązała go od krzesła („-Dziękuję panu bardzo, zaczynało już być mi trochę niewygodnie, ale to zapewne ze względu na nie za dobry ostatnimi dniami stan mojego szkieletu kostnego, szczególnie dolnego fragmentu odcinka lędźwiowego kręgosłupa, bo ostatnio coś mnie właśnie uciska, wie pan, bo jak we wtorek przenosiłem kartony z książkami, to mi się coś właśnie nadwyrężyło i(...)”)
- Wypad stąd, kurwa! Już! A jak coś komuś choćby piśniesz o mnie, to cię znajdę i zajebię cię, kurwa!
- Spokojnie, proszę pana. Już wychodzę. W sumie to nawet dobrze się składa, bo w środę mieliśmy zrobić próbę, wie pan. W końcu gram w zespole, to nie byle co! Mam obowiązki. Zresztą nie skończyłem jeszcze tej nowej piosenki o nienawiści, którą zacząłem pisać w zeszłym tygodniu. Nie umiałem wymyślić żadnego sensownego rymu do „dezintegracja,” a wie pan... – przerwał mu głos Zapłaszczowanego:
- Kolacja.
- Słucham?
- Kolacja, kurwa. No wiesz... Takie co się je wieczorem.
- Ale co: „kolacja”?
- No... rym, nie? Kolacja – des... dezi... no to twoje, w każdym razie.
- Ah, tak... – Brian zatopił się w przemyśleniach na temat dezintegracji kolacji. – A masz jakiś rym do „autonomii?” – zapytał po pewnym czasie, ale jego tajemniczego towarzysza już z nim nie było. -...No cóż... chyba będę musiał zapytać go o to osobiście. – Powiedział do siebie i machnął ręką na przejeżdżającą taksówkę.

***
- A gdzie Bri? – zapytał zdezorientowany Roger, wchodząc do studia i rozglądając się dokoła. – Nie mówcie mi tylko, że przyszedłem za wcześnie...
- Spokojnie, Rog, złotko! Spóźniłeś się godzinkę, ale to standard. Chociaż o Briana też zaczynam się już martwić. Zawsze przychodził pierwszy. Chcesz łyczka? – Zapytał go Freddie, wyciągając w jego stronę szklankę swojego ulubionego Martini z limetką.
- Nie, dzięki. Właśnie wróciłem z imprezy. Byłem z Doth w Black Diamond. Zarąbiście było, mówię wam. A co tam u was? John, co tam u Veroniki? A Robert? I Michael, i Laura? I Joshua? I...
- Luke? Świetnie, dziękuję. – odpowiedział szybko basista, przeszywając Rogera wzrokiem. – Też martwię się o Briana...- dodał po chwili spuszczając wzrok.
- To nie pierdolcie bez sensu, tylko idziemy go szukać! – wrzasnął blondyn i machając rękami wyleciał na ulicę, przewracając po drodze dwie gitary i zaplątując się w kable. John i Freddie wymienili spojrzenia z serii „znowu się zaczyna...” po czym, chcąc nie chcąc, powlekli się za pląsającym w dół ulicy Taylorem.



No, to tyle wam powiem, że jak może zauważyliście, zmieniłam zakładki. Bohaterowie obu opowiadań są przedstawieni w zakładkach z tytułami i są tam też rozdziały, także luzik :D Wszystko jest, jak ma być.
A teraz czekam na wasze komentarze w ilości dużo :D :P
-Lise Lotte

4 komentarze:

  1. Ja bym za nich nie zapłaciła... Izzy naiwniak.! Nie mam weny do tego komentarza, więc pozwól, że będę pieprzyć bardziej od rzeczy niż zwykle. Tak więc zaczynam:
    Gdzie jest Palec.? Ja chce palca bo go dawno nie było i się stęskniłam za tym kocurkiem :]
    Policjanta z lukrem na ryju też nie ma... to oznacza jedno... Zeżarł za dużo pączusi i go rozje... rozsadziło znaczy się. Nie będę płacić żadnej śwince, a tak na marginesie, to od wczoraj oduczam się przeklinania ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Izzy ich wychowuje jak dzieci normalnie xD Ale jeśli ktokolwiek poza nim kiedykolwiek zapłaci Betty-Lue to... No, nawet nie wiem co i nie opłaca mi się nic wymyślać gdyż zwyczajnie za mało prawdopodobna jest taka ewentualność.
    Axl ma białe kozaczki?^^ U mnie w szkole taka akcja była, że jedna matematyczna całe życie w białych kozaczkach chodziła, to jej na koniec roku podarowali takie kozaczki opatrzone napisem "Białe kozaczki to nie buty, to styl życia" xD
    Uwielbiam te kulturalne wypowiedzi Briana :P Zajebiaście kontrastują z tą łaciną w pozostałych fragmentach xD A w ogóle to szukam rymu do tej durnej autonomii, ale nic mi do głowy nie przychodzi...

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh, hej! Czemu wywód o nadwyrężonych odcinkach lędźwiowych Briana Maya został tak brutalnie i jakże niekulturalnie przerwany, bluźniąc i przecząc wszelkim zasadom moralności i etyki? Nie zgadzam się z takimi plugawymi zagrywkami i żądam rozwinięcia tematu! KUŹWA! Dosyć kulturki, jedziem po mojemu!
    Czuję, że Betty-Lue będzie najbardziej niedożywioną świnią pod Podgrzałkiem ^^ Prawdopodobieństwo, ze ktoś z wyjątkiem Stradlina będzie ładował w nią kasę jest wręcz ujemne (tak... zrobiłam rachunek prawdopodobieństwa razem z moimi sługusami i psem-suką w ciąży). Czyli, ze wybór padł na tęczowy rower, jednak? A tak się biedak głowił, łamał...
    Axl wyszedł z pokoju? o.O Czy może wszyscy zamieszkali w lokum Slasha i Axla? A może wszyscy przebili ściany i są jak wielka rodzina? xD
    Takie jeszcze jedno pytanko: Skąd May zna przeboje Arki Noego, kuźwa?!
    I mam kolejną teorię spiskową... Ten kto oznaczył jokery jest prawdopodobnym mordercą! Bo kto inny wpadłby na tak szatański i okrutny pomysł?! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no zajebioza do kwadratu, a tych co się ponad tym komentarzem znajdują, tak tych co się czepiają to nawet nie słuchaj :D Zajebiście mi się to podoba :D

    OdpowiedzUsuń

A może by tak komentarz? Chociaż kropeczkę, co? Więcej motywacji, to w końcu więcej rozdziałów ;__;