„AKCJA: BRIAN”
- Mów, kurwa! Gdzie ona jest?!
- Przecież mówię panu, że nie mam pojęcia. Ja w ogóle nie miałem okazji poznać tej uroczej damy. Sądzę, że to wielka szkoda, jednakże... – mężczyzna w czarnym płaszczu przerwał mu.
- Kurwaaa! Nie możesz mówić normalnie?! Ty jesteś jakiś pojebany! – wymachiwał swoimi dość umięśnionymi łapami nad głową. – Skoro nie znasz jej, to przynajmniej powiedz gdzie ON jest, do cholery!
- Kiedy ja naprawdę nie wiem. Nie mam w zwyczaju kłamać, nawet obcym ludziom. – Zaakcentował mocniej dwa ostatnie słowa. „Zapłaszczowany” wyczuł aluzję.
- Nie ma szans, kurwa. Nie pokażę ci się.
- Wnioskuję z tego, że muszę pana skądś znać. Rzeczywiście, głos wydaje mi się znajomy. Czy mógłbym jednak dowiedzieć się, po co przetrzymuje mnie pan tutaj? Rozumiem oczywiście, że chce pan pozyskać ode mnie pewne informacje, jednak powtarzam panu po raz kolejny, że nie wiem, gdzie oni są.
- ONI?!?!?!?! To oni są gdzieś RAZEM!??! – wrzasnął przeraźliwie i kopnął pustą puszkę, leżącą na podłodze. Ta odskoczyła na drugi koniec pomieszczenia, gdzie upadła z głośnym brzękiem. – KURWA MAĆ!! – dodał po chwili. – Myślałem, że to już dawno się skończyło... – mruknął do siebie, po czym wrzasnął: „AHA!!” i wybiegł.
- O rany... I co ja teraz zrobię? – westchnął Brian. – Gdybym chociaż miał co poczytać... Chwila... Na tamtej puszcze na pewno był skład produktu. – powiedział, po czym spróbował przesunąć się razem z krzesłem, do którego był przywiązany w miejsce, gdzie leżał zgnieciony kawałek metalu.
- Przecież mówię panu, że nie mam pojęcia. Ja w ogóle nie miałem okazji poznać tej uroczej damy. Sądzę, że to wielka szkoda, jednakże... – mężczyzna w czarnym płaszczu przerwał mu.
- Kurwaaa! Nie możesz mówić normalnie?! Ty jesteś jakiś pojebany! – wymachiwał swoimi dość umięśnionymi łapami nad głową. – Skoro nie znasz jej, to przynajmniej powiedz gdzie ON jest, do cholery!
- Kiedy ja naprawdę nie wiem. Nie mam w zwyczaju kłamać, nawet obcym ludziom. – Zaakcentował mocniej dwa ostatnie słowa. „Zapłaszczowany” wyczuł aluzję.
- Nie ma szans, kurwa. Nie pokażę ci się.
- Wnioskuję z tego, że muszę pana skądś znać. Rzeczywiście, głos wydaje mi się znajomy. Czy mógłbym jednak dowiedzieć się, po co przetrzymuje mnie pan tutaj? Rozumiem oczywiście, że chce pan pozyskać ode mnie pewne informacje, jednak powtarzam panu po raz kolejny, że nie wiem, gdzie oni są.
- ONI?!?!?!?! To oni są gdzieś RAZEM!??! – wrzasnął przeraźliwie i kopnął pustą puszkę, leżącą na podłodze. Ta odskoczyła na drugi koniec pomieszczenia, gdzie upadła z głośnym brzękiem. – KURWA MAĆ!! – dodał po chwili. – Myślałem, że to już dawno się skończyło... – mruknął do siebie, po czym wrzasnął: „AHA!!” i wybiegł.
- O rany... I co ja teraz zrobię? – westchnął Brian. – Gdybym chociaż miał co poczytać... Chwila... Na tamtej puszcze na pewno był skład produktu. – powiedział, po czym spróbował przesunąć się razem z krzesłem, do którego był przywiązany w miejsce, gdzie leżał zgnieciony kawałek metalu.
***
- No i co, panie skurwielu Adler?! – powiedziała Ellie
podnosząc dopiero co ockniętego blondyna za resztkę włosów, jakie mu zostały,
po mimowolnym obcięciu. – Co za zbieg okoliczności, że się tu spotykamy...
- Co ty pierdolisz, kobieto?! – chłopak próbował się bronić – Ja ciebie pierwszy raz na oczy, kurwa, widzę. Chociaż w sumie, miło poznać. –Dodał po chwili unosząc brew.
- No nie! Co za tupet! – Dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głową. – Trochę się zmieniłeś, ale nasłuchałam się dużo o tobie. I widzę, że póki co, to głównie prawda. Erotoman, alkoholik... – wyliczała, potrząsając jego blond główką. – pewnie nawet nie masz pracy i opierdalasz się całymi dniami za pieniądze podatników... – znowu zaczynała się nakręcać, ale na szczęście jej przerwał.
- Eeej... jak to pracy nie mam?! Ja gram w najlepszym zespole na świecie, kurwa mać! – Prychnęła i puściła jego włosy, czego skutkiem było przyjebanie przez jego zacną twarz w podłogę.
- Dobra dobra, a teraz mi powiedz z łaski swojej Steveńku kochany, czemu DO KURWY NĘDZY żyjesz, skoro własnoręcznie zajebałam cię siekierą?!
- Co ty pierdolisz, kobieto?! – chłopak próbował się bronić – Ja ciebie pierwszy raz na oczy, kurwa, widzę. Chociaż w sumie, miło poznać. –Dodał po chwili unosząc brew.
- No nie! Co za tupet! – Dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głową. – Trochę się zmieniłeś, ale nasłuchałam się dużo o tobie. I widzę, że póki co, to głównie prawda. Erotoman, alkoholik... – wyliczała, potrząsając jego blond główką. – pewnie nawet nie masz pracy i opierdalasz się całymi dniami za pieniądze podatników... – znowu zaczynała się nakręcać, ale na szczęście jej przerwał.
- Eeej... jak to pracy nie mam?! Ja gram w najlepszym zespole na świecie, kurwa mać! – Prychnęła i puściła jego włosy, czego skutkiem było przyjebanie przez jego zacną twarz w podłogę.
- Dobra dobra, a teraz mi powiedz z łaski swojej Steveńku kochany, czemu DO KURWY NĘDZY żyjesz, skoro własnoręcznie zajebałam cię siekierą?!
***
- Ty też twierdzisz, że nie masz z tym wszystkim nic
wspólnego... Stradlin? – powiedział grubas zaglądając w raport leżący przed nim
na stole.
- Tak. Ja też twierdzę, że nie mam z tym nic wspólnego. Co więcej, ja twierdzę, że jedynym z mieszkańców naszego domu, który MA z tym coś wspólnego jest Duff McKagan. No, bo to w końcu była JEGO... hmm... dziewczyna.
- On twierdzi, że byłeś o nią zazdrosny. Mogłeś zabić ją, żeby nie patrzeć jak spotyka się z twoim przyjacielem. Nie takie rzeczy już widziałem... – stwierdził policjant zadowolonym z siebie tonem, ścierając z twarzy resztki lukru.
- Nie o nią, tylko o NIEGO, jak już słuchacie tego tępaka... – odpowiedział mu na to Izzy tonem typu „dlaczego, kurwa, ja?!”
- Ah... Hmm... no tak... W każdym razie miałeś motyw. – Chrząknął zakłopotany Pączkolub. Izzy walnął się dłonią czoło (czyt. zrobił fejspalma).
- Tak. Ja też twierdzę, że nie mam z tym nic wspólnego. Co więcej, ja twierdzę, że jedynym z mieszkańców naszego domu, który MA z tym coś wspólnego jest Duff McKagan. No, bo to w końcu była JEGO... hmm... dziewczyna.
- On twierdzi, że byłeś o nią zazdrosny. Mogłeś zabić ją, żeby nie patrzeć jak spotyka się z twoim przyjacielem. Nie takie rzeczy już widziałem... – stwierdził policjant zadowolonym z siebie tonem, ścierając z twarzy resztki lukru.
- Nie o nią, tylko o NIEGO, jak już słuchacie tego tępaka... – odpowiedział mu na to Izzy tonem typu „dlaczego, kurwa, ja?!”
- Ah... Hmm... no tak... W każdym razie miałeś motyw. – Chrząknął zakłopotany Pączkolub. Izzy walnął się dłonią czoło (czyt. zrobił fejspalma).
***
„(...)Skład: woda, słód jęczmienny: pilzneński, karmelowy,
palony, naturalny miód, aromat naturalny, chmiel, drożdże, ekstrakt 15,5%, alk.
5,7%(...)” – czytał Brian. Puszkę trzymał między wyciągniętymi do przodu
stopami. Krzesło (a gitarzysta razem z nim) leżało pod ścianą przewrócone na
bok. Chłopak opierał głowę o zimną podłogę, ale na szczęście miał warstwę ochronną
w postaci swoich loczków. Zaczynał podejrzewać, że jest uzależniony od
czytania, bo tą etykietkę kończył już 48 raz. Nie mógł się opanować. Wstąpiły w
niego jakieś złe moce. Po pewnym czasie dzieje się tak z każdym, kto za dużo
czyta...(!)
***
- No cio tam, psinecki wy moje? Pyśne mlećko? Śmakuje wam,
cioo? – Slash znów szczerzył się do zwierzaczków. Karmił je już 6 raz tego
dnia. No, w końcu wyczytał w tej mądrej, starej książce, że małe szczeniaczki należy
często karmić świeżym mlekiem, żeby zastąpić im matkę. A Saul był przecież
teraz ich kochaną mamusią. – Mamusia waś kocha, cio? Tyje wam źreć daje! Jeście
trośkę i duzi urośniecie, kujwa! Więksi niś mamusia, ho ho ho! – zaczął głaskać i łaskotać
swoje pupilki, po czym pomiział je po noskach i rzucił pustą butelkę do swojego
pokoju (mieszkał tymczasowo u Axla, bo i tak go nie było, a musiał gdzieś
spać). Wydawało mu się, że coś usłyszał, ale zaraz przestał o tym myśleć.
Futrzaczki kompletnie go pochłaniały. – A ty cio się tak paciś, Palusiu? Chcieś
do mamusi? No to chodź tu do mnie, dziubaśku! No chodź! A mozie mamusia zagja
wam coś na gitazie? – zachichotał i odłożył Palca na ziemię. Wstał i chwycił
ukochany instrument. Uderzył w struny i zagrał... „Nightrain” (i śpiewał.
Serio... tym samym tonem. Musiało
być śmiesznie... ‘Jołdyd jajk e
fjejt tjejn, fjajin jajk en ejopjejn’ :3) ...Nie zdawał sobie sprawy z tego,
że od jakiegoś czasu, przez dziurę w ścianie obserwuje go (i słucha uważnie w nielicznych,
króciutkich przerwach między kolejnymi salwami przytłumionego śmiechu) Steven. W pewnym
momencie blondyn nie wytrzymał i wszedł do pokoju, po czym szturchnął Slash’a w
ramię.
- Hahaha.. Sta-ary... kurwa! Co ty tu, kurwa, odpierdalasz? Bawisz się ze zwierzątkami? – Hudson nawet nie próbował zaprzeczać, blondyn i tak wszystko już widział. Teraz pozostało mu tylko...
- Steeeven... Błagam, nie mów nikomu, kurwa mać! No... PROSZĘ...! Słyszałeś to, kurwa? POPROSIŁEM cię ŁADNIE! Teraz już nie możesz nic powiedzieć, BŁAGAM!! Przecież jak oni się dowiedzą, że mam tu szczeniaczki, to mi żyć nie dadzą, a...
- OK.
-Co?!
- No... OK... – Slash ze zdziwienia rozdziawił gębę. Dla odmiany, tym razem to Steven wzruszył ramionami. – W końcu zawdzięczam ci wolność, kurwa! A... – tu zrobił podstępną minę - mogę jednego dostać?
- CO!? Oooo nie!!! Ty też chcesz mi je odebrać?! – gitarzysta już sięgał po piłę łańcuchową, która wciąż leżała na podłodze, kiedy nagle Adler wskazał palcem na jednego ze szczeniaczków otwierając szeroko oczy.
- A... ty mówiłeś zdaje się, że to są, kurwa, SZCZENIACZKI!!
- No a co to, kurwa, są?! Małpy?! Ja pierdolę, co za tępy chuj...
- Ekhm... Slash... Bo ten tu – wskazał na rudego Palca – to chyba jest mały tygrys...
- Hahaha.. Sta-ary... kurwa! Co ty tu, kurwa, odpierdalasz? Bawisz się ze zwierzątkami? – Hudson nawet nie próbował zaprzeczać, blondyn i tak wszystko już widział. Teraz pozostało mu tylko...
- Steeeven... Błagam, nie mów nikomu, kurwa mać! No... PROSZĘ...! Słyszałeś to, kurwa? POPROSIŁEM cię ŁADNIE! Teraz już nie możesz nic powiedzieć, BŁAGAM!! Przecież jak oni się dowiedzą, że mam tu szczeniaczki, to mi żyć nie dadzą, a...
- OK.
-Co?!
- No... OK... – Slash ze zdziwienia rozdziawił gębę. Dla odmiany, tym razem to Steven wzruszył ramionami. – W końcu zawdzięczam ci wolność, kurwa! A... – tu zrobił podstępną minę - mogę jednego dostać?
- CO!? Oooo nie!!! Ty też chcesz mi je odebrać?! – gitarzysta już sięgał po piłę łańcuchową, która wciąż leżała na podłodze, kiedy nagle Adler wskazał palcem na jednego ze szczeniaczków otwierając szeroko oczy.
- A... ty mówiłeś zdaje się, że to są, kurwa, SZCZENIACZKI!!
- No a co to, kurwa, są?! Małpy?! Ja pierdolę, co za tępy chuj...
- Ekhm... Slash... Bo ten tu – wskazał na rudego Palca – to chyba jest mały tygrys...
Aaaaa.! Diabole.! Paczaj no tam ino.! mamy rudego palca kotka-tygrska.! ;D jaki ja mam zaciesz teraz na ryju to się w pale nie mieści .! xD
OdpowiedzUsuńA Ty... Tak do ciebie mówię autorko.! Spróbujesz nam odebrać kotka-tygryska to ja wiem gdzie cię szukać... Zajebie cię w tedy.!
Mają mieszkać z tym wielkim bydlęciem w domu ;D w końcu to tylko fikcja, a wyobraź sobie jak taki kotek-tygrysek, a raczej kocur-tygrusor miażdży swoją masą ciała takiego Slash'a i zalizuje na śmierć ;D boski widok :]
No właśnie pacze i niedowidzę! xD Taaak! Idzie komentarz! ^^
UsuńKocham Briana! Taki inteligent, że szok ze stresem, normalnie. I jeszcze to czytanie składu piwa... Padłam!
Ej! A co tej całej Ellie zaszkodził Adler? Przeca to grzeczny chłopak jest! Nie jego wina, że Roger lubi sobie w dziewczynach przebierać, a ta się na niego z łapami rzuca.
Już widzę zeznającego Izzy'ego i jego fejs xD Kurde... Policjant się wytarł. Mój żywot stracił sens ;/ MATKO! Ja też dużo czytam i ostatnio ogarniałam skład płynu do płukania, jak się chowałam przed kuzynką w łazience. KONIEC ZE MNĄ!
Jaki pokorny Slash ;D 'Poprosiłem cię ŁADNIE!' Co za łaska ;) Saul Hudson zniża się do ładnego proszenia, nie może być xD MAMUSIA! Umarłam...
Nightrain w słitaśnym wykonaniu... Kusi ;> Warto spróbować ;)
A propos Slasha i wielkiego koteczka - tygryska, to będzie mniej więcej tak: Chodź do mamusi kotecku! JEB! I tym sposobem Hudson leży i się wykrwawia... Ciężkie te uroki macierzyństwa xD
Ojaaa.. dlaczego Pan-Ulubiony-Policjant-Z-Lukrem-Na-Ryju wytarł ryj .? T___T
OdpowiedzUsuńa więc to Ellie zabiła. Sauluś jest taki uroczy przy tych swoich słodkich mordeczkach~
SKĄD WŚRÓD SZCZENIACZKÓW MAŁE TYGRYSIĄTKO .? *___*
chociaż nie, tu wszystko jest możliwe >D
Kocham cię! ale kurde bez przesady, bo jak to tak że wchodzę na bloga na 5 minut zobaczyc jak bardzo jest rzeczony blog zarypisty i się nie mogę oderwac do momentu przeczytania WSZYSTKICH notek? btw masz niezle tempo dodawania^^ to jest po prostu tak bardzo mega ze az nie umiem tego opisac. albo umiem ale mam wakacje i nie chce mi sie wysilac mozgu xd rozwalil mnie ten blog calkowicie, od pseudoporządku w pokoju axla (az sie zaczelam zastanawiac czy naprawde jestem az tak bardzo nienormalna skoro trzymam łom koło łóżka) przez 'dziubaski' slasha i na akcji w ogóle kończąc xd i jeszcze duff mdlejący co chwila, steven z obsesją na punkcie swojej fryzury... i izzy taki opanowany (jakim cudem? doprawdy, niebywala odpornoscią wykazuje sie ten człowiek). A nawet jeszcze nie wspomnialam o pozostalych, ktorych od dzisiaj tez juz darzę miloscią xd briana szczególnie, bliskiego memu sercu ze względu na miłosc do literek :p
OdpowiedzUsuńa w ogóle to musiałam specjalnie konto założyć zeby móc dodac ten komentarz xd widzisz, jak bardzo bylam zdesperowana?^^