No to macie pewien przedsmak nowego opowiadania. Będzie się nazywać "Nightrain" Hurra! Rozdziały chyba będę pisać czyimiś oczami. A raczej z czyjejś perspektywy. Whatever... W każdym razie, planuję w tym potem rozwinąć jakąś akcję, więc się nie bójcie xD Nie będzie takie nudne (chyba) jak to tutaj na dole.
PROLOG,
CZYLI O CHŁOPAKACH SPOD MONOPOLOWEGO
CZYLI O CHŁOPAKACH SPOD MONOPOLOWEGO
- Eeeej ty! Gdzie się tu, kurwa, pchasz, blond szczotko do
klopa, kurwa, co?! To jest MOJE, kurwa, miejsce!! ...No i co się gapisz?!
Wypierdalać mi stąd! A kyyysz!! – Wściekły chłopak zamachał rękami, jakby
odpędzał się od stada wyjątkowo natrętnych pszczół-mutantów.
- Ale ja tu byłem pierwszy! I mnie nie obrażaj, bo ci tak mordę obiję, że cię własne lustro nie pozna!
- Jak tu pierwszy, kurwa, byłeś, skoro ja tu, kurwa, cały czas siedzę, co?!
- No bo ja po winko poszłem do innego sklepu, bo tu jest drogo w chuj i po drodze troszkę sobie zabalowałem w jakimś klubie. Ale to wczoraj było chyba, bo jeszcze było słońce, o tam! – Odpowiedział blondyn pokazując dość rozchwianym palcem przyczepionym do reszty dość rozchwianej ręki, przyczepionej do reszty dość rozchwianego ciała, na niebo.
- Taa... to mówisz, kurwa, że masz coś do picia?
- Taa... to mówisz, kurwa, że masz coś do picia? – powtórzył.
- Ja pierdolę... skąd ty się, kurwa, urwałeś, co? Odpowiesz mi, kurwa, czy mam cię przedstawić mojej pięści, kurwa?
- Ej, a ty jesteś gangsterem? Bo ja to nie rozmawiam z gangsterami, bo... – tu ściszył głos do szeptu i pochylił głowę w stronę swojego rozmówcy, rzucając na boki niespokojne spojrzenia. - ...oni się strzelają! No, serio – cały czas szeptał – mówię ci! Oni noszą pistolety, takie prawdziwe, jak na filmach! I oni nimi strzelają! Tak: PIF, PAF, PIF!!! – teraz z kolei zaczął krzyczeć i udawać, że strzela. – No nie śmiej się!! Sam widziałem na filmie! PIF, PAF, CIACH, ŁUP!!! ...CZEMU TY SIĘ ŚMIEJESZ?!?! – Złapał chłopaka za ramiona i zaczął nim energicznie potrząsać.
- Ty jesteś pojebany, kurwa! – uśmiechnął się potrząsany.
- Nieprawda! – zaperzył się ten drugi, siadając w końcu na resztkach ławeczki i krzyżując ręce na piersiach.
- Okej, niech ci, kurwa, będzie. To co? Podzielisz się, kurwa?
- Ale, że co? – Chłopak zamrugał parę razy oczami. – Pan mówi do mnie? Może przejdziemy na ty? – wyciągnął w jego stronę dłoń, o pomalowanych na jasny błękit, obgryzionych paznokciach i zatrzepotał rzęsami.
- Niech ci będzie, blondasku. Ale potem się podzielisz? – Ponieważ nie doczekał się odpowiedzi, westchnął i uścisnął sterczącą mu przed twarzą rękę. – Saul jestem. Dla przyjaciół Slash.
- Duff. – odpowiedział poważnym tonem blondyn. – Dla przyjaciół Duff. – wyciągnął z kieszeni bluzy szklaną butelkę. – Patrz! To jest Nitro. Znalazłem w tym sklepie za rogiem! – w jego głosie wyraźnie pobrzmiewała duma. – I ma dużo procent, o tu pisze!
- To jest Ni-ght-rain... – odszyfrował Hudson. – Chyba wcześniej nie piłem, ale może być... – Wziął sporego łyka i podał flaszkę nowo poznanemu koledze. Ten przyssał się do niej i ta po chwili była już pusta.
- Ej, Slashu... ty też poczułeś się tak jakoś... dziwnie...?
- No... to na pewno jest zwykłe wino? Bo jakoś tak...
- O mamciu! A co jeśli tam były zarodki kosmitów i teraz właśnie wyżerają nam wnętrzności, żeby przejąć kontrolę nad naszymi ciałami?! – wrzasnął przerażony tą perspektywą Duff łapiąc się za głowę. Saul parsknął śmiechem, ale przestało mu być do śmiechu, kiedy zaczął czuć mrowienie w stopach...
- Ale ja tu byłem pierwszy! I mnie nie obrażaj, bo ci tak mordę obiję, że cię własne lustro nie pozna!
- Jak tu pierwszy, kurwa, byłeś, skoro ja tu, kurwa, cały czas siedzę, co?!
- No bo ja po winko poszłem do innego sklepu, bo tu jest drogo w chuj i po drodze troszkę sobie zabalowałem w jakimś klubie. Ale to wczoraj było chyba, bo jeszcze było słońce, o tam! – Odpowiedział blondyn pokazując dość rozchwianym palcem przyczepionym do reszty dość rozchwianej ręki, przyczepionej do reszty dość rozchwianego ciała, na niebo.
- Taa... to mówisz, kurwa, że masz coś do picia?
- Taa... to mówisz, kurwa, że masz coś do picia? – powtórzył.
- Ja pierdolę... skąd ty się, kurwa, urwałeś, co? Odpowiesz mi, kurwa, czy mam cię przedstawić mojej pięści, kurwa?
- Ej, a ty jesteś gangsterem? Bo ja to nie rozmawiam z gangsterami, bo... – tu ściszył głos do szeptu i pochylił głowę w stronę swojego rozmówcy, rzucając na boki niespokojne spojrzenia. - ...oni się strzelają! No, serio – cały czas szeptał – mówię ci! Oni noszą pistolety, takie prawdziwe, jak na filmach! I oni nimi strzelają! Tak: PIF, PAF, PIF!!! – teraz z kolei zaczął krzyczeć i udawać, że strzela. – No nie śmiej się!! Sam widziałem na filmie! PIF, PAF, CIACH, ŁUP!!! ...CZEMU TY SIĘ ŚMIEJESZ?!?! – Złapał chłopaka za ramiona i zaczął nim energicznie potrząsać.
- Ty jesteś pojebany, kurwa! – uśmiechnął się potrząsany.
- Nieprawda! – zaperzył się ten drugi, siadając w końcu na resztkach ławeczki i krzyżując ręce na piersiach.
- Okej, niech ci, kurwa, będzie. To co? Podzielisz się, kurwa?
- Ale, że co? – Chłopak zamrugał parę razy oczami. – Pan mówi do mnie? Może przejdziemy na ty? – wyciągnął w jego stronę dłoń, o pomalowanych na jasny błękit, obgryzionych paznokciach i zatrzepotał rzęsami.
- Niech ci będzie, blondasku. Ale potem się podzielisz? – Ponieważ nie doczekał się odpowiedzi, westchnął i uścisnął sterczącą mu przed twarzą rękę. – Saul jestem. Dla przyjaciół Slash.
- Duff. – odpowiedział poważnym tonem blondyn. – Dla przyjaciół Duff. – wyciągnął z kieszeni bluzy szklaną butelkę. – Patrz! To jest Nitro. Znalazłem w tym sklepie za rogiem! – w jego głosie wyraźnie pobrzmiewała duma. – I ma dużo procent, o tu pisze!
- To jest Ni-ght-rain... – odszyfrował Hudson. – Chyba wcześniej nie piłem, ale może być... – Wziął sporego łyka i podał flaszkę nowo poznanemu koledze. Ten przyssał się do niej i ta po chwili była już pusta.
- Ej, Slashu... ty też poczułeś się tak jakoś... dziwnie...?
- No... to na pewno jest zwykłe wino? Bo jakoś tak...
- O mamciu! A co jeśli tam były zarodki kosmitów i teraz właśnie wyżerają nam wnętrzności, żeby przejąć kontrolę nad naszymi ciałami?! – wrzasnął przerażony tą perspektywą Duff łapiąc się za głowę. Saul parsknął śmiechem, ale przestało mu być do śmiechu, kiedy zaczął czuć mrowienie w stopach...
Boże! Oni się strzelają pif-paf?! o.O No gdyby Duff mi nie powiedział, to bym nie wiedziała! Widzę schizę i uwierz, że schizy się najlepiej pisze ;D Będzie Palec, prawda? I już nawet się pojawił jako rozchwiany palec rozchwianej ręki przyczepionej do rozchwianego ciała xD Widzisz? Jak ja i Puszak coś wymyślimy, to zostaje na wieki xDD
OdpowiedzUsuńOczywiście, Slash kulturalny, posługujący się kwiecistym językiem dżentelmen, a jakże!
Myślisz, że kosmici rozprują Duffa i wyjdzie, że ich urodził? Pewnie po wyglądzie nikt się nie zorientuje, podobne ufoki do taty będą :D No nic... cokolwiek się nie urodzi, to trzeba wychować... Lajf is brutal, kuźwa!
Schiza? no co ty... xd rozmowa albo wlasciwie "rozmowa" pod monopolowym to cos pieknego xd takie zyciowe bardzo^^
OdpowiedzUsuńno coz, takie sa skutki chlania wina za dolara xd zarodki kosmitow to nie najgorsze co moglo ich spotkac... chyba
A przy tych konspiracyjnych szeptach Duffa o gangesterach to myslalam ze padne i sie nie podniose :p
no, ogolnie wybitne, no
Miał... być... nasz.... PALEC KURWA.! -.-" łer is palec.?! Czeba wyruszyć na poszukiwania do zoo;D chociaż nie... nie chce mi się... za duża kolejka ;P
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja zauważyłam "poszłem" zamiast "poszedłem" 0.o Jestem pewna iż to specjalnie.! ;D
Oczywiście, że specjalnie! Chyba mnie nie podejrzewasz o taki elementarny błąd? xD Szczególnie, że gupi Word mi to zmieniał 15 razy, zanim mi się udało napisać tak, jak chciałam... ;D A palec jeszcze będzie, nie martw się :D
UsuńHuahuahua, Duff jest genialny XD gangsterzy strzelający się tak PIF-PAF-CIACH. to starszne ogólnie, nie wychodzę już z domu O.O albo.. albo jednak wychodzę.
OdpowiedzUsuńzarodki kosmitów w stopach Slasha .?! U_U
miło mi słyszeć,że zostałam polecona przez Puszaka ;D. Ale pewnie, że możesz ^^. A co Twego zacnego bloga, to wszystko muszę nadrobić od początku :), ale dziś już nie dam rady..padam z nóg ;P. Tak, a nasza Blondi..hahaha, kto wie?! :D
OdpowiedzUsuńI już po prologu można wywnioskować, żeto nie jest normalne opowiadanie...
OdpowiedzUsuń