PIERWSZY
CZYLI O KRÓLEWNIE I O DIECIE
CZYLI O KRÓLEWNIE I O DIECIE
[SLASH]
- Była sobie kiedyś, kurwa, za siedmioma górami, za siedmioma
bagnami, za siedmioma budkami z kebabem, kurwa... – co tam było do cholery?! – hmm...
ta, no... królewna! – Buahaha! Tego się na pewno nie spodziewał! Ale ja jednak UMIEM
opowiadać bajki, a co! – I ta królewna... eee.... kurwa, no... i ona właśnie...
- Slash, czy ty aby NA PEWNO pamiętasz jak to było? – ten to, kurwa, wszystko potrafi zepsuć... Nie dość, że mu bajki opowiadam, to on jeszcze narzeka. Chuj jebany, kurwa jego mać! No i masz, kurwa! Teraz to już się zupełnie rozproszyłem!
- Oczywiście, że pamiętam. Ta królewna mieszkała w takiej zakurwiście ogromnej wieży, a razem z nią siedem tych, no... tych takich małych, kurwa!
- Szczurów?! – Ja pierdolę, co za kretyn... Aha! Jestem geniuszem!
- Ale ty jesteś, kurwa, głupi! Nie będę opowiadał bajek takiemu tępemu chujowi! – Jestem zajebiście genialny! Ahaaa! Niech się jebie! Całe szczęście, że jest takim idiotą, bo i tak nie mam pojęcia, jak to było dalej. Właśnie zacząłem rozmyślać nad tym, jak bardzo głupim można być (a spotkałem już duuużo głupich ludzi, choć z tym, który teraz leżał na mojej kanapie mało kto mógłby się równać), kiedy coś mięciutkiego musnęło mnie po plecach. O-oł. Tylko nie...
-Ałaaa... – No tak... chyba o czymś zapomniałem. A konkretnie, to o wielkim rudym bydlaku, który zwał się był Palec, i który mieszkał ze mną i tym blondasem, który właśnie spokojnie popijał koktajl. Skąd on go wytrzasnął? Nie mam, kurwa, pojęcia. Zresztą, odkąd się tu wprowadził, to jakoś zawsze pełno było wszędzie jakiejś zdrowej żywności: owoce, warzywa, wódka, wszelka zielenina, ZIEMNIAKI były nawet! Ja tam nie miałem nic przeciw temu. Przynajmniej było co jeść. Jedyne co mi się nie podobało w tym wszystkim to to, że oprócz znoszenia do domu żarcia, on je też próbował GOTOWAĆ! Fuuuj! Już mi w gardle staje, jak sobie przypomnę sałatkę owocową, co mi zaserwował ostatnio. No bo gotowane jabłka to jeszcze można zjeść, ale gotowany ARBUZ... Cóż... to chyba nie jest coś za czym przepadam. Palec chyba też nie za bardzo. A propos palca, chyba właśnie zdrapał mi trochę skóry z pleców. Ale to przecież nie jego wina! Jeszcze po prostu nie przywykł do tego, że jest taki silny! On sobie z tego nie zdaje sprawy! Przecież dopiero co był maleńkim szczeniaczkiem. No, znaczy... maleńkim tygrysiątkiem. Kurwa, boli! Chyba muszę coś z nim jednak zrobić...
- Slash, czy ty aby NA PEWNO pamiętasz jak to było? – ten to, kurwa, wszystko potrafi zepsuć... Nie dość, że mu bajki opowiadam, to on jeszcze narzeka. Chuj jebany, kurwa jego mać! No i masz, kurwa! Teraz to już się zupełnie rozproszyłem!
- Oczywiście, że pamiętam. Ta królewna mieszkała w takiej zakurwiście ogromnej wieży, a razem z nią siedem tych, no... tych takich małych, kurwa!
- Szczurów?! – Ja pierdolę, co za kretyn... Aha! Jestem geniuszem!
- Ale ty jesteś, kurwa, głupi! Nie będę opowiadał bajek takiemu tępemu chujowi! – Jestem zajebiście genialny! Ahaaa! Niech się jebie! Całe szczęście, że jest takim idiotą, bo i tak nie mam pojęcia, jak to było dalej. Właśnie zacząłem rozmyślać nad tym, jak bardzo głupim można być (a spotkałem już duuużo głupich ludzi, choć z tym, który teraz leżał na mojej kanapie mało kto mógłby się równać), kiedy coś mięciutkiego musnęło mnie po plecach. O-oł. Tylko nie...
-Ałaaa... – No tak... chyba o czymś zapomniałem. A konkretnie, to o wielkim rudym bydlaku, który zwał się był Palec, i który mieszkał ze mną i tym blondasem, który właśnie spokojnie popijał koktajl. Skąd on go wytrzasnął? Nie mam, kurwa, pojęcia. Zresztą, odkąd się tu wprowadził, to jakoś zawsze pełno było wszędzie jakiejś zdrowej żywności: owoce, warzywa, wódka, wszelka zielenina, ZIEMNIAKI były nawet! Ja tam nie miałem nic przeciw temu. Przynajmniej było co jeść. Jedyne co mi się nie podobało w tym wszystkim to to, że oprócz znoszenia do domu żarcia, on je też próbował GOTOWAĆ! Fuuuj! Już mi w gardle staje, jak sobie przypomnę sałatkę owocową, co mi zaserwował ostatnio. No bo gotowane jabłka to jeszcze można zjeść, ale gotowany ARBUZ... Cóż... to chyba nie jest coś za czym przepadam. Palec chyba też nie za bardzo. A propos palca, chyba właśnie zdrapał mi trochę skóry z pleców. Ale to przecież nie jego wina! Jeszcze po prostu nie przywykł do tego, że jest taki silny! On sobie z tego nie zdaje sprawy! Przecież dopiero co był maleńkim szczeniaczkiem. No, znaczy... maleńkim tygrysiątkiem. Kurwa, boli! Chyba muszę coś z nim jednak zrobić...
[DUFF]
Brr... Znowu to zwierzę się przypałętało. Jak Slash może
trzymać w domu coś takiego?! I to w sumie w NASZYM domu, bo ja tu też mieszkam
w końcu. O niee... I jeszcze do mnie przylazł... Może lepiej udawać martwego?
Niee... I tak już widział, że piłem koktajl. Trupy nie piją koktajlu. Jak już,
to krew niewinnych dziewic. A nie, to wampiry. Ale tu tak czy siak nie ma
żadnych dziewic, więc nic straconego. Dobra, napiję się jeszcze raz. I tak nic
mi już nie pomoże. Omnomnom. Pyszne to! Niby to tylko tanie winko i trochę
rozmamłanych bananów, ale taki prosty posiłek nie zawsze jest zły. Rzygać mi
się chce, jak Hudson gada z tym przerośniętym kocurem. Jakby to jakieś jego
dziecko było. Choć w sumie nie. Do dziecka by tak nie mówił. Ha! Już to
widzę... „Zapieprzaj mi do sklepu po whisky, mały skurwysynu!” A zaraz potem
coś takiego jak działo się teraz...
- A ty cio Palusiu? Wieś, zie mi tu źlobiłeś kuku? Na plećkach! Bzidki Palusiek! Mamusia się pogniewa na ciebie! – Argh! Szlag mnie trafia!
- Wiesz co Saul? Czasem to mam ochotę, żeby tą twoją pomarańczową wywłokę porwało UFO i...
- Nie mów tak chuju! – Jaaacie! Nawet mi nie da dokończyć, kurde! Od razu się z łapami rzuca! No i już się miałem właśnie obrazić, a tu nagle jak nie rozwali pół sufitu! I jedyne co zobaczyłem, to takie niebieskie światło zamigało i nagle już nie było tej kupy futra (znaczy mowa tu o tygrysie).
- Łaaaał! – To było jedyne, co udało mi się powiedzieć. Ale się cieszyłem! Łuhuu! Nie ma już tygrysa, nie ma już tygrysa, nie ma już... - Khlhkhkll... – to chyba Slash zaczął mnie dusić. Na pewno on, bo kto inny?
- Coś ty, kurwa, zrobił?! Oddawaj mi tu Palca, bo cię zajebię!! – uhu.... chyba jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś tak darł ryja. A nie, raz widziałem w klubie taki zespół i tam śpiewał taki mały rudzielec. Nawet fajne to było, choć gitarzystę mieli jakiegoś dupiatego. Zresztą co ja miałem do tego głupiego zwierzaka? To, że akurat marzenia czasem się spełniają, to nie moja wina! Ała, trochę mnie już uwierało w szyję. A znana jest tylko jedna forma obrony przed tym człowiekiem z pudlem zamiast głowy. ŁASKOTKI!!! Kili, kili, kili!! Uups, chyba go to jeszcze bardziej wkurzyło...
- A ty cio Palusiu? Wieś, zie mi tu źlobiłeś kuku? Na plećkach! Bzidki Palusiek! Mamusia się pogniewa na ciebie! – Argh! Szlag mnie trafia!
- Wiesz co Saul? Czasem to mam ochotę, żeby tą twoją pomarańczową wywłokę porwało UFO i...
- Nie mów tak chuju! – Jaaacie! Nawet mi nie da dokończyć, kurde! Od razu się z łapami rzuca! No i już się miałem właśnie obrazić, a tu nagle jak nie rozwali pół sufitu! I jedyne co zobaczyłem, to takie niebieskie światło zamigało i nagle już nie było tej kupy futra (znaczy mowa tu o tygrysie).
- Łaaaał! – To było jedyne, co udało mi się powiedzieć. Ale się cieszyłem! Łuhuu! Nie ma już tygrysa, nie ma już tygrysa, nie ma już... - Khlhkhkll... – to chyba Slash zaczął mnie dusić. Na pewno on, bo kto inny?
- Coś ty, kurwa, zrobił?! Oddawaj mi tu Palca, bo cię zajebię!! – uhu.... chyba jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś tak darł ryja. A nie, raz widziałem w klubie taki zespół i tam śpiewał taki mały rudzielec. Nawet fajne to było, choć gitarzystę mieli jakiegoś dupiatego. Zresztą co ja miałem do tego głupiego zwierzaka? To, że akurat marzenia czasem się spełniają, to nie moja wina! Ała, trochę mnie już uwierało w szyję. A znana jest tylko jedna forma obrony przed tym człowiekiem z pudlem zamiast głowy. ŁASKOTKI!!! Kili, kili, kili!! Uups, chyba go to jeszcze bardziej wkurzyło...
Zgiń.! Umrzyj.! Przepadnij.! Niech cię hades pochłonie.! Cierp.! Błagaj o litość.! Jak mogłaś to zrobić.! Diabele.! Szerzmy mord.!
OdpowiedzUsuńMałe, zielone dzieci Duffa porwały Palca? Wiedz, że moi ludzie, o których to ostatnio rozmawiałyśmy (tak, marudna, pso-suka, alkoholiczka w ciąży też) idą pomścić tę jakże bolesną utratę!
OdpowiedzUsuńA ja idę z nimi, a co! Zadźgam cyrklem, a potem wystrzelę się w kosmos z marudną pso-suką i odnajdziemy Palca, który będzie mógł do woli patrzeć, jak twe truchło dryfuje w częściach po rzece... Buhahahahaha! NIE MARTW SIĘ, PALEC! JA CIĘ URATUJĘ!
O Palcu to ja się rozpisywać nie będę, bo obrończynie to on już ma. Najlepsze chyba jakie tylko mógłby mieć *^*
OdpowiedzUsuńJa jestem fanką Duffa, jego myślenia, jego dzieci, jego pomysłów, jego obrażania i w ogóle. A opowiadanie bajki przez Saula było zakurwiście urocze *W*
Wyczuwam przyjemność, bo tanie wino i trochę rozmamłanych bananów. Zacny blondas~
NO I MAŁY RUDZIELEC ŚPIEWAJĄCY W ZESPOLE, W KTÓRYM JEST DUPIATY GITARZYSTA, omnomno *3*
ZAJEBISTE!!!!!! - Tylko tyle tu mozna powiedziec! xD A Slash z tygrysem i Duff posadzajacy Axl'a o darcie ryja w barze!!! :D <33333333
OdpowiedzUsuńNie ogarniam zupełnie o co tu chodzi, ale czytam dalej :D
OdpowiedzUsuń