piątek, 20 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 8.


„TRUP NO. 3?”

Brian, John i Freddie czekali na Rogera już trzecią godzinę. Wcześniej wykonali kilka starszych piosenek, ale bez perkusisty wyraźnie im nie szło. W ogóle panowała dziś wśród nich jakaś melancholia i nawet Freddie nie opowiadał żadnych przejmujących historii ze swojego życia. Mało tego! Nawet Brian nie narzekał na spowijającą świat spiralę nienawiści, a John w ogóle nic nie mówił, ale nie był to jakiś wybitny dowód, że był w melancholijnym nastroju, bo akurat często tak się zachowywał. Brzdękał sobie za to na basie jakieś bliżej nieokreślone melodie, wlepiając tępy wzrok w zaczytanego („Borsuki, ich dieta oraz środowisko naturalne”) gitarzystę. Mercury ubrany w slipki w serduszka i koszulkę z Myszką Miki, popijał Martini z limonką, siedząc okrakiem na wielkim wzmacniaczu i rozmyślając nad sensem istnienia. I nic by w tym wszystkim nie było niezwykłego, ale brakowało Roga. Jakoś zbyt spokojnie bez niego było. Nikt nie paplał jak pojebany w tempie milion pięćset sto dziewięćset słów na sekundę, nikt nie biegał po studiu gestykulując i nie demolował wszystkiego co tylko dało się zdemolować. Nikt nawet nie narzekał, że ma kaca, jak stąd na Alaskę i z powrotem. No jednym słowem, spokój. I cisza. Ale chcieli zrobić próbę, więc brak tego wcielonego chaosu (to jest Rogera Taylora, oczywiście) działał im na nerwy. No bo pół godziny spóźniał się standardowo. Godzinę, kiedy ktoś wpadł na pomysł, by spotkać się w poniedziałek. Ale trzy godziny?! No trochę przesadził. Mógł chociaż zadzwonić, że się... DRRRRRrrrrrr!!!!... Freddie rzucił się odebrać, ale John go uprzedził (tylko dla tego, że był bliżej – telefon dzwonił w kieszeni jego spodni).

***
Izzy wpadł do pokoju Axla... wróć!... Izzy SPRÓBOWAŁ wpaść do pokoju Axla, ale na jego drodze stanęły drzwi zamknięte na klucz. Zza nich usłyszał dźwięk totalnej rozpierduchy (to znaczy, że pewnie Axl się w coś zaplątał, o coś potknął, ewentualnie coś przewrócił, a na tym stało pełno innych czychś, i narobił tym samym więcej hałasu, niż Duff śpiewający pod prysznicem).
- Eee... nie ma mnie...? – zaskrzeczał ktoś tonem przepełnionym naiwną nadzieją.
- Ahaaa... To wiesz co? Jak wrócisz, wyślij mi pocztówkę – odpowiedział sarkastycznie drugi ktoś (to jest Izzy). Z pokoju wokalisty dało się słyszeć westchnienie ulgi. „Co za kretyn...” – pomyślała ciemnowłosa głowa, pakując się razem z resztą ciała do pokoju obok.
- Oszzz... kuuurrr...dee! – Głowa zamrugała oczami wpatrując się we wnętrze pokoju. Wszystko co w nim było (łącznie z powietrzem, a teraz także i z głową i jej właścicielem) pokrywał kurz i pył (No chyba, że to to samo, wtedy tylko pył. Albo tylko kurz), który wziął się zapewne z wielkiej dziury w ścianie. Część tej ściany leżała na łóżku Slasha. Stradlina przestało dziwić, że gitarzysta się na niego wkurzył, choć on sam na jego miejscu wkurzyłby się raczej na Axla. No, ale któż zrozumie pół człowieka-pół włosy... (Albo raczej,  ¼ człowieka -  ¾ włosy...) Zresztą nie po to tu przylazł, żeby myśleć. Podszedł ostrożnie do tej dziury, pamiętając, że Rose zwykle trzyma pod ręką swojego baseballa albo, co gorsza, tasak. Wsadził w nią głowę, po czym od razu ją schował, bo usłyszał dźwięk włączanej piły łańcuchowej gdzieś przy swoim uchu i wybitnie mu się to nie spodobało. Po chwili brzęcząca maszyna zagłady warczała częściowo w pokoju Saula, częściowo u rudego. Izzy odsunął się na bok słuchając opętańczych wrzasków wokalisty o tym, że przyszedł go szpiegować albo zabić, a w ogóle to już raz próbował i że jest na usługach mordercy, o ile sam nim nie jest. I jeszcze, że ma się nie zbliżać do pokoju Axla, tak samo jak Duff, bo też jest podejrzany i stara się mu podlizać i uśpić jego czujność, a potem przynosi mu węgiel nasączony cyjankiem potasu, żeby go opary zabiły we śnie. A najbardziej nie zbliżać się ma Steven, bo jest szalony i pragnie zemsty za obcięte włosy, a przecież on, Axl, tylko się bronił, kiedy ten goryl próbował go udusić. Na koniec wykrzyczał, że on się im tak łatwo nie da i chuj, po czym wyłączył swoją nowo odnalezioną piłę (nudziło mu się przez te dwa dni w pokoju, to sprzątać zaczął i poznajdywał to i owo...) i zamilkł.
- Ahaa... okeeej? – powiedział Izzy unosząc brwi, po czym zmył się do salonu, by powiedzieć reszcie, że muszą poszukać nowego wokalisty, bo ten obecny... raczej się nie nadaje...
***
- HALO?! JOHN, TO TY?! – darł się blondas rozglądając się nerwowo i raz po raz przeczesując włosy rękami. Miał zakrwawioną twarz i rozbiegane spojrzenie. W słuchawce usłyszał spokojny głos basisty, ale swoim zwyczajem nawet nie posłuchał, co mówi.
- MUSISZ MI POMÓC!! ONA NIE ŻYJE!! CHOLERAA!! POSZEDŁEM TYLKO DO ŁAZIENKI I WYCHODZĘ Z POWROTEM, A ONA NIE ŻYJE!! CO JA MAM, KURWA, ZROBIĆ?! – krew kapała na jego chudą, gołą klatę i spływała strużkami coraz niżej i niżej. – PRZYJEDŹCIE TU, WSZYSCY I TO SZYBKO, KURWA, BO JA ZARAZ TEŻ TU WALNĘ KOŁO NIEJ! – zrobił chwilę przerwy i usłyszał pytanie – NO NIE WIEM GDZIE! U NIEJ W MIESZKANIU... Czekaj... – powiedział wychodząc na klatkę i patrząc na drzwi. Tylko tabliczka z nazwiskiem, żadnego numeru, nic. No to wyszedł z budynku i aż wytrzeszczył oczy ze zdumienia. – John? – powiedział słabym głosem. – Do mnie przyjedźcie...

6 komentarzy:

  1. Ktoś tu ma rozbudowaną wyobraźnię...
    Padłam, gdy Axl oskarżał Duffa o próby uśpienia jego czujności. Węgiel z cyjankiem potasu xD Jak on mógł tak pomyśleć o człowieku, który mdleje trzy razy dziennie?! I przypisy w nawiasach... Rozwalające! Czyżby Rose roztrzaskał ścianę piłą łańcuchową z pomocą sił nadprzyrodzonych?^^
    Slash wyprowadził się do kuchni? Bo chyba nie śpi w jednym łóżku z fragmentem ściany? xD
    A może doszczętnie pochłonęły go włosy i zamieszkał w łazience, gdzieś w okolicach szczotki? To by był dramatyczny wątek... Co musiałby taki zawłosiony Slash przeżywać, gdyby nagle do toalety wbił Steven z zamiarem kąpieli, a Kudeł leżałby przy szczotce i był narażony na dość 'ciekawe' widoki. Miałby traumę z dzieciństwa jak nic!
    Zeszłam z tematu... KTO ZABIŁ DZIEWCZYNĘ TAYLORA I DLACZEGO JEGO MIESZKANIE NIE WYGLĄDAŁO JAK JEGO MIESZKANIE? ;O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... nic konkretnego nie mogę zdradzić :P
      No tak, do rozwalenia ściany piła łańcuchowa może nie jest najlepszym narzędziem, ale też nikt nie powiedział, że użył właśnie jej ;D
      Rzeczywiście, wchłonięty-przez-własne-włosy-Slash-mściciel to dość ciekawa postać, ale już zaplanowałam dla niego inne rozrywki, niż podglądanie Stevena w kąpieli xD
      Przynajmniej na najbliższy rozdział ;P
      No, na dwa ostatnie pytania nie odpowiem. Mogę jedynie podrzucić pewną sugestię...
      Czy jesteś pewna, że Stella była dziewczyną Taylora... ? ;D
      Mam nadzieję, że nic Ci to nie wyjaśniło, a tylko wszystko zagmatwało. Taki to był chytry plan :D To tyle i dzięki za komentarz!

      Usuń
  2. ^__^ Tak sobie czytam to i czytam.... I przy wyobrażeniu Axl'a z piłą mechaniczną stojącego w dziurze w ścianie z zamiarem skrócenia Izzy'eusza o głowe, to jebłam niepohamowanym śmiechoduszem ;D Schodząc z tematu... u mnie też by wypadało w pokoju posprzątać... Źle na mnie działasz.! Sprzątania mi się zachciało... Ale może odnajdę w końcu moje niezliczone, zaginione kostki do gitary... (?) To jest myśl... ;D Lecz jednak przeraża mnie wizja innych, nieco ciekawszych rzeczy, które mogę tam znaleźć. Tak na marginesie... To opisane w opowiadaniu relacje z porządków, to oparte na Twojej własnej osobie są .? ;>
    Dobra... Nie zanudzam Cię już tą zbędną paplaniną. Zegnam. Dobranoc. Z Szatanem. AMEN. Y.O. i nie wiem co jeszcze... Whatever...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D
      Niee... ja to mam porządeczek w pokoju xD
      Aż lśni. A tak serio, to nie ma nawet takiej opcji, bo mieszkam z moimi kochanymi dwoma siostrami, (w tym jedna ma 6 lat, więc sprzątanie to dla niej chyba obce słowo xD) które mają porządek prawie taki jak ja... Czyli prawie taki jak Axl.
      No dobra, może piły łańcuchowej i tasaka to nie mam w szufladzie ze skarpetkami, ale ostatnio np znalazłam tam drewnianą łyżkę. O.o I nie mam bladego pojęcia skąd się tam wzięła. No... patrząc na to z tej strony, to faktycznie, porządki Axl'a są trochę wzorowane na moich xD Ale manii czesania jak Steven nie mam, żeby nie było ;P

      Usuń
    2. Zato ja z tymi włosami to mam DOKŁADNIE tak jak Steven ;D ale tasakiem jeszcze nie tostałam.... ^^

      Usuń
  3. Nie no ja to kocham nad życie! hahaha świetne ^.^

    OdpowiedzUsuń

A może by tak komentarz? Chociaż kropeczkę, co? Więcej motywacji, to w końcu więcej rozdziałów ;__;