czwartek, 19 kwietnia 2012

ROZDZIAŁ 7.


„KTO JEST PSYCHOPATĄ?”

Pomimo zasłoniętych okien, do pokoju wpadało światło, co obudziło leżącego na wielkim łóżku z baldachimem, blondyna. Chłopak przeciągnął się i przejechał ręką po twarzy. Wypadałoby się ogolić. Wstał powoli i boso skierował się do łazienki (nie potrafił znaleźć swoich kapciuszków-króliczków). Jednak za drzwiami, za którymi zwykle się znajdowała, odkrył garderobę pełną jakichś babskich fatałaszków.
- Coo...? – Jęknął, wytrzeszczając oczy. Zamknął drzwi i po chwili otworzył je jeszcze raz mając nadzieję, że ta sama magiczna siła, która odebrała mu łazienkę, zwróci mu ją teraz w nagłym geście hojności. Ale nie.
- No i gdzie jest moja pieprzona łazienka?! – zawył – Gdzieee ona jee-eeest?! No gdzieee... – Wycie przeszło w rzewną balladę, po czym gwałtownie się urwało, kiedy do uszu Rogera dobiegł cichy, stłumiony chichot. Zdezorientowany rozejrzał się po pokoju i wtedy ją zobaczył. Siedziała na tym samym łóżku, z którego dopiero co wstał. Wcześniej musiał jej nie zauważyć. Może spała. Ale kim ona była?! I co robiła w jego mieszkaniu?! A, nie. To chyba musi być jej mieszkanie, skoro zamiast łazienki jest tu garderoba. No i kiedy ostatnio widział SWOJE łóżko, nie miało blado-różowego baldachimu. No, w zasadzie to był bardziej écru. A może beż? I kiedy właśnie stwierdził, że to raczej coś pomiędzy brzoskwiniowym ,a chamois, dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję. Trochę się przestraszył. Nie zauważył kiedy podeszła. Dalej nie miał pojęcia kim mogła być. Pocałowała go. Była całkiem niezła...
- Zdradzisz mi swoje imię, piękny aniele? – zapytał przywołując na usta swój niezawodny uwodzicielski uśmiech. Dziewczyna cofnęła się przypatrując mu się zaskoczonym wzrokiem.
- Nie pamiętasz? – zapytała go marszcząc brwi.
- Ee... no pewnie, tak! Oczywiście, wszystko... Anne? Emma...! Jak mogłem popełnić taki nietakt! To może ja pójdę już... – Roger zaczął wycofywać się w stronę wyjścia (jak mu się wydawało).
- Do łazienki? – zapytała dziewczyna unosząc brwi. – zaczynała podejrzewać, że on naprawdę nic nie pamięta.
- Łazienki? Znaczy... tak! Do łazienki, właśnie, bo ja... yyy... prysznic wezmę. Szybki taki... – jąkał się Taylor, wchodząc do pomieszczenia i zamykając za sobą drzwi. Stella sięgnęła po telefon.
                                                                             ***
- C-co chcesz? – zająknął się Izzy. Slash wyglądał dziś wyjątkowo podejrzanie, a do tego Stradlin wciąż miał przed oczami Stevena wymachującego mu przed twarzą zakrwawionym nożem. I trupa w lodówce. No, w zasadzie, to trudno to nazwać trupem. Takie tam poszatkowane ciało. I jeszcze ten z piwnicy... Biedny Axl, jak on to zniósł?! Zamknięty we własnej piwnicy ze zwłokami! I ten członek w salonie! Obrzydlistwo! Musiał zostać po tamtym z lodówki. Chwila, CO?! Gościa pokroili u nich w salonie?! Niemożliwe... byłaby krew... Pewnie go tylko tamtędy nieśli. Ale kto? I skąd? I czemu? ...Te wyjątkowo nieprzyjemne rozmyślania przerwał chłopakowi Saul.
- Mówiłem, kurwa. Pogadać chcę. – rozdeptał peta na dywanie zostawiając w nim tym samym mały, wypalony ślad. Takich śladów było już koło drzwi pokoju Izzy’ego chyba z dwadzieścia. Mulat musiał tu długo czekać. Albo palić jakimś fajkowym sprintem. Raczej to drugie. Nie czekałby więcej niż pięć minut. (No, chyba, że skończyłaby mu się whisky. Chociaż nie, jednak nie. Miał jeszcze cały zapas Nightraina, ale o tym wiedział oprócz niego tylko Izzy).
- No to wbijaj, stary! – Wyszczerzył się mniej zarośnięty gitarzysta, widząc, że Slash nie zachowuje się jednak inaczej niż zwykle. Po prostu to on był przewrażliwiony. Może nie aż tak, jak Duff, który ostatnio mdlał co najmniej dwa razy dziennie, albo jak Axl, który od dwóch dni nie wychodził ze swojego pokoju, panicznie bojąc się morderców (jak wykrzyczał w sobotę rano zatroskanemu basiście, który przyniósł mu do jedzenia tosta własnej roboty, to jest węgiel), ale troszkę jednak tak. Teraz już trochę uspokojony wszedł do swojego pokoju za Hudsonem, który w ustach miał już nową (do połowy wypaloną) fajkę.
- Axl mi się, kurwa, skarżył – powiedział Saul tonem (i tu chciałam pozdrowić serdecznie little_devil. Dzięki Twoim komentarzom wpadłam na pomysł na całkiem nowy wątek – dzięki!) seryjnego mordercy strzepując popiół z papierosa na biurko kolegi. Ten przełknął ślinę.
- Na mnie się skarżył? – zapytał troszkę podłamanym głosem. Co on niby zrobił Rudemu? Aha, no tak...
- Podobno walnąłeś go w ryj. Ja to wiesz, że się tam, kurwa, w te wasze jakieś zjebane problemy nie mieszam, ale ten cholerny rudzielec rozjebał pół ściany między naszymi pokojami, żeby mi o tym powiedzieć. Bo, że się niby boi, kurwa, wyjść. On! W dupie bym to miał, ale na tych waszych pieprzonych porachunkach, straciłem SWOJĄ, KURWA, ŚCIANĘ! I JA SIĘ TERAZ PYTAM: CZEMU, DO KURWY NĘDZY, OBIŁEŚ MU TEN JEBANY PYSK?!
- Uspokój się, Slash. I słuchaj. Po pierwsze, nic mu nie „obiłem,” jak to delikatnie sugerujesz, tylko go walnąłem, bo ten idiota zaj... znaczy się, zarąbał... hmmm... ukradł mi ostatnią paczkę fajek! Ostatnią! A potem przesiedział z nimi w tej chol... w tej głupiej piwnicy! A ja nie miałem już fajek. Ani pół!
- Aha, no to rozumiem cię, kurwa, stary. To tylko... – Nie dokończył, bo przerwał mu wzburzony Izzy.
- Czekaj, czekaj! Jeszcze nie skończyłem! Po drugie, on mi dalej tych fajek nie oddał. Zresztą zjarał pewnie wszystkie, ale i tak ma oddać.
- Okej, okej, to sam mu to tłumacz, ja się nie będę, kurwa... – i znowu Stradlin wszedł mu w słowo.
- PO TRZECIE, nie przeklinaj. – Zamknął oczy. Po Slashu można się było spodziewać różnych rzeczy, szczególnie, że już i tak był wściekły.
- Chuj. Czemu mam nie klnąć? To mam nie mówić „kurwa”? Ani „ja pierdolę”? Niby, kurwa, czemu? – Saul wplatał wyżej wymienione słówka w swoje wypowiedzi zupełnie automatycznie. Jak rasowy żul spod monopolowego.
- Bo mam zamiar cię nawrócić. No, nie tylko ciebie. Resztę też. Stevenowi już mówiłem, ale on tylko jęczy, że mu coś tam szerzę. Nie czaję gościa. Odkąd mu te włosy obcięło, to chodzi jak z motorem w dupie! Znaczy z motorem w... w... jest jakieś inne słowo na dupę? – zapytał zmieszany Izzy.
- Ano było coś, kurwa... tyjłek, czy coś – mruknął chłopak. Po chwili wzruszył ramionami. – Przesadzasz, stary. – dodał i już odwrócił się do wyjścia, kiedy dotarło do niego, co powiedział Stradlin. – Czekaj, kurwa, co?! STEVENOWI OBCIĘŁO WŁOSY?! – Chłopak zaniósł się śmiechem, co wprawiło jego rozmówcę w osłupienie. Nierzadko widzi się śmiejącego się Slasha...

                                                                                      ***
Tymczasem Duff doszedł do siebie. Nie na długo, bo pierwsze, co zobaczył, to pochylający się nad nim Steven z zakrwawionym nożem w ręce i uśmiechem psychopaty na twarzy...

10 komentarzy:

  1. Jestem natchnieniem! Ja! xD Jeestem naaatchnieniem, oł jeee!
    Czyli jednak ktoś tu będzie seryjnym mordercą psychopatą :D I bez mojego wkładu by był, bo ktoś w końcu musiał poszadkować te zwłoki, ale i tak czuję się conajmniej jak... jak podjarana little_devil się czuję, o!
    Nie mogłam z tej wstawki o przytomniejącym Duffie. Ledwo się biedny ogarnął, a tu już nad nim z nożem wiszą. Skandal, po prostu skandal! xD
    Mam pytanie? Czy oprócz tasaka, Rudy posiada w swoim pokoju kilof, młot pneumatyczny i inne sprzęty służące do rozwalania dosć twardych rzeczy jak na ten przykład ściana? :D
    I czy może ma jeszcze gips, tynk i kilka cegieł, gdyby musiał (czysto teoretycznie) zamurować rozwalona ścianę, żeby uniknąć strasznej kary wymierzanej przez Slasha?
    To takie luźne przemyślenia... I może dodoam cos dzisiaj u siebie, jak coś będę krzyczeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że kocham Twoje komentarze? Serio.
      Są takie długie i takie fajne do czytania.
      I ja je tak czytam i czytam i siedzę sobie potem z takim zacieszem na ryju pół dnia potem. :)
      No ale z tym Axlem to nie skomentuję... :P
      Wszystko się okaże, co on tam jeszcze ma w tym swoim zagraconym królestwie.
      Póki co, to tajemnica (pewnie nawet jak dla niego, skoro nigdy tam nie sprząta) :D

      Usuń
    2. Bo ja się staram! Czasami... A czasami trzaskam bez sensu w klawiaturę i wychodzi komentarz. A jestem z natury rozgadana, to robią się takie dłuuugie odcinki Mody Na Sukces xD
      Ty! A może ja też mam gdzieś tasak w pokoju? Sprzątanie nie jest moją mocną stroną...

      Usuń
    3. Taa... szablon ;)
      Jestem totalnym beztalenciem jeśli chodzi o grafikę, ale za to nauczyłam się ogarniać najprostszy program do obróbki zdjęć i robię sobie różne nagłówki jak mnie wena najdzie xD Z szablonem to to nie ma nic wspólnego. Ot, taka tam ściana ze zdjęciami i czarne tło, żeby wszystko pasiło... Jakoś nigdy nie umiałam dobrze ustawić HTML żeby zrobić prawdziwy szablon ;/ Za trudne jak na mój mózg ;D
      Ale cieszę się, że jest efekt ;)

      Usuń
    4. Jest, jest!
      Ja tam w ogóle nie ogarniam tego wszystkiego i dlatego dobre dusze się nade mną litują robiąc mi szablony xD
      (Naprawdę jestem wdzięczna za szablon, Dobra Duszo!!)
      Haha, właśnie kończę kolejny rozdział i już go wciepuję.
      Zdaję sobie sprawę, że mogłabym je wrzucać np co tydzień i może wtedy byłoby jakieś napięcie, ale nie mogę się powstrzymać... :D
      Tak już mam... ;P

      Usuń
  2. Ahaha kocham Slasha bez uczuć, mdlejącego Duffa, strachliwego Axla, śmieszka-Izziego no i Stevena z obciętymi włosami ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyjłek... Boże, tyjłek... Skąd ty bierzesz te wszystkie pomysły?! Myślałam, że padnę. Tyjłek! Napisałabym coś jeszcze, ale dopiero wstałam, a i tak wiesz, że ten rozdział był zajebisty i wszystko, co napiszesz, jest zajebiste, nieważne, o czym byś pisała. Po prostu brak mi słów

    OdpowiedzUsuń
  4. Tyjłek... XD Tyle pomysłów. Tyle zajebistych pomysłów. Tak jak pisał anonimek, końcówka wyjebista! :D
    Dziewczyno ja nie wiem jak to robisz, ale jesteś najlepsza! :D

    OdpowiedzUsuń

A może by tak komentarz? Chociaż kropeczkę, co? Więcej motywacji, to w końcu więcej rozdziałów ;__;